Kilka dni przed śmiercią prof. Edward Teller, naukowiec znany na świecie głównie jako twórca amerykańskiej bomby wodorowej, przedstawił "Wprost" szczegóły swego ostatniego projektu - stworzenia sieci bezpiecznych, podziemnych elektrowni atomowych
Stany Zjednoczone zamierzają rozpocząć budowę bezpiecznych elektrowni atomowych. Pomysłodawcą tego projektu jest zmarły w minionym tygodniu prof. Edward Teller, który tuż przed śmiercią udzielił tygodnikowi "Wprost" wypowiedzi na ten temat. Realizacja jego planów oznacza historyczną zmianę w polityce energetycznej, gdyż od 30 lat nie wybudowano za oceanem ani jednej elektrowni jądrowej. Kongres amerykański uchwalił już gwarancje kredytowe na tę inwestycję.
Na świecie działa 441 elektrowni atomowych. Francja wytwarza w nich ponad
70 proc. energii elektrycznej, Japonia - 40 proc., a Stany Zjednoczone - ponad 20 proc. Po awarii w elektrowniach atomowych w Three Mile Island w USA i katastrofie w Czarnobylu nastąpił zastój w budowie elektrowni jądrowych.
Reaktor poza zasięgiem terrorystów
- Głównym powodem odrzucenia energetyki jądrowej w wielu państwach jest obawa przed narażeniem ludzi na promieniowanie radiacyjne, co może się zdarzyć w razie awarii reaktora - powiedział "Wprost" prof. Edward Teller. - Stosowane paliwa - uran (U-235) i pluton (Pu-239) - szybko się wyczerpują, a ich wymiana jest niebezpieczną procedurą. Koszt energii elektrycznej z reaktorów atomowych może być wyższy niż uzyskiwanej z paliw kopalnych. Nie bez znaczenia jest też ryzyko związane z ewentualnym wykorzystaniem zużytego paliwa jądrowego na przykład przez terrorystów - stwierdził prof. Teller.
Takich wad ma być pozbawiony reaktor nowej generacji. Nie będzie miał podatnych na awarie części ruchomych, niezbędnych w tradycyjnych reaktorach choćby przy wymianie paliwa. Zostanie umieszczony około 200 m pod ziemią, by w razie uszkodzenia nie stwarzał zagrożenia. - Wiele eksplozji atomowych przeprowadzono w stanie Nevada na głębokości 200 m pod ziemią. Przez dziesiątki lat nie zauważono przecieku materiałów radioaktywnych na powierzchnię - powiedział "Wprost" prof. Edward Teller.
Reaktor zainstalowany pod ziemią będzie niedostępny dla terrorystów (nikt nie zdoła wydobyć z tej głębokości substancji radioaktywnych). Nie będzie też wymagał wymiany paliwa (uran zostanie zastąpiony tańszym torem), ponieważ to, w które zostanie zaopatrzony w czasie budowy, wystarczy na 30 lat (na amerykańskich łodziach podwodnych już instalowane są reaktory z paliwem potrzebnym na 30 lat, czyli cały okres eksploatacji urządzenia). Poza tym nowy reaktor, zwany reaktorem szybkim powielającym, sam może produkować dodatkowe paliwo (o mocy elektrycznej 1 GW). Chłodzony będzie helem, gazem obojętnym w każdej temperaturze, co dodatkowo podniesie standard bezpieczeństwa. Kotły parowe i generatory prądu również mogą być zlokalizowane pod ziemią. Po 30 latach użytkowania nieczynny reaktor na zawsze pozostanie pod ziemią.
Rozszczepienie poglądów
Nie wszyscy specjaliści podzielali optymizm prof. Edwarda Tellera. - Amerykański fizyk zamierzał jedynie schować reaktor pod ziemię, co stanowiłoby ochronę przed terrorystami, ale przecież nie zrezygnował z potencjalnie niebezpiecznej technologii - powiedział "Wprost" prof. Detlef Frormann, prezydent Europa Management Akademie z Düsseldorfu. Prof. Jerzy Michna, przewodniczący Międzynarodowego Centrum Polityki Energetycznej i Środowiskowej, przekonuje jednak, że reaktor jądrowy nowej generacji stwarza nowe możliwości zaopatrzenia świata w energię przy zachowaniu większego bezpieczeństwa.
Reaktor Tellera sprawdzał superkomputer w Livermore, gdzie symuluje się podziemne eksplozje atomowe. Z wstępnych prób wynika, że elektrownie z reaktorami Tellera będą konkurencyjne w porównaniu ze starymi elektrowniami atomowymi oraz elektrowniami opalanymi gazem. Ilość wytwarzanego ciepła może być w nich zmieniana w zależności od potrzeb (tradycyjne reaktory produkują ciągle tę samą ilość ciepła i dlatego, by pokryć zapotrzebowanie na energię elektryczną w okresach szczytowych, trzeba budować dodatkowe elektrownie opalane gazem lub olejem). Energia z nowych elektrowni będzie tańsza w miarę wyczerpywania się zasobów i wzrostu cen gazu oraz ropy naftowej. Jedno jest pewne: Edward Teller, twórca amerykańskiej bomby wodorowej, jeszcze za życia postawił sobie pomnik - symbol stabilności świata.
