TVN wypełnia misję edukacyjną i kulturotwórczą w stopniu, o jakim inne telewizje bałyby się nawet pomyśleć
Choć może zabrzmi to zaskakująco, komercyjna telewizja TVN coraz częściej odgrywa rolę telewizji publicznej. Szczególnie w swoim najambitniejszym kanale informacyjnym TVN 24. Raz po raz przecieram oczy ze zdumienia, gdy na ekranie mojego telewizora oglądam sygnowany przez TVN 24 program, który wypełnia misję edukacyjną i kulturotwórczą w stopniu, o jakim inne telewizje bałyby się nawet pomyśleć. Te programy mają swoją rosnącą widownię i są żywym zaprzeczeniem lansowanej ostatnio w mediach tezy, że im głupiej i bardziej rozrywkowo, tym lepiej, bo widzom bardziej się spodoba. Nie zawsze, nie wszędzie, nie za wszelką cenę!
Moim najnowszym odkryciem jest fantastyczny program Grzegorza Miecugowa "Inny punkt widzenia", nadawany w TVN 24 w niedzielne popołudnia. Przez bitą godzinę oglądamy rozmowę w cztery oczy z wybitną osobowością (ale nie politykiem!) o świecie, w którym przyszło nam żyć. Daję słowo, że nie mogłem oderwać się od ekranu, gdy Miecugow rozmawiał z reżyserem Grzegorzem Jarzyną, a tydzień później z wielką humanistką i prawnikiem prof. Ewą Łętowską.
Jak to możliwe, że w telewizji komercyjnej znalazł się czas na rozmowę, która nie dotyczy aktualnych wydarzeń, nie żywi się sensacją, nie czerpie energii z jątrzenia i sporów, za to pozwala na refleksję i zaprezentowanie pełnej postawy ludzi, którzy ciągle jeszcze potrafią myśleć, analizować, formułować poglądy na własną odpowiedzialność, bez konieczności opowiadania się za jakąś partią czy ugrupowaniem politycznym? Czyżby ktoś w TVN 24 poważnie myślał o publicystyce humanistycznej? A może wręcz o telewizji dla inteligentów?
Ta telewizja przydaje się także ludziom przedsiębiorczym. Trudno dziś znaleźć na innych kanałach program taki jak "Firma" Romana Młodkowskiego, który konkretnie i praktycznie pomaga ludziom zaczynającym własną działalność gospodarczą. Gdyby żyli Andrzej Kurek i Zdzisław Kamiński, pamiętni twórcy telewizyjnej "Sondy", to pewnie zastanowiliby się, czy nie zaprosić Młodkowskiego do współpracy. Co prawda zajmuje się on ekonomią, a nie naukowymi eksperymentami, ale ma tę samą co oni pasję i gotowość do sprawdzenia na sobie samym wszystkich zasad i prawd, o których opowiada telewidzom.
"Firma" to program, w którym jego autor instruuje, jak - krok po kroku - założyć własne przedsiębiorstwo w wybranej dziedzinie. Widzowie składają zamówienia, a on jej realizuje. Ma być sklep internetowy? Proszę bardzo - oto, co trzeba zrobić, ile trzeba mieć pieniędzy, jaki lokal, jakie zezwolenia i ile na to wszystko czasu, by móc przystąpić do działania. Spokojnie, z uśmiechem, czasem nawet żartobliwie przechodzimy wszystkie etapy zakładania firmy. Patrzy się na ten program jak na sensacyjny serial. Patrzy - a nie tylko słucha - bo wszystko, o czym mówi Młodkowski, natychmiast widzimy na ekranie. Nic na gębę: wszystko trzeba sprawdzić. Zupełnie jak niegdyś w "Sondzie".
Także tradycyjny bastion publicystyki kulturalnej traktowanej jako misja telewizji publicznej, czyli "Pegaz", ma w TVN 24 swojego konkurenta. Tu magazyn nazywa się po prostu "Styl" i jest robiony we własnym, skromnym, ale uwodzącym stylu. Pamiętam, jak niegdyś robiła to Anita Werner, która dzisiaj prowadzi weekendowe "Fakty"; podoba mi się, jak robi to teraz Agnieszka Górniakowska. W "Stylu" nie mówi się o wielkich wydarzeniach, festiwalach ani polemikach krytyków; tu po prostu pokazuje się artystów i ich prace. Oni opowiadają, my oglądamy. Często prezentacje te odbywają się w ich domach. Patrzymy więc na wszystko dokoła nich i mamy wrażenie, że poznajemy ich dużo lepiej niż w warunkach galerii lub programu realizowanego w studiu. Malarze, rzeźbiarze, ceramicy, metaloplastycy, architekci wnętrz, styliści, projektanci mody. Ten program to prawdziwa kapsuła inspiracji i ja tak właśnie go traktuję.
Ostatnie dni przyniosły wiadomość, że także główny kanał sieci, TVN, przystępuje do ambitnego przedsięwzięcia. Kontrowersyjna feministka i literaturoznawca Kazimiera Szczuka, która niegdyś z hukiem wyleciała z "Pegaza" za nadmierną śmiałość w słownictwie, poprowadzi najoryginalniejszy quiz ostatnich lat, dobrze znane z angielskiej BBC "Najsłabsze ogniwo" (prowadzone tam przez siejącą postrach w całym Zjednoczonym Królestwie Anne Robinson). Zasady są brutalne: biada nieukom, hucpiarzom, rozkosznym prostaczkom. Każdy błąd w odpowiedzi będzie zauważony, skomentowany, może nawet wyśmiany. Zwycięzcy poczują się lepiej niż członkowie Mensy, ale ci, którzy się pomylą, usłyszą zapewne od Szczuki: "Jesteś najsłabszym ogniwem, spadaj!". Żadnych nagród pocieszenia dla słabych, bo tylko lęk przed ośmieszeniem może ich zmusić do maksymalnego wysiłku. Tak bije "publiczne" serce TVN.
