Szwabski ludożerca dostał osiem lat na literackie przetrawienie kawałka obywatela holenderskiego. Kuchnia niemiecka zawsze była ciężkostrawna, na przykład Günter Grass. Być może przetrawi wcześniej i już za rok wydali z siebie powieść i scenariusz. W odchodach tych grać mają co bardziej wzięci artyści.
Ludożercy należy zaproponować, żeby zagrał siebie w wersji samobójcy. Na wizji zjadałby siebie po kawałku. Zacząłby od fiuta, tak jak zaczął wtedy, z tamtym zjadanym. Doszli wtedy wspólnie do wniosku, że parówka to nie jest - za twarde. Potem jadłby kończyny własne - dolne, górne... Tak jadłby wszystko przy znieczuleniach, ma się rozumieć. Ogryzłby siebie dokoluśka: karkówka, boczek lewy, prawy, schab, polędwica. Wysysał tuk z gnatów, gicz własną. Niestety, nie mógłby na razie zjeść własnych flaków... Smutne.
Na koniec zostałby mu mózg i przewód pokarmowy. Wtedy zacząłby jeść przewód od dołu, od kiszki stolcowej w górę, aż do przełyku. Ponieważ łapy miałby dawno już zjedzone, kąski podawałby mu Narodowy Fundusz Zdrowia.
Wiadomość ta jakoś dziwnie zbiegła się z inną. Oto dwaj posłowie żyją za 500 zł miesięcznie - taki eksperyment. Ludzie im dogadują, że można za 400 zł z trójką dzieci. Pielęgniarka zawiadomiła, że można za 144 zł, ale jej wytknęli, że w szpitalu ma darmowe wyżywienie.
I tak sobie ludzie gadają i gadają, a rząd słucha i tylko czeka: do jakiej sumy spuszczą koszty utrzymania. Wtedy cap! - rząd to złapie i zrobi z tego średnią krajową. Głupi ludzie, che, che, che!...
I to by było na tyle
Więcej możesz przeczytać w 9/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.