Czy Romano Prodi przyjął 100 mln euro łapówki?
Romano Prodiego, przewodniczącego Komisji Europejskiej, od początku kadencji prasa oskarżała o machlojki z okresu, gdy był chadeckim "bojarem" w obozie Ciriaco De Mity, a później premierem i liderem centrolewicowej koalicji Drzewo Oliwne. Mimo niezbitych - wydawać by się mogło - dowodów, zebranych m.in. przez sędziego Ferdinanda Imposimato, żaden włoski sąd nie zainteresował się poważnie oskarżeniami przeciw Prodiemu. Prokuratorzy, którzy odważyli się badać okoliczności jego kontrowersyjnych transakcji, z dnia na dzień byli przenoszeni ze stolicy na przykład na Sardynię (jak Giuseppa Geremia), gdzie ścigali złodziei kóz. Ostatnimi czasy niemal codzienie pojawiają się kolejne rewelacje na temat zakupu w 1997 r. 29 proc. akcji Telekomu Serbia przez państwowy wówczas Telecom Italia.
Interesy z Miloseviciem
Oto fakty: w Rzymie od 1996 r. rządzi pierwszy po wojnie gabinet z udziałem postkomunistów, kierowany przez lewicowego chadeka Romano Prodiego. Lamberto Dini jest ministrem spraw zagranicznych. Prodi, choć kierował państwowym koncernem IRI, w słynnej akcji "Czyste ręce" dziwnie pozostaje nie tknięty, choć wszyscy jego poprzednicy i następcy siedzą w więzieniu za przekazywanie pieniędzy ugrupowaniom politycznym. Prodi na ministrów powołuje prokuratora Di Pietro i Giovanniego Marię Flicka, swojego ówczesnego adwokata.
Premier Prodi prywatyzuje dużo, ale niemal zawsze w niejasnych okolicznościach. Wpływy skarbu państwa są minimalne. Nasilają się podejrzenia, że ktoś się na owych prywatyzacjach wzbogaca (chodzi m.in. o bank Santo Spirito, Credito Italiano i Banca Commerciale Italiana oraz koncern żywnościowy Cirio - Bortoli - De Rica).
W 1997 r. pada propozycja kupna 29 proc. akcji Telekomu Serbia. W Serbii rządzi żelazną ręką Slobodan Milos�ević. Francesco Bascone, ambasador Włoch w Belgradzie, pisze do ministra spraw zagranicznych Lamberto Diniego i jego zastępcy Piera Fassino, że planowana inwestycja "to szaleństwo i że może wyłącznie podtrzymać reżim Milos�evicia". Bascone zostaje przeniesiony na Cypr. Zarządzający wówczas Telecomem Italia prezes Biagio Agnes i Ernesto Pascale mówią, że zakup Telekomu Serbia to operacja absolutnie nieopłacalna. Zostają przez Prodiego zmuszeni do dymisji. Ich miejsca zajmują ludzie premiera. Tomaso Tommasi di Vignano, jeszcze przed otrzymaniem oficjalnej nominacji na prezesa telekomu, leci do Belgradu na rozmowy z Milos�eviciem. Decyzja o zakupie Telekomu Serbia zapada w ciągu kilku minut bez wiedzy urzędującego jeszcze prezesa Telecomu Italia Guido Rossiego (zajął miejsce Agnesa). Zdaniem uczestników tamtych wydarzeń, operacją kierował Romano Prodi.
Rewelacje Mariniego
Za 29 proc. akcji Telekomu Serbia Telecom Italia płaci 839 mld lirów, czyli 440 mln euro. Kilka tygodni później zachodnie służby specjalne przechwytują telefoniczne zwierzenia Milos�evicia: "Ależ ci Włosi to złodzieje!". W 2001 r. lewicowy dziennik "La Repubblica" publikuje pierwsze dokumenty: operacja była ekonomicznie chybiona, a spora część sumy zapłaconej za Telekom Serbia wróciła do Włoch w postaci łapówek. Na razie nie wiadomo dla kogo.
W 2003 r. parlament powołuje komisję do zbadania transakcji. Igor Marini, jeden z pośredników finansowych operacji, zaczyna zeznawać. "200 mld lirów (100 mln euro) poszło dla Prodiego (ps. Mortadela), 150 mld lirów dla Fassino (ps. Bocian), a 100 mld lirów dla Diniego (ps. Żaba). Część tych pieniędzy posłużyła do sfinansowania kampanii wyborczych Francesco Rutellego, lidera lewicowej koalicji Stokrotka, i Waltera Veltroniego, byłego lidera postkomunistów, a obecnie burmistrza Rzymu" - twierdzi. "La Repubblica" milczy lub oskarża Igora Mariniego o mitomanię. Pojawiają się kolejni świadkowie i kolejne dokumenty. Lider postkomunistów Piero Fassino stwierdza, że aferą kieruje z ukrycia Silvio Berlusconi. Premier żąda 15 mln euro odszkodowania za zniesławienie. Fassino wycofuje się z oskarżeń. Dini twierdzi, że na operację zgodziły się USA, lecz Robert Gelbard, były wysłannik prezydenta Clintona na Bałkany, stanowczo dementuje. Prodi, odpowiadając na interpelacje europarlamentarzystów, twierdzi, że nic nie wiedział o transakcji, ale nie wierzy mu nawet włoska lewica.