[email protected]
Moim najnowszym odkryciem jest fantastyczny program Grzegorza Miecugowa "Inny punkt widzenia", nadawany w TVN 24 w niedzielne popołudnia. Przez bitą godzinę oglądamy rozmowę w cztery oczy z wybitną osobowością (ale nie politykiem!) o świecie, w którym przyszło nam żyć. Daję słowo, że nie mogłem oderwać się od ekranu, gdy Miecugow rozmawiał z reżyserem Grzegorzem Jarzyną, a tydzień później z wielką humanistką i prawnikiem prof. Ewą Łętowską.
Jak to możliwe, że w telewizji komercyjnej znalazł się czas na rozmowę, która nie dotyczy aktualnych wydarzeń, nie żywi się sensacją, nie czerpie energii z jątrzenia i sporów, za to pozwala na refleksję i zaprezentowanie pełnej postawy ludzi, którzy ciągle jeszcze potrafią myśleć, analizować, formułować poglądy na własną odpowiedzialność, bez konieczności opowiadania się za jakąś partią czy ugrupowaniem politycznym? Czyżby ktoś w TVN 24 poważnie myślał o publicystyce humanistycznej? A może wręcz o telewizji dla inteligentów?
Ta telewizja przydaje się także ludziom przedsiębiorczym. Trudno dziś znaleźć na innych kanałach program taki jak "Firma" Romana Młodkowskiego, który konkretnie i praktycznie pomaga ludziom zaczynającym własną działalność gospodarczą. Gdyby żyli Andrzej Kurek i Zdzisław Kamiński, pamiętni twórcy telewizyjnej "Sondy", to pewnie zastanowiliby się, czy nie zaprosić Młodkowskiego do współpracy. Co prawda zajmuje się on ekonomią, a nie naukowymi eksperymentami, ale ma tę samą co oni pasję i gotowość do sprawdzenia na sobie samym wszystkich zasad i prawd, o których opowiada telewidzom.
"Firma" to program, w którym jego autor instruuje, jak - krok po kroku - założyć własne przedsiębiorstwo w wybranej dziedzinie. Widzowie składają zamówienia, a on jej realizuje. Ma być sklep internetowy? Proszę bardzo - oto, co trzeba zrobić, ile trzeba mieć pieniędzy, jaki lokal, jakie zezwolenia i ile na to wszystko czasu, by móc przystąpić do działania. Spokojnie, z uśmiechem, czasem nawet żartobliwie przechodzimy wszystkie etapy zakładania firmy. Patrzy się na ten program jak na sensacyjny serial. Patrzy - a nie tylko słucha - bo wszystko, o czym mówi Młodkowski, natychmiast widzimy na ekranie. Nic na gębę: wszystko trzeba sprawdzić. Zupełnie jak niegdyś w "Sondzie".
Także tradycyjny bastion publicystyki kulturalnej traktowanej jako misja telewizji publicznej, czyli "Pegaz", ma w TVN 24 swojego konkurenta. Tu magazyn nazywa się po prostu "Styl" i jest robiony we własnym, skromnym, ale uwodzącym stylu. Pamiętam, jak niegdyś robiła to Anita Werner, która dzisiaj prowadzi weekendowe "Fakty"; podoba mi się, jak robi to teraz Agnieszka Górniakowska. W "Stylu" nie mówi się o wielkich wydarzeniach, festiwalach ani polemikach krytyków; tu po prostu pokazuje się artystów i ich prace. Oni opowiadają, my oglądamy. Często prezentacje te odbywają się w ich domach. Patrzymy więc na wszystko dokoła nich i mamy wrażenie, że poznajemy ich dużo lepiej niż w warunkach galerii lub programu realizowanego w studiu. Malarze, rzeźbiarze, ceramicy, metaloplastycy, architekci wnętrz, styliści, projektanci mody. Ten program to prawdziwa kapsuła inspiracji i ja tak właśnie go traktuję.
Ostatnie dni przyniosły wiadomość, że także główny kanał sieci, TVN, przystępuje do ambitnego przedsięwzięcia. Kontrowersyjna feministka i literaturoznawca Kazimiera Szczuka, która niegdyś z hukiem wyleciała z "Pegaza" za nadmierną śmiałość w słownictwie, poprowadzi najoryginalniejszy quiz ostatnich lat, dobrze znane z angielskiej BBC "Najsłabsze ogniwo" (prowadzone tam przez siejącą postrach w całym Zjednoczonym Królestwie Anne Robinson). Zasady są brutalne: biada nieukom, hucpiarzom, rozkosznym prostaczkom. Każdy błąd w odpowiedzi będzie zauważony, skomentowany, może nawet wyśmiany. Zwycięzcy poczują się lepiej niż członkowie Mensy, ale ci, którzy się pomylą, usłyszą zapewne od Szczuki: "Jesteś najsłabszym ogniwem, spadaj!". Żadnych nagród pocieszenia dla słabych, bo tylko lęk przed ośmieszeniem może ich zmusić do maksymalnego wysiłku. Tak bije "publiczne" serce TVN.
[email protected]
Więcej możesz przeczytać w 8/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.