Reporterzy "Wprost" uczestniczyli w aukcjach kobiet do domów publicznych
Prawie 50 tys. kobiet trafia co roku poprzez Polskę do domów publicznych
w zachodniej Europie. Według najnowszego raportu Rady Europy, ponad 300 tys. kobiet z Europy Środkowej i Wschodniej pracuje obecnie na Zachodzie jako prostytutki. W naszym kraju odbywają się sekscastingi do domów publicznych, m.in. w okolicach Słubic, Świecka, Świnoujścia, Zgorzelca. Polacy są również współorganizatorami podobnych aukcji we Lwowie, a także w okolicach Chociebuża, Frankfurtu nad Odrą, Görlitz, Stralsundu i Greifswaldu w Niemczech. Oprócz aukcji w tych miejscowościach działają też sklepy z kobietami - przedstawiając odpowiednie referencje, można tam kupić dziewczynę o każdej porze dnia i nocy. W sklepach wybór jest jednak znacznie mniejszy niż na sekscastingach.
Reporterzy "Wprost" brali udział w kilku sekscastingach w pobliżu granicy z Niemcami. W aukcjach tych uczestniczyli prawie wyłącznie wysłannicy domów publicznych z Niemiec, Francji, Włoch, Hiszpanii, Holandii i Austrii. Udało nam się dostać na nie dzięki referencjom poznanego w Świnoujściu właściciela kilku domów publicznych w Niemczech.
Płynąca przez Polskę rzeka prostytutek ma swój początek na terenie byłego ZSRR. Pierwszej selekcji dokonują tamtejsi pośrednicy - głównie w Moskwie, Kijowie, Lwowie, Kiszyniowie i Wilnie. To oni sprowadzają dziewczyny z Mołdawii, Rosji, Ukrainy, Białorusi. Większości z nich obiecują pracę na Zachodzie - w charakterze kelnerek, sprzątaczek, opiekunek do dzieci, tancerek. Oporne dziewczyny zmuszają do uleg-łości przemocą lub szantażem.
Targi kobiet
Na trop największych organizowanych w Polsce sekscastingów wpadliśmy we Lwowie. Tam przy bulwarze Tarasa Szewczenki kobietami handluje się jak zwierzętami. Jak zauważyliśmy, wśród nabywców dominowali Polacy. Są oni pośrednikami w handlu między zachodnioeuropejskimi sutenerami a rosyjskimi i ukraińskimi mafiosami: kupione kobiety wywożą do Polski i tu ponownie je sprzedają, co najmniej za dwukrotnie wyższą cenę. Na aukcjach organizowanych w naszym kraju do "towaru" ze Wschodu dołączają Polki. - Pomagaliśmy kobiecie, która została wystawiona na aukcji i sprzedana. Opowiadała o tym straszne rzeczy. Dziewczyny były "wypróbowywane" na miejscu, gwałcone, straszone bronią. Grano o nie w karty - mówi Irena Dawid-Olczyk z fundacji La Strada, walczącej z handlem kobietami.
Na aukcjach kobiet zatrudnianych w domach publicznych klient ma godzinę na wyłączność - rozmowę i sprawdzenie kupowanych kandydatek. Kontrahent sprawdza przede wszystkim, czy dziewczyny nie mają rozległych blizn (duża blizna po cesarskim cięciu obniża wartość kobiety), śladów poparzeń czy przebarwień skóry bądź braków w uzębieniu. Cena zależy również od wieku kandydatki, wzrostu, wielkości biustu, doświadczenia i znajomości języków obcych. Jeśli klient ma ochotę, sam może się przekonać o umiejętnościach kobiety. Wybrane przez niego dziewczyny nie są już pokazywa-
ne następnym kontrahentom. Kolejność prezentacji jest albo losowana, albo wynika z rangi klienta. Pierwszeństwo mają wysłannicy domów publicznych z zachodniej Europy oraz właściciele polskich agencji dla VIP-ów. Cena Rosjanki i Ukrainki wynosi 1-4 tys. euro, Polki, Wietnamki, Tajki, Brazylijki czy Kubanki kosztują 4-7 tys. euro.
Na casting pod Kostrzynem nad Odrą trafiliśmy jako wysłannicy właściciela dużego domu publicznego w Kilonii (osoba ta została wtajemniczona w naszą misję). Z organizatorem aukcji umówiliśmy się telefonicznie, podając hasło (zmieniane przy okazji każdego castingu). Po sprawdzeniu nas u kilończyka organizator przyjechał po nas na przystanek autobusowy. Miejscem castingu okazał się niewielki pensjonat. Wprowadzono piętnaście dziewczyn: w bieliźnie bądź lateksowych kombinezonach. Na początek zaprezentowały się trzy: opowiadały, że mają za sobą doświadczenia we Włoszech i Hiszpanii. Pokazywały także aktualne badania lekarskie, w tym testy na obecność wiru-
sa HIV. Za najtańszą (Ukrainkę) pośrednik żądał 2 tys. euro, najdroższa (Brazylijka) kosztowała 7 tys. euro. Dziewczyny podpisywały umowy na trzy lata. Co ciekawe, większość nabywców wolała kupować kobiety, które wcześniej pracowały jako prostytutki, zamiast młodych amatorek.
