Po ataku na World Trade Center z 11 września 2001 r. administracja George'a W. Busha gotowa jest na wszelkie formy wojny prewencyjnej, co oznacza możliwość uderzenia na państwa, które są w stanie zdobyć broń masowego rażenia (WMD) i dać ją terrorystom ("preemption based on intent").
Po ataku na World Trade Center z 11 września 2001 r. administracja George'a W. Busha gotowa jest na wszelkie formy wojny prewencyjnej, co oznacza możliwość uderzenia na państwa, które są w stanie zdobyć broń masowego rażenia (WMD) i dać ją terrorystom ("preemption based on intent"). Ekipa Busha określiła strategię globalnej wojny z terroryzmem, wojny przeciwko wielu jego przejawom i źródłom, poczynając od Al-Kaidy, przez państwa zbójeckie ("rogue states"), po tych, którzy rozpowszechniają technologie broni masowego rażenia. Irak był celem ataku jako bezpośrednie zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. W trakcie kampanii w Iraku prezydent Bush zadeklarował wszakże jednoznacznie, że USA dążą do przeprowadzenia politycznej reformy w regionie i stworzenia na Bliskim Wschodzie zalążka demokracji.
Jak można było oczekiwać, krytyka wojny w Iraku stała się kluczowym tematem kampanii wyborczej kandydatów Partii Demokratycznej. Krytyka "irackiego rozwiązania" jest ważnym elementem kampanii senatorów Johna Kerry'ego z Massachusetts i Johna Edwardsa z Karoliny Północnej, choć zarówno Kerry, jak i Edwards głosowali za upoważnieniem prezydenta do rozpoczęcia wojny. Republikanie zdają sobie sprawę z tego, jak ważny w kampanii prezydenckiej będzie problem bezpieczeństwa narodowego. Połowę orędzia "O stanie państwa" Bush poświęcił temu właśnie zagadnieniu.
Potencjalnie negatywny wpływ wojny w Iraku na amerykańskiego wyborcę to główny problem w kampanii rządzącej Partii Republikańskiej. Pojawiają się głosy krytyki wewnątrzpartyjnej ze strony tradycyjnych konserwatystów, opowiadających się za niskimi podatkami, którzy obawiają się, że kosztowne programy rządowe i deficyt budżetowy związany z prowadzeniem wojny są sprzeczne z podstawami programu partii i uniemożliwiają jego realizację. Grupa republikańskich członków Izby Reprezentantów naciska na przywództwo Kongresu, aby podjąć działania zmniejszające deficyt. O kosztownej polityce obecnej administracji krytycznie zaczynają się również wypowiadać instytucje tworzące ideologiczne zaplecze republikanów, takie jak The Heritage Foundation.
Przedmiotem dyskusji wśród republikanów są także założenia polityki zagranicznej. Wewnątrzpartyjne różnice dotyczące amerykańskiej polityki wobec Iraku obrazuje podział między neokonserwatystami, którzy opowiadają się za kontynuacją obecnej polityki, a republikanami identyfikującymi się z polityką administracji George'a Busha seniora. Ci drudzy kwestionują rozmach strategii Busha juniora i obawiają się negatywnych skutków związanych z kosztami wojny. Ta mała, ale energiczna i wpływowa grupa ostrzega, że budowa demokratycznego państwa w Iraku potrwa lata i jeśli ma się zakończyć sukcesem, będzie wymagała dużych, stałych inwestycji, a także niezwykle kosztownej obecności wojskowych sił stabilizujących. Rosnące koszty operacji w Iraku wskazują - ich zdaniem - na potrzebę korekty obecnej polityki. Część kosztów powinny ponieść inne zasobne demokracje.
Powtórna nominacja George'a W. Busha w 2004 r. na kandydata Partii Republikańskiej jest poza dyskusją, ale polityczny wymiar jego ewentualnej drugiej kadencji i korekty polityki zagranicznej będą zależeć od rozstrzygnięcia sporów wewnątrz Partii Republikańskiej. Jeśli kandydatem demokratów będzie John Kerry, obawy tzw. fiskalnych konserwatystów czy sugestie ekipy Busha seniora nabiorą nowego znaczenia. Rosnące tempo kampanii prezydenckiej wymusi zapewne wewnątrzpartyjne porozumienie wśród republikanów.
Jak można było oczekiwać, krytyka wojny w Iraku stała się kluczowym tematem kampanii wyborczej kandydatów Partii Demokratycznej. Krytyka "irackiego rozwiązania" jest ważnym elementem kampanii senatorów Johna Kerry'ego z Massachusetts i Johna Edwardsa z Karoliny Północnej, choć zarówno Kerry, jak i Edwards głosowali za upoważnieniem prezydenta do rozpoczęcia wojny. Republikanie zdają sobie sprawę z tego, jak ważny w kampanii prezydenckiej będzie problem bezpieczeństwa narodowego. Połowę orędzia "O stanie państwa" Bush poświęcił temu właśnie zagadnieniu.
Potencjalnie negatywny wpływ wojny w Iraku na amerykańskiego wyborcę to główny problem w kampanii rządzącej Partii Republikańskiej. Pojawiają się głosy krytyki wewnątrzpartyjnej ze strony tradycyjnych konserwatystów, opowiadających się za niskimi podatkami, którzy obawiają się, że kosztowne programy rządowe i deficyt budżetowy związany z prowadzeniem wojny są sprzeczne z podstawami programu partii i uniemożliwiają jego realizację. Grupa republikańskich członków Izby Reprezentantów naciska na przywództwo Kongresu, aby podjąć działania zmniejszające deficyt. O kosztownej polityce obecnej administracji krytycznie zaczynają się również wypowiadać instytucje tworzące ideologiczne zaplecze republikanów, takie jak The Heritage Foundation.
Przedmiotem dyskusji wśród republikanów są także założenia polityki zagranicznej. Wewnątrzpartyjne różnice dotyczące amerykańskiej polityki wobec Iraku obrazuje podział między neokonserwatystami, którzy opowiadają się za kontynuacją obecnej polityki, a republikanami identyfikującymi się z polityką administracji George'a Busha seniora. Ci drudzy kwestionują rozmach strategii Busha juniora i obawiają się negatywnych skutków związanych z kosztami wojny. Ta mała, ale energiczna i wpływowa grupa ostrzega, że budowa demokratycznego państwa w Iraku potrwa lata i jeśli ma się zakończyć sukcesem, będzie wymagała dużych, stałych inwestycji, a także niezwykle kosztownej obecności wojskowych sił stabilizujących. Rosnące koszty operacji w Iraku wskazują - ich zdaniem - na potrzebę korekty obecnej polityki. Część kosztów powinny ponieść inne zasobne demokracje.
Powtórna nominacja George'a W. Busha w 2004 r. na kandydata Partii Republikańskiej jest poza dyskusją, ale polityczny wymiar jego ewentualnej drugiej kadencji i korekty polityki zagranicznej będą zależeć od rozstrzygnięcia sporów wewnątrz Partii Republikańskiej. Jeśli kandydatem demokratów będzie John Kerry, obawy tzw. fiskalnych konserwatystów czy sugestie ekipy Busha seniora nabiorą nowego znaczenia. Rosnące tempo kampanii prezydenckiej wymusi zapewne wewnątrzpartyjne porozumienie wśród republikanów.
Więcej możesz przeczytać w 9/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.