GÓRNA PÓŁKA
W czerwcu 1986 r. do Polski wjechał tir wyładowany 11 tonami sprzętu dla struktur podziemnej "Solidarności". Samochód, kierowany przez Szweda Lenarta Joerna i pilotowany przez późniejszego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, został rozładowany przez grupę pracowników naukowych Uniwersytetu Gdańskiego. W ciągu 30 godzin rozwieźli oni po całej Polsce prawie sto powielaczy offsetowych oraz dużą liczbę matryc i farby drukarskiej. Operacja ta stanowiła największy sukces podziemnej "Solidarności" w organizacji tzw. zrzutów, czyli szmuglowaniu z Zachodu sprzętu dla struktur opozycyjnych w kraju. Kiedy jednak w listopadzie 1986 r. próbowano ją powtórzyć, ciężarówka (wioząca tym razem 8 ton sprzętu) została zatrzymana przez SB natychmiast po przejściu przez kontrolę celną w Świnoujściu. Stracono ładunek i ciężarówkę o łącznej wartości ponad 200 tys. dolarów, a Joern trafił do więzienia, skąd wykupiono go po zapłaceniu wysokiej grzywny. Dlaczego tak się stało?
To jedno z pytań, na które odpowiedzi szukali autorzy tomu studiów poświęconego podziemnej "Solidarności", a przygotowanego pod redakcją prof. Andrzeja Friszkego. Przyczyn listopadowej wpadki nie udało się do tej pory ustalić. Dziewięciu autorów książki zdołało jednak zgromadzić imponującą liczbę informacji dotyczących najważniejszych struktur tej części podziemia, które uznawało się za kontynuację legalnej "Solidarności" z lat 1980-1981. Poszczególne teksty dotyczą historii Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, próbującej odgrywać rolę ośrodka kierowniczego, jak i najważniejszych podziemnych struktur związku z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Wrocławia i Łodzi. Nie wyczerpuje to oczywiście całej panoramy podziemnej "Solidarności", ale mimo braku tekstów o Wielkopolsce, Podkarpaciu czy Górnym Śląsku pozycja ta i tak stanowi bardzo znaczący krok w odtwarzaniu historii solidarnościowej konspiry. Zaskakujący jest tylko fakt, że choć niektórzy ludzie występujący na kartach tej książki zrobili z pomocą swych opozycyjnych biografii błyskotliwe kariery w III RP, to dopiero teraz zaczyna się prowadzić badania nad dziejami podziemia. Za ich sprawą możemy się dowiedzieć, że obok tych najbardziej znanych konspiratorów było jeszcze wielu takich, o których demokratyczna Polska zapomniała.
Z jedenastu studiów najobszerniejszy i najważniejszy jest tekst Andrzeja Friszkego poświęcony TKK. Autor przekonująco wyjaśnia, dlaczego to właśnie Bujakowi, Frasyniukowi, Hardkowi i Lisowi, którzy w kwietniu 1982 r. spotkali się w domu na warszawskim Żoliborzu, udało się stworzyć organizację, która - mimo stopniowego aresztowania wszystkich jej założycieli - przetrwała pięć lat, wyrastając na główny ośrodek "Solidarności". Do najciekawszych wątków należą informacje dotyczące życia w konspiracji (w tym podsłuchiwania bezpieki za pomocą skanerów), kanałów kontaktowych TKK z Zachodem oraz skali pomocy finansowej stamtąd otrzymywanej, którą Friszke szacuje na blisko 450 tys. dolarów rocznie. Dużo miejsca zajęła też analiza sporów toczonych wewnątrz TKK na temat strategii działania związku, a także relacji z innymi strukturami.
Analiza tych ostatnich prowadzi do wniosku, że jedną z trzech najważniejszych przyczyn przetrwania konspiry było sprowadzenie konfliktów do rozmiarów, które - mimo dezintegracyjnych wysiłków SB - nie spowodowały "zdominowania życia podziemia przez wzajemne walki konkurujących grup i organizacji". Drugim źródłem sukcesu była decentralizacja podziemnego świata, w którym wpadka jednej grupy rzadko pociągała za sobą wsypę innych. Trzecim powodem było wyrzeczenie się terroryzmu. Nie znaczy to, że takie pomysły nie były rozważane, co ilustruje przykład opisanego przez Bartosza Kaliskiego Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu "Solidarności", którego członkowie zastanawiali się nad porwaniem doradcy gen. Jaruzelskiego Wiesława Górnickiego, by wymienić go na Zofię Romaszewską, aresztowaną za stworzenie Radia "Solidarność". Realizacji tego pomysłu zapobiegło rozbicie MRKS przez bezpiekę, ale wcześniej jego działacze zdołali uwolnić ze szpitala pilnowanego przez milicję Jana Narożniaka. Akcji tej dokonano bez użycia przemocy, a wierność tej zasadzie okazała się jednym z warunków pokojowego demontażu komunistycznej dyktatury w 1989 r.
