KRÓTKO PO WOLSKU
Dwa lata jak dla brata
W mało eksponowanym dotychczas przez historię Skarżysku-Kamiennej sensacja - pewien bliźniak zgłosił się za brata do aresztu. I ma z tego powodu kłopoty. Nie rozumiem małoduszności tamtejszych władz. Miłość braterska, której tyle pięknych dowodów dała nam najnowsza historia, winna być godna szacunku. Gdybym był adwokatem aresztowanego, postarałbym się dowieść, że bliźniaki są jednojajowe, ergo cały czas jeden jest równocześnie drugim i na odwrót, a jeszcze lepiej, że syjamskie, tyle że niechcący rozdzielone.
Oczywiście należałoby działać wyjątkowo rozważnie, bo sąd po wysłuchaniu opinii, że bliźniacy to w zasadzie jedna osoba, może dokonać salomonowego werdyktu i posadzić obu. Ale wtedy należy czym prędzej znaleźć argumenty, że bliźniacy są to jednak ludzie różni