Teatr
Wystawa
KSiĄŻKi
- Order za szklankę wody
Bohumil Hrabal nie pisał sztuk, ale jego proza pełna wyrazistych postaci (śmiesznych i jednocześnie wzruszających) aż prosi się o pokazanie ich w teatrze czy w filmie. Oglądając adaptację opowiadania "Obsługiwałem angielskiego króla", trudno nie przypomnieć sobie sceny z Oscarowych "Pociągów pod specjalnym nadzorem". Zawiadowca z upodobaniem przystawia tam pieczątki na tyłeczku bileterki. Z tej samej bajki jest sytuacja, w której Jan Dziecie (świetny Adam Ferency) usługuje prezydentowi państwa zabawiającemu się właśnie na sianku z panienką. Podobnie jak scena, gdy otrzymuje najwyższe etiopskie odznaczenie za podanie cesarzowi szklanki wody. Ale "Obsługiwałem angielskiego króla" ma większe ambicje. Życie, wspominane przez głównego bohatera na łożu śmierci, nie było spokojnym popijaniem piwka w praskiej gospodzie, co uwielbiał sam Hrabal. Jan Dziecie piął się po szczeblach kariery, począwszy od posady chłopca na posyłki. Aby zostać właścicielem hotelu, musiał się godzić na różne kompromisy. Przez scenę przewija się galeria dziwacznych, śmiesznych i strasznych postaci tworzących pozornie zabawną panoramę postaw i jednocześnie szyderczy portret zeszłego stulecia. Podobnie jak "Bambini di Praga" (hit stołecznego Teatru Współczesnego z zeszłego sezonu) sztuka "Obsługiwałem angielskiego króla" grana w warszawskim Teatrze Dramatycznym jest przedstawieniem lekkim, a zarazem mocnym - jak czeskie piwo.
Jacek Melchior Bohumil Hrabal, "Obsługiwałem angielskiego króla". Reżyseria Piotr Cieślak. Teatr Dramatyczny, Warszawa
Wystawa
- Dyskretny urok marynały
Moda i wygoda rzadko chodzą w parze. Dowodzi tego ponad czterysta strojów obrazujących pół tysiąca lat życia naszych prababek i pradziadów - spętanych, upiętych i wciśniętych w co się da, byle tylko wypięknieć i - broń Boże! - nie odstawać od przyjętej konwencji. Wystawa ubrań (i wszelkich do nich dodatków) w krakowskim Muzeum Narodowym przypomina też, że polski szyk pochodził głównie z importu. Zasmuconych tym polonofilów może pocieszyć kontusz, czyli polskie kimono - czegoś podobnego rzeczywiście nikt inny nie wymyślił. Tajemnicą pozostaje, dlaczego w średniowiecznej Anglii modne buciki z wydłużonymi czubami nazywano krakowskimi. Najprawdopodobniej było z nimi tak jak z rybą po grecku, o której nikt w Grecji nie słyszał. A panie, które żałują, że nikt nie nazywa ich już białogłowami, powinny być szczęśliwe, że nie muszą nosić rańtucha i podwitki, bynajmniej nie oznaczających rajstop i podwiązek. Do czego służyły i przed czym miały chronić (podobnie jak marynały, lewitki czy berty) - możemy się dowiedzieć pod Wawelem, do końca roku.
Łukasz Radwan "Za modą przez wieki", Muzeum Narodowe, Kraków
KSiĄŻKi
- Jak zarobić milion dolarów?
Od zera do bohatera i z powrotem - tak w skrócie można ująć fabułę powieści "Autor kontra autor". Narrator, niespełniony pisarz i magazynier w nowojorskiej księgarni, z dnia na dzień staje się literackim Elvisem Pres-leyem. Jego autobiograficzna powieść okazuje się bestsellerem, hollywoodzka wytwórnia kupuje ją za milion dolarów. Sielanka nie trwa jednak długo. Tajemnica sukcesu niespodziewanie wychodzi na jaw, a nieszczęsny bohater wpada w sidła swej literackiej mistyfikacji. Debiut Johna Colapinto robiłby mniejsze wrażenie, gdyby nie wzbierająca fala literackich i dziennikarskich plagiatów. Przy okazji jest to inteligentna satyra na światek manhattańskich wydawców i studium psychologiczne karierowicza. Stephen King z obwoluty angielskiego wydania zapewnia, że jest to "thriller wart samego Hitchcocka u szczytu jego formy". Święta racja.
Marta Sawicka John Colapinto, "Autor kontra autor", Muza, 2003 r. - Po szóste - nie pier...
Pedofilia, orgie i całkiem normalna kopulacja wypełniają prawie trzysta stron tej książki. Po erotycznych aferach, od Ameryki po Poznań, opisane sensacje nikogo nie dziwią. Dziesiątki opisów kolejnych wypadków smakowania zakazanego owocu po prostu nużą. Na polski rynek autor przygotował jeszcze deser: specjalny zbiór opowiastek znad Wisły. Nie mniej od treści wstrząsa styl notatek. Choćby tej o księdzu Bogdanie: "W jego ustach przykazania Boże nosiły inne nazwy. Po szóste - nie pierdol. Ten jednak to robił. Lubił bardzo swoje parafianki. Jedna z nich - Ela - służyła mu do konsumpcji we wszelkiej postaci. (...) Ksiądz Bogdan w przypływie uniesienia i nie bez udziału alkoholu pobił ją do nieprzytomności. Krew się polała. W 'Jokerze' wynajął pokój, aby obmyć Elę z krwi i ją przeprosić. Zamiast tego wlał babie ponownie". Książkę wydał Dom Wydawniczy Credo, co - jak wiadomo - oznacza "wierzę". Jeśli pomysłodawcy tego przedsięwzięcia wierzą, że czytelnik da się nabrać na burzę pod sutanną w stylistyce "Trędowatej" - mają wybujałą wyobraźnię.
Jacek Melchior Robert A. Haasler, "Życie seksualne księży", Dom Wydawniczy Credo, 2003 r.
Więcej możesz przeczytać w 44/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.