Jakie choroby czają się w naszych mieszkaniach?
Kilka milionów Polaków jest narażonych na działanie toksyn zarodników pleśni rozwijających się w mieszkaniach, a wywołujących nowotwory i alergie - powiedział "Wprost" dr Zbigniew Hałat, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Konsumentów. Zdrowiu ponad 71 proc. Amerykanów mogą szkodzić związki chemiczne wykorzystywane do produkcji odzieży, dywanów, mebli i teflonowych naczyń kuchennych
- alarmuje agencja ekologiczna Environmental Protection Agency . Dzieci, których rodzice do pielęgnacji trawników i ogrodów stosują zbyt dużo środków ochrony roślin zawierających pestycydy, aż siedmiokrotnie częściej niż ich rówieśnicy chorują na białaczkę - ostrzega National Cancer Institute w USA.
"Wszyscy uczestniczymy w największym eksperymencie medycznym, jaki kiedykolwiek przeprowadzono na ludziach" - twierdzi prof. Tom Blundell, szef Wydziału Biochemii University of Cambridge, w opublikowanym w sierpniu tego roku raporcie "Chemical in Products: Safeguarding the Environment and Human Health". W Unii Europejskiej wykorzystywanych jest ponad 30 tys. substancji chemicznych, których potencjalnie toksyczny wpływ nie został dostatecznie przebadany nawet na zwierzętach. Kilkaset lub nawet kilka tysięcy tych środków może szkodzić zdrowiu - uważa brytyjski uczony. Komisja Europejska zapowiada wprowadzenie regulacji prawnych nakładających na producentów obowiązek przebadania (prawdopodobnie do 2009 r.) wszystkich wytwarzanych w UE środków chemicznych! Najbardziej niepokoi wpływ na zdrowie takich związków, jak permetrin, składnik preparatów owadobójczych (może zwiększać ryzyko wystąpienia choroby Parkinsona) i stosowany w środkach do prania perchloroetylen (podejrzewa się, że ma działanie rakotwórcze, powoduje zaburzenia neurologiczne i bezpłodność).
Toksyczne blokowiska
- Zdrowiu Polaków najbardziej zagrażają toksyny grzybów pleśniowych rozwijających się w budynkach i promieniotwórczy gaz radon, nadmierne przenikający do mieszkań - mówi dr Zbigniew Hałat. Duże stężenie zarodników grzybów pleśniowych występuje w budownictwie wielkopłytowym - wykazały niedawne badania 580 mieszkań przeprowadzone przez prof. Martę Doleżal z Katedry Higieny i Promocji Zdrowia AWF w Krakowie. - Paradoksalnie, pleśnie zaczęły się nadmiernie rozwijać w ostatnich latach, gdy zaczęto montować bardzo szczelne okna - powiedziała "Wprost" prof. Zofia Żakowska z Politechniki Łódzkiej, od kilku lat badająca zagrzybienie mieszkań w Łodzi.
Pleśń, szczególnie z gatunku Penicillium, Cladosporium, Aspergillus i Altarnaria, rozwija się m.in. w szczelinach, spękanych murach, instalacjach wodno-kanalizacyjnych, wykładzinach i dywanach. Niektóre gatunki wytwarzają mykotoksyny wnikające do organizmu przez skórę, drogą pokarmową i wziewną. Pierwszym objawem ich szkodliwego działania mogą być schorzenia dróg oddechowych, zapalenie spojówek, bóle stawów, osłabienie odporności i chroniczne zmęczenie. - Wiele schorzeń lekarze rzadko wiążą z warunkami mieszkaniowymi - mówi prof. Żakowska.
Radon jest źródłem 38,6 proc. promieniowania (zarówno naturalnego, jak i sztucznego), na które w ciągu roku narażeni są Polacy - wynika z badań Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej. Ten gaz wnika do domów przez pęknięcia, przenika też przez niektóre materiały budowlane. - Radon dostaje się do organizmu przez płuca i jest drugą po nikotynizmie najważniejszą przyczyną zachorowań na raka tego narządu - mówi dr Hałat.
