Sfilmowane dręczenie nauczyciela w technikum budowlanym w Toruniu to nowa forma reality show
Jak facet, który nie umie nawet policzyć domowych pieniędzy i nie ma pojęcia o wychowywaniu własnych dzieci, może chcieć nami rządzić" - to jedna z typowych opinii widzów, którzy obejrzeli program "Mój tydzień w rzeczywistym świecie" w BBC 2. Owym nieudacznikiem jest konserwatywny polityk Michael Portillo, deputowany do Izby Gmin. Za 75 tys. funtów Portillo (otrzymujący 56 tys. funtów rocznej diety poselskiej) przez tydzień prowadził dom i opiekował się czwórką własnych dzieci. Cztery miliony widzów oglądały jego nieporadność w kuchni, nieumiejętność zrobienia prostych zakupów oraz kompletne amatorstwo w zarządzaniu domowym budżetem. "Mój tydzień w rzeczywistym świecie" to próba odnowienia formuły reality show. W Polsce podobną rolę ma odegrać "Bar bez granic" Polsatu, który wystartował 13 września.
Sukces "Mojego tygodnia w rzeczywistym świecie" sprawił, że podobny program - "36 godzin" - od października będzie emitowała francuska stacja TF1. Mieli w nim występować obecni ministrowie, ale zakazał im tego premier Jean-Pierre Raffarin, obawiając się kompromitacji. Poparł go prezydent Jacques Chirac. Francuskie pismo "Le Canard Enchaîné" ujawniło telefoniczną rozmowę szefa rządu z prezydentem, który miał stwierdzić: "Twoi ministrowie nie mogą występować w roli Loany, wiesz - tej panny z 'Big Brother' z dużymi cyckami...".
Bar do kariery
Widzowie reality show znudzili się już zwyczajnymi ludźmi, teraz chcą oglądać gwiazdy sportu i estrady czy świata polityki - co najwyżej występujące razem z amatorami. Dlatego w trzeciej edycji "Baru" mamy Iwonę Guzowską, wielokrotną mistrzynię świata i Europy w kick boxingu oraz w boksie. Guzowska wie, że we współczesnym sporcie sukcesy musi wspierać obecność w mediach, dlatego występuje w różnych programach typu talk show, pojawia się na okładkach kolorowych magazynów. - Jeśli nie wygram, przeżyję wspaniałą przygodę. Gdybym wygrała, spełniłabym swoje wielkie marzenie - kupiłabym sobie sportowego konia - mówi "Wprost" Iwona Guzowska.
Kolejną gwiazdą nowego "Baru" jest Agnieszka Frykowska, która przed programem "Big Brother" była znana tylko z tego, że pochodzi ze sławnej rodziny filmowców: jej dziadek, producent Wojciech Frykowski, został zamordowany przez Charlesa Mansona, zaś jej ojciec Bartłomiej Frykowski był operatorem filmowym (zginął w dziwnych okolicznościach w dworku należącym do Karoliny Wajdy). Dzięki erotycznym wyczynom w "Big Brother" Frykowska stała się osobą rozpoznawalną, zaczęła występować na estradzie. Teraz próbuje zdyskontować swoją chwilową popularność - napisała scenariusz filmu fabularnego. Chciałaby również prowadzić własny program telewizyjny. Występujący w najnowszym "Barze" amatorzy także nie są ludźmi przeciętnymi. Pojawi się gej Rafał Majewski, niepełnosprawny sportowiec Krzysztof Kusik i dziewiętnastoletnia Chinka Tingting Liu, od dziewięciu lat mieszkająca w Poznaniu, obecnie studentka tamtejszej akademii ekonomicznej.Tingting Liu urodziła się w Qinhuangdao nad Morzem Żółtym, czyli w mieście, w którego pobliżu zaczyna się chiński mur. Jej imię oznacza "piękna w swojej prostocie". Zdecydowała się na udział w programie, bo chce być prezenterką telewizyjną - w Polsce. Z kolei Damian Das Zegarski na stałe mieszka w San Francisco. Jest antropologiem i podróżnikiem specjalizującym się w kulturze Indii i Himalajów. Przydomek Das nadali mu tybetańscy mnisi.
Brutal reality show
Obecnie reality show są obudowywane dodatkowymi atrakcjami. Najnowszą edycję "Baru" otworzyła amerykańska wokalistka Lutricia McNeal. W poprzednich programach goszczono m.in. zespoły Modern Talking, Tatu, Ich Troje oraz Krzysztofa Krawczyka i Marylę Rodowicz. To świadome nawiązanie do emitowanego przez MTV reality show z udziałem muzyka rockowego Ozzy'ego Osbourne'a i jego rodziny. Polską wersją tego programu był cykl "Jestem, jaki jestem" w telewizji TVN, w którym wystąpił lider zespołu Ich Troje.
Nie potwierdzają się przepowiednie socjologów, m.in. prof. Jean-Loiusa Missiki z wydziału nauk społecznych paryskiej Sorbony, że częste zmiany formuły reality show doprowadzą do upadku gatunku. - Reality show musi się zmieniać, bo zmieniają się przyzwyczajenia widzów i poszerza się sfera tego, co można uznać za reality show. Przecież pokazywanie walk w Iraku z kamery zainstalowanej w czołgu też jest programem tego typu - twierdzi Arthur Flavie, szef Endemola, holenderskiej firmy producenckiej, która wymyśliła "Wielkiego Brata". Prof. Roch Sulima, antropolog, uważa, że formą reality show było sfilmowane przez ucznia dręczenie nauczyciela języka angielskiego w technikum budowlanym w Toruniu.
