Jestem pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym. I to mi wystarcza - mówi królowa polskiej powieści popularnej
W Polsce nie ma literatury środka: dobrze napisanych książek łatwych, lekkich i przyjemnych - narzekają krytycy. Jednocześnie lekceważą pisarkę, która od trzech lat takie właśnie książki pisze i króluje na listach bestsellerów. - Wiele złego słyszałam na temat swego pisarstwa: że piszę prostymi zdaniami, bo nie znam złożonych, że to literatura dla dwunastolatków, bo za wesoła, więc zapewne płaska. Nie mam ambicji być natchnionym twórcą. Prostotą, lecz nie prostactwem, docieram do tysięcy czytelników - mówi "Wprost" Katarzyna Grochola.
"Nigdy w życiu" - pierwsza powieść Grocholi z cyklu "Żaby i anioły" sprzedała się w 180 tys. egzemplarzy. I to nie koniec, bo na ekranach kin triumfy święci adaptacja książki z Danutą Stenką w roli głównej. Druga część cyklu "Serce na temblaku" znalazła już 130 tys. nabywców. W marcu ukaże się trzecia - "Ja wam pokażę". Polska królowa powieści środka uważa się za sprawną rzemieślniczkę (pisała scenariusze do telewizyjnych seriali, m.in. "M jak miłość"), co w polskim światku literackim nie jest cenione, bo odbiera literatom aurę wielkości.
Romans jarmarczny
W XVI wieku romanse jarmarczne były obok egzemplarzy "Biblii" i żywotów świętych najczęściej drukowanymi książkami. Ich dzisiejszym odpowiednikiem są masowo produkowane harlekiny. Ogromnym powodzeniem cieszyły się też broszury z opisami głośnych zbrodni czy biografiami sławnych przestępców. Dały one początek powieściom kryminalnym i sensacyjnym. Polska powieść popularna narodziła się na przełomie XIX i XX wieku. W międzywojniu czytelnicze rekordy biły dziełka Stefana Kiedrzyńskiego czy Antoniego Marczyńskiego. Z kolei Paweł Staśko i Mieczysław Srokowski zasłynęli jako autorzy skandalizujących romansów erotycznych. Dziś mało kto o nich pamięta.
Literaturę popularną tworzyli także znakomici pisarze. Kazimierz Przerwa-Tetmajer był autorem takich romansów, jak "Zatracenie" czy "Anioł śmierci". Za życia artysty cieszyły się one większą popularnością niż jego poezja. Witold Gombrowicz drukował w odcinkach kryminał "Opętani". W odcinkach wyszła też większość powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, które w międzywojniu były w Polsce równie popularne (na przykład "Bracia Dalcz i spółka"), jak obecnie powieści Johna Grishama. Czytadła mają na swoim koncie Władysław Reymont ("Wampir") czy Stanisław Przybyszewski (trylogia "Mocny człowiek"), wydawnictwem broszurowym była poczytna "Czarna msza" Juliana Tuwima.
Na początku lat 90. wrócił popyt na polską literaturę popularną, podsycony przez tłumaczenia zagranicznych książek. Najbardziej atrakcyjny był nurt romansowo-obyczajowy. Z braku krajowych nowości czytelnicy sięgali więc po rozlatujące się egzemplarze romansów Rodziewiczówny czy Mniszkówny, a nawet tak klasyczne autorki jak Orzeszkowa i Dąbrowska. Archaiczne realia nie dawały jednak satysfakcji czytelnikom poszukującym tzw. życiowych treści. Pojawienie się dzienników nowoczesnej Bridget Jones na nowo rozbudziło popyt na tego typu literaturę. Wydawcy, organizując kolejne konkursy, zaczęli poszukiwać polskiego odpowiednika Helen Fielding. W buty Angielki próbowały wejść Izabela Sowa, Barbara Kosmowska czy Ewa Manasterska. Ale tylko Katarzyna Grochola odniosła sukces.
Bez szans na Nobla
Proza Grocholi wypełniła rynkową niszę. Jej książki to współczesne romanse obyczajowe, którymi zaczytują się nowoczesne i przedsiębiorcze kobiety, a coraz częściej również ich mężowie. Stereotyp, że jest to literatura dla kucharek i pensjonarek, dawno przeszedł do lamusa. Pomógł w tym język tej prozy - pozbawiony sentymentalizmu, za to pełen inteligentnego humoru i ironii. Dla Grocholi najważniejszy w jej powieściach jest realizm świata, w którym żyją jej bohaterowie. Pisarka dużo czerpie z własnej biografii, tyle że ta męskim krytykom wydaje się całkiem nieautentyczna. - Czytelnicy mogą zwątpić w autentyzm moich opisów po obejrzeniu filmu "Nigdy w życiu". To mało wiarygodne i mocno cukierkowe. W moich książkach czytelnik jednak znajdzie realia - przekonuje Grochola.
Główny powód popularności jej książek to możliwość utożsamienia się z głównymi bohaterami. Równie ważne jest to, że to kobiety stanowią dominującą grupę czytelniczą w naszym kraju. I nie wierzą krytykom literackim, którzy często namawiają do czytania rzeczy kompletnie niestrawnych dla masowego odbiorcy. Nie jest to zresztą nasza specyfika - badania potwierdzają, że na całym świecie czytelnicy bestsellerów już dawno przestali się kierować opiniami krytyków. Ignoruje je także Grochola. Może sobie na to pozwolić, bo nie zamierza stać się narodowym wieszczem. - Jestem pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym. I to mi wystarcza. Nobla za to, co piszę, nie dostanę, ale przynajmniej przyczyniam się do tego, by świat był trochę lepszy. Daję ludziom radość i nadzieję - mówi autorka "Ja wam pokażę".
