Brytyjska opozycja chce przejąć władzę pod hasłem powrotu do thatcheryzmu
Michael Howard, przywódca opozycyjnej Partii Konserwatywnej, zyskał przydomek Drakula. Urodził się w Walii jako syn rumuńskiego właściciela sklepu. Przezwisko zaciążyło w 1997 r. na karierze 62-letniego wówczas polityka. Przegrał wtedy walkę o przywództwo torysów po tym, jak jego partyjna koleżanka powiedziała, mając na myśli głównie chłodny styl bycia, że Howard ma w sobie "coś z nocy". Jak na ironię, w tym samym roku torysi musieli odejść, ustępując miejsca "nowej" Partii Pracy Blaira.
Teraz Howard błyskawicznie wyrasta na męża opatrznościowego swej partii, która - jak się wydawało jeszcze jesienią - była wręcz skazana na zejście z brytyjskiej sceny politycznej. Drakula nie tylko nie wypił resztek świeżej krwi, jaka pozostała konserwatystom, ale zdołał w nich tchnąć nowego ducha, przywracając wiarę w powrót do władzy po latach rozkładu partii, które nastały po ustąpieniu Margaret Thatcher i wyborczej klęsce Johna Majora. Jak wynika z badania opublikowanego 23 stycznia przez "Daily Telegraph", torysi mogą dziś liczyć na 40 proc. głosów - po raz pierwszy od czarnej środy sprzed 11 lat, gdy ich notowania spadły gwałtownie wraz z kursem funta.
Spuścizna "żelaznej damy"
Howard jak mało kto znał Margaret Thatcher, gdyż pełnił kilka funkcji w jej kolejnych rządach. Nic więc dziwnego, że za najlepszy sposób na reanimację partii uznał powrót do zasad, które przyświecały polityce "żelaznej damy" (ona z kolei odwoływała się do wartości epoki wiktoriańskiej). Nie sposób zapomnieć, że przyniosły one największe sukcesy w powojennej historii Wielkiej Brytanii i stały się wzorem do naśladowania nie tylko w Europie, ale i na świecie. Jak twierdzi historyk Walter Laqueur, "różni przywódcy w Europie odchodzili i przychodzili, ale lata 80. były latami pani Thatcher". Paul Johnson nazwał ją najskuteczniejszym politykiem XX wieku.
W ciągu dekady swych rządów "żelazna dama" najpierw przeprowadziła reformy gospodarcze, stawiając na nogi "chorego człowieka Europy"- jak nazywano w latach 70. Wielką Brytanię - a później przywróciła jej prestiż na arenie międzynarodowej. Nie zawahała się uciec do działań zbrojnych po zajęciu przez argentyńskiego dyktatora Falklandów. W ten sposób zmobilizowała cały Zachód, by nie pogrążał się w bezradnym, defetystycznym pacyfizmie. Zainspirowała przede wszystkim byłego prezydenta USA Ronalda Reagana, który uznał ją za swego politycznego mentora. Thatcheryzm i reaganomika to do dziś pojęcia wymieniane jednym tchem.
Thatcher nie miała czarodziejskiej różdżki, za to twardo i konsekwentnie forsowała kilka zasad. Postanowiła najpierw ukrócić wszechwładzę związków zawodowych, ponieważ uznały one państwo za zakładnika, paraliżując je strajkami. Następnie pobudziła przedsiębiorczość, zmniejszając podatki i tnąc rozdęte wydatki państwa oraz stawiając na prywatyzację sektora publicznego, domów i mieszkań, a także promując akcjonariat. Uznała to za najlepszą receptę na upowszechnienie dobrobytu. W ten sposób córka kupca przeorała świadomość opinii publicznej i zachodnich elit, gdyż zapoczątkowała odejście od idei keynesizmu, która zdominowała politykę gospodarczą i społeczną na świecie od czasu wielkiego kryzysu lat 30., a zwłaszcza po II wojnie światowej. Udowodniła, że receptą na kryzys powinno być pobudzanie przez rząd indywidualnej przedsiębiorczości, a nie tradycyjny interwencjonizm państwa oparty na redystrybucji środków.
Przykazania Howarda
Michael Howard rozpoczął od przypomnienia zasad w swym noworocznym "wyznaniu wiary". Gdy opublikował je w gazecie (dwie strony w "The Times", opatrzone podpisem lidera), żartowano, że zachowuje się jak Mojżesz albo Martin Luther King ("miałem sen"). Nie ulega jednak wątpliwości, że "16 przykazań" Howarda, które w innych okolicznościach zapewne zostałoby skrytykowane jako ogólnikowe, dobrze przyjęto w chwili, gdy premier Blair jest nieustannie oskarżany o kłamstwa. Liam Fox, jeden z liderów partii, zapowiada, że konserwatystom chodzi o przywrócenie prawdy i uczciwości w polityce. Jego zdaniem, obecna ekipa dąży jedynie do "utrzymania się u władzy kosztem prawdy i narodowego interesu". - Cynizm sięgnął zenitu pod rządami tego obsesyjnie skupionego na sobie i służącego sobie premiera - oznajmił Fox.
