Mafia jest wytworem przeregulowanego państwa
Wszystkie mafie świata, włączając "Pruszków", to tylko odmiany włosko-amerykańskiego pierwowzoru z okresu prohibicji. Najlepiej prosperują w państwach przeregulowanych, gdzie o wszystkim decydują politycy, podatni na naciski i korupcję. Mafie nie funkcjonują w krajach i branżach, w których można prowadzić przedsiębiorstwa bez zezwoleń, a biznes bez zamówień publicznych.
Pierwotnie mafią nazywano sycylijską organizację bandycką, w której silne były elementy nacjonalistyczne, religijne, a nawet mistyczne. Okrzepła ona i przepoczwarzyła się za oceanem podczas prohibicji, gdzie była kryminalnym gangiem o charakterze etnicznym, działającym w wielkich miastach i zarabiającym na tym, czego państwo zabraniało (handel alkoholem, narkotykami) lub koncesjonowało (handel papierosami). Dzisiejszą siłę mafia zawdzięcza reeksportowi do Włoch po II wojnie światowej. Wprawdzie straciła swój atut - etniczną lojalność członków, przeciwstawianą obywatelskiemu instynktowi Anglosasów, lecz zyskała coś znacznie cenniejszego - możliwość penetracji struktur lokalnej i centralnej władzy.
Lucky Luciano, czyli wzór ojca chrzestnego
Salvatore Lucania, lepiej znany światu jako Lucky Luciano, przybył do Włoch z USA w 1946 r. i osiadł w Neapolu. Działały tam wówczas małe bandy camorry, zajmujące się drobnymi kradzieżami i reketem. Lucky wziął całe to towarzystwo w garść i w ciągu roku przemienił Neapol w największe w Europie centrum kontrabandy papierosów i alkoholu. Działał praktycznie bezkarnie, ponieważ dysponował amerykańskim know-how i wiedział, że istnieją trzy klucze do powodzenia w mafijnych interesach: policja, prokuratura i politycy. Lucky był mistrzem w omotywaniu ich wszystkich. Nigdy nie zaczynał od nacisków czy pogróżek. Zawsze były to sympatyczne prezenty lub propozycje udziału w dochodowych interesach. Dokładnie według tego schematu postępowały "Pruszków" i "Wołomin", co potwierdzają choćby zapiski w notesie Wiesława Niewiadomskiego (Wariata), który odnotowywał prezenty przekazywane prokuratorom, policjantom czy urzędnikom.
Na pierwszy ogień zwykle idą policjanci, bo ich wymagania są stosunkowo najmniejsze. Funkcjonariusze policji nie zarabiają dużo, więc możliwość dorobienia w legalnych pozornie przedsięwzięciach (ochrona jakiejś imprezy po godzinach, ekspertyza) nie wydawała się niestosowna nawet oficerom. Potem przychodzi kolej na inne zobowiązania - przymknięcie oczu na rozładunek statku, na transport papierosów - aż do uciszania niewygodnych dla mafii ludzi.
Bez kłopotu Luciano pozyskiwał też polityków. Oni też lubili prezenty, duże zniżki na radioodbiorniki czy skutery. "Czy komuś może szkodzić, jeśli biedni mieszkańcy neapolitańskich zaułków będą kupować papierosy po niższej cenie niż w trafice"? - mówili potem ci politycy na wiecach. Ten mechanizm działa wszędzie, także w Polsce.
Luciano odszedł, ale do dziś Neapol jest opleciony siecią reketu, z której nie może się bezkarnie wyrwać żaden sklepikarz czy przemysłowiec, łącznie z wielkimi firmami państwowymi. Camorra podzielona jest na kilkanaście niewielkich, ale sprawnych i okrutnych klanów. Gdy jeden zostaje rozbity, pojawiają się nowe. Reket, kontrabanda, podrabianie produktów znanych marek - na tym można dobrze zarobić. Neapol to rodzaj europejskiego Dzikiego Zachodu. Nie ma miesiąca bez nowej afery przetargowej. Okazuje się, że zamówienia publiczne przejmują przedsiębiorstwa związane z camorrą. To znowu uniwersalny wzór działania mafii, także polskiej.
Patent na mafię
Włoski patent na mafię przyjął się na całym świecie. Choć dziś za najniebezpieczniejszą międzynarodową organizację przestępczą uchodzą chińskie triady, ich możliwości są ograniczone. Siłą triad jest to, że Chińczycy mieszkają we wszystkich zakątkach świata, dlatego mogli stworzyć największy międzynarodowy kartel zbrodni. Ta siła jest jednocześnie słabością chińskiej mafii - za granicą jej ściśle etniczny charakter uniemożliwia penetrację świata polityki. Dlatego nie triady, ale japońska jakuza wyniosła swojego człowieka na najważniejsze stanowisko w państwie. Wybrany w 1987 r. na premiera Japonii Noboru Takeshita powszechnie uważany był za gangstera. Jakuza powstała w XVIII wieku, ale charakteru przestępczego nabrała w drugiej połowie wieku XIX w okresie modernizacji Japonii. Początkowo za cichym przyzwoleniem działała we wszystkich obszarach, których państwo nie chciało objąć swoją kontrolą, na przykład w dzielnicach rozpusty.