"Nigdy w życiu" - pierwsza powieść Grocholi z cyklu "Żaby i anioły" sprzedała się w 180 tys. egzemplarzy. I to nie koniec, bo na ekranach kin triumfy święci adaptacja książki z Danutą Stenką w roli głównej. Druga część cyklu "Serce na temblaku" znalazła już 130 tys. nabywców. W marcu ukaże się trzecia - "Ja wam pokażę". Polska królowa powieści środka uważa się za sprawną rzemieślniczkę (pisała scenariusze do telewizyjnych seriali, m.in. "M jak miłość"), co w polskim światku literackim nie jest cenione, bo odbiera literatom aurę wielkości.
Romans jarmarczny
W XVI wieku romanse jarmarczne były obok egzemplarzy "Biblii" i żywotów świętych najczęściej drukowanymi książkami. Ich dzisiejszym odpowiednikiem są masowo produkowane harlekiny. Ogromnym powodzeniem cieszyły się też broszury z opisami głośnych zbrodni czy biografiami sławnych przestępców. Dały one początek powieściom kryminalnym i sensacyjnym. Polska powieść popularna narodziła się na przełomie XIX i XX wieku. W międzywojniu czytelnicze rekordy biły dziełka Stefana Kiedrzyńskiego czy Antoniego Marczyńskiego. Z kolei Paweł Staśko i Mieczysław Srokowski zasłynęli jako autorzy skandalizujących romansów erotycznych. Dziś mało kto o nich pamięta.
Literaturę popularną tworzyli także znakomici pisarze. Kazimierz Przerwa-Tetmajer był autorem takich romansów, jak "Zatracenie" czy "Anioł śmierci". Za życia artysty cieszyły się one większą popularnością niż jego poezja. Witold Gombrowicz drukował w odcinkach kryminał "Opętani". W odcinkach wyszła też większość powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, które w międzywojniu były w Polsce równie popularne (na przykład "Bracia Dalcz i spółka"), jak obecnie powieści Johna Grishama. Czytadła mają na swoim koncie Władysław Reymont ("Wampir") czy Stanisław Przybyszewski (trylogia "Mocny człowiek"), wydawnictwem broszurowym była poczytna "Czarna msza" Juliana Tuwima.
Na początku lat 90. wrócił popyt na polską literaturę popularną, podsycony przez tłumaczenia zagranicznych książek. Najbardziej atrakcyjny był nurt romansowo-obyczajowy. Z braku krajowych nowości czytelnicy sięgali więc po rozlatujące się egzemplarze romansów Rodziewiczówny czy Mniszkówny, a nawet tak klasyczne autorki jak Orzeszkowa i Dąbrowska. Archaiczne realia nie dawały jednak satysfakcji czytelnikom poszukującym tzw. życiowych treści. Pojawienie się dzienników nowoczesnej Bridget Jones na nowo rozbudziło popyt na tego typu literaturę. Wydawcy, organizując kolejne konkursy, zaczęli poszukiwać polskiego odpowiednika Helen Fielding. W buty Angielki próbowały wejść Izabela Sowa, Barbara Kosmowska czy Ewa Manasterska. Ale tylko Katarzyna Grochola odniosła sukces.
Bez szans na Nobla
Proza Grocholi wypełniła rynkową niszę. Jej książki to współczesne romanse obyczajowe, którymi zaczytują się nowoczesne i przedsiębiorcze kobiety, a coraz częściej również ich mężowie. Stereotyp, że jest to literatura dla kucharek i pensjonarek, dawno przeszedł do lamusa. Pomógł w tym język tej prozy - pozbawiony sentymentalizmu, za to pełen inteligentnego humoru i ironii. Dla Grocholi najważniejszy w jej powieściach jest realizm świata, w którym żyją jej bohaterowie. Pisarka dużo czerpie z własnej biografii, tyle że ta męskim krytykom wydaje się całkiem nieautentyczna. - Czytelnicy mogą zwątpić w autentyzm moich opisów po obejrzeniu filmu "Nigdy w życiu". To mało wiarygodne i mocno cukierkowe. W moich książkach czytelnik jednak znajdzie realia - przekonuje Grochola.
Główny powód popularności jej książek to możliwość utożsamienia się z głównymi bohaterami. Równie ważne jest to, że to kobiety stanowią dominującą grupę czytelniczą w naszym kraju. I nie wierzą krytykom literackim, którzy często namawiają do czytania rzeczy kompletnie niestrawnych dla masowego odbiorcy. Nie jest to zresztą nasza specyfika - badania potwierdzają, że na całym świecie czytelnicy bestsellerów już dawno przestali się kierować opiniami krytyków. Ignoruje je także Grochola. Może sobie na to pozwolić, bo nie zamierza stać się narodowym wieszczem. - Jestem pierwszorzędnym pisarzem drugorzędnym. I to mi wystarcza. Nobla za to, co piszę, nie dostanę, ale przynajmniej przyczyniam się do tego, by świat był trochę lepszy. Daję ludziom radość i nadzieję - mówi autorka "Ja wam pokażę".
Więcej możesz przeczytać w 9/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.