Z całym szacunkiem pozostając, przeczytałem list pana prezesa premiera Jarosława Kaczyńskiego skierowany do naszego pobitego bohatera, pana Adamka. Pisze pan, panie prezesie – cytuję: „Pokazał pan, że można przegrać i pozostać niezwyciężonym" – koniec cytatu. Być może tak jest w polityce – przegrywa pan wybory, a wydaje się panu, że jest pan zwycięzcą. W sporcie jest inaczej. Już trener Kazimierz Górski, który w przeciwieństwie do pana na sporcie się znał, mówił, że każdy mecz można przegrać, wygrać lub zremisować. Z tego, co wiem, bo walki ze strachu nie oglądałem (boję się tego Kliczki nawet w telewizorze), to pan Adamek walki nie wygrał, nie zremisował, tylko przegrał, więc do niedawna był niezwyciężony, a teraz jest zwyciężony, i to bardzo. Sam to zresztą z wrodzoną sobie skromnością potwierdzał w wielu wypowiedziach. Bóg nie zawsze bywa sprawiedliwy i nie wszystkim bokserom, których obdarza wielką odwagą, daje ten sam wzrost, tę samą wagę i tak samo długie ręce. Pan Bóg jest na szczęście litościwy i przez swojego wysłannika anioła – sędziego – przerywa nierówną walkę, żeby nie działa się słabszemu większa krzywda. Stąd płynie piosenka radosnych kibiców pod tytułem „Polaku, nic się nie stało", chodzi bowiem o stwierdzenie faktu, że krzywda fizyczna, jakiej pan Adamek doznał – jeszcze raz gratuluję mu odwagi – nie była dramatyczna.
Nasz kraj jest krajem dziwów i mocy nadprzyrodzonych. Kto inny jak nie złe moce mógł zrobić e-mailowego psikusa pani posłance Kempie, która zrzucana ze spadochronem na Świętokrzyskie zlekceważyła czarownice z Łysej Góry. I stąd psikus – zemsta. Ale z drugiej strony przedwyborcza nagroda, jeśli chodzi o rozgłos medialny.
Gdyby nie wybory, liczba obrażonych czynem Nergala, którego to czynu nikt nie widział, byłaby znacznie mniejsza – może nawet nikt by się nie obraził. A tak liczba przewidywalnych inkwizytorów będzie rosła do 9 października.
Są kapłani, którzy straszą, że nie będą płacić abonamentu telewizyjnego, nie zastanawiając się, co by się stało, gdyby reszta postanowiła nie płacić abonamentu na ich parafie, nie licząc tacowego, które wpisuje się w obszar szarej strefy.
Obserwując różne dziwy w naszym kraju, postanowiłem w ramach swoich możliwości tłumaczyć wypadki powszechnie niezrozumiałe. Uwaga: kiedy na nowoczesnym Okęciu zamyka się luk wyrzucający bagaże i pojawia się napis „last bag", czyli ostatni bagaż, nie należy się martwić o swój, który nie wyjechał. On wyjedzie, tyle że później, bo nie da się inaczej zaprogramować nowoczesnej maszyny. Jeżeli przed tunelem na Wisłostradzie widzimy ograniczenie do 50 km/h, to przyjmujemy do wiadomości, że chodzi o 70 km/h, bo nie da się zaprogramować 70, kiedy wcześniej zaprogramowano 50.
Kiedy na meczu grają hymn przeciwnika i rozlegają się oklaski naszych kibiców, które trwają przez cały hymn, to wcale nie znaczy, że my wyklaskujemy przeciwnika, tylko chodzi o to, że my go bardzo szanujemy. Kiedy wszyscy posłowie jak jeden mąż głosują za nową ustawą o przedszkolach, to wcale nie znaczy, że oni wiedzą, że ta ustawa jest do bani, i nieprawdą jest, że oni tego chcą. Po sprawdzeniu ustawy w życiu oni będą głosowali za nową ustawą, ale ta nowa też wcale nie musi się okazać dobra. W ten sposób, wracając do początku tego, co napisałem dzisiaj – jeśli to, co opisałem, można uznać za nasze i normalne, to może rzeczywiście pan prezes Jarosław ma rację i jeżeli pan Adamek przegrał, to znaczy, że wygrał.
Nasz kraj jest krajem dziwów i mocy nadprzyrodzonych. Kto inny jak nie złe moce mógł zrobić e-mailowego psikusa pani posłance Kempie, która zrzucana ze spadochronem na Świętokrzyskie zlekceważyła czarownice z Łysej Góry. I stąd psikus – zemsta. Ale z drugiej strony przedwyborcza nagroda, jeśli chodzi o rozgłos medialny.
Gdyby nie wybory, liczba obrażonych czynem Nergala, którego to czynu nikt nie widział, byłaby znacznie mniejsza – może nawet nikt by się nie obraził. A tak liczba przewidywalnych inkwizytorów będzie rosła do 9 października.
Są kapłani, którzy straszą, że nie będą płacić abonamentu telewizyjnego, nie zastanawiając się, co by się stało, gdyby reszta postanowiła nie płacić abonamentu na ich parafie, nie licząc tacowego, które wpisuje się w obszar szarej strefy.
Obserwując różne dziwy w naszym kraju, postanowiłem w ramach swoich możliwości tłumaczyć wypadki powszechnie niezrozumiałe. Uwaga: kiedy na nowoczesnym Okęciu zamyka się luk wyrzucający bagaże i pojawia się napis „last bag", czyli ostatni bagaż, nie należy się martwić o swój, który nie wyjechał. On wyjedzie, tyle że później, bo nie da się inaczej zaprogramować nowoczesnej maszyny. Jeżeli przed tunelem na Wisłostradzie widzimy ograniczenie do 50 km/h, to przyjmujemy do wiadomości, że chodzi o 70 km/h, bo nie da się zaprogramować 70, kiedy wcześniej zaprogramowano 50.
Kiedy na meczu grają hymn przeciwnika i rozlegają się oklaski naszych kibiców, które trwają przez cały hymn, to wcale nie znaczy, że my wyklaskujemy przeciwnika, tylko chodzi o to, że my go bardzo szanujemy. Kiedy wszyscy posłowie jak jeden mąż głosują za nową ustawą o przedszkolach, to wcale nie znaczy, że oni wiedzą, że ta ustawa jest do bani, i nieprawdą jest, że oni tego chcą. Po sprawdzeniu ustawy w życiu oni będą głosowali za nową ustawą, ale ta nowa też wcale nie musi się okazać dobra. W ten sposób, wracając do początku tego, co napisałem dzisiaj – jeśli to, co opisałem, można uznać za nasze i normalne, to może rzeczywiście pan prezes Jarosław ma rację i jeżeli pan Adamek przegrał, to znaczy, że wygrał.
Więcej możesz przeczytać w 38/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.