"Nasza polityka będzie zbudowana na spójnych pryncypiach" - zapewnił Howard. Oto próbka jego "wyznania wiary": "wierzę, że obywatele powinni być duzi, a państwo małe", "nie wierzę, że bieda jednej osoby jest spowodowana przez bogactwo innej". Przywódca torysów zapowiada walkę z biurokracją, stwierdzając, że mnożące się regulacje, inspektoraty, komisje i priorytety ("armie przeszkadzaczy") "miały nam pomóc i nas chronić, ale teraz potrzebujemy ochrony przed nimi".
Lider torysów stara się udowodnić, że mówienie o zasadach nie jest tylko chwytem propagandowym. Zaczął od własnego podwórka. Najpierw zredukował o połowę opozycyjny gabinet (do dwunastu tek), sygnalizując w ten sposób wolę realizowania postulatu ograniczania roli państwa. Potem na łamach "The Guardian", ulubionej gazety funkcjonariuszy sektora publicznego, opublikował apel przypominający akcję "Wprost" przeciwko urzędnikom dławiącym przedsiębiorczość. Torysi namawiają pracowników civil service, by pomagali im ujawniać wypadki nadużyć i nieefektywności biurokracji.
Troskliwi neothatcheryści
Nowy lider torysów najwyraźniej wyciągnął wnioski z sukcesów Partii Pracy pod batutą Blaira. Dwoi się i troi, by w oczach opinii publicznej Partia Konserwatywna stała się nie tylko wiarygodną, ale i atrakcyjną alternatywą dla laburzystów. Trudno się oprzeć wrażeniu, że jego "przykazania" mają odegrać podobną rolę jak manifest trzeciej drogi Blaira. Laburzystowski premier gruntownie zmodernizował swoje ugrupowanie, odrzucając socjalizm na rzecz socjalliberalizmu. Torysom chodzi raczej o realizowanie starych idei, tyle że w nowym opakowaniu. Jak twierdzi Fox, "bitwa o wolność idei oraz idee wolności musi być rozegrana i wygrana wraz z nadejściem każdej nowej generacji".
Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że neothatcheryści też poszukują własnej trzeciej drogi. Pod wodzą Howarda nie chcą już uchodzić za eurofobów. Tradycyjni ideolodzy konserwatywni mogą z łatwością zarzucić Howardowi i jego ekipie zdradę ideałów, tak samo jak robili to twardogłowi socjaliści wobec Blaira. Howard wprawdzie mówi, że tradycyjna rodzina jest najlepszym miejscem do wychowywania dzieci, jednak podczas głosowania w sprawie przyznania gejom prawa do adopcji wśród torysów nie będzie obowiązywać dyscyplina partyjna. Konserwatyści są równie ostrożni w kwestii dekryminalizacji miękkich narkotyków. Pomny fiaska torysowskiego projektu zerowej tolerancji dla narkotyków kilka lat temu (siedmiu członków gabinetu cieni przyznało się do palenia trawki) oraz pamiętając, że 40 proc. dorosłych rodaków miało doświadczenia z zażywaniem marihuany, Howard wił się jak piskorz, by nie odpowiedzieć ani tak, ani nie na pytanie, czy sam palił marihuanę.
Lider torysów kluczy nawet w tak podstawowej kwestii dla thatcherystów jak obniżanie podatków. Howard obiecał wprawdzie, że tzw. dzień wolności podatkowej stanie się pod jego rządami publicznym świętem, ale z deklaracji samego lidera oraz Olivera Letwina, ministra skarbu w gabinecie cieni, wynika, że podatki będą obniżane dopiero w drugiej kolejności - po uwolnieniu państwa od biurokracji.
Jak w 1998 r. przewrotnie zauważył tygodnik "The Economist", Blair okazał się "całkiem dobrym torysem". Brytyjczycy wiedzieli, że potrzebują thatcheryzmu, ale go nie lubili i dlatego z takim entuzjazmem postawili na "troskliwego" Blaira, który nadal serwował im politykę "żelaznej damy", tyle że "z ludzką twarzą". Czy więc teraz Howard musi przekonać wyborców, że będzie "dobrym laburzystą", lecz uczciwym? Jak twierdzi profesor Anthony King z uniwersytetu Essex, na razie Howardowi udało się zaszczepić opinii publicznej przekonanie, że po latach zagubienia torysi mogą być realną alternatywą dla laburzystów, a nie tylko "bandą religijnych dewotów".
Credo konserwatysty |
---|
Michael Howard opublikował swoje "wyznanie wiary" na początku tego roku w "The Times"
|
Więcej możesz przeczytać w 8/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.