Pani prokurator zwinęła ze sklepu stringi, a urzędnik państwowy tanią kiełbasę. Z roku na rok Polacy kradną coraz więcej. W złodziejskich statystykach jesteśmy w niechlubnej czołówce Europy.
Godzina 17.00, poniedziałek, warszawski supermarket Carrefour. Paweł ma na sobie szary sweter i dżinsy. Chodzi o to, by się niczym nie wyróżniał. Nawet wyraz twarzy – mówi – stara się mieć przeciętny. Bierze koszyk i wtapia się w tłum. Beznamiętnie mija regały z pieczywem, prawie nie patrzy w stronę warzyw, zwalnia dopiero „na alkoholach". Czujny zrobi się też przy słodyczach.
Paweł jest sklepowym detektywem i robi w tym fachu od trzech lat. Jako dzieciak chciał być policjantem, ale potem jakoś tak wyszło, że wylądował w firmie ochroniarskiej u kolegi. Teraz pilnuje warszawskich hipermarketów. Potrafi złapać nawet sześć osób jednego dnia. Podejrzane twarze rozpoznaje na odległość. Czym się różni podejrzana od zwykłej? – To kwestia wewnętrznego czuja – tłumaczy. W szczegóły nie chce wchodzić, żeby nie ułatwiać życia złodziejom.
Paweł jest sklepowym detektywem i robi w tym fachu od trzech lat. Jako dzieciak chciał być policjantem, ale potem jakoś tak wyszło, że wylądował w firmie ochroniarskiej u kolegi. Teraz pilnuje warszawskich hipermarketów. Potrafi złapać nawet sześć osób jednego dnia. Podejrzane twarze rozpoznaje na odległość. Czym się różni podejrzana od zwykłej? – To kwestia wewnętrznego czuja – tłumaczy. W szczegóły nie chce wchodzić, żeby nie ułatwiać życia złodziejom.
Więcej możesz przeczytać w 38/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.