Najcenniejsze marki świata według "Business Weeka"
Park Young Hoon z Seulu, uczestnicząc w demonstracji przeciwko twardej polityce USA wobec Korei Północnej, zaciskał pięści i wykrzykiwał hasła atakujące prezydenta George'a W. Busha. Na co dzień 33-letni południowokoreański inżynier nie rezygnuje jednak z filiżanki ulubionej amerykańskiej kawy Starbucks ani puszki coca-coli, używa też komputera IBM z oprogramowaniem Microsoftu. "Kilka miesięcy temu jemeńscy studenci spalili amerykańską flagę, skandując hasło: 'Zabić Amerykanów'. Po demonstracji poszli do kina
na najnowszy hollywoodzki film" - opowiada Jack Valenti, dyrektor zarządzający Motion Picture Association of America.
Mimo że w ostatnich latach polityka Stanów Zjednoczonych w różnych dziedzinach - od ochrony środowiska po interwencję w Iraku - rozbudziła silne antyamerykańskie nastroje, szefowie koncernów zza oceanu nie mają powodów do narzekań. Klienci na całym świecie wciąż najchętniej kupują produkty made in USA, ulegając magii takich marek, jak GE, Citibank czy Nike. Dlatego bez względu na opinię świata o USA amerykańskie koncerny zdominowały tegoroczną edycję rankingu 100 najbardziej wartościowych marek przygotowaną przez magazyn "Business Week" i firmę Interbrand. Amerykanie zajmują 62 miejsca na liście, w tym osiem w pierwszej dziesiątce!
McArabia i hinduski krykiet
"Myślę, że podstawowe wartości kojarzone z naszymi produktami: demokracja i wolność, są uważane za esencję Ameryki i jej cnót, i jako takie są wciąż popularne w wielu zakątkach świata" - mówi Philip A. Mari-neau, dyrektor generalny producenta dżinsów Levi Strauss & Co. Slogan Nike'a: "Just do it", za którym kryje się przesłanie o potędze jednostki, wydaje się atrakcyjny zarówno w Dżakarcie, jak i w Jefferson City. Odwołanie do emocji okazało się strzałem w dziesiątkę na przykład w Europie Zachodniej i Azji, gdzie Nike notuje największy wzrost sprzedaży.
Globalny sukces amerykańskich marek jest też zasługą sprawnego zarządzania i pomysłowości menedżerów, którzy nauczyli się dopasowywać produkty (ich opakowania, smak, wielkość porcji itp.) do upodobań ludzi żyjących w różnych kulturach. McDonald's sprzedaje aloo tikka w Bombaju, burgery teriyaki w Tokio, kanapki Mc-Arabia w Ammanie oraz koszerne McNuggets w Tel Awiwie. Mimo że na Bliskim Wschodzie nieprzerwanie trwa konflikt, w ubiegłym roku firma zanotowała w tym regionie najwyższy wzrost sprzedaży. PepsiCo odnosi wielkie sukcesy w Indiach - sponsoruje popularne imprezy krykietowe, wykorzystuje w reklamach lokalne sławy, zatrudnia Hindusów na wyższych stanowiskach menedżerskich. Slogan reklamowy Pepsi: "Yeh Dil Maange More!" ("To serce chce więcej!") jest tak popularny, że został wykrzyczany przez majora armii hinduskiej po zwycięstwie nad Pakistańczykami w walkach o Kargil w 1998 r.
Globalny kamuflaż
"Jesteśmy globalną firmą, więc naszym klientom chcemy pokazać globalny wizerunek" - wyjaśnia Jeffrey R. Immelt, prezes i dyrektor generalny General Electric Co. Dla Immelta oznacza to zatrudnianie na stanowiskach menedżerskich osób różnych narodowości.
Dzięki globalizacji zagorzali przeciwnicy USA mogą spokojnie siedzieć przed telewizorem z puszką amerykańskiego piwa Bud, bo niektóre marki stały się tak rozpowszechnione, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, skąd naprawdę pochodzą. Wyniki ankiet pokazują, że respondenci zgadują, iż piwo
Heineken pochodzi z Niemiec (w rzeczywistości z Holandii), a telefony Nokii z Japonii (są fińskie). Niewiele osób wie, że marki Häagen-Dazs oraz Estée Lauder narodziły się w USA. Szwajcarski koncern Nestlé znalazł się na liście amerykańskich firm bojkotowanych przez niektóre państwa arabskie podczas wojny z Irakiem. 23--letni Ahmad Tarouat, pracujący w Paryżu jako sprzedawca, twierdzi, że nigdy nie przełknie big maca, ponieważ: "McDonald's jest symbolem amerykańskiego imperializmu". Tarouat ma na nogach amerykańskie buty marki Nike i pali marlboro lights.
