Mojżesz znowu zapanuje nad morskim żywiołem.
Tym razem "Mojżesz" to śmiały i niezwykle kosztowny plan ratowania Wenecji przed groźbą unicestwienia. Historyczny Mojżesz już raz pomógł w walce ludzi z wielką wodą, dlatego zapewne wezwano go teraz, by patronował kolejnej batalii. Poskramiacz Morza Czerwonego nie ma wpływu na koszt tej ogromnej operacji (2,3 mld euro plus 9 mln euro rocznie na utrzymanie systemu). Inwestycję finansuje włoskie państwo.
Trujące czekoladki
Truman Capote, amerykański pisarz, powiedział, że Wenecja jest jak pudło czekoladek z likierem, które usiłuje się zjeść za jednym zamachem. Z biegiem czasu czekoladki, choć ponętne, stawały się coraz mniej smaczne, a nawet trujące. Wenecja cuchnęła i gniła. W ciągu minionych stu lat poziom lądu w weneckiej lagunie obniżył się o 23 cm. W wyniku erozji, zanieczyszczeń, obmywania lądu przez morskie fale miastu grozi katastrofa. Jej zapowiedzią, a wręcz sygnałem alarmowym było gwałtowne uderzenie wody 4 listopada 1966 r. W Wenecji i innych historycznych miejscowościach poziom wody podwyższył się wówczas o 1,25 m.
Plac Świętego Marka z Pałacem Dożów, bazyliką z początków XI wieku, wieżą zegarową, prokuratoriami, renesansową biblioteką Marciana, z podcieniami, kawiarniami, a także gołębiami, okrzykami handlarzy i gondolierów, z ciżbą turystów z całego świata - czy to wszystko miałby pochłonąć żywioł?
Basen świętego Marka
3 kwietnia 2003 r. Mojżesz zabrał się energicznie do roboty, poczynając od umacniania i podwyższania najważniejszych 150 metrów linii brzegowej. Trzeba jeszcze zabezpieczyć 70 km brzegu
na lagunie, podwyższyć go, aby uchronić 1100 ha lądu. Przede wszystkim jednak należy zorganizować obronę przed wysokimi przypływami i wielkimi sztormami. Wenecja jest atakowana przez trzy wloty (Lido, Malamocco i Chioggia) w wale ziemnym zabezpieczającym przed agresją Adriatyku. Ów wał jest coraz mniej skuteczny - plac Świętego Marka siedem razy w roku zamienia się w basen o głębokości metra (mówi się wtedy o acque alte).
Założeniem wdrażanego właśnie projektu (jego pełna realizacja zajmie osiem lat) jest ratowanie miasta przed przypływami o wysokości przekraczającej 1,1 m. Wówczas - jak przewidziano - podniosą się podwodne elektromagnetyczne śluzy zainstalowane w każdym z trzech wlotów i oddzielą lagunę od morza. Taka konstrukcja wytrzymuje nacisk wody o dwa metry wyższej niż w lagunie. Plac Świętego Marka i tereny wokół niego, zalewane wodą przez 250 dni w roku, będą w ten sposób bezpieczne. Trzy niszczycielskie siły - wysoki przypływ, zmiana ciśnienia atmosferycznego i wiatr - przestaną zagrażać Wenecji. To jest podstawowe założenie projektu "Mojżesz".
Wenecja serenissima
System "Mojżesz" zakłada także zainstalowanie odpływów ściekowych pod ulicami i placami. Zmieni się bieg i szerokość 120 km (z 1580 km) weneckich kanałów, wykonany zostanie również drenaż płytkich części laguny. W ten sposób można będzie rekultywować 70 km2 półsłonych bagien, odtworzyć 38 km plaż i 8 km wydm, umocnić 50 wysp, w tym Murano, Burano i Torcello, a także poprawić i zabezpieczyć przybrzeżne falochrony. To ambitne plany, ale czy do końca realne?
Ledwie zaczęły się prace, natychmiast pojawili się przeciwnicy projektu - ekolodzy, członkowie Partii Zielonych. Widziałem w Wenecji rozlepione w różnych miejscach plakaty krytykujące system "Mojżesz". Jeden z nich podważa obliczenia inżynierów i straszy rozerwaniem stawideł (na dnie trzech wlotów do laguny zostaną położone po cztery rzędy ruchomych stawideł z zaworami) pod naporem wody. Autor plakatu woła: "Errori - Orrori!", czyli "Błąd - Horror!". Pojawiają się oskarżenia o korupcję. Właścicielka hoteliku, w którym się zatrzymałem, też jest sceptyczna: "Nie wierzę w powodzenie tych planów. Wenecja wytrzymała półtora tysiąclecia, lepiej nie majstrować przy jej ulepszaniu, bo wszystko diabli wezmą". Czy należy więc czekać, aż kolejne nawałnice zmiotą pałace i kościoły? Czy pozwolić na zagładę cudów architektury i sztuki zgromadzonych przez wieki na jedynym w świecie archipelagu pełnym skarbów?
