Rozmowa z Mianem Khursheedem Mahmudem Kasurim, ministrem spraw zagranicznych Pakistanu
Agaton Koziński: Co ważnego dla świata i regionu może się wydarzyć w czasie rozpoczynających się w tym tygodniu rozmów pokojowych między Indiami i Pakistanem?
Mian Khursheed Mahmud Kasuri: Nie należy się spodziewać, że podczas najbliższego spotkania zostanie podpisane przełomowe porozumienie. Mam nadzieję, że uda nam się wypracować odpowiednią atmosferę do prowadzenia dalszych rokowań.
Indie i Pakistan mają jednego wroga: biedę. Musimy go wspólnie pokonać. Przede wszystkim należy znaleźć rozwiązanie problemu Kaszmiru. Rozwiązanie, podkreślam, satysfakcjonujące obie strony. Pakistan jest zwolennikiem porozumienia opartego na rezolucjach ONZ, ale Indie ich nie przestrzegają. Obie strony muszą się wykazać elastycznością. Trzeba znaleźć porozumienie, które zaakceptują mieszkańcy Kaszmiru. Tylko w ten sposób uda się zaprowadzić trwały pokój w Azji Południowej.
- Jak może wkrótce przebiegać granica między oboma krajami? Powstanie niezależne państwo Kaszmir?
- Nawet nie chcę podejmować tego typu spekulacji, gdyż mogą się one zakończyć katastrofą. Słyszałem wiele teorii dotyczących rozwiązania sytuacji w Kaszmirze. Nie będę się opowiadać za żadną z nich, bo to tylko zmobilizuje ekstremistów. Na pewno nie uda się zachować status quo w regionie. Obecna sytuacja doprowadziła już do trzech dużych wojen i trzech mniejszych. W 2002 roku byliśmy blisko kolejnej - przez dziesięć miesięcy milion żołnierzy po obu stronach granicy czekało na rozkaz do ataku. Prawdopodobnie to jest głównym powodem wznowienia rozmów pokojowych. Istotną rolę odegrała także mediacja ze strony społeczności międzynarodowej. Ważne, że nie wywierała ona presji na oba państwa. Indie i Pakistan to duże kraje, posiadające broń atomową. Nie można wywierać na nie presji.
Teraz trzeba się skoncentrować na uruchomieniu procesu pokojowego, odbudowie wzajemnego zaufania i utrzymaniu go. Dopiero wtedy będziemy mogli szukać rozwiązania problemu Kaszmiru. Choć im szybciej zajmiemy się sprawą Kaszmiru, tym szybciej uda nam się zbudować trwały pokój.
- Jak Pakistańczycy reagują na sojusz ich kraju z USA?
- Prezydent Muszarraf zdecydował się zawrzeć ten sojusz, kierując się narodowym interesem Pakistanu. Oba kraje współpracują blisko przy zwalczaniu talibów i terrorystów z Al-Kaidy ukrywających się na afgańsko-pakistańskiej granicy: wymieniamy się informacjami wywiadowczymi, synchronizujemy operacje wojskowe po obu stronach granicy. Ci ludzie są zagrożeniem dla bezpieczeństwa i stabilności kraju, dlatego kooperacja USA i Pakistanu to nasz żywotny interes. Popiera ją nie tylko prezydent, ale także cały rząd.
- W 2006 r. ma powstać w basenie Oceanu Indyjskiego strefa wolnego handlu. Czy nie obawiacie się dominacji Indii?
- A dlaczego Polska chce wstąpić do Unii Europejskiej? Nie obawiacie się dominacji Niemiec? Polityka w tym wypadku nie ma nic wspólnego z ekonomią. Chcemy wstąpić do strefy wolnego handlu - uważamy, że to będzie najlepsze rozwiązanie dla naszego kraju. Poza tym członkostwo w jednej organizacji gospodarczej z Indiami ułatwi nam zbliżenie z tym krajem.
Stawiamy pierwsze kroki w tworzeniu strefy wolnego handlu, podjęliśmy dopiero pierwsze decyzje. Na razie staramy się wyrównać poziom rozwoju gospodarczego w krajach należących do strefy. Dziś trudno jeszcze ocenić, jakie będą rezultaty naszych działań. Unia Europejska kształtowała się przez wiele lat. Na pewno będziemy korzystać z jej doświadczeń, mamy nadzieję, że kiedyś stworzymy organizację, która będzie do niej podobna. Jeśli uda nam się uporać z problemem Kaszmiru, nie będzie dla nas rzeczy niemożliwych. Azja Południowa ma ogromny nie wykorzystany potencjał, choćby rzesze ludzi czekających na pracę. Czeka nas pełna nadziei przyszłość.
Więcej możesz przeczytać w 8/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.