Premier Izraela znalazł się w sytuacji Charles'a de Gaulle'a
Ariel Szaron - żołnierz, ojciec ruchu osadników i budowy osiedli żydowskich na tzw. terytoriach okupowanych - ku zdumieniu wszystkich dąży do pokoju. W wieku 76 lat znalazł się, tak myślę, w sytuacji Charles'a de Gaulle'a - polityka wielkich zdolności, przywódcy Francji z czasów II wojny światowej, który nie ukrywał poglądów prawicowych i narodowych. U schyłku wspaniałej kariery znalazł jednak siły, by pójść drogą wyzwolenia kolonii francuskich. Teraz w podobnej sytuacji jest Szaron, który godzi się na separację Palestyńczyków.
Pokój za wszelką cenę
Jest coś niemal poetyckiego w tym, że prawicowy premier wciela w życie marzenia lewicy o pokoju. W związku z tym może liczyć na poparcie Partii Pracy i całej lewicy. W dzisiejszym Knesecie Partia Pracy jest w opozycji, ale razem z rządem należy do pokojowej koalicji. Szaron cieszy się poparciem społeczeństwa - dwukrotnie wybrano go na premiera - pierwszy raz w wyborach bezpośrednich, a drugi - w parlamencie. Zawsze byłem i jestem zwolennikiem pokoju. Chociażby dlatego, że sam przeżyłem straszne lata Zagłady. Dlatego będąc przewodniczącym Knesetu, stanąłemu boku Icchaka Rabina i Szymona Peresa.
Niestety, po porozumieniach w Oslo i Waszyngtonie wznowiła się i zaostrzyła konfrontacja izraelsko-palestyńska, której towarzyszy terror ze strony palestyńskiej i odwety izraelskie. Wbrew tym wszystkim koszmarom większość Izraelczyków dąży jednak do pokoju, do historycznego kompromisu z Palestyńczykami. Premier Szaron odważnie zaakceptował amerykański program pokojowy, tzw. mapę drogową, zgodnie z którym Izrael ma uznać niepodległe państwo palestyńskie. Szaron ogłosił program "jednostronnej separacji", zakładający likwidację licznych osiedli żydowskich w Strefie Gazy, w Judei i Samarii. Ten sam Szaron, który był ojcem ruchu osadników i zwolennikiem Eretz Israel!
Pasywna Europa, szansa w Ameryce
Szaron poddany jest teraz szalonej presji ze strony swojej partii i jej frakcji w Knesecie, które w tej sprawie pozostały na prawo od premiera. Może za to liczyć na poparcie oficerów. W Izraelu mówi się, że u nas generałowie też płaczą. Chcą pokoju, bo widzieli śmierć na polu walki. Także swoich przyjaciół. Szaron naraża się na kryzys w rządzie koalicyjnym. Prawica twierdzi bowiem, że w sprawie pokoju "nie ma z kim i nie ma o czym rozmawiać". Wbrew tym opiniom wierzę, że ostatnia inicjatywa Szarona może być jeszcze jedną - czy nie ostatnią? - szansą na powrót do pertraktacji pokojowych.
Wszystkie procesy pokojowe na Bliskim Wschodzie są inicjowane i przeprowadzane z pomocą USA. Zastanawiające jest to, iż Europa rezygnuje z szansy odegrania kluczowej roli zwolennika pokoju na Bliskim Wschodzie, choć ma wiele interesów w tym regionie. Pewnie dzieje się tak dlatego, że większość rządów europejskich nie patrzy obiektywnie na konflikt izraelsko-palestyński i - szerzej - izraelsko-arabski. Europie trudno jest się wykazać sprawiedliwością w tej kwestii. Gdyby większość przywódców europejskich prezentowała taką postawę, jak Silvio Berlusconi, Joschka Fischer czy przywódcy Polski, byłaby większa szansa na pomyślny finał procesów pokojowych rozpoczętych w Oslo. Finał, który mógłby się rozegrać na przykład w Warszawie - jak kiedyś zaproponowała strona polska.
Pokój za wszelką cenę
Jest coś niemal poetyckiego w tym, że prawicowy premier wciela w życie marzenia lewicy o pokoju. W związku z tym może liczyć na poparcie Partii Pracy i całej lewicy. W dzisiejszym Knesecie Partia Pracy jest w opozycji, ale razem z rządem należy do pokojowej koalicji. Szaron cieszy się poparciem społeczeństwa - dwukrotnie wybrano go na premiera - pierwszy raz w wyborach bezpośrednich, a drugi - w parlamencie. Zawsze byłem i jestem zwolennikiem pokoju. Chociażby dlatego, że sam przeżyłem straszne lata Zagłady. Dlatego będąc przewodniczącym Knesetu, stanąłemu boku Icchaka Rabina i Szymona Peresa.
Niestety, po porozumieniach w Oslo i Waszyngtonie wznowiła się i zaostrzyła konfrontacja izraelsko-palestyńska, której towarzyszy terror ze strony palestyńskiej i odwety izraelskie. Wbrew tym wszystkim koszmarom większość Izraelczyków dąży jednak do pokoju, do historycznego kompromisu z Palestyńczykami. Premier Szaron odważnie zaakceptował amerykański program pokojowy, tzw. mapę drogową, zgodnie z którym Izrael ma uznać niepodległe państwo palestyńskie. Szaron ogłosił program "jednostronnej separacji", zakładający likwidację licznych osiedli żydowskich w Strefie Gazy, w Judei i Samarii. Ten sam Szaron, który był ojcem ruchu osadników i zwolennikiem Eretz Israel!
Pasywna Europa, szansa w Ameryce
Szaron poddany jest teraz szalonej presji ze strony swojej partii i jej frakcji w Knesecie, które w tej sprawie pozostały na prawo od premiera. Może za to liczyć na poparcie oficerów. W Izraelu mówi się, że u nas generałowie też płaczą. Chcą pokoju, bo widzieli śmierć na polu walki. Także swoich przyjaciół. Szaron naraża się na kryzys w rządzie koalicyjnym. Prawica twierdzi bowiem, że w sprawie pokoju "nie ma z kim i nie ma o czym rozmawiać". Wbrew tym opiniom wierzę, że ostatnia inicjatywa Szarona może być jeszcze jedną - czy nie ostatnią? - szansą na powrót do pertraktacji pokojowych.
Wszystkie procesy pokojowe na Bliskim Wschodzie są inicjowane i przeprowadzane z pomocą USA. Zastanawiające jest to, iż Europa rezygnuje z szansy odegrania kluczowej roli zwolennika pokoju na Bliskim Wschodzie, choć ma wiele interesów w tym regionie. Pewnie dzieje się tak dlatego, że większość rządów europejskich nie patrzy obiektywnie na konflikt izraelsko-palestyński i - szerzej - izraelsko-arabski. Europie trudno jest się wykazać sprawiedliwością w tej kwestii. Gdyby większość przywódców europejskich prezentowała taką postawę, jak Silvio Berlusconi, Joschka Fischer czy przywódcy Polski, byłaby większa szansa na pomyślny finał procesów pokojowych rozpoczętych w Oslo. Finał, który mógłby się rozegrać na przykład w Warszawie - jak kiedyś zaproponowała strona polska.
Więcej możesz przeczytać w 8/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.