Z Wyszehradu do Europy
Skończyły się referenda, zaczęły się schody do Europy. O przyszłość grupy wyszehradzkiej w Unii Europejskiej spierali się m.in. ambasadorowie Słowacji - Magda Vasaryova i Czech - Bed˝ich Kopecky, były ambasador Węgier - Gabor Hars, wiceminister spraw zagranicznych Jan Truszczyński, przewodniczący Komisji Integracji Europejskiej parlamentu Ukrainy Borys Tarasiuk, minister w Kancelarii Prezydenta RP Barbara Labuda oraz Marek Król, redaktor naczelny "Wprost". Wszyscy oni uczestniczyli w Letniej Szkole Wyszehradzkiej odbywającej się w Willi Decjusza w Krakowie. Letnia Szkoła Wyszehradzka to cykl dwutygodniowych warsztatów, w których bierze udział
45 studentów i doktorantów z Polski, Czech, Słowacji, Ukrainy, Białorusi, Serbii, Rosji i Rumunii. Warsztaty zorganizowano po raz drugi. Debatowano, jak członkostwo w unii wpłynie na polityczną i gospodarczą sytuację w krajach tworzących grupę? Jakie będą społeczne i kulturalne skutki poszerzenia? Czy grupa wyszehradzka się wzmocni, czy osłabnie? Czy grupa ma w ogóle jakąś nową rolę do odegrania? Czy państwom członkowskim może zaszkodzić pozostawanie poza grupą Schengen? - Postawmy na pragmatyzm: występujmy razem tam, gdzie mamy wspólne interesy, na przykład starając się o niektóre unijne fundusze - zaproponowała Magda Vasaryova. - Rozwijajmy więzi gospodarcze, bo w unii lokalne porozumienia wzmacniają siłę argumentów przetargowych - zachęcał Marek Król, redaktor naczelny "Wprost", który poprowadził inauguracyjną debatę.
- Powinniśmy współdziałać w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej, przedsięwzięciach infrastrukturalnych i wzmacniać bezpieczeństwo w ramach struktur unii i NATO
- postulował Jan Truszczyński.
- Wykorzystajmy to, że łączy nas podobne myślenie o regionie i historii - dodał Gabor Hars. Podczas dyskusji zwracano uwagę, by grupa wyszehradzka nie zapomniała o Ukrainie i nie zmarnowała prozachodniej orientacji dużej części elit i społeczeństwa tego kraju. Organizatorem Letniej Szkoły Wyszehradzkiej jest Stowarzyszenie Willa Decjusza, a patronat medialny nad tym przedsięwzięciem objął tygodnik "Wprost".
Jarosław Knap
Mężczyźni na falach
Już 75 tys. internautów odwiedziło stronę "Mężczyźni na Falach", założoną przez siedmiu mężczyzn z Trójmiasta i okolic (w wieku 22-28 lat). Zbierają oni pieniądze na kuter rybacki, którym zamierzają się wybrać do wybrzeży Holandii. Tam - w ramach rewanżu za wizytę w Polsce statku należącego do holenderskiej organizacji Kobiety na Falach - mają zapraszać na pokład kobiety chcące, jak napisali, "poddać się zabiegowi inseminacji". - Akcja miała być jedynie happeningiem, odpowiedzią na rajd feministek z "Langenortu", ale popularność naszej strony sprawiła, że pójdziemy dalej - mówi Piotr Czerski, autor strony www.menonwaves.xx.pl. Jej twórcy otrzymują głosy poparcia z całego świata. Cierpko wypowiadają się o nich feministki, co - zdaniem Mężczyzn na Falach świadczy o tym, że "są one całkowicie pozbawione narządu humoru". Protestuje także Roman Giertych, lider LPR, który twierdzi, że akcja jest parodią jego pomysłu wysłania do Holandii kutra propagującego ochronę życia poczętego. Mężczyzn na Falach popiera sporo kobiet - niektóre przysyłają fotooferty z prośbą o "zawinięcie do ich portu".
