W SLD do wyborów będzie jedność. A potem nikt niczego nie będzie musiał udawać. Grzegorz Napieralski już czuje na plecach oddech Aleksandra Kwaśniewskiego.
Sobotnia konwencja SLD. Kwaśniewski, Miller, Kalisz i Olejniczak siadają razem. Napieralski po drugiej stronie. Poklepywanie po plecach zacznie się dopiero na scenie. W świetle kamer. Gdy milkną oklaski, panowie znów rozchodzą się na dwie strony. Nie ma żadnego spotkania, żadnej wódeczki, żadnej poufałości.
Deklarowana jedność to tylko gra na pokaz. Teoretycznie wszyscy grają do jednej bramki, ale w zwycięstwo kapitana Napieralskiego mało kto na lewicy wierzy. Wielu czeka na końcowy gwizdek, czyli wyborczy wynik, licząc na to, że potem rozpocznie się przebudowa drużyny.
Deklarowana jedność to tylko gra na pokaz. Teoretycznie wszyscy grają do jednej bramki, ale w zwycięstwo kapitana Napieralskiego mało kto na lewicy wierzy. Wielu czeka na końcowy gwizdek, czyli wyborczy wynik, licząc na to, że potem rozpocznie się przebudowa drużyny.
Więcej możesz przeczytać w 38/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.