Na początku lat 60. XX wieku japońska mafia liczyła prawie 200 tys. członków. To wtedy najważniejszy w historii jakuzy ojabun, czyli boss, admirał Joszio Kodama, zjednoczył niemal wszystkie gangi w jedną organizację - Jamaguszi-gumi. Kontrolowała ona 2500 przedsiębiorstw o łącznych obrotach przekraczających pół miliarda dolarów. Sumy te wzrosły, gdy mafia zajęła się przemytem i handlem narkotykami. Po 1992 r., kiedy rząd japoński wprowadził specjalne prawodawstwo przeciwko zorganizowanej przestępczości, rola jakuzy w gospodarce japońskiej zmalała.
Symbioza, czyli mafia postkomunistyczna
Po upadku komunizmu na usługach mafii znaleźli się tracący monopol na władzę, ale zachowujący znaczne wpływy i dysponujący nielegalnymi kontami politycy, oficerowie milicji i funkcjonariusze służb specjalnych. Tak było również w Polsce w latach 1989-1990. Wzorcowym przykładem symbiozy mafii i funkcjonariuszy dawnego systemu może być Czarnogóra. Prokuratura w Neapolu chce wysłać list gończy za Milo Djukanoviciem, niegdyś prezydentem, a obecnie premierem Czarnogóry. Oskarża się go o czerpanie zysków z masowego przemytu papierosów do Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Za czasów Borysa Jelcyna w Rosji aż huczało od opowieści o powiązaniach jego najbliższego otoczenia z mafią. W 1997 r. Carla Del Ponte, ówczesna prokurator generalna Szwajcarii, twierdziła, że 300 rosyjskich firm mafijnych ukryło w Szwajcarii 25 mld dolarów. Część tych pieniędzy zasilała karty kredytowe Jelcyna i jego córek. Paweł Borodin, szef prezydenckiej administracji, został aresztowany na lotnisku w Nowym Jorku, gdy jechał jako oficjalny delegat Federacji Rosyjskiej na zaprzysiężenie George'a W. Busha. Podejrzewano go m.in. o pranie mafijnych pieniędzy. Putin natychmiast po objęciu urzędu na Kremlu zdymisjonował Borodina, ale jego następca, Władimir Smirnow, jest również podejrzewany o nieczyste operacje finansowe.
Dziennikarze kontra mafia
Zanim sycylijscy prokuratorzy zaczęli rozpracowywać struktury mafii, zajmowali się tym wyłącznie dziennikarze. Tylko oni mieli odwagę oskarżyć organizację, która jak ośmiornica oplotła swoimi mackami wszystkie struktury społeczne i ekonomiczne Sycylii. Ośmiu z nich zapłaciło najwyższą cenę. W 1966 r. pod koła rozpędzonego pociągu rzucony został z rozkazu mafii Cosimo Cristina, lokalny korespondent sycylijskiego dziennika "L'Ora". W 1970 r. od kul gangsterów zginął jego redakcyjny kolega Mauro De Mauro. Inny dziennikarz "L'Ora", korespondent z Ragusy Giovanni Spampinato, został zastrzelony przez Roberta Camprię, syna miejscowego prokuratora. De Mauro opublikował artykuł, w którym wykazał, że syn prokuratora był zamieszany w zabójstwo antykwariusza. W 1978 r. wyleciał w powietrze wraz ze swoim samochodem Giuseppe Impastato, związkowiec i dziennikarz, który w mediach opowiadał o nieczystych interesach w Cinisi, na przedmieściach Palermo. Rok później mafiosi zabili Maria Francese, dziennikarza "Il Giornale di Sicilia", który był przypadkowym świadkiem mafijnego zabójstwa w Vuccirii, dzielnicy Palermo.
Historię walki z sycylijską mafią można podzielić na dwa okresy: do 1987 r. i po tej dacie. W tym roku pod naciskiem opinii publicznej w Palermo odbył się megaproces mafii. Dzięki mediom i pracy prokuratorów Giovanniego Falcone i Paola Borsellino pięciuset mafiosom udowodniono winę. Wielu z nich skazano na dożywocie. Poprzednio z braku dowodów bywali oni uniewinniani. W 1992 r. mafia zamordowała Falcone i Borsellino. Przerażone społeczeństwo wymogło na państwie poważną reakcję. Cosa nostra została praktycznie rozbita. Może się jednak odrodzić, jeśli przeregulowane państwo nie przestanie stwarzać jej okazji do działania.