Kurczak a la Clinton
Bill Clinton pozazdrościł żonie sukcesu literackiego. Poprosił swych przyjaciół o przepisy kulinarne, które zamierza wydać pod tytułem "Książka kucharska centrum prezydenckiego Billa Clintona. Przepisy dla rodziny i przyjaciół". Wśród autorów 250 kulinarnych receptur, urozmaiconych anegdotami i wspomnieniami, znajdują się m.in. Whoopi Goldberg, Bono i Sophia Loren. Czytelnicy dowiedzą się, w jaki sposób Bill przyrządza meksykańską enchiladę z kurczakiem albo jak Hillary piecze czekoladowe ciasteczka. Przebojem książki będą zapewne kanapki Air Force One - z dżemem i masłem orzechowym, specjalność Kirka Hanlina, byłego asystenta Clintona. (WAK)
Konfrontacje bezczelności
Zaczął Włodzimierz Czarzasty, sekretarz KRRiTV, zeznający w marcu przed komisją śledczą. Wybrał strategię "na bezczelnego" - szedł w zaparte, odpowiadał komisji arogancko, obrażał i... zyskał uznanie kolegów z SLD. Z czasem uczniowie przerośli mistrza - przesłuchiwany po raz drugi Robert Kwiatkowski, prezes TVP, odpowiadał arogancko. Komentował, zasłaniał się lukami w pamięci, aż w końcu uznał, że komisja nie jest godna jego osoby, więc zażądał odwołania trzech jej członków. Podobną linię obrony, choć w wersji soft zastosowali: Tomasz Łopacki z resortu kultury, Janina Sokołowska z departamentu prawnego KRRiTV i jej zastępczyni Iwona Galińska. Wszyscy trzymali się swoich wersji, choć ich zeznania były w wielu kwestiach sprzeczne. Być może prawdy udałoby się dociec Janowi Rokicie, gdyby nie przerywał mu przewodniczący Tomasz Nałęcz. "Konfrontacje opierają się na założeniu, że ludzie są przyzwoici. Co można zrobić, gdy tak nie jest?" - pyta Zbigniew Ziobro. Otóż to - bo równie mizerne efekty jak w komisji śledczej przyniosła konfrontacja w sprawie starachowickiej. Spodziewano się, że wyjaśni ona, kto kogo poinformował o akcji CBŚ. Tymczasem po konfrontacji senator SLD Jerzy Suchański i Andrzej Jagiełło, były poseł sojuszu, zgodnie oświadczyli, że nie było żadnego "ostrzeżenia", a jedynie przestrzeganie przed dokonywaniem czynów nieetycznych. Jeśli prace instytucji powołanych do wyjaśniania najważniejszych spraw w państwie będą zmierzały w stronę pokazaną podczas konfrontacji, może się okazać, że przy ustawie mataczył Adam Michnik, a starachowickich samorządowców ostrzegł poseł PiS.
Eurotatuaż
Tatuaże i wszelkiego rodzaju kolczykowanie (piercing) nie mogą pozostać poza kontrolą europejskich urzędników - zdecydowała Komisja Europejska. I poleciła przygotować raport. Philippe
Busquin, komisarz ds. badań naukowych, przedstawił kilka dni temu dokument, z którego wynika, że igły i inne przyrządy używane do tatuowania oraz piercingu muszą być zdezynfekowane, bo gdy są brudne, mogą być przyczyną zakażenia. Komisarz wyszedł z założenia, że to epokowe odkrycie jest obce osobom prowadzącym gabinety tatuażu i piercingu.
Pasja Doroty N.
