Rosja oficjalnie wprowadziła termin "cywilizacja prawosławna" do języka polityki
Najwyższy czas, by licząca około 300 milionów wyznawców wspólnota prawosławnych narodów zaczęła myśleć o koordynacji polityki zagranicznej oraz działań podejmowanych w ramach organizacji międzynarodowych - tak brzmiała konkluzja przemówienia Igora Iwanowa, ministra spraw zagranicznych Rosji. Szef putinowskiej dyplomacji wygłosił je w lutym w kompleksie klasztornym Siergiejew Posad podczas obrad VIII Synodu Narodu Rosyjskiego, odbywającego się pod hasłem "Rosja a świat prawosławny". Obok delegacji z całej Rosji w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele Cerkwi prawosławnych z różnych części świata.
"Prawosławną cywilizację" (to określenie używane w synodalnej debacie) tworzą przede wszystkim państwa, w których wyznawcy prawosławia stanowią większość: Rosja, Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Gruzja, Bułgaria, Rumunia, Serbia i Czarnogóra, Macedonia, Grecja, Cypr. Dzisiaj te kraje znajdują się w różnych układach politycznych i wojskowych, dokonują odmiennych wyborów w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Rosja, największe prawosławne państwo, którego 80 proc. obywateli skupionych jest w rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, pragnie się stać liderem tej wspólnoty, czyniąc z pierwiastka religijnego ważne kryterium w polityce wewnętrznej i zagranicznej.
Rosja także w przeszłości wykorzystywała motywy religijne do uzasadniania celów politycznych. Interwencja w sprawy polskie w XVIII wieku była prowadzona pod hasłami obrony praw prawosławnych poddanych Rzeczypospolitej, rzekomo uciskanych. W XIX wieku ekspansję w stronę cieśnin Bosfor i Dardanele uzasadniano potrzebą wyzwalania prawosławnych narodów słowiańskich spod tureckiego jarzma.
W czasach rządów Putina pozycja Cerkwi w życiu Rosji wzrosła. Władza, choć formalnie zachowuje dystans wobec instytucji wyznaniowych, nie ukrywa, że prawosławie jest czynnikiem w największym stopniu współtworzącym rosyjską świadomość narodową i kulturę. Sprzyja temu instytucjonalna obecność Patriarchatu Moskiewskiego w różnych sferach rosyjskiego państwa.
Putin, mimo wielu lat spędzonych w KGB, instytucji walczącej z religią, od początku prezydentury podkreślał przywiązanie do prawosławia. Ważną postacią w jego otoczeniu jest archimandryta Tichon (Sziewkunow). Jego wpływy na Kremlu są tak znaczne, że niektórzy nazywają go współczesnym Rasputinem. W tym kręgu widoczny jest także Siergiej Pugaczow, bankier z Petersburga, właściciel wielkiego Mieżprombanku i zaufany doradca finansowy Patriarchatu Moskiewskiego. Oni głośno mówią o przywróceniu prawosławiu roli religii państwowej.
Od ubiegłorocznej wizyty Aleksieja II, patriarchy Moskwy i Wszechrusi, w MSZ rosyjska dyplomacja troszczy się także o los prawosławnych Rosjan mieszkających na obszarze byłego ZSRR. Dzięki współdziałaniu duchownych i polityków udało się nakłonić rząd Estonii do rejestracji Cerkwi uznającej zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego. Rosyjska dyplomacja jest też aktywna na Ukrainie, gdzie społeczność prawosławna podzieliła się na trzy odłamy, należące do Patriarchatu Kijowskiego, Cerkwi Autokefalicznej oraz Cerkwi podległej Patriarchatowi Moskiewskiemu. W styczniu w czasie wizyty w Kijowie prezydent Putin zaapelował do Ukraińców, by pozostawali wierni Cerkwi złączonej z Moskwą. Prawosławie, zdaniem Iwanowa, jest także ważnym czynnikiem sprzyjającym budowaniu wspólnego państwa z Białorusią oraz normalizacji stosunków z Gruzją.
Cerkiew uczestniczy również w konsolidacji rosyjskiej diaspory. Z inicjatywy Putina rozpoczął się dialog Patriarchatu Moskiewskiego z rosyjską Cerkwią zagraniczną, działającą wśród emigracji. Jest o co zabiegać. Kościół emigracyjny dysponuje siecią parafii na wszystkich kontynentach, a poza tym jest depozytariuszem skarbów carskiej Rosji.
