Drogi Przyjacielu! Spędzam właśnie dużo czasu w Katowicach, śpię w pokoiku gościnnym Teatru Śląskiego, a w przerwach między próbami buszuję po mieście. Jest tu co robić - spektakle, koncerty, muzea, wystawy, ale, powiadam ci, na najciekawszą ekspozycję trafiłem w sklepie Świat Kuchni (ul. Korfantego przy Moniuszki).
Na niewielkiej przestrzeni zgromadzono mnóstwo narzędzi i gadżetów. Oprócz różnych wyciskaczy do czosnku, rozmaitych wag i miar kuchennych, pojemników jest też wiele takich urządzeń, nad których przeznaczeniem trzeba byłoby długo łamać głowę, gdyby nie kompetentne ekspedientki. Kupiłem na przykład specjalną łyżeczkę do miodu z dziwaczną fałdką na długiej rączce, która umożliwia oparcie łyżki o słoik, tak by nie ześlizgnęła się na obrus. Szybko zauważyłem, że ta sama łyżeczka ma jeszcze inne zastosowanie: służy do smakowania. Otóż gdy tę łyżeczkę "do miodu", po skosztowaniu zupy czy sosu, odkłada się na blat stołowy, to owa "fałda" tworzy podstawkę i upaprana część łyżki nie dotyka powierzchni. Sprytne, co?
W Świecie Kuchni są też urządzenia, które - co prawda - mam już w domu, ale aby wejść w ich posiadanie, musiałem zadać sobie wiele trudu: chińskie koszyki do gotowania na parze, które przywoziłem z Nowego Jorku; patent z dziurkami do formowania klusek, bez którego nie da się wyprodukować galuszek (w dwóch rozmiarach, do wyboru); lansowany przez nas obu wieloostrzowy zmiękczacz do mięsa.
Ponadto znalazłem tam bardzo ciekawą wycinarkę do ciasta na pierogi (też różnych rozmiarów). Zaopatrzyłem się również w pomysłową płaską przykrywkę z gęstego sitka, która bardzo się przydaje, gdy chcemy coś gotować czy smażyć w otwartym naczyniu, ale żeby nie pryskało (z patelni) albo żeby coś tam nie wpadło.
Znajdź zatem czas, by zajrzeć do Katowic na zbliżającą się premierę, jako że zarazem będziesz miał okazję nieźle się obkupić.
Z kulinarnym pozdrowieniem,
Bikont Chwilowo Katowicki, W Różnych Rozmiarach
Piotrusiu!
Jeśli piszesz, że ktoś w naszym kraju sprzedaje urządzenia do tworzenia galuszek, to ja natychmiast pędzę otwierać butelkę palinki, i to gruszkowej, wyprodukowanej ze szlachetnej odmiany Wiliams. Posiadanie rzeczonego urządzenia odmieniło me życie całkowicie, bowiem pozwala ono zaspokajać kluskowe żądze w dowolnym momencie. Pozwolisz, że opiszę, na czym polega rewolucja. Najpowszechniejszą techniką robienia klusek w Polsce jest kładzenie ich łyżką na wrzątek, co jest czynnością nieco uciążliwą. W Niemczech i Austrii często robią kuzynki kładzionych i galuszek - spätzle, a czynią to w ten sposób, że wylewają ciasto na zwilżoną deskę i z niej wprost do wrzątku odkrawają kluseczkę po kluseczce. Rzecz cała wymaga większej wprawy, niźli kładzenie tradycyjne. A tymczasem na Węgrzech i Słowacji gospodynie wyrabiają ciasto kluskowe nieco twardsze niż nasze, wlewają je do formy, która ma dziurki wielkości wiśni, umieszczają całość nad garnkiem i mieszając ciasto drewnianą łyżką, powodują samoistne wypływanie regularnych kluseczek. Praca znikoma, oszczędność czasu wielka, a efekt rewelacyjny. Jeśli jeszcze powiesz mi, że w Katowicach sprzedają gęsie pióra do smarowania wypieków, to podzielę się palinką z tymi, co tak pięknie nasze półki utensyliami kuchennymi próbują wypełnić. Nie chciałbym tylko, byś myślał, że ma obecność na katowickiej premierze powodowana będzie czymkolwiek innym poza czystą miłością do Melpomeny i uznaniem dla twego reżyserskiego talentu.