Czy i z tej afery - jak z poprzednich - Romano Prodi wyjdzie bez szwanku? Wszystko możliwe. Żadna prokuratura nie wszczęła śledztwa w sprawie zakupu Telekomu Serbia. Cóż, włoski wymiar sprawiedliwości jest zdominowany przez postkomunistów.
Interesy z Miloseviciem
Oto fakty: w Rzymie od 1996 r. rządzi pierwszy po wojnie gabinet z udziałem postkomunistów, kierowany przez lewicowego chadeka Romano Prodiego. Lamberto Dini jest ministrem spraw zagranicznych. Prodi, choć kierował państwowym koncernem IRI, w słynnej akcji "Czyste ręce" dziwnie pozostaje nie tknięty, choć wszyscy jego poprzednicy i następcy siedzą w więzieniu za przekazywanie pieniędzy ugrupowaniom politycznym. Prodi na ministrów powołuje prokuratora Di Pietro i Giovanniego Marię Flicka, swojego ówczesnego adwokata.
Premier Prodi prywatyzuje dużo, ale niemal zawsze w niejasnych okolicznościach. Wpływy skarbu państwa są minimalne. Nasilają się podejrzenia, że ktoś się na owych prywatyzacjach wzbogaca (chodzi m.in. o bank Santo Spirito, Credito Italiano i Banca Commerciale Italiana oraz koncern żywnościowy Cirio - Bortoli - De Rica).
W 1997 r. pada propozycja kupna 29 proc. akcji Telekomu Serbia. W Serbii rządzi żelazną ręką Slobodan Milos�ević. Francesco Bascone, ambasador Włoch w Belgradzie, pisze do ministra spraw zagranicznych Lamberto Diniego i jego zastępcy Piera Fassino, że planowana inwestycja "to szaleństwo i że może wyłącznie podtrzymać reżim Milos�evicia". Bascone zostaje przeniesiony na Cypr. Zarządzający wówczas Telecomem Italia prezes Biagio Agnes i Ernesto Pascale mówią, że zakup Telekomu Serbia to operacja absolutnie nieopłacalna. Zostają przez Prodiego zmuszeni do dymisji. Ich miejsca zajmują ludzie premiera. Tomaso Tommasi di Vignano, jeszcze przed otrzymaniem oficjalnej nominacji na prezesa telekomu, leci do Belgradu na rozmowy z Milos�eviciem. Decyzja o zakupie Telekomu Serbia zapada w ciągu kilku minut bez wiedzy urzędującego jeszcze prezesa Telecomu Italia Guido Rossiego (zajął miejsce Agnesa). Zdaniem uczestników tamtych wydarzeń, operacją kierował Romano Prodi.
Rewelacje Mariniego
Za 29 proc. akcji Telekomu Serbia Telecom Italia płaci 839 mld lirów, czyli 440 mln euro. Kilka tygodni później zachodnie służby specjalne przechwytują telefoniczne zwierzenia Milos�evicia: "Ależ ci Włosi to złodzieje!". W 2001 r. lewicowy dziennik "La Repubblica" publikuje pierwsze dokumenty: operacja była ekonomicznie chybiona, a spora część sumy zapłaconej za Telekom Serbia wróciła do Włoch w postaci łapówek. Na razie nie wiadomo dla kogo.
W 2003 r. parlament powołuje komisję do zbadania transakcji. Igor Marini, jeden z pośredników finansowych operacji, zaczyna zeznawać. "200 mld lirów (100 mln euro) poszło dla Prodiego (ps. Mortadela), 150 mld lirów dla Fassino (ps. Bocian), a 100 mld lirów dla Diniego (ps. Żaba). Część tych pieniędzy posłużyła do sfinansowania kampanii wyborczych Francesco Rutellego, lidera lewicowej koalicji Stokrotka, i Waltera Veltroniego, byłego lidera postkomunistów, a obecnie burmistrza Rzymu" - twierdzi. "La Repubblica" milczy lub oskarża Igora Mariniego o mitomanię. Pojawiają się kolejni świadkowie i kolejne dokumenty. Lider postkomunistów Piero Fassino stwierdza, że aferą kieruje z ukrycia Silvio Berlusconi. Premier żąda 15 mln euro odszkodowania za zniesławienie. Fassino wycofuje się z oskarżeń. Dini twierdzi, że na operację zgodziły się USA, lecz Robert Gelbard, były wysłannik prezydenta Clintona na Bałkany, stanowczo dementuje. Prodi, odpowiadając na interpelacje europarlamentarzystów, twierdzi, że nic nie wiedział o transakcji, ale nie wierzy mu nawet włoska lewica.
Czy i z tej afery - jak z poprzednich - Romano Prodi wyjdzie bez szwanku? Wszystko możliwe. Żadna prokuratura nie wszczęła śledztwa w sprawie zakupu Telekomu Serbia. Cóż, włoski wymiar sprawiedliwości jest zdominowany przez postkomunistów.
Więcej możesz przeczytać w 38/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.