Żaden pracownik raczej nie uważa, że zarabia za dużo, podobnie jak żaden pracodawca nie sądzi, że płaci za mało. Na początku obecnej dekady warunki na rynku pracy dyktowali pracodawcy. W ostatnich kilku latach zdominowali go pracownicy. Dziś trend znów się odwraca. Pracodawcy twierdzą, że Polacy zarabiają za dużo jak na możliwości naszej gospodarki, gdyż w ostatnich latach zbyt mocno wywindowano wynagrodzenia. Czy istnieje „sprawiedliwa” płaca, która usatysfakcjonowałaby obie strony?
„Kto ukradł twoje 36 proc.?" – pod takim hasłem OPZZ zorganizował w 2007 r. akcję, która miała zwrócić uwagę Polaków na problem niskich płac. To, zdaniem związkowców, skala niezrealizowanych we wcześniejszych latach podwyżek, które umożliwiłyby osiągnięcie „godziwego" poziomu zarobków. Jak wyliczyli, owe 36 proc. to różnica między tempem wzrostu wydajności pracy a tempem wzrostu pensji w latach 2000- -2005. Tyle że w chwili, gdy organizowano tę kampanię, sytuacja była już inna. W czasie boomu gospodarczego popyt przewyższał podaż na rynku pracy. To pracownicy zaczęli narzucać warunki pracodawcom i „odbili" sobie wcześniejsze chude lata. W styczniu 2009 r. przeciętne wynagrodzenie brutto – według GUS – wyniosło 3215 zł. W ostatnich dwóch latach nasze pensje wzrosły średnio o mniej więcej 12 proc. ponad inflację. Czy możemy zarabiać jeszcze więcej, zwłaszcza gdy kryzys gospodarczy jest coraz bardziej odczuwalny?
Więcej możesz przeczytać w 9/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.