Ukłony!
Robert Makłowicz
W Świecie Kuchni są też urządzenia, które - co prawda - mam już w domu, ale aby wejść w ich posiadanie, musiałem zadać sobie wiele trudu: chińskie koszyki do gotowania na parze, które przywoziłem z Nowego Jorku; patent z dziurkami do formowania klusek, bez którego nie da się wyprodukować galuszek (w dwóch rozmiarach, do wyboru); lansowany przez nas obu wieloostrzowy zmiękczacz do mięsa.
Ponadto znalazłem tam bardzo ciekawą wycinarkę do ciasta na pierogi (też różnych rozmiarów). Zaopatrzyłem się również w pomysłową płaską przykrywkę z gęstego sitka, która bardzo się przydaje, gdy chcemy coś gotować czy smażyć w otwartym naczyniu, ale żeby nie pryskało (z patelni) albo żeby coś tam nie wpadło.
Znajdź zatem czas, by zajrzeć do Katowic na zbliżającą się premierę, jako że zarazem będziesz miał okazję nieźle się obkupić.
Z kulinarnym pozdrowieniem,
Bikont Chwilowo Katowicki, W Różnych Rozmiarach
Piotrusiu!
Jeśli piszesz, że ktoś w naszym kraju sprzedaje urządzenia do tworzenia galuszek, to ja natychmiast pędzę otwierać butelkę palinki, i to gruszkowej, wyprodukowanej ze szlachetnej odmiany Wiliams. Posiadanie rzeczonego urządzenia odmieniło me życie całkowicie, bowiem pozwala ono zaspokajać kluskowe żądze w dowolnym momencie. Pozwolisz, że opiszę, na czym polega rewolucja. Najpowszechniejszą techniką robienia klusek w Polsce jest kładzenie ich łyżką na wrzątek, co jest czynnością nieco uciążliwą. W Niemczech i Austrii często robią kuzynki kładzionych i galuszek - spätzle, a czynią to w ten sposób, że wylewają ciasto na zwilżoną deskę i z niej wprost do wrzątku odkrawają kluseczkę po kluseczce. Rzecz cała wymaga większej wprawy, niźli kładzenie tradycyjne. A tymczasem na Węgrzech i Słowacji gospodynie wyrabiają ciasto kluskowe nieco twardsze niż nasze, wlewają je do formy, która ma dziurki wielkości wiśni, umieszczają całość nad garnkiem i mieszając ciasto drewnianą łyżką, powodują samoistne wypływanie regularnych kluseczek. Praca znikoma, oszczędność czasu wielka, a efekt rewelacyjny. Jeśli jeszcze powiesz mi, że w Katowicach sprzedają gęsie pióra do smarowania wypieków, to podzielę się palinką z tymi, co tak pięknie nasze półki utensyliami kuchennymi próbują wypełnić. Nie chciałbym tylko, byś myślał, że ma obecność na katowickiej premierze powodowana będzie czymkolwiek innym poza czystą miłością do Melpomeny i uznaniem dla twego reżyserskiego talentu.
Ukłony!
Robert Makłowicz
CielĘcina w winie ze Szwabii Podaje Robert Makłowicz |
---|
Sos:
W osolonej wodzie gotować obraną włoszczyznę, aż zmięknie, następnie jarzyny wyjąć. Pokroić mięso w kostkę, wrzucić do wrzącego wywaru razem z plasterkiem cytryny i gotować do miękkości. W drugim rondlu rozgrzać masło, dodać mąkę i zrobić zasmażkę, wymieszać z chłodnym bulionem, zagotować mieszając. Dodać wino, mięso z wywarem, sok z cytryny, śmietankę, gotować wszystko kilka minut na małym ogniu. Zdjąć z ognia, dodać żółtko, wymieszać, doprawić białym pieprzem i ewentualnie solą, podawać ze spätzlami lub galuszkami. |
Więcej możesz przeczytać w 44/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.