W Słowacji Jan Paweł II dowiódł, że można się wznieść ponad skrajne cierpienie, własną słabość
Tuż przed przybyciem papieża do Słowacji opinią publiczną tego kraju wstrząsnęła wypowiedź szefa słowackich służb specjalnych (SIS) Ladislava Pittnera, który oświadczył, że bezpieczeństwo kraju jest zagrożone przez działania mafii, której członkami są politycy, ludzie mediów, biznesu, a także funkcjonariusze służb specjalnych. Nieformalna grupa (wymienia się m.in. nazwisko Milana S�imec�ki, redaktora największego słowackiego dziennika) zmierza do rozbicia rządzącej Słowacją koalicji i wymiany rządu. Podobną opinię wyraził premier Mikulás� Dzurinda i zażądał odwołania szefa Narodowego Urzędu Bezpieczeństwa Jana Mojz�is�a. Doszło do ostrego kryzysu politycznego w państwie, co niewątpliwie niekorzystnie wpłynęło na atmosferę papieskiej wizyty.
W dodatku w ciągu czterech dni schorowany Jan Paweł II musiał znieść 12 startów i lądowań samolotu, prawie 30 razy przesiadał się do samochodu, by dotrzeć na miejsca kolejnych celebracji. Poruszał się na ruchomym fotelu, czytał niewielkie fragmenty przemówień. Pojawiły się spekulacje, czy pielgrzymka będzie kontynuowana. Ale już w Roz�n�avie odczytał
nawet fragment przemówienia w języku węgierskim. Odpowiadał na pozdrowienia tłumów, cytował obszerne fragmenty homilii. Zwracało jednak uwagę, że teksty papieskich wystąpień były wyjątkowo lapidarne. Kiedy okoliczności wymagały spontanicznej reakcji, Jan Paweł II mówił po polsku.
W żadnym razie nie możemy jednak założyć, że oto byliśmy świadkami ostatniej zagranicznej pielgrzymki Jana Pawła II. W ubiegłym roku podczas odwiedzin Bułgarii papież odczytywał tylko wstępy swych tekstów, każdy ruch sprawiał mu widoczny ból. Po tym kryzysie przyszły jednak pielgrzymki do Polski, Kanady, czy w tym roku do Chorwacji, gdzie zadziwiał wszystkich niezłą kondycją. Będąc w Słowacji, dowiódł wręcz, że można się wznieść ponad skrajne cierpienie, własną słabość i kto wie, czy nie stało się to najważniejszym przesłaniem całej tej pielgrzymki. Rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej, Joaquin Navarro-Valls, pytany, czy nie jest rozważane skrócenie programu, powiedział, że wyłącznie papież decyduje o przebiegu pielgrzymki. "Mam wrażenie - dodał - że papież w czasie tej podróży niewiele komunikuje się ze współpracownikami. Przede wszystkim obserwuje. Tak było w czasie długiego przejazdu samochodem do Trnavy. Papież uważnie obserwował twarze ludzi, atmosferę. Wróci do tych przeżyć dopiero po powrocie do Rzymu".
W Słowacji od dłuższego czasu toczą się zażarte dyskusje na temat miejsca Kościoła w społeczeństwie. O ile ratyfikację przez Słowację konkordatu w grudniu 2001 r. przyjęto bez większych sprzeciwów, o tyle negocjowane obecnie przepisy ustaw okołokonkordatowych, między innymi dotyczących regulacji finansowych, oświaty czy tzw. klauzuli sumienia, umożliwiającej np. lekarzowi odmowę uczestnictwa w zabiegu aborcyjnym, wywołują ostre spory. Podobnie jak debata o zmianie przepisów ustawy aborcyjnej.
W czasie pobytu papieża politycy robili jednak wiele, by podkreślić znakomite stosunki między Kościołem a państwem. Przewodniczący Słowackiej Rady Narodowej (tamtejszego parlamentu) Pavol Hrus�ovskyđ zadeklarował wsparcie działań papieskiej dyplomacji, starającej się o wpisanie wartości chrześcijańskich do wstępu konstytucji UE. Podobnie wypowiadali się prezydent i premier. Niewątpliwie pozyskanie takiego wsparcia było jednym z celów papieskiej wizyty. W czasie toczącej się właśnie debaty o kształcie unii wypowiadane na Słowacji słowa Jana Pawła II skierowane były do całej Europy. Współczesny człowiek - dowodził papież - "potrzebuje wychowania do wolności, by mógł z niej w sposób odpowiedzialny korzystać". To w rodzinach, podkreślał, formuje się przyszłość narodu.