Antoni Dudek
"'Solidarność' podziemna 1981-1989", red. A. Friszke, ISP PAN i Stowarzyszenie Archiwum "S", Warszawa 2006
W czerwcu 1986 r. do Polski wjechał tir wyładowany 11 tonami sprzętu dla struktur podziemnej "Solidarności". Samochód, kierowany przez Szweda Lenarta Joerna i pilotowany przez późniejszego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, został rozładowany przez grupę pracowników naukowych Uniwersytetu Gdańskiego. W ciągu 30 godzin rozwieźli oni po całej Polsce prawie sto powielaczy offsetowych oraz dużą liczbę matryc i farby drukarskiej. Operacja ta stanowiła największy sukces podziemnej "Solidarności" w organizacji tzw. zrzutów, czyli szmuglowaniu z Zachodu sprzętu dla struktur opozycyjnych w kraju. Kiedy jednak w listopadzie 1986 r. próbowano ją powtórzyć, ciężarówka (wioząca tym razem 8 ton sprzętu) została zatrzymana przez SB natychmiast po przejściu przez kontrolę celną w Świnoujściu. Stracono ładunek i ciężarówkę o łącznej wartości ponad 200 tys. dolarów, a Joern trafił do więzienia, skąd wykupiono go po zapłaceniu wysokiej grzywny. Dlaczego tak się stało?
To jedno z pytań, na które odpowiedzi szukali autorzy tomu studiów poświęconego podziemnej "Solidarności", a przygotowanego pod redakcją prof. Andrzeja Friszkego. Przyczyn listopadowej wpadki nie udało się do tej pory ustalić. Dziewięciu autorów książki zdołało jednak zgromadzić imponującą liczbę informacji dotyczących najważniejszych struktur tej części podziemia, które uznawało się za kontynuację legalnej "Solidarności" z lat 1980-1981. Poszczególne teksty dotyczą historii Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, próbującej odgrywać rolę ośrodka kierowniczego, jak i najważniejszych podziemnych struktur związku z Warszawy, Gdańska, Krakowa, Wrocławia i Łodzi. Nie wyczerpuje to oczywiście całej panoramy podziemnej "Solidarności", ale mimo braku tekstów o Wielkopolsce, Podkarpaciu czy Górnym Śląsku pozycja ta i tak stanowi bardzo znaczący krok w odtwarzaniu historii solidarnościowej konspiry. Zaskakujący jest tylko fakt, że choć niektórzy ludzie występujący na kartach tej książki zrobili z pomocą swych opozycyjnych biografii błyskotliwe kariery w III RP, to dopiero teraz zaczyna się prowadzić badania nad dziejami podziemia. Za ich sprawą możemy się dowiedzieć, że obok tych najbardziej znanych konspiratorów było jeszcze wielu takich, o których demokratyczna Polska zapomniała.
Z jedenastu studiów najobszerniejszy i najważniejszy jest tekst Andrzeja Friszkego poświęcony TKK. Autor przekonująco wyjaśnia, dlaczego to właśnie Bujakowi, Frasyniukowi, Hardkowi i Lisowi, którzy w kwietniu 1982 r. spotkali się w domu na warszawskim Żoliborzu, udało się stworzyć organizację, która - mimo stopniowego aresztowania wszystkich jej założycieli - przetrwała pięć lat, wyrastając na główny ośrodek "Solidarności". Do najciekawszych wątków należą informacje dotyczące życia w konspiracji (w tym podsłuchiwania bezpieki za pomocą skanerów), kanałów kontaktowych TKK z Zachodem oraz skali pomocy finansowej stamtąd otrzymywanej, którą Friszke szacuje na blisko 450 tys. dolarów rocznie. Dużo miejsca zajęła też analiza sporów toczonych wewnątrz TKK na temat strategii działania związku, a także relacji z innymi strukturami.
Analiza tych ostatnich prowadzi do wniosku, że jedną z trzech najważniejszych przyczyn przetrwania konspiry było sprowadzenie konfliktów do rozmiarów, które - mimo dezintegracyjnych wysiłków SB - nie spowodowały "zdominowania życia podziemia przez wzajemne walki konkurujących grup i organizacji". Drugim źródłem sukcesu była decentralizacja podziemnego świata, w którym wpadka jednej grupy rzadko pociągała za sobą wsypę innych. Trzecim powodem było wyrzeczenie się terroryzmu. Nie znaczy to, że takie pomysły nie były rozważane, co ilustruje przykład opisanego przez Bartosza Kaliskiego Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu "Solidarności", którego członkowie zastanawiali się nad porwaniem doradcy gen. Jaruzelskiego Wiesława Górnickiego, by wymienić go na Zofię Romaszewską, aresztowaną za stworzenie Radia "Solidarność". Realizacji tego pomysłu zapobiegło rozbicie MRKS przez bezpiekę, ale wcześniej jego działacze zdołali uwolnić ze szpitala pilnowanego przez milicję Jana Narożniaka. Akcji tej dokonano bez użycia przemocy, a wierność tej zasadzie okazała się jednym z warunków pokojowego demontażu komunistycznej dyktatury w 1989 r.
Antoni Dudek
"'Solidarność' podziemna 1981-1989", red. A. Friszke, ISP PAN i Stowarzyszenie Archiwum "S", Warszawa 2006
Więcej możesz przeczytać w 31/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.