Dziewczyny, które nie znajdą nabywcy podczas castingu, dowożone są do klientów gorszej kategorii i sprzedawane wprost z samochodu. Wzdłuż naszej zachodniej granicy funkcjonuje swoisty targ obwoźny, którego organizatorami są głównie Rosjanie i Ukraińcy. - Nie korzystamy z dziewczyn sprzedawanych w ramach obwoźnego handlu, bo obawiamy się, że są one szantażowane bądź zmuszane do prostytucji - mówi Joachim Cramer, mąż właścicielki agencji towarzyskiej Ekstaza w Świnoujściu. Spotkaliśmy się z kilkoma handlarzami obwoźnymi. Zaskoczyło nas to, że w ogóle nas nie sprawdzali, nie bali się policyjnej prowokacji.
Casting dla początkujących
Prostytutki, które od lat pracują w zachodnioeuropejskich domach publicznych, bardzo rzadko korzystają z sekscastingów. Trafiają na nie głównie kobiety zaczynające w tym zawodzie albo oszukane perspektywą innej pracy. Trafiają też dziesiątki tysięcy Rosjanek, Ukrai-nek czy Białorusinek, które już trudniły się prostytucją, ale nie wiedzą, jak funkcjonuje zachodni seksbiznes, nie mają wizy ani zaproszenia. Polska policja nie może nadążyć ze sprawdzaniem informacji o kolejnych aukcjach. W ostatnich pięciu miesiącach zatrzymano zaledwie dwanaście osób trudniących się handlem kobietami. Niedawno zlikwidowano grupę handlującą Ukrainkami. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła m.in. Ukrainkę Tatianę V., która sprzedawała swoje rodaczki do domów publicznych w Rzeszowie i okolicach.
W Słupsku udało się namierzyć mężczyzn handlujących nastolatkami ze Wschodu. W ręce policji wpadli też dwaj Bułgarzy, którzy organizowali castingi dla Niemców w okolicach Koła i Konina. Zlikwidowano również polsko-niemiecką grupę eksportującą kobiety do domów publicznych w miejscowości Schwalmtal. - Dzięki współpracy ze strażą graniczną wykryliśmy aukcję odbywającą się w hotelu pod Warszawą - mówi młodszy inspektor Bogusław Tomtała z wydziału kryminalnego Komendy Głównej Policji, który zajmuje się walką z handlarzami kobiet.
Dziewczyny, które przedstawiono nam na castingach przy zachodniej granicy, twierdziły, że biorą w nich udział dobrowolnie. Jednak nawet te, które są sprzedawane wbrew swojej woli, nie chcą zeznawać przeciwko handlarzom. Dlatego procesy przeciwko organizatorom handlu można policzyć na palcach jednej ręki, a zapadające wyroki są zazwyczaj bardzo niskie. Sąd w Szczecinie skazał na przykład trzech mężczyzn (dwóch otrzymało wyroki w zawieszeniu) za sprzedaż piętnastu kobiet do niemieckich domów publicznych. Szefowi grupy wymierzono karę czterech lat więzienia. Na trzy lata pozbawienia wolności skazał częstochowski sąd Jana K., który handlował kobietami z Turkami prowadzącymi domy publiczne w Niemczech. - Takie sprawy rzadko wychodzą na światło dzienne, bo kobiety są zastraszane. Gdy się buntują, są przemocą zmuszane do odpracowania pieniędzy, za które je kupiono. Handel kobietami to bardzo zyskowny interes, dlatego zajmują się nim świetnie zorganizowane gangi. W konfrontacji z nimi dziewczyny nie mają wielkich szans - mówi Irena Dawid-Olczyk z La Strady.
Niewolnictwo XXI wieku
W najnowszym raporcie Rady Europy dotyczącym handlu kobietami Polska została określona (podobnie jak Rumunia i Ukraina) jako europejskie centrum tego procederu. Autorzy raportu zarzucają naszym władzom bagatelizowanie problemu. Domagają się przyjęcia europejskiej konwencji zakazującej handlu kobietami, powołania narodowych pełnomocników do walki z tym procederem, zaostrzenia kar za zmuszanie do prostytucji oraz większego nadzoru nad pośrednikami załatwiającymi pracę na Zachodzie. Na razie Polska jest dla handlarzy kobiet prawdziwym eldorado. W ten sposób w środku Europy kwitnie swego rodzaju niewolnictwo.
Na sprzedaż Cennik obowiązujący na castingach do domów publicznych atrakcyjna polska studentka - 5 tys. euro atrakcyjna, niewykształcona Polka (do 26 lat) - 3,5 tys. euro polska nastolatka, średnio atrakcyjna - 2 tys. euro trakcyjna i znająca dwa języki obce Ukrainka (do 23 lat) - 4 tys. euro nie znająca języków obcych Rosjanka (do 24 lat) - 1 tys. euro |
Więcej możesz przeczytać w 30/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.