To, że od dziesięciu lat Polacy coraz częściej i w większych ilościach używają środków czystości, jest jednym z głównych powodów gwałtownego wzrostu zachorowań na alergie (cierpi na nie już co trzecia osoba w kraju). - Preparaty chemiczne zakłócają równowagę biologiczną w otoczeniu człowieka - mówi "Wprost" dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie. Składniki środków piorących mogą odgrywać rolę tzw. superantygenów, stymulujących reakcje alergiczne i powstawanie stanów zapalnych. Preparaty odkażające zawierające zasady amonowe drażnią skórę, chlor działa drażniąco na błony śluzowe, a alkohol wysusza skórę.
Horror w dywanie
Składniki środków czystości, odświeżaczy powietrza i materiałów budowlanych mogą zagrażać zdrowiu bardziej niż wyziewy z fabryk i elektrowni, a nawet spaliny. Przykładem jest rakotwórczy benzen - aż 55 proc. wdychanego przez ludzi benzenu pochodzi z... oparów klejów i farb. Badania opublikowane przez "Scientific American" wykazały, że stężenie pestycydów w niektórych mieszkaniach jest nawet
5-10 razy większe niż na zewnątrz.
Z raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w co trzecim budynku (badania prowadzono w różnych rejonach świata) wykryto ponad 300 substancji chemicznych, emitowanych przez materiały budowlane i dekoracyjne oraz wydostających się z wadliwie funkcjonujących systemów wentylacyjnych. W cieplejszych i wilgotniejszych mieszkaniach aż roi się od roztoczy kurzu domowego, których odchody są silnymi alergenami. Urządzenia wentylacyjne rozpylają w biurach i mieszkaniach mikroskopijne zarodniki grzybów, szczególnie antygeny pleśni wywołujące astmę oskrzelową, alergiczny nieżyt nosa i alergiczne zapalenie spojówek.
Największe stężenie szkodliwych chemikaliów - m.in. formaldehydu ulatniającego się z mebli i podłóg oraz styrenu, który wydzielają dywany i wykładziny - jest w nowych budynkach. Badania przeprowadzone w Australii i Wielkiej Brytanii wykazały, że w mieszkaniach wybudowanych przed rokiem poziom lotnych związków organicznych 20 razy przekraczał dopuszczalne normy. W starszych domach toksyny gromadzą się przede wszystkim w dywanach, szczególnie puszystych. W zalegającym w nich kurzu oprócz pestycydów występują rakotwórcze policykliczne węglowodory aromatyczne, groźne bakterie, roztocza, grzyby i ich zarodniki, a także metale ciężkie, takie jak kadm i ołów. Dzieci mieszkające w mieście przyswajają dziennie 110 nanogramów silnie rakotwórczego benzopirenu, najbardziej trującego składnika dymu tytoniowego. Taka ilość tej substancji dostaje się do organizmu palacza po wypaleniu trzech papierosów.
Ekochondria czy ekosyndrom?
Chemikalia, z którymi stykają się ludzie w swych mieszkaniach, na ogół występują w niewielkich stężeniach - uspokajają producenci środków chemicznych. "Powszechnie stosowane substancje chemiczne są szkodliwe jedynie w dużych dawkach; stężenia, z którymi zwykle mamy do czynienia, nie zagrażają zdrowiu" - przekonuje Allen James, prezes organizacji Responsible Industry for a Sound Enviroment, reprezentującej przemysł chemiczny. Niektóre osoby mogą być nadwrażliwe i reagować złym samopoczuciem nawet na niewielkie ilości toksyn, inni czują jedynie nieprzyjemny zapach. Bóle głowy, senność, zmęczenie i trudności z koncentracją uwagi w większym stopniu mogą być skutkiem "ekochondrii" niż "ekosyndromu", jak nazywany jest zespół chorych budynków.