W dodatku w ciągu czterech dni schorowany Jan Paweł II musiał znieść 12 startów i lądowań samolotu, prawie 30 razy przesiadał się do samochodu, by dotrzeć na miejsca kolejnych celebracji. Poruszał się na ruchomym fotelu, czytał niewielkie fragmenty przemówień. Pojawiły się spekulacje, czy pielgrzymka będzie kontynuowana. Ale już w Roz�n�avie odczytał
nawet fragment przemówienia w języku węgierskim. Odpowiadał na pozdrowienia tłumów, cytował obszerne fragmenty homilii. Zwracało jednak uwagę, że teksty papieskich wystąpień były wyjątkowo lapidarne. Kiedy okoliczności wymagały spontanicznej reakcji, Jan Paweł II mówił po polsku.
W żadnym razie nie możemy jednak założyć, że oto byliśmy świadkami ostatniej zagranicznej pielgrzymki Jana Pawła II. W ubiegłym roku podczas odwiedzin Bułgarii papież odczytywał tylko wstępy swych tekstów, każdy ruch sprawiał mu widoczny ból. Po tym kryzysie przyszły jednak pielgrzymki do Polski, Kanady, czy w tym roku do Chorwacji, gdzie zadziwiał wszystkich niezłą kondycją. Będąc w Słowacji, dowiódł wręcz, że można się wznieść ponad skrajne cierpienie, własną słabość i kto wie, czy nie stało się to najważniejszym przesłaniem całej tej pielgrzymki. Rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej, Joaquin Navarro-Valls, pytany, czy nie jest rozważane skrócenie programu, powiedział, że wyłącznie papież decyduje o przebiegu pielgrzymki. "Mam wrażenie - dodał - że papież w czasie tej podróży niewiele komunikuje się ze współpracownikami. Przede wszystkim obserwuje. Tak było w czasie długiego przejazdu samochodem do Trnavy. Papież uważnie obserwował twarze ludzi, atmosferę. Wróci do tych przeżyć dopiero po powrocie do Rzymu".
W Słowacji od dłuższego czasu toczą się zażarte dyskusje na temat miejsca Kościoła w społeczeństwie. O ile ratyfikację przez Słowację konkordatu w grudniu 2001 r. przyjęto bez większych sprzeciwów, o tyle negocjowane obecnie przepisy ustaw okołokonkordatowych, między innymi dotyczących regulacji finansowych, oświaty czy tzw. klauzuli sumienia, umożliwiającej np. lekarzowi odmowę uczestnictwa w zabiegu aborcyjnym, wywołują ostre spory. Podobnie jak debata o zmianie przepisów ustawy aborcyjnej.
W czasie pobytu papieża politycy robili jednak wiele, by podkreślić znakomite stosunki między Kościołem a państwem. Przewodniczący Słowackiej Rady Narodowej (tamtejszego parlamentu) Pavol Hrus�ovskyđ zadeklarował wsparcie działań papieskiej dyplomacji, starającej się o wpisanie wartości chrześcijańskich do wstępu konstytucji UE. Podobnie wypowiadali się prezydent i premier. Niewątpliwie pozyskanie takiego wsparcia było jednym z celów papieskiej wizyty. W czasie toczącej się właśnie debaty o kształcie unii wypowiadane na Słowacji słowa Jana Pawła II skierowane były do całej Europy. Współczesny człowiek - dowodził papież - "potrzebuje wychowania do wolności, by mógł z niej w sposób odpowiedzialny korzystać". To w rodzinach, podkreślał, formuje się przyszłość narodu.
Polacy nie dopisali Złośliwi komentatorzy powiadali, że w Roznavie czy Banskiej Bystricy na mszach papieskich będą Polacy, a nie Słowacy. Stało się odwrotnie. Mimo ułatwień wprowadzonych przez straż graniczną i podstawienia specjalnych pociągów do Roznavy, gdzie Jan Paweł II celebrował mszę, jedynie 6-7 tys. pielgrzymów z naszego kraju (zamiast zapowiadanych 250 tys.), przybyło na Słowację. Czyżby Polacy posłuchali apelu arcybiskupa spiskiego Frantiska Tondry, nawołującego ich do wstrzymania się od pielgrzymek? Nie wiadomo. Ale nasi górale nie zwykli słuchać czyichkolwiek apeli. W każdym razie słabiutka reprezentacja Polaków jest największą niespodzianką pielgrzymki. |
Więcej możesz przeczytać w 38/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.