Na świecie działa 441 elektrowni atomowych. Francja wytwarza w nich ponad
70 proc. energii elektrycznej, Japonia - 40 proc., a Stany Zjednoczone - ponad 20 proc. Po awarii w elektrowniach atomowych w Three Mile Island w USA i katastrofie w Czarnobylu nastąpił zastój w budowie elektrowni jądrowych.
Reaktor poza zasięgiem terrorystów
- Głównym powodem odrzucenia energetyki jądrowej w wielu państwach jest obawa przed narażeniem ludzi na promieniowanie radiacyjne, co może się zdarzyć w razie awarii reaktora - powiedział "Wprost" prof. Edward Teller. - Stosowane paliwa - uran (U-235) i pluton (Pu-239) - szybko się wyczerpują, a ich wymiana jest niebezpieczną procedurą. Koszt energii elektrycznej z reaktorów atomowych może być wyższy niż uzyskiwanej z paliw kopalnych. Nie bez znaczenia jest też ryzyko związane z ewentualnym wykorzystaniem zużytego paliwa jądrowego na przykład przez terrorystów - stwierdził prof. Teller.
Takich wad ma być pozbawiony reaktor nowej generacji. Nie będzie miał podatnych na awarie części ruchomych, niezbędnych w tradycyjnych reaktorach choćby przy wymianie paliwa. Zostanie umieszczony około 200 m pod ziemią, by w razie uszkodzenia nie stwarzał zagrożenia. - Wiele eksplozji atomowych przeprowadzono w stanie Nevada na głębokości 200 m pod ziemią. Przez dziesiątki lat nie zauważono przecieku materiałów radioaktywnych na powierzchnię - powiedział "Wprost" prof. Edward Teller.
Reaktor zainstalowany pod ziemią będzie niedostępny dla terrorystów (nikt nie zdoła wydobyć z tej głębokości substancji radioaktywnych). Nie będzie też wymagał wymiany paliwa (uran zostanie zastąpiony tańszym torem), ponieważ to, w które zostanie zaopatrzony w czasie budowy, wystarczy na 30 lat (na amerykańskich łodziach podwodnych już instalowane są reaktory z paliwem potrzebnym na 30 lat, czyli cały okres eksploatacji urządzenia). Poza tym nowy reaktor, zwany reaktorem szybkim powielającym, sam może produkować dodatkowe paliwo (o mocy elektrycznej 1 GW). Chłodzony będzie helem, gazem obojętnym w każdej temperaturze, co dodatkowo podniesie standard bezpieczeństwa. Kotły parowe i generatory prądu również mogą być zlokalizowane pod ziemią. Po 30 latach użytkowania nieczynny reaktor na zawsze pozostanie pod ziemią.
Rozszczepienie poglądów
Nie wszyscy specjaliści podzielali optymizm prof. Edwarda Tellera. - Amerykański fizyk zamierzał jedynie schować reaktor pod ziemię, co stanowiłoby ochronę przed terrorystami, ale przecież nie zrezygnował z potencjalnie niebezpiecznej technologii - powiedział "Wprost" prof. Detlef Frormann, prezydent Europa Management Akademie z Düsseldorfu. Prof. Jerzy Michna, przewodniczący Międzynarodowego Centrum Polityki Energetycznej i Środowiskowej, przekonuje jednak, że reaktor jądrowy nowej generacji stwarza nowe możliwości zaopatrzenia świata w energię przy zachowaniu większego bezpieczeństwa.
Reaktor Tellera sprawdzał superkomputer w Livermore, gdzie symuluje się podziemne eksplozje atomowe. Z wstępnych prób wynika, że elektrownie z reaktorami Tellera będą konkurencyjne w porównaniu ze starymi elektrowniami atomowymi oraz elektrowniami opalanymi gazem. Ilość wytwarzanego ciepła może być w nich zmieniana w zależności od potrzeb (tradycyjne reaktory produkują ciągle tę samą ilość ciepła i dlatego, by pokryć zapotrzebowanie na energię elektryczną w okresach szczytowych, trzeba budować dodatkowe elektrownie opalane gazem lub olejem). Energia z nowych elektrowni będzie tańsza w miarę wyczerpywania się zasobów i wzrostu cen gazu oraz ropy naftowej. Jedno jest pewne: Edward Teller, twórca amerykańskiej bomby wodorowej, jeszcze za życia postawił sobie pomnik - symbol stabilności świata.
Edward Teller, urodzony w 1908 r. w Budapeszcie, jest twórcą amerykańskiej bomby wodorowej i współtwórcą bomby atomowej, zwolennikiem zastosowania energii jądrowej w podboju kosmosu. Opracował koncepcję silnika rakietowego wykorzystującego jako paliwo roztwór uranu. Podróż z Ziemi na Marsa pojazdem z takim silnikiem zajęłaby dzień. W latach 80. był jednym z naukowców, którzy zaproponowali zastosowanie systemu obrony Strategic Defense Initiative (SDI), nazywanego Gwiezdnymi Wojnami. Zmarł 9 września w swym domu w kampusie Uniwersytetu Stanforda. |
Więcej możesz przeczytać w 38/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.