Dawno temu muzyk rockowy, aby ożywić show i zwrócić na siebie uwagę, darł koszulkę na scenie i pokazywał umięśnioną klatę. Sam tak robiłem 20 lat temu, gdy byłem o 20 kg szczuplejszy. Dziś darcie koszulki nie wystarcza. Wymagania widowni rosną. Dziś trzeba, drąc się do mikrofonu, podrzeć Biblię. I to jest dopiero show.
Powiedzmy wprost: darcie czy palenie książek to zdecydowanie naganna czynność. Palenie książek i ich autorów było ulubionym zajęciem świętej inkwizycji i hitlerowców. Stalin za nieprawomyślne książki rozstrzeliwał lub wysyłał na Sybir. Za samo posiadanie Biblii można było w komunistycznej Rosji dostać dziesięć lat łagru. W historii świata nie brakowało też takich, którzy z Biblią w ręku strzelali do innych. W XVI w. hiszpańscy konkwistadorzy Hernán Cortés i Francisco Pizarro wycięli niemal w pień Indian z terenu dzisiejszego Meksyku, Peru i Chile z zakonem franciszkanów i dominikanów u boku.
Adam „Nergal" Darski porwał Biblię na swoim koncercie kilka lat temu. Od tego czasu był ciągany po sądach z paragrafu o obrazę uczuć religijnych i sprawę w sądzie wygrał. Sąd uznał, że darcie Biblii jako wyraz ekspresji artystycznej na biletowanej imprezie jest dozwolone. Teraz, gdy Darski trafił jako juror w show muzycznym do państwowej telewizji, szerzy się krucjata, aby go stamtąd ogniem piekielnym i chórem anielskim przegonić. Protesty biskupów z pewnością tylko zwiększą widownię programu. Spór wokół Nergala przybiera coraz bardziej absurdalne kształty. Trudno nie natknąć się na niego, otwierając gazety czy włączając komputer. Podobno o Nergalu ma dyskutować na najbliższym posiedzeniu episkopat. Tylko czekać, kiedy zadzwoni w jego sprawie papież, prezydent Obama czy premier Chin. Być może głos zabierze też sam Najwyższy i w kulminacyjnym momencie programu „The Voice of Poland” Nergalowi opadną gacie.
W histerii wokół osoby „wulgarnego satanisty", jak pisze o nim prawicowa prasa, nikt nie uwzględnił jednej podstawowej rzeczy. Satanizm jest religią. Nergal jako satanista, wierząc w szatana, musi wierzyć też w Boga. Sataniści wierzą, że Belzebub jest silniejszy od Boga, i jemu oddają cześć. I tyle. Mamy w konstytucji zagwarantowane prawo do wolności przekonań religijnych. Nie wolno nikogo z tego tytułu prześladować ani usuwać z życia publicznego. Nergal wyrzucony z telewizji byłby osobą prześladowaną religijnie. Są w Polsce ruchy religijne osób wierzących w kult słońca, w prasłowiańskiego Światowida czy w promocje w Biedronce. Nie brakuje osób, które wierzą tylko w pieniądze. Czy ich wszystkich też należy wywalić z telewizji?
Nergal, drąc Biblię, paradoksalnie może się przyczynić nie do mody na satanizm, ale do mody na Biblię. Cóż to musi być za groźna księga, skoro boi się jej tak groźnie wymalowany facet! Ktoś, kto niszczy książkę, chce zabić słowo w niej napisane. Skoro Nergal, idol nastoletniej młodzieży i gwiazda zdegenerowanego do cna salonu, zakazuje czytania Biblii, to może warto ją przeczytać? Moim zdaniem to Bóg zesłał prawicy Nergala. Dzięki Nergalowi przypomniał o sobie zakurzony już mocno Marek Jurek i legion zapomnianych polityków. Dzięki Nergalowi od dwóch tygodni dyskutuje się dziś o Biblii częściej niż o newsach z Pudelka. Dzięki Nergalowi wielu zabieganych polskich katolików przypomniało sobie o istnieniu Biblii.
Spytałem kiedyś Nergala, gdy nie był jeszcze tak znany, skąd wie, że diabeł jest czarny, a nie na przykład fioletowy. Wszystkie kapele odwołujące się do satanizmu opowiadają o czarnych mszach, chodzą w czarnych strojach, używają mrocznej symboliki. A jak prawdziwy diabeł okazałby się pomarańczowy, to co byście zrobili? – Moi fani by tego nie zrozumieli – odpowiedział Nergal. Fani Biblii też nie rozumieją, że Adam Darski może im pomóc wzmocnić wiarę.
W związku z tą aferą żal tylko Piaska, Kayah i Ani Dąbrowskiej, bo przefiltrowani Nergalem nie będą mogli wydawać już płyt z kolędami, co jest zajęciem polskich wokalistów na emeryturze. Po tym jak Nergal podarł Biblię, długo nikt niczego nie darł. Teraz darcie rozpoczęło się na całego. Pewien publicysta podarł w telewizji gazetę konkurencji, a Adam Hofman, rzecznik PiS, podarł broszurę wyborczą PO. Wybory już za niecały miesiąc, więc wielkie darcie dopiero przed nami. Niech teraz Piotr Semka i biskup Mering w odwecie porwą plakaty i płyty Behemotha, a fani Nergala wino siarkowe z Tesco.
