Robiłem tylko to, czego wyraźnie nie zabraniali mi politycy" - uznał z rozbrajającą szczerością podczas swego procesu w 1932 r. Al Capone, najsłynniejszy amerykański gangster.
"Robiłem to, na co przymykali oczy politycy" - wyznał wiele lat później Tommaso Buscetta, pierwszy "skruszony" wielki mafioso Italii, gdy tamtejsza machina wymiaru sprawiedliwości zaczęła wreszcie miażdżyć wielogłową hydrę. Mało kto wie jednak, że imperium Alphonsusa Capone w Chicago przez ćwierćwiecze władało niepodzielnie stolicą Midwestu, drwiąc sobie z policji - korumpowało i wydawało wyroki śmierci. Między innymi na dziennikarzy - zginęło ich wtedy, usiłujących ustalić powiązania władzy i zorganizowanej przestępczości, ponad dwudziestu. Mało kto wie, że włoska mafia we wszystkich swych odmianach stała się w pewnym okresie na Półwyspie Apenińskim czwartą partią, oficjalnie desygnując swych ludzi do władzy. Tylko w 1992 r. potężna organizacja podziemna, z urzędnikami najwyższego szczebla broniącymi jej interesów, popełniła (za wyliczeniami magazynu "Il Mondo") 2 tys. morderstw. Jej ofiarami padło co najmniej dziesięciu dziennikarzy.
Po co to ponure wspomnienie? Bo historia jednych krajów jest współczesnością innych, nawet jeśli ktoś odrzuca teorię mechanizmu tzw. pierwotnej akumulacji kapitału. Na przykład teraźniejszością Polski. "Mafie prosperują tam, gdzie o wszystkim decydują politycy, podatni na nacisk i korupcję. Nie występują zaś tam, gdzie można żyć bez łaski państwa" - uważa doskonały znawca tematu, nasz rzymski korespondent Jacek Pałasiński. W tym momencie warto zacytować prof. Jana Winieckiego (vide: "Załatwione odmownie"): "Na naszych oczach Polska jest przekształcana z antyliberalnej demokracji, gdzie nie ceni i nie przestrzega się wolności obywatelskich i gospodarczych, w antyliberalną semiautokrację. Jak w kleptokratycznych reżimach afrykańskich (...) grupy trzymające władzę trwają, bo instrumenty kontroli i ingerencji, kij i marchewkę, mają w swoich rękach". Czyż to nie najlepsza pożywka dla mafii? Panie Zygmuncie Kapusta, Rzeczpospolitą już zżera mafia, niech pan nie przymyka oczu na fakty! Na fakty podane wprost w poprzednim i obecnym numerze "Wprost". Trzeba panu trupów dziennikarzy - jak niegdyś w USA i Włoszech - aby w te fakty uwierzyć? Niech pan się przed rzetelnie podaną informacją nie broni, bo kto się broni - nawet jeśli jest szefem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie - ten się oskarża.
"Państwo, które godzi się na mafijne układy, czyli współrządzenie krajem z przestępcami, przekracza pewną masę krytyczną. Potem następuje już albo powszechna anarchia, albo społeczeństwo organizuje się na nowo, wyrażając stanowczy sprzeciw wobec wcześniejszych struktur i metod sprawowania władzy" - pisał w latach 70. minionego wieku, analizując "Czasy Chicago-Capone", Henry Kissinger. Słowo "masa" nie brzmi na naszych łamach obco. Masa to pseudonim Jarosława Sokołowskiego, świadka koronnego w procesie "Pruszkowa", który - cytowany przez "Wprost" ostatnio, a wcześniej jeszcze w marcu 2001 r. w okładkowym materiale (pierwszy wielki "skruszony" polskiej mafii?) - tak szalony niepokój i popłoch wzbudził w środowiskach lewicy III RP i jej prasowych organów. Te organy to, używając słów Ala Capone, "takie pieski, które się wynajmuje, żeby skakały do gardeł naprawdę groźnych dla nas brytanów". Te akurat media nie mają nic wspólnego z refleksją Louisa Terrenoire'a, francuskiego dziennikarza i polityka: "Prasa musi mieć swobodę mówienia wszystkiego, by niektórzy ludzie nie mieli swobody robienia wszystkiego" (vide: "Demokracja dziennikarska"). Niemal cała wolna prasa stanęła murem za "Wprost" w imię prawa do głoszenia prawdy. Miejmy świadomość, że bezprecedensowy pozew złożony ostatnio przez SLD przeciwko "Wprost" może oznaczać tylko dwa rozwiązania: początek procesu kneblowania dziennikarzy lub początek procesu demontażu polskiej ośmiornicy.