"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch" - głosi artykuł 196 kodeksu karnego. Z tego właśnie paragrafu sąd w Gdańsku skazał artystkę Dorotę Nieznalską na sześć miesięcy ograniczenia wolności. Przestępstwo polegało na wystawieniu w galerii pracy "Pasja", która przedstawiała męskie genitalia wkomponowane w równoramienny krzyż. Ze statystyk Komendy Głównej Policji wynika, że podobne przestępstwo popełniły w ubiegłym roku 44 osoby. Przed autorką "Pasji" na ławie oskarżonych z tego samego powodu chciano na przykład posadzić redaktora naczelnego tygodnika "Wprost" - za okładkę przedstawiającą Matkę Boską w masce przeciwgazowej. Podobną reakcję wywołała okładka "Machiny" - z gejami, z których jeden miał na szyi krzyżyk. Zawiadomienie o przestępstwie złożono także przeciwko dystrybutorom filmów "Ksiądz" oraz "Dogma". W wypadku tego drugiego filmu okazało się, że spośród ponad tysiąca osób, które w krakowskiej prokuraturze złożyły zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, film obejrzało jedynie dwanaście. Również w Krakowie doniesiono o przestępstwie właściciela firmy, która rozkleiła plakaty reklamujące film "Skandalista Larry Flynt", przedstawiające aktora w pozie ukrzyżowanego Chrystusa na tle kobiecego łona. W Łodzi na cenzurowanym znalazła się artystka Katarzyna Kozyra - wojewoda nasłał na nią prokuraturę po obejrzeniu plakatów przedstawiających nagie kobiety z krzyżem i półksiężycem. Dochodzenia z artykułu 196 k. k. kończyły się z reguły w ten sam sposób - sądy, po zasięgnięciu opinii biegłych, umarzały postępowanie. Nie miały również szans pozwy przeciwko brukselskiej wystawie "Irreligia" czy londyńskiemu pokazowi mody Arkadiusa, bo rzekome przestępstwa zostały popełnione za granicą. Orzeczenie gdańskiego sądu stanowi przełom. Będzie jednak odwołanie, a w razie potrzeby Nieznalska może się odwołać do trybunału w Strasburgu.
Rosyjska legia cudzoziemska
W Rosji trzeba stworzyć legię cudzoziemską, bo nie ma wartościowych kandydatów na żołnierzy - stwierdził Siergiej Iwanow, minister obrony Rosji. Na razie władze rozważają możliwość stworzenia jednostek składających się z rekrutów ze Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP). Rosjanie mogliby przyjąć do wojska nawet 170 tys. cudzoziemców. W odpowiedzi Markijan Łubkiwski, rzecznik ukraińskiego MSZ, zapowiedział, że Ukrainiec, który wstąpi w obce szeregi, musi się zrzec obywatelstwa, w przeciwnym razie odpowie za swoje postępowanie przed sądem. Ukraińskie prawo zabrania bowiem zaciągania się do obcych formacji zbrojnych - grozi za to kara od pięciu do dziesięciu lat więzienia.
Skończyły się referenda, zaczęły się schody do Europy. O przyszłość grupy wyszehradzkiej w Unii Europejskiej spierali się m.in. ambasadorowie Słowacji - Magda Vasaryova i Czech - Bed˝ich Kopecky, były ambasador Węgier - Gabor Hars, wiceminister spraw zagranicznych Jan Truszczyński, przewodniczący Komisji Integracji Europejskiej parlamentu Ukrainy Borys Tarasiuk, minister w Kancelarii Prezydenta RP Barbara Labuda oraz Marek Król, redaktor naczelny "Wprost". Wszyscy oni uczestniczyli w Letniej Szkole Wyszehradzkiej odbywającej się w Willi Decjusza w Krakowie. Letnia Szkoła Wyszehradzka to cykl dwutygodniowych warsztatów, w których bierze udział
45 studentów i doktorantów z Polski, Czech, Słowacji, Ukrainy, Białorusi, Serbii, Rosji i Rumunii. Warsztaty zorganizowano po raz drugi. Debatowano, jak członkostwo w unii wpłynie na polityczną i gospodarczą sytuację w krajach tworzących grupę? Jakie będą społeczne i kulturalne skutki poszerzenia? Czy grupa wyszehradzka się wzmocni, czy osłabnie? Czy grupa ma w ogóle jakąś nową rolę do odegrania? Czy państwom członkowskim może zaszkodzić pozostawanie poza grupą Schengen? - Postawmy na pragmatyzm: występujmy razem tam, gdzie mamy wspólne interesy, na przykład starając się o niektóre unijne fundusze - zaproponowała Magda Vasaryova. - Rozwijajmy więzi gospodarcze, bo w unii lokalne porozumienia wzmacniają siłę argumentów przetargowych - zachęcał Marek Król, redaktor naczelny "Wprost", który poprowadził inauguracyjną debatę.
- Powinniśmy współdziałać w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej, przedsięwzięciach infrastrukturalnych i wzmacniać bezpieczeństwo w ramach struktur unii i NATO
- postulował Jan Truszczyński.