Powiedzmy wprost: darcie czy palenie książek to zdecydowanie naganna czynność. Palenie książek i ich autorów było ulubionym zajęciem świętej inkwizycji i hitlerowców. Stalin za nieprawomyślne książki rozstrzeliwał lub wysyłał na Sybir. Za samo posiadanie Biblii można było w komunistycznej Rosji dostać dziesięć lat łagru. W historii świata nie brakowało też takich, którzy z Biblią w ręku strzelali do innych. W XVI w. hiszpańscy konkwistadorzy Hernán Cortés i Francisco Pizarro wycięli niemal w pień Indian z terenu dzisiejszego Meksyku, Peru i Chile z zakonem franciszkanów i dominikanów u boku.
Adam „Nergal" Darski porwał Biblię na swoim koncercie kilka lat temu. Od tego czasu był ciągany po sądach z paragrafu o obrazę uczuć religijnych i sprawę w sądzie wygrał. Sąd uznał, że darcie Biblii jako wyraz ekspresji artystycznej na biletowanej imprezie jest dozwolone. Teraz, gdy Darski trafił jako juror w show muzycznym do państwowej telewizji, szerzy się krucjata, aby go stamtąd ogniem piekielnym i chórem anielskim przegonić. Protesty biskupów z pewnością tylko zwiększą widownię programu. Spór wokół Nergala przybiera coraz bardziej absurdalne kształty. Trudno nie natknąć się na niego, otwierając gazety czy włączając komputer. Podobno o Nergalu ma dyskutować na najbliższym posiedzeniu episkopat. Tylko czekać, kiedy zadzwoni w jego sprawie papież, prezydent Obama czy premier Chin. Być może głos zabierze też sam Najwyższy i w kulminacyjnym momencie programu „The Voice of Poland” Nergalowi opadną gacie.
W histerii wokół osoby „wulgarnego satanisty", jak pisze o nim prawicowa prasa, nikt nie uwzględnił jednej podstawowej rzeczy. Satanizm jest religią. Nergal jako satanista, wierząc w szatana, musi wierzyć też w Boga. Sataniści wierzą, że Belzebub jest silniejszy od Boga, i jemu oddają cześć. I tyle. Mamy w konstytucji zagwarantowane prawo do wolności przekonań religijnych. Nie wolno nikogo z tego tytułu prześladować ani usuwać z życia publicznego. Nergal wyrzucony z telewizji byłby osobą prześladowaną religijnie. Są w Polsce ruchy religijne osób wierzących w kult słońca, w prasłowiańskiego Światowida czy w promocje w Biedronce. Nie brakuje osób, które wierzą tylko w pieniądze. Czy ich wszystkich też należy wywalić z telewizji?
Nergal, drąc Biblię, paradoksalnie może się przyczynić nie do mody na satanizm, ale do mody na Biblię. Cóż to musi być za groźna księga, skoro boi się jej tak groźnie wymalowany facet! Ktoś, kto niszczy książkę, chce zabić słowo w niej napisane. Skoro Nergal, idol nastoletniej młodzieży i gwiazda zdegenerowanego do cna salonu, zakazuje czytania Biblii, to może warto ją przeczytać? Moim zdaniem to Bóg zesłał prawicy Nergala. Dzięki Nergalowi przypomniał o sobie zakurzony już mocno Marek Jurek i legion zapomnianych polityków. Dzięki Nergalowi od dwóch tygodni dyskutuje się dziś o Biblii częściej niż o newsach z Pudelka. Dzięki Nergalowi wielu zabieganych polskich katolików przypomniało sobie o istnieniu Biblii.
Spytałem kiedyś Nergala, gdy nie był jeszcze tak znany, skąd wie, że diabeł jest czarny, a nie na przykład fioletowy. Wszystkie kapele odwołujące się do satanizmu opowiadają o czarnych mszach, chodzą w czarnych strojach, używają mrocznej symboliki. A jak prawdziwy diabeł okazałby się pomarańczowy, to co byście zrobili? – Moi fani by tego nie zrozumieli – odpowiedział Nergal. Fani Biblii też nie rozumieją, że Adam Darski może im pomóc wzmocnić wiarę.
W związku z tą aferą żal tylko Piaska, Kayah i Ani Dąbrowskiej, bo przefiltrowani Nergalem nie będą mogli wydawać już płyt z kolędami, co jest zajęciem polskich wokalistów na emeryturze. Po tym jak Nergal podarł Biblię, długo nikt niczego nie darł. Teraz darcie rozpoczęło się na całego. Pewien publicysta podarł w telewizji gazetę konkurencji, a Adam Hofman, rzecznik PiS, podarł broszurę wyborczą PO. Wybory już za niecały miesiąc, więc wielkie darcie dopiero przed nami. Niech teraz Piotr Semka i biskup Mering w odwecie porwą plakaty i płyty Behemotha, a fani Nergala wino siarkowe z Tesco.
Więcej możesz przeczytać w 38/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.