Papierowy pomnik, który na czterdziestolecie wystawiło sobie Stowarzyszenie Filmowców Polskich, z pozoru wygląda na publikację wzorcową. Są rzadkie zdjęcia, dokumenty i anegdoty. Zabrakło tylko rzetelności, bo jubileuszowy album stał się okazją do załatwiania światopoglądowych porachunków. Dowiadujemy się, że polskie kino konało przed wojną w zaprzęgu komercji i szponach niewybrednego widza. Na szczęście w PRL młodzi ambitni filmowcy z entuzjazmem zabrali się do budowy najlepszej kinematografii na świecie. Niestety, po 1989 r. powróciły demony przeszłości. Dawno nie było w Polsce książki, która widzów traktowałaby z tak wielką pogardą. Do walki o lepszą przyszłość polskiego kina autorzy wybrali sobie dziwnych sojuszników. Najczęściej cytowaną gazetą jest "Trybuna", a wśród autorów wspominek są tak dziwne persony, jak towarzysz Józef Tejchma (dyżurny liberał PZPR) czy narodowo-betonowy reżyser Bohdan Poręba. Jak mantra powraca też wołanie o powrót zespołów filmowych - polskiego patentu na wielkość kina. Naszym mistrzom nie przyszło do głowy, że jedynym zespołem filmowym, do którego należeli Stanley Kubrick czy Robert Altman, był ten o nazwie "Radź sobie, chłopie, sam".
Piotr Gociek
"Filmowcy. Polskie kino według jego twórców", red. Bożena Janicka, SFP
Więcej możesz przeczytać w 40/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.