Pierwotnie mafią nazywano sycylijską organizację bandycką, w której silne były elementy nacjonalistyczne, religijne, a nawet mistyczne. Okrzepła ona i przepoczwarzyła się za oceanem podczas prohibicji, gdzie była kryminalnym gangiem o charakterze etnicznym, działającym w wielkich miastach i zarabiającym na tym, czego państwo zabraniało (handel alkoholem, narkotykami) lub koncesjonowało (handel papierosami). Dzisiejszą siłę mafia zawdzięcza reeksportowi do Włoch po II wojnie światowej. Wprawdzie straciła swój atut - etniczną lojalność członków, przeciwstawianą obywatelskiemu instynktowi Anglosasów, lecz zyskała coś znacznie cenniejszego - możliwość penetracji struktur lokalnej i centralnej władzy.
Lucky Luciano, czyli wzór ojca chrzestnego
Salvatore Lucania, lepiej znany światu jako Lucky Luciano, przybył do Włoch z USA w 1946 r. i osiadł w Neapolu. Działały tam wówczas małe bandy camorry, zajmujące się drobnymi kradzieżami i reketem. Lucky wziął całe to towarzystwo w garść i w ciągu roku przemienił Neapol w największe w Europie centrum kontrabandy papierosów i alkoholu. Działał praktycznie bezkarnie, ponieważ dysponował amerykańskim know-how i wiedział, że istnieją trzy klucze do powodzenia w mafijnych interesach: policja, prokuratura i politycy. Lucky był mistrzem w omotywaniu ich wszystkich. Nigdy nie zaczynał od nacisków czy pogróżek. Zawsze były to sympatyczne prezenty lub propozycje udziału w dochodowych interesach. Dokładnie według tego schematu postępowały "Pruszków" i "Wołomin", co potwierdzają choćby zapiski w notesie Wiesława Niewiadomskiego (Wariata), który odnotowywał prezenty przekazywane prokuratorom, policjantom czy urzędnikom.
Na pierwszy ogień zwykle idą policjanci, bo ich wymagania są stosunkowo najmniejsze. Funkcjonariusze policji nie zarabiają dużo, więc możliwość dorobienia w legalnych pozornie przedsięwzięciach (ochrona jakiejś imprezy po godzinach, ekspertyza) nie wydawała się niestosowna nawet oficerom. Potem przychodzi kolej na inne zobowiązania - przymknięcie oczu na rozładunek statku, na transport papierosów - aż do uciszania niewygodnych dla mafii ludzi.
Bez kłopotu Luciano pozyskiwał też polityków. Oni też lubili prezenty, duże zniżki na radioodbiorniki czy skutery. "Czy komuś może szkodzić, jeśli biedni mieszkańcy neapolitańskich zaułków będą kupować papierosy po niższej cenie niż w trafice"? - mówili potem ci politycy na wiecach. Ten mechanizm działa wszędzie, także w Polsce.
Luciano odszedł, ale do dziś Neapol jest opleciony siecią reketu, z której nie może się bezkarnie wyrwać żaden sklepikarz czy przemysłowiec, łącznie z wielkimi firmami państwowymi. Camorra podzielona jest na kilkanaście niewielkich, ale sprawnych i okrutnych klanów. Gdy jeden zostaje rozbity, pojawiają się nowe. Reket, kontrabanda, podrabianie produktów znanych marek - na tym można dobrze zarobić. Neapol to rodzaj europejskiego Dzikiego Zachodu. Nie ma miesiąca bez nowej afery przetargowej. Okazuje się, że zamówienia publiczne przejmują przedsiębiorstwa związane z camorrą. To znowu uniwersalny wzór działania mafii, także polskiej.
Patent na mafię
Włoski patent na mafię przyjął się na całym świecie. Choć dziś za najniebezpieczniejszą międzynarodową organizację przestępczą uchodzą chińskie triady, ich możliwości są ograniczone. Siłą triad jest to, że Chińczycy mieszkają we wszystkich zakątkach świata, dlatego mogli stworzyć największy międzynarodowy kartel zbrodni. Ta siła jest jednocześnie słabością chińskiej mafii - za granicą jej ściśle etniczny charakter uniemożliwia penetrację świata polityki. Dlatego nie triady, ale japońska jakuza wyniosła swojego człowieka na najważniejsze stanowisko w państwie. Wybrany w 1987 r. na premiera Japonii Noboru Takeshita powszechnie uważany był za gangstera. Jakuza powstała w XVIII wieku, ale charakteru przestępczego nabrała w drugiej połowie wieku XIX w okresie modernizacji Japonii. Początkowo za cichym przyzwoleniem działała we wszystkich obszarach, których państwo nie chciało objąć swoją kontrolą, na przykład w dzielnicach rozpusty.