Prof. Jane Houlihan z Sinai School of Medicine w Nowym Jorku przebadała kilkadziesiąt osób narażonych wyłącznie na działanie substancji występujących na co dzień w otoczeniu większości ludzi. Nikt z badanych nie pracował ani nie mieszkał w warunkach szkodliwych dla zdrowia. Mimo to za pomocą testów pozwalających wykryć we krwi i moczu 210 związków chemicznych w organizmach tych osób zaleziono 62 substancje toksyczne dla mózgu i centralnego układu nerwowego, 55 związków wywołujących wady wrodzone i 52 substancje rakotwórcze.
Na froncie domowym
Trudno stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że związki chemiczne są szkodliwe, gdyż ich negatywne działanie ujawnia się niekiedy dopiero po 10-20 latach - uważa dr Zbigniew Hałat. Opublikowane w tym roku wyniki badań sugerują, że niektóre substancje i metale ciężkie mogą być groźne nawet w ilościach uważanych dotychczas za bezpieczne. Rtęć w nieszkodliwej - jak się wydawało - dawce do 10 mikrogramów w decylitrze krwi może u dorosłych zakłócać pamięć i koordynację ruchów, a u dzieci obniża iloraz inteligencji - sugerują najnowsze badania specjalistów z Johns Hopkins University oraz Cornell University. Bisfenol A, składnik poliwęglanu (PC), związek znajdujący się w niektórych plastikowych opakowaniach na żywność, wyraźnie nasila zmiany genetyczne w komórkach rozrodczych - wykazały eksperymenty na zwierzętach przeprowadzone przez prof. Patricię Hunt z
Case Western Reserve University. Tricolosan stosowany w mydłach antybakteryjnych pod wpływem światła słonecznego przekształca się w wodzie w rakotwórcze dioksyny. Stosowany do produkcji naczyń teflonowych i odzieży kwas perfluorooktanowy może z kolei być przyczyną powstawania wad wrodzonych u dzieci, niepłodności i uszkodzeń wątroby.
Podobnych zaskakujących odkryć będzie z pewnością coraz więcej. Wątpliwe jednak, by w ciągu kilku lat można było sprawdzić szkodliwość wszystkich używanych substancji chemicznych, czego domaga się Komisja Europejska. By nasz udział "w największym eksperymencie medycznym" był jak najmniejszy, powinniśmy się obchodzić z chemikaliami jak najostrożniej.
- alarmuje agencja ekologiczna Environmental Protection Agency . Dzieci, których rodzice do pielęgnacji trawników i ogrodów stosują zbyt dużo środków ochrony roślin zawierających pestycydy, aż siedmiokrotnie częściej niż ich rówieśnicy chorują na białaczkę - ostrzega National Cancer Institute w USA.
"Wszyscy uczestniczymy w największym eksperymencie medycznym, jaki kiedykolwiek przeprowadzono na ludziach" - twierdzi prof. Tom Blundell, szef Wydziału Biochemii University of Cambridge, w opublikowanym w sierpniu tego roku raporcie "Chemical in Products: Safeguarding the Environment and Human Health". W Unii Europejskiej wykorzystywanych jest ponad 30 tys. substancji chemicznych, których potencjalnie toksyczny wpływ nie został dostatecznie przebadany nawet na zwierzętach. Kilkaset lub nawet kilka tysięcy tych środków może szkodzić zdrowiu - uważa brytyjski uczony. Komisja Europejska zapowiada wprowadzenie regulacji prawnych nakładających na producentów obowiązek przebadania (prawdopodobnie do 2009 r.) wszystkich wytwarzanych w UE środków chemicznych! Najbardziej niepokoi wpływ na zdrowie takich związków, jak permetrin, składnik preparatów owadobójczych (może zwiększać ryzyko wystąpienia choroby Parkinsona) i stosowany w środkach do prania perchloroetylen (podejrzewa się, że ma działanie rakotwórcze, powoduje zaburzenia neurologiczne i bezpłodność).