- Wykorzystajmy to, że łączy nas podobne myślenie o regionie i historii - dodał Gabor Hars. Podczas dyskusji zwracano uwagę, by grupa wyszehradzka nie zapomniała o Ukrainie i nie zmarnowała prozachodniej orientacji dużej części elit i społeczeństwa tego kraju. Organizatorem Letniej Szkoły Wyszehradzkiej jest Stowarzyszenie Willa Decjusza, a patronat medialny nad tym przedsięwzięciem objął tygodnik "Wprost".
Jarosław Knap
Mężczyźni na falach
Już 75 tys. internautów odwiedziło stronę "Mężczyźni na Falach", założoną przez siedmiu mężczyzn z Trójmiasta i okolic (w wieku 22-28 lat). Zbierają oni pieniądze na kuter rybacki, którym zamierzają się wybrać do wybrzeży Holandii. Tam - w ramach rewanżu za wizytę w Polsce statku należącego do holenderskiej organizacji Kobiety na Falach - mają zapraszać na pokład kobiety chcące, jak napisali, "poddać się zabiegowi inseminacji". - Akcja miała być jedynie happeningiem, odpowiedzią na rajd feministek z "Langenortu", ale popularność naszej strony sprawiła, że pójdziemy dalej - mówi Piotr Czerski, autor strony www.menonwaves.xx.pl. Jej twórcy otrzymują głosy poparcia z całego świata. Cierpko wypowiadają się o nich feministki, co - zdaniem Mężczyzn na Falach świadczy o tym, że "są one całkowicie pozbawione narządu humoru". Protestuje także Roman Giertych, lider LPR, który twierdzi, że akcja jest parodią jego pomysłu wysłania do Holandii kutra propagującego ochronę życia poczętego. Mężczyzn na Falach popiera sporo kobiet - niektóre przysyłają fotooferty z prośbą o "zawinięcie do ich portu".
Kurczak a la Clinton
Bill Clinton pozazdrościł żonie sukcesu literackiego. Poprosił swych przyjaciół o przepisy kulinarne, które zamierza wydać pod tytułem "Książka kucharska centrum prezydenckiego Billa Clintona. Przepisy dla rodziny i przyjaciół". Wśród autorów 250 kulinarnych receptur, urozmaiconych anegdotami i wspomnieniami, znajdują się m.in. Whoopi Goldberg, Bono i Sophia Loren. Czytelnicy dowiedzą się, w jaki sposób Bill przyrządza meksykańską enchiladę z kurczakiem albo jak Hillary piecze czekoladowe ciasteczka. Przebojem książki będą zapewne kanapki Air Force One - z dżemem i masłem orzechowym, specjalność Kirka Hanlina, byłego asystenta Clintona. (WAK)
Konfrontacje bezczelności
Zaczął Włodzimierz Czarzasty, sekretarz KRRiTV, zeznający w marcu przed komisją śledczą. Wybrał strategię "na bezczelnego" - szedł w zaparte, odpowiadał komisji arogancko, obrażał i... zyskał uznanie kolegów z SLD. Z czasem uczniowie przerośli mistrza - przesłuchiwany po raz drugi Robert Kwiatkowski, prezes TVP, odpowiadał arogancko. Komentował, zasłaniał się lukami w pamięci, aż w końcu uznał, że komisja nie jest godna jego osoby, więc zażądał odwołania trzech jej członków. Podobną linię obrony, choć w wersji soft zastosowali: Tomasz Łopacki z resortu kultury, Janina Sokołowska z departamentu prawnego KRRiTV i jej zastępczyni Iwona Galińska. Wszyscy trzymali się swoich wersji, choć ich zeznania były w wielu kwestiach sprzeczne. Być może prawdy udałoby się dociec Janowi Rokicie, gdyby nie przerywał mu przewodniczący Tomasz Nałęcz. "Konfrontacje opierają się na założeniu, że ludzie są przyzwoici. Co można zrobić, gdy tak nie jest?" - pyta Zbigniew Ziobro. Otóż to - bo równie mizerne efekty jak w komisji śledczej przyniosła konfrontacja w sprawie starachowickiej. Spodziewano się, że wyjaśni ona, kto kogo poinformował o akcji CBŚ. Tymczasem po konfrontacji senator SLD Jerzy Suchański i Andrzej Jagiełło, były poseł sojuszu, zgodnie oświadczyli, że nie było żadnego "ostrzeżenia", a jedynie przestrzeganie przed dokonywaniem czynów nieetycznych. Jeśli prace instytucji powołanych do wyjaśniania najważniejszych spraw w państwie będą zmierzały w stronę pokazaną podczas konfrontacji, może się okazać, że przy ustawie mataczył Adam Michnik, a starachowickich samorządowców ostrzegł poseł PiS.