Wenecja - przystań malarzy, poetów, zakochanych. Serenissima, czyli najpiękniejsza. Nie trzeba we Włoszech wyjaśniać, że to słowo zawsze oznacza Wenecję. To synonim.
Trujące czekoladki
Truman Capote, amerykański pisarz, powiedział, że Wenecja jest jak pudło czekoladek z likierem, które usiłuje się zjeść za jednym zamachem. Z biegiem czasu czekoladki, choć ponętne, stawały się coraz mniej smaczne, a nawet trujące. Wenecja cuchnęła i gniła. W ciągu minionych stu lat poziom lądu w weneckiej lagunie obniżył się o 23 cm. W wyniku erozji, zanieczyszczeń, obmywania lądu przez morskie fale miastu grozi katastrofa. Jej zapowiedzią, a wręcz sygnałem alarmowym było gwałtowne uderzenie wody 4 listopada 1966 r. W Wenecji i innych historycznych miejscowościach poziom wody podwyższył się wówczas o 1,25 m.
Plac Świętego Marka z Pałacem Dożów, bazyliką z początków XI wieku, wieżą zegarową, prokuratoriami, renesansową biblioteką Marciana, z podcieniami, kawiarniami, a także gołębiami, okrzykami handlarzy i gondolierów, z ciżbą turystów z całego świata - czy to wszystko miałby pochłonąć żywioł?
Basen świętego Marka
3 kwietnia 2003 r. Mojżesz zabrał się energicznie do roboty, poczynając od umacniania i podwyższania najważniejszych 150 metrów linii brzegowej. Trzeba jeszcze zabezpieczyć 70 km brzegu
na lagunie, podwyższyć go, aby uchronić 1100 ha lądu. Przede wszystkim jednak należy zorganizować obronę przed wysokimi przypływami i wielkimi sztormami. Wenecja jest atakowana przez trzy wloty (Lido, Malamocco i Chioggia) w wale ziemnym zabezpieczającym przed agresją Adriatyku. Ów wał jest coraz mniej skuteczny - plac Świętego Marka siedem razy w roku zamienia się w basen o głębokości metra (mówi się wtedy o acque alte).
Założeniem wdrażanego właśnie projektu (jego pełna realizacja zajmie osiem lat) jest ratowanie miasta przed przypływami o wysokości przekraczającej 1,1 m. Wówczas - jak przewidziano - podniosą się podwodne elektromagnetyczne śluzy zainstalowane w każdym z trzech wlotów i oddzielą lagunę od morza. Taka konstrukcja wytrzymuje nacisk wody o dwa metry wyższej niż w lagunie. Plac Świętego Marka i tereny wokół niego, zalewane wodą przez 250 dni w roku, będą w ten sposób bezpieczne. Trzy niszczycielskie siły - wysoki przypływ, zmiana ciśnienia atmosferycznego i wiatr - przestaną zagrażać Wenecji. To jest podstawowe założenie projektu "Mojżesz".
Wenecja serenissima
System "Mojżesz" zakłada także zainstalowanie odpływów ściekowych pod ulicami i placami. Zmieni się bieg i szerokość 120 km (z 1580 km) weneckich kanałów, wykonany zostanie również drenaż płytkich części laguny. W ten sposób można będzie rekultywować 70 km2 półsłonych bagien, odtworzyć 38 km plaż i 8 km wydm, umocnić 50 wysp, w tym Murano, Burano i Torcello, a także poprawić i zabezpieczyć przybrzeżne falochrony. To ambitne plany, ale czy do końca realne?
Ledwie zaczęły się prace, natychmiast pojawili się przeciwnicy projektu - ekolodzy, członkowie Partii Zielonych. Widziałem w Wenecji rozlepione w różnych miejscach plakaty krytykujące system "Mojżesz". Jeden z nich podważa obliczenia inżynierów i straszy rozerwaniem stawideł (na dnie trzech wlotów do laguny zostaną położone po cztery rzędy ruchomych stawideł z zaworami) pod naporem wody. Autor plakatu woła: "Errori - Orrori!", czyli "Błąd - Horror!". Pojawiają się oskarżenia o korupcję. Właścicielka hoteliku, w którym się zatrzymałem, też jest sceptyczna: "Nie wierzę w powodzenie tych planów. Wenecja wytrzymała półtora tysiąclecia, lepiej nie majstrować przy jej ulepszaniu, bo wszystko diabli wezmą". Czy należy więc czekać, aż kolejne nawałnice zmiotą pałace i kościoły? Czy pozwolić na zagładę cudów architektury i sztuki zgromadzonych przez wieki na jedynym w świecie archipelagu pełnym skarbów?
Wenecja - przystań malarzy, poetów, zakochanych. Serenissima, czyli najpiękniejsza. Nie trzeba we Włoszech wyjaśniać, że to słowo zawsze oznacza Wenecję. To synonim.
Więcej możesz przeczytać w 38/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.