Toksyczne blokowiska
- Zdrowiu Polaków najbardziej zagrażają toksyny grzybów pleśniowych rozwijających się w budynkach i promieniotwórczy gaz radon, nadmierne przenikający do mieszkań - mówi dr Zbigniew Hałat. Duże stężenie zarodników grzybów pleśniowych występuje w budownictwie wielkopłytowym - wykazały niedawne badania 580 mieszkań przeprowadzone przez prof. Martę Doleżal z Katedry Higieny i Promocji Zdrowia AWF w Krakowie. - Paradoksalnie, pleśnie zaczęły się nadmiernie rozwijać w ostatnich latach, gdy zaczęto montować bardzo szczelne okna - powiedziała "Wprost" prof. Zofia Żakowska z Politechniki Łódzkiej, od kilku lat badająca zagrzybienie mieszkań w Łodzi.
Pleśń, szczególnie z gatunku Penicillium, Cladosporium, Aspergillus i Altarnaria, rozwija się m.in. w szczelinach, spękanych murach, instalacjach wodno-kanalizacyjnych, wykładzinach i dywanach. Niektóre gatunki wytwarzają mykotoksyny wnikające do organizmu przez skórę, drogą pokarmową i wziewną. Pierwszym objawem ich szkodliwego działania mogą być schorzenia dróg oddechowych, zapalenie spojówek, bóle stawów, osłabienie odporności i chroniczne zmęczenie. - Wiele schorzeń lekarze rzadko wiążą z warunkami mieszkaniowymi - mówi prof. Żakowska.
Radon jest źródłem 38,6 proc. promieniowania (zarówno naturalnego, jak i sztucznego), na które w ciągu roku narażeni są Polacy - wynika z badań Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej. Ten gaz wnika do domów przez pęknięcia, przenika też przez niektóre materiały budowlane. - Radon dostaje się do organizmu przez płuca i jest drugą po nikotynizmie najważniejszą przyczyną zachorowań na raka tego narządu - mówi dr Hałat.
To, że od dziesięciu lat Polacy coraz częściej i w większych ilościach używają środków czystości, jest jednym z głównych powodów gwałtownego wzrostu zachorowań na alergie (cierpi na nie już co trzecia osoba w kraju). - Preparaty chemiczne zakłócają równowagę biologiczną w otoczeniu człowieka - mówi "Wprost" dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Warszawie. Składniki środków piorących mogą odgrywać rolę tzw. superantygenów, stymulujących reakcje alergiczne i powstawanie stanów zapalnych. Preparaty odkażające zawierające zasady amonowe drażnią skórę, chlor działa drażniąco na błony śluzowe, a alkohol wysusza skórę.
Horror w dywanie
Składniki środków czystości, odświeżaczy powietrza i materiałów budowlanych mogą zagrażać zdrowiu bardziej niż wyziewy z fabryk i elektrowni, a nawet spaliny. Przykładem jest rakotwórczy benzen - aż 55 proc. wdychanego przez ludzi benzenu pochodzi z... oparów klejów i farb. Badania opublikowane przez "Scientific American" wykazały, że stężenie pestycydów w niektórych mieszkaniach jest nawet
5-10 razy większe niż na zewnątrz.
Z raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w co trzecim budynku (badania prowadzono w różnych rejonach świata) wykryto ponad 300 substancji chemicznych, emitowanych przez materiały budowlane i dekoracyjne oraz wydostających się z wadliwie funkcjonujących systemów wentylacyjnych. W cieplejszych i wilgotniejszych mieszkaniach aż roi się od roztoczy kurzu domowego, których odchody są silnymi alergenami. Urządzenia wentylacyjne rozpylają w biurach i mieszkaniach mikroskopijne zarodniki grzybów, szczególnie antygeny pleśni wywołujące astmę oskrzelową, alergiczny nieżyt nosa i alergiczne zapalenie spojówek.