Następnym etapem rozwoju gatunku będą brutal reality show. Pierwsze takie programy już powstają. W japońskim "Downtown" wygrywa ten, kto jest najskuteczniejszy w upokarzaniu innych uczestników. W programie "Koh-lanta" uczestników się głodzi. W "Prawie strachu" biorą udział osoby cierpiące na różne fobie. Ludzie panicznie bojący się pająków są umieszczani razem z nimi w pokojach, a klaustrofobów zamyka się w malutkich celach. Niedługo zapewne, pojawią się brutal reality show z udziałem gwiazd.
Sukces "Mojego tygodnia w rzeczywistym świecie" sprawił, że podobny program - "36 godzin" - od października będzie emitowała francuska stacja TF1. Mieli w nim występować obecni ministrowie, ale zakazał im tego premier Jean-Pierre Raffarin, obawiając się kompromitacji. Poparł go prezydent Jacques Chirac. Francuskie pismo "Le Canard Enchaîné" ujawniło telefoniczną rozmowę szefa rządu z prezydentem, który miał stwierdzić: "Twoi ministrowie nie mogą występować w roli Loany, wiesz - tej panny z 'Big Brother' z dużymi cyckami...".
Bar do kariery
Widzowie reality show znudzili się już zwyczajnymi ludźmi, teraz chcą oglądać gwiazdy sportu i estrady czy świata polityki - co najwyżej występujące razem z amatorami. Dlatego w trzeciej edycji "Baru" mamy Iwonę Guzowską, wielokrotną mistrzynię świata i Europy w kick boxingu oraz w boksie. Guzowska wie, że we współczesnym sporcie sukcesy musi wspierać obecność w mediach, dlatego występuje w różnych programach typu talk show, pojawia się na okładkach kolorowych magazynów. - Jeśli nie wygram, przeżyję wspaniałą przygodę. Gdybym wygrała, spełniłabym swoje wielkie marzenie - kupiłabym sobie sportowego konia - mówi "Wprost" Iwona Guzowska.
Kolejną gwiazdą nowego "Baru" jest Agnieszka Frykowska, która przed programem "Big Brother" była znana tylko z tego, że pochodzi ze sławnej rodziny filmowców: jej dziadek, producent Wojciech Frykowski, został zamordowany przez Charlesa Mansona, zaś jej ojciec Bartłomiej Frykowski był operatorem filmowym (zginął w dziwnych okolicznościach w dworku należącym do Karoliny Wajdy). Dzięki erotycznym wyczynom w "Big Brother" Frykowska stała się osobą rozpoznawalną, zaczęła występować na estradzie. Teraz próbuje zdyskontować swoją chwilową popularność - napisała scenariusz filmu fabularnego. Chciałaby również prowadzić własny program telewizyjny. Występujący w najnowszym "Barze" amatorzy także nie są ludźmi przeciętnymi. Pojawi się gej Rafał Majewski, niepełnosprawny sportowiec Krzysztof Kusik i dziewiętnastoletnia Chinka Tingting Liu, od dziewięciu lat mieszkająca w Poznaniu, obecnie studentka tamtejszej akademii ekonomicznej.Tingting Liu urodziła się w Qinhuangdao nad Morzem Żółtym, czyli w mieście, w którego pobliżu zaczyna się chiński mur. Jej imię oznacza "piękna w swojej prostocie". Zdecydowała się na udział w programie, bo chce być prezenterką telewizyjną - w Polsce. Z kolei Damian Das Zegarski na stałe mieszka w San Francisco. Jest antropologiem i podróżnikiem specjalizującym się w kulturze Indii i Himalajów. Przydomek Das nadali mu tybetańscy mnisi.
Brutal reality show
Obecnie reality show są obudowywane dodatkowymi atrakcjami. Najnowszą edycję "Baru" otworzyła amerykańska wokalistka Lutricia McNeal. W poprzednich programach goszczono m.in. zespoły Modern Talking, Tatu, Ich Troje oraz Krzysztofa Krawczyka i Marylę Rodowicz. To świadome nawiązanie do emitowanego przez MTV reality show z udziałem muzyka rockowego Ozzy'ego Osbourne'a i jego rodziny. Polską wersją tego programu był cykl "Jestem, jaki jestem" w telewizji TVN, w którym wystąpił lider zespołu Ich Troje.
Nie potwierdzają się przepowiednie socjologów, m.in. prof. Jean-Loiusa Missiki z wydziału nauk społecznych paryskiej Sorbony, że częste zmiany formuły reality show doprowadzą do upadku gatunku. - Reality show musi się zmieniać, bo zmieniają się przyzwyczajenia widzów i poszerza się sfera tego, co można uznać za reality show. Przecież pokazywanie walk w Iraku z kamery zainstalowanej w czołgu też jest programem tego typu - twierdzi Arthur Flavie, szef Endemola, holenderskiej firmy producenckiej, która wymyśliła "Wielkiego Brata". Prof. Roch Sulima, antropolog, uważa, że formą reality show było sfilmowane przez ucznia dręczenie nauczyciela języka angielskiego w technikum budowlanym w Toruniu.
Następnym etapem rozwoju gatunku będą brutal reality show. Pierwsze takie programy już powstają. W japońskim "Downtown" wygrywa ten, kto jest najskuteczniejszy w upokarzaniu innych uczestników. W programie "Koh-lanta" uczestników się głodzi. W "Prawie strachu" biorą udział osoby cierpiące na różne fobie. Ludzie panicznie bojący się pająków są umieszczani razem z nimi w pokojach, a klaustrofobów zamyka się w malutkich celach. Niedługo zapewne, pojawią się brutal reality show z udziałem gwiazd.
Więcej możesz przeczytać w 38/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.