Wracając zaś do cytowanego wyżej wywodu Kissingera, warto zwrócić uwagę, że zdrowa część polskiego społeczeństwa w istocie zaczyna się odwracać od chorego państwa. To nie tylko coraz bardziej alergicznie wyrażana niechęć do opłacania przez najbardziej aktywnych wegetacji darmozjadów (vide: "Państwo me widzę ogromne"). Dla mnie synonimem zdrowego rozsądku Polaków jest to, że w odpowiedzi na tzw. podatek Belki od oszczędności następuje u nas najszybszy na świecie rozwój rynku funduszy inwestycyjnych (vide: "Przeskoczyć Belkę"). Za zdrowie tych najbardziej przedsiębiorczych, energicznych, za trzeźwy osąd, spełniam teraz symbolicznie toast. Jak nakazuje rynek i stary-nowy obyczaj - o czym piszemy w cover story tego numeru - kuflem piwa!
Po co to ponure wspomnienie? Bo historia jednych krajów jest współczesnością innych, nawet jeśli ktoś odrzuca teorię mechanizmu tzw. pierwotnej akumulacji kapitału. Na przykład teraźniejszością Polski. "Mafie prosperują tam, gdzie o wszystkim decydują politycy, podatni na nacisk i korupcję. Nie występują zaś tam, gdzie można żyć bez łaski państwa" - uważa doskonały znawca tematu, nasz rzymski korespondent Jacek Pałasiński. W tym momencie warto zacytować prof. Jana Winieckiego (vide: "Załatwione odmownie"): "Na naszych oczach Polska jest przekształcana z antyliberalnej demokracji, gdzie nie ceni i nie przestrzega się wolności obywatelskich i gospodarczych, w antyliberalną semiautokrację. Jak w kleptokratycznych reżimach afrykańskich (...) grupy trzymające władzę trwają, bo instrumenty kontroli i ingerencji, kij i marchewkę, mają w swoich rękach". Czyż to nie najlepsza pożywka dla mafii? Panie Zygmuncie Kapusta, Rzeczpospolitą już zżera mafia, niech pan nie przymyka oczu na fakty! Na fakty podane wprost w poprzednim i obecnym numerze "Wprost". Trzeba panu trupów dziennikarzy - jak niegdyś w USA i Włoszech - aby w te fakty uwierzyć? Niech pan się przed rzetelnie podaną informacją nie broni, bo kto się broni - nawet jeśli jest szefem Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie - ten się oskarża.
"Państwo, które godzi się na mafijne układy, czyli współrządzenie krajem z przestępcami, przekracza pewną masę krytyczną. Potem następuje już albo powszechna anarchia, albo społeczeństwo organizuje się na nowo, wyrażając stanowczy sprzeciw wobec wcześniejszych struktur i metod sprawowania władzy" - pisał w latach 70. minionego wieku, analizując "Czasy Chicago-Capone", Henry Kissinger. Słowo "masa" nie brzmi na naszych łamach obco. Masa to pseudonim Jarosława Sokołowskiego, świadka koronnego w procesie "Pruszkowa", który - cytowany przez "Wprost" ostatnio, a wcześniej jeszcze w marcu 2001 r. w okładkowym materiale (pierwszy wielki "skruszony" polskiej mafii?) - tak szalony niepokój i popłoch wzbudził w środowiskach lewicy III RP i jej prasowych organów. Te organy to, używając słów Ala Capone, "takie pieski, które się wynajmuje, żeby skakały do gardeł naprawdę groźnych dla nas brytanów". Te akurat media nie mają nic wspólnego z refleksją Louisa Terrenoire'a, francuskiego dziennikarza i polityka: "Prasa musi mieć swobodę mówienia wszystkiego, by niektórzy ludzie nie mieli swobody robienia wszystkiego" (vide: "Demokracja dziennikarska"). Niemal cała wolna prasa stanęła murem za "Wprost" w imię prawa do głoszenia prawdy. Miejmy świadomość, że bezprecedensowy pozew złożony ostatnio przez SLD przeciwko "Wprost" może oznaczać tylko dwa rozwiązania: początek procesu kneblowania dziennikarzy lub początek procesu demontażu polskiej ośmiornicy.
Wracając zaś do cytowanego wyżej wywodu Kissingera, warto zwrócić uwagę, że zdrowa część polskiego społeczeństwa w istocie zaczyna się odwracać od chorego państwa. To nie tylko coraz bardziej alergicznie wyrażana niechęć do opłacania przez najbardziej aktywnych wegetacji darmozjadów (vide: "Państwo me widzę ogromne"). Dla mnie synonimem zdrowego rozsądku Polaków jest to, że w odpowiedzi na tzw. podatek Belki od oszczędności następuje u nas najszybszy na świecie rozwój rynku funduszy inwestycyjnych (vide: "Przeskoczyć Belkę"). Za zdrowie tych najbardziej przedsiębiorczych, energicznych, za trzeźwy osąd, spełniam teraz symbolicznie toast. Jak nakazuje rynek i stary-nowy obyczaj - o czym piszemy w cover story tego numeru - kuflem piwa!
Więcej możesz przeczytać w 30/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.