Największe stężenie szkodliwych chemikaliów - m.in. formaldehydu ulatniającego się z mebli i podłóg oraz styrenu, który wydzielają dywany i wykładziny - jest w nowych budynkach. Badania przeprowadzone w Australii i Wielkiej Brytanii wykazały, że w mieszkaniach wybudowanych przed rokiem poziom lotnych związków organicznych 20 razy przekraczał dopuszczalne normy. W starszych domach toksyny gromadzą się przede wszystkim w dywanach, szczególnie puszystych. W zalegającym w nich kurzu oprócz pestycydów występują rakotwórcze policykliczne węglowodory aromatyczne, groźne bakterie, roztocza, grzyby i ich zarodniki, a także metale ciężkie, takie jak kadm i ołów. Dzieci mieszkające w mieście przyswajają dziennie 110 nanogramów silnie rakotwórczego benzopirenu, najbardziej trującego składnika dymu tytoniowego. Taka ilość tej substancji dostaje się do organizmu palacza po wypaleniu trzech papierosów.
Ekochondria czy ekosyndrom?
Chemikalia, z którymi stykają się ludzie w swych mieszkaniach, na ogół występują w niewielkich stężeniach - uspokajają producenci środków chemicznych. "Powszechnie stosowane substancje chemiczne są szkodliwe jedynie w dużych dawkach; stężenia, z którymi zwykle mamy do czynienia, nie zagrażają zdrowiu" - przekonuje Allen James, prezes organizacji Responsible Industry for a Sound Enviroment, reprezentującej przemysł chemiczny. Niektóre osoby mogą być nadwrażliwe i reagować złym samopoczuciem nawet na niewielkie ilości toksyn, inni czują jedynie nieprzyjemny zapach. Bóle głowy, senność, zmęczenie i trudności z koncentracją uwagi w większym stopniu mogą być skutkiem "ekochondrii" niż "ekosyndromu", jak nazywany jest zespół chorych budynków.
Prof. Jane Houlihan z Sinai School of Medicine w Nowym Jorku przebadała kilkadziesiąt osób narażonych wyłącznie na działanie substancji występujących na co dzień w otoczeniu większości ludzi. Nikt z badanych nie pracował ani nie mieszkał w warunkach szkodliwych dla zdrowia. Mimo to za pomocą testów pozwalających wykryć we krwi i moczu 210 związków chemicznych w organizmach tych osób zaleziono 62 substancje toksyczne dla mózgu i centralnego układu nerwowego, 55 związków wywołujących wady wrodzone i 52 substancje rakotwórcze.
Na froncie domowym
Trudno stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że związki chemiczne są szkodliwe, gdyż ich negatywne działanie ujawnia się niekiedy dopiero po 10-20 latach - uważa dr Zbigniew Hałat. Opublikowane w tym roku wyniki badań sugerują, że niektóre substancje i metale ciężkie mogą być groźne nawet w ilościach uważanych dotychczas za bezpieczne. Rtęć w nieszkodliwej - jak się wydawało - dawce do 10 mikrogramów w decylitrze krwi może u dorosłych zakłócać pamięć i koordynację ruchów, a u dzieci obniża iloraz inteligencji - sugerują najnowsze badania specjalistów z Johns Hopkins University oraz Cornell University. Bisfenol A, składnik poliwęglanu (PC), związek znajdujący się w niektórych plastikowych opakowaniach na żywność, wyraźnie nasila zmiany genetyczne w komórkach rozrodczych - wykazały eksperymenty na zwierzętach przeprowadzone przez prof. Patricię Hunt z
Case Western Reserve University. Tricolosan stosowany w mydłach antybakteryjnych pod wpływem światła słonecznego przekształca się w wodzie w rakotwórcze dioksyny. Stosowany do produkcji naczyń teflonowych i odzieży kwas perfluorooktanowy może z kolei być przyczyną powstawania wad wrodzonych u dzieci, niepłodności i uszkodzeń wątroby.
Podobnych zaskakujących odkryć będzie z pewnością coraz więcej. Wątpliwe jednak, by w ciągu kilku lat można było sprawdzić szkodliwość wszystkich używanych substancji chemicznych, czego domaga się Komisja Europejska. By nasz udział "w największym eksperymencie medycznym" był jak najmniejszy, powinniśmy się obchodzić z chemikaliami jak najostrożniej.
Więcej możesz przeczytać w 38/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.