Prawosławie coraz wyraźniej wypełnia pustkę ideową, jaka powstała w Rosji po upadku komunizmu. To naturalna tendencja. Po latach okrutnych prześladowań w czasach komunistycznych Cerkiew odzyskała wreszcie możliwość normalnego rozwoju. Problem polega na tym, że ponownie, jak to bywało w czasach carskich, bardziej staje się instrumentem władzy doczesnej aniżeli ośrodkiem wspólnoty duchowej.
"Prawosławną cywilizację" (to określenie używane w synodalnej debacie) tworzą przede wszystkim państwa, w których wyznawcy prawosławia stanowią większość: Rosja, Ukraina, Białoruś, Mołdawia, Gruzja, Bułgaria, Rumunia, Serbia i Czarnogóra, Macedonia, Grecja, Cypr. Dzisiaj te kraje znajdują się w różnych układach politycznych i wojskowych, dokonują odmiennych wyborów w polityce wewnętrznej i zagranicznej. Rosja, największe prawosławne państwo, którego 80 proc. obywateli skupionych jest w rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, pragnie się stać liderem tej wspólnoty, czyniąc z pierwiastka religijnego ważne kryterium w polityce wewnętrznej i zagranicznej.
Rosja także w przeszłości wykorzystywała motywy religijne do uzasadniania celów politycznych. Interwencja w sprawy polskie w XVIII wieku była prowadzona pod hasłami obrony praw prawosławnych poddanych Rzeczypospolitej, rzekomo uciskanych. W XIX wieku ekspansję w stronę cieśnin Bosfor i Dardanele uzasadniano potrzebą wyzwalania prawosławnych narodów słowiańskich spod tureckiego jarzma.
W czasach rządów Putina pozycja Cerkwi w życiu Rosji wzrosła. Władza, choć formalnie zachowuje dystans wobec instytucji wyznaniowych, nie ukrywa, że prawosławie jest czynnikiem w największym stopniu współtworzącym rosyjską świadomość narodową i kulturę. Sprzyja temu instytucjonalna obecność Patriarchatu Moskiewskiego w różnych sferach rosyjskiego państwa.
Putin, mimo wielu lat spędzonych w KGB, instytucji walczącej z religią, od początku prezydentury podkreślał przywiązanie do prawosławia. Ważną postacią w jego otoczeniu jest archimandryta Tichon (Sziewkunow). Jego wpływy na Kremlu są tak znaczne, że niektórzy nazywają go współczesnym Rasputinem. W tym kręgu widoczny jest także Siergiej Pugaczow, bankier z Petersburga, właściciel wielkiego Mieżprombanku i zaufany doradca finansowy Patriarchatu Moskiewskiego. Oni głośno mówią o przywróceniu prawosławiu roli religii państwowej.
Od ubiegłorocznej wizyty Aleksieja II, patriarchy Moskwy i Wszechrusi, w MSZ rosyjska dyplomacja troszczy się także o los prawosławnych Rosjan mieszkających na obszarze byłego ZSRR. Dzięki współdziałaniu duchownych i polityków udało się nakłonić rząd Estonii do rejestracji Cerkwi uznającej zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego. Rosyjska dyplomacja jest też aktywna na Ukrainie, gdzie społeczność prawosławna podzieliła się na trzy odłamy, należące do Patriarchatu Kijowskiego, Cerkwi Autokefalicznej oraz Cerkwi podległej Patriarchatowi Moskiewskiemu. W styczniu w czasie wizyty w Kijowie prezydent Putin zaapelował do Ukraińców, by pozostawali wierni Cerkwi złączonej z Moskwą. Prawosławie, zdaniem Iwanowa, jest także ważnym czynnikiem sprzyjającym budowaniu wspólnego państwa z Białorusią oraz normalizacji stosunków z Gruzją.
Cerkiew uczestniczy również w konsolidacji rosyjskiej diaspory. Z inicjatywy Putina rozpoczął się dialog Patriarchatu Moskiewskiego z rosyjską Cerkwią zagraniczną, działającą wśród emigracji. Jest o co zabiegać. Kościół emigracyjny dysponuje siecią parafii na wszystkich kontynentach, a poza tym jest depozytariuszem skarbów carskiej Rosji.
Prawosławie coraz wyraźniej wypełnia pustkę ideową, jaka powstała w Rosji po upadku komunizmu. To naturalna tendencja. Po latach okrutnych prześladowań w czasach komunistycznych Cerkiew odzyskała wreszcie możliwość normalnego rozwoju. Problem polega na tym, że ponownie, jak to bywało w czasach carskich, bardziej staje się instrumentem władzy doczesnej aniżeli ośrodkiem wspólnoty duchowej.
Więcej możesz przeczytać w 9/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.