Na początku lat 60. XX wieku japońska mafia liczyła prawie 200 tys. członków. To wtedy najważniejszy w historii jakuzy ojabun, czyli boss, admirał Joszio Kodama, zjednoczył niemal wszystkie gangi w jedną organizację - Jamaguszi-gumi. Kontrolowała ona 2500 przedsiębiorstw o łącznych obrotach przekraczających pół miliarda dolarów. Sumy te wzrosły, gdy mafia zajęła się przemytem i handlem narkotykami. Po 1992 r., kiedy rząd japoński wprowadził specjalne prawodawstwo przeciwko zorganizowanej przestępczości, rola jakuzy w gospodarce japońskiej zmalała.
Symbioza, czyli mafia postkomunistyczna
Po upadku komunizmu na usługach mafii znaleźli się tracący monopol na władzę, ale zachowujący znaczne wpływy i dysponujący nielegalnymi kontami politycy, oficerowie milicji i funkcjonariusze służb specjalnych. Tak było również w Polsce w latach 1989-1990. Wzorcowym przykładem symbiozy mafii i funkcjonariuszy dawnego systemu może być Czarnogóra. Prokuratura w Neapolu chce wysłać list gończy za Milo Djukanoviciem, niegdyś prezydentem, a obecnie premierem Czarnogóry. Oskarża się go o czerpanie zysków z masowego przemytu papierosów do Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Za czasów Borysa Jelcyna w Rosji aż huczało od opowieści o powiązaniach jego najbliższego otoczenia z mafią. W 1997 r. Carla Del Ponte, ówczesna prokurator generalna Szwajcarii, twierdziła, że 300 rosyjskich firm mafijnych ukryło w Szwajcarii 25 mld dolarów. Część tych pieniędzy zasilała karty kredytowe Jelcyna i jego córek. Paweł Borodin, szef prezydenckiej administracji, został aresztowany na lotnisku w Nowym Jorku, gdy jechał jako oficjalny delegat Federacji Rosyjskiej na zaprzysiężenie George'a W. Busha. Podejrzewano go m.in. o pranie mafijnych pieniędzy. Putin natychmiast po objęciu urzędu na Kremlu zdymisjonował Borodina, ale jego następca, Władimir Smirnow, jest również podejrzewany o nieczyste operacje finansowe.
Dziennikarze kontra mafia
Zanim sycylijscy prokuratorzy zaczęli rozpracowywać struktury mafii, zajmowali się tym wyłącznie dziennikarze. Tylko oni mieli odwagę oskarżyć organizację, która jak ośmiornica oplotła swoimi mackami wszystkie struktury społeczne i ekonomiczne Sycylii. Ośmiu z nich zapłaciło najwyższą cenę. W 1966 r. pod koła rozpędzonego pociągu rzucony został z rozkazu mafii Cosimo Cristina, lokalny korespondent sycylijskiego dziennika "L'Ora". W 1970 r. od kul gangsterów zginął jego redakcyjny kolega Mauro De Mauro. Inny dziennikarz "L'Ora", korespondent z Ragusy Giovanni Spampinato, został zastrzelony przez Roberta Camprię, syna miejscowego prokuratora. De Mauro opublikował artykuł, w którym wykazał, że syn prokuratora był zamieszany w zabójstwo antykwariusza. W 1978 r. wyleciał w powietrze wraz ze swoim samochodem Giuseppe Impastato, związkowiec i dziennikarz, który w mediach opowiadał o nieczystych interesach w Cinisi, na przedmieściach Palermo. Rok później mafiosi zabili Maria Francese, dziennikarza "Il Giornale di Sicilia", który był przypadkowym świadkiem mafijnego zabójstwa w Vuccirii, dzielnicy Palermo.
Historię walki z sycylijską mafią można podzielić na dwa okresy: do 1987 r. i po tej dacie. W tym roku pod naciskiem opinii publicznej w Palermo odbył się megaproces mafii. Dzięki mediom i pracy prokuratorów Giovanniego Falcone i Paola Borsellino pięciuset mafiosom udowodniono winę. Wielu z nich skazano na dożywocie. Poprzednio z braku dowodów bywali oni uniewinniani. W 1992 r. mafia zamordowała Falcone i Borsellino. Przerażone społeczeństwo wymogło na państwie poważną reakcję. Cosa nostra została praktycznie rozbita. Może się jednak odrodzić, jeśli przeregulowane państwo nie przestanie stwarzać jej okazji do działania.
Więcej możesz przeczytać w 30/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.