Ewa twierdzi, że schizofrenia to nie jej problem. Że to rodzina wymyśla niestworzone historie. Siostry nie wiedzą, jak jej wytłumaczyć, że jest naprawdę chora.
Nie próbowałabym popełnić samobójstwa, gdybym wtedy z ojcem nie pojechała do mamy – takie Ewa ma przekonanie. Ale próbowała. Obudziła się w szpitalu. Zielone ściany, zielona pościel, zielone gumoleum na podłodze. Gdzieś słychać radio. Na łóżku po prawej śpi nago kobieta, która się nie myje (co czuć), po lewej kobieta, która bez powodu krzyczy. Trzy kolejne nie wstają z łóżek. Pozostałe dwie są znośne. Drzwi do sali są zawsze otwarte, drzwi oddziału – zamknięte. Ewa czuje się jak na dworcu, gdzie brzydzisz się dotknąć wszystkiego, bo brudne. Jest spokojna. Na lekach. – Obiecałyście, że już nigdy nie zamkniecie mnie w szpitalu – wyrzuca siostrom.
Obiecały.
Obiecały.
Więcej możesz przeczytać w 38/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.