Porozumienie między związkami kolejowymi a rządem przyjąłem z mieszanymi uczuciami.
Oto reforma PKP utknęła w ćwierć drogi (zlikwidowana będzie zaledwie połowa nierentownych pociągów), do prywatyzacji daleko, a miliard złotych na dotacje do przewozów regionalnych, 215 mln do międzymiastowych i 370 mln na pokrycie ulg zostanie wzięte z budżetu, czyli z naszej kieszeni. Ale ucieszyłem się też z porozumienia, gdyż na 14 lipca (kiedy planowano protest) miałem już wykupiony bilet na sliping z Kołobrzegu do Warszawy, gdzie nazajutrz rano musiałem być na próbie w teatrze. Przedział w pociągu dzieliłem z posłem W., byłym pracownikiem PKP (stąd moja znajomość tematu), który w latach 70. był kierownikiem wagonu sypialnego. Kiedyś na trasie Warszawa - Moskwa zdenerwował go jakiś Afrykanin, stypendysta Uniwersytetu im. M.W. Łomonosowa, który wystawił na noc obuwie na korytarz, aby wyczyściła je służba. Urażony w swej dumie Polak smyrgnął buty przez okno i z satysfakcją patrzył, jak doktorant przez kolejne dni paraduje po korytarzu w białych skarpetach. Drugim powodem złości mojego współtowarzysza podróży było to, że Afrykanin, przechodząc wielokrotnie do sąsiedniego wagonu restauracyjnego, nigdy nie zamykał za sobą drzwi. A była to mroźna zima. W. porozumiał się z kolegą z warsu i obaj - kiedy Murzyn, po raz kolejny udając się na posiłek, znalazł się na platformie - zamknęli drzwi z obu stron na klucz. "Gdy po godzince otworzyłem - wspominał W. - Negr był zupełnie biały. A zęby to musiałem mu nożem podważać, żeby wlać trochę spirta!". Afrykanin był tak wdzięczny za uratowanie życia, że wysłał do PKP list pochwalny, ale wzmianka o wodzie ognistej wzbudziła podejrzenia w centrali. W wyniku zarządzonej inspekcji odkryto, że W. szmugluje ogromne ilości spirytusu i wyrzucono go z pracy. Dzięki temu mógł się skupić na handlu alkoholem, a potem na polityce i obecnie, jeśli ruszy prywatyzacja PKP, gotów jest kupić kilka linii kolejowych. "Chociaż - uważa W. - z tą prywatyzacją to różnie bywa. W Czechach to jeszcze jak cię mogę... Ale w Niemczech! Mimo zwolnienia jednej trzeciej pracowników kolej przynosi straty i ma już 24 mld euro długu. A w Anglii? Początkowo rezultat prywatyzacji był pozytywny, ale po czterech latach nastąpił krach. W ramach oszczędności zwolniono za dużo kolejarzy i zbyt wielu pracowników czuwających nad bezpieczeństwem. Efekt - cała seria katastrof! Tak. Prywatyzację trzeba robić powoli. Stopniowo!". Po kolei! - jak powiedział brytyjski minister transportu po katastrofie w Halfield.
Więcej możesz przeczytać w 30/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.