Pełny tekst wraz z listą 100 najbardziej wartościowych marek świata we wrześniowym numerze polskiej edycji "Business Weeka"
na najnowszy hollywoodzki film" - opowiada Jack Valenti, dyrektor zarządzający Motion Picture Association of America.
Mimo że w ostatnich latach polityka Stanów Zjednoczonych w różnych dziedzinach - od ochrony środowiska po interwencję w Iraku - rozbudziła silne antyamerykańskie nastroje, szefowie koncernów zza oceanu nie mają powodów do narzekań. Klienci na całym świecie wciąż najchętniej kupują produkty made in USA, ulegając magii takich marek, jak GE, Citibank czy Nike. Dlatego bez względu na opinię świata o USA amerykańskie koncerny zdominowały tegoroczną edycję rankingu 100 najbardziej wartościowych marek przygotowaną przez magazyn "Business Week" i firmę Interbrand. Amerykanie zajmują 62 miejsca na liście, w tym osiem w pierwszej dziesiątce!
McArabia i hinduski krykiet
"Myślę, że podstawowe wartości kojarzone z naszymi produktami: demokracja i wolność, są uważane za esencję Ameryki i jej cnót, i jako takie są wciąż popularne w wielu zakątkach świata" - mówi Philip A. Mari-neau, dyrektor generalny producenta dżinsów Levi Strauss & Co. Slogan Nike'a: "Just do it", za którym kryje się przesłanie o potędze jednostki, wydaje się atrakcyjny zarówno w Dżakarcie, jak i w Jefferson City. Odwołanie do emocji okazało się strzałem w dziesiątkę na przykład w Europie Zachodniej i Azji, gdzie Nike notuje największy wzrost sprzedaży.
Globalny sukces amerykańskich marek jest też zasługą sprawnego zarządzania i pomysłowości menedżerów, którzy nauczyli się dopasowywać produkty (ich opakowania, smak, wielkość porcji itp.) do upodobań ludzi żyjących w różnych kulturach. McDonald's sprzedaje aloo tikka w Bombaju, burgery teriyaki w Tokio, kanapki Mc-Arabia w Ammanie oraz koszerne McNuggets w Tel Awiwie. Mimo że na Bliskim Wschodzie nieprzerwanie trwa konflikt, w ubiegłym roku firma zanotowała w tym regionie najwyższy wzrost sprzedaży. PepsiCo odnosi wielkie sukcesy w Indiach - sponsoruje popularne imprezy krykietowe, wykorzystuje w reklamach lokalne sławy, zatrudnia Hindusów na wyższych stanowiskach menedżerskich. Slogan reklamowy Pepsi: "Yeh Dil Maange More!" ("To serce chce więcej!") jest tak popularny, że został wykrzyczany przez majora armii hinduskiej po zwycięstwie nad Pakistańczykami w walkach o Kargil w 1998 r.
Globalny kamuflaż
"Jesteśmy globalną firmą, więc naszym klientom chcemy pokazać globalny wizerunek" - wyjaśnia Jeffrey R. Immelt, prezes i dyrektor generalny General Electric Co. Dla Immelta oznacza to zatrudnianie na stanowiskach menedżerskich osób różnych narodowości.
Dzięki globalizacji zagorzali przeciwnicy USA mogą spokojnie siedzieć przed telewizorem z puszką amerykańskiego piwa Bud, bo niektóre marki stały się tak rozpowszechnione, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, skąd naprawdę pochodzą. Wyniki ankiet pokazują, że respondenci zgadują, iż piwo
Heineken pochodzi z Niemiec (w rzeczywistości z Holandii), a telefony Nokii z Japonii (są fińskie). Niewiele osób wie, że marki Häagen-Dazs oraz Estée Lauder narodziły się w USA. Szwajcarski koncern Nestlé znalazł się na liście amerykańskich firm bojkotowanych przez niektóre państwa arabskie podczas wojny z Irakiem. 23--letni Ahmad Tarouat, pracujący w Paryżu jako sprzedawca, twierdzi, że nigdy nie przełknie big maca, ponieważ: "McDonald's jest symbolem amerykańskiego imperializmu". Tarouat ma na nogach amerykańskie buty marki Nike i pali marlboro lights.
Pełny tekst wraz z listą 100 najbardziej wartościowych marek świata we wrześniowym numerze polskiej edycji "Business Weeka"
Więcej możesz przeczytać w 38/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.