Eurotatuaż
Tatuaże i wszelkiego rodzaju kolczykowanie (piercing) nie mogą pozostać poza kontrolą europejskich urzędników - zdecydowała Komisja Europejska. I poleciła przygotować raport. Philippe
Busquin, komisarz ds. badań naukowych, przedstawił kilka dni temu dokument, z którego wynika, że igły i inne przyrządy używane do tatuowania oraz piercingu muszą być zdezynfekowane, bo gdy są brudne, mogą być przyczyną zakażenia. Komisarz wyszedł z założenia, że to epokowe odkrycie jest obce osobom prowadzącym gabinety tatuażu i piercingu.
Pasja Doroty N.
"Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch" - głosi artykuł 196 kodeksu karnego. Z tego właśnie paragrafu sąd w Gdańsku skazał artystkę Dorotę Nieznalską na sześć miesięcy ograniczenia wolności. Przestępstwo polegało na wystawieniu w galerii pracy "Pasja", która przedstawiała męskie genitalia wkomponowane w równoramienny krzyż. Ze statystyk Komendy Głównej Policji wynika, że podobne przestępstwo popełniły w ubiegłym roku 44 osoby. Przed autorką "Pasji" na ławie oskarżonych z tego samego powodu chciano na przykład posadzić redaktora naczelnego tygodnika "Wprost" - za okładkę przedstawiającą Matkę Boską w masce przeciwgazowej. Podobną reakcję wywołała okładka "Machiny" - z gejami, z których jeden miał na szyi krzyżyk. Zawiadomienie o przestępstwie złożono także przeciwko dystrybutorom filmów "Ksiądz" oraz "Dogma". W wypadku tego drugiego filmu okazało się, że spośród ponad tysiąca osób, które w krakowskiej prokuraturze złożyły zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, film obejrzało jedynie dwanaście. Również w Krakowie doniesiono o przestępstwie właściciela firmy, która rozkleiła plakaty reklamujące film "Skandalista Larry Flynt", przedstawiające aktora w pozie ukrzyżowanego Chrystusa na tle kobiecego łona. W Łodzi na cenzurowanym znalazła się artystka Katarzyna Kozyra - wojewoda nasłał na nią prokuraturę po obejrzeniu plakatów przedstawiających nagie kobiety z krzyżem i półksiężycem. Dochodzenia z artykułu 196 k. k. kończyły się z reguły w ten sam sposób - sądy, po zasięgnięciu opinii biegłych, umarzały postępowanie. Nie miały również szans pozwy przeciwko brukselskiej wystawie "Irreligia" czy londyńskiemu pokazowi mody Arkadiusa, bo rzekome przestępstwa zostały popełnione za granicą. Orzeczenie gdańskiego sądu stanowi przełom. Będzie jednak odwołanie, a w razie potrzeby Nieznalska może się odwołać do trybunału w Strasburgu.
Rosyjska legia cudzoziemska
W Rosji trzeba stworzyć legię cudzoziemską, bo nie ma wartościowych kandydatów na żołnierzy - stwierdził Siergiej Iwanow, minister obrony Rosji. Na razie władze rozważają możliwość stworzenia jednostek składających się z rekrutów ze Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP). Rosjanie mogliby przyjąć do wojska nawet 170 tys. cudzoziemców. W odpowiedzi Markijan Łubkiwski, rzecznik ukraińskiego MSZ, zapowiedział, że Ukrainiec, który wstąpi w obce szeregi, musi się zrzec obywatelstwa, w przeciwnym razie odpowie za swoje postępowanie przed sądem. Ukraińskie prawo zabrania bowiem zaciągania się do obcych formacji zbrojnych - grozi za to kara od pięciu do dziesięciu lat więzienia.
Więcej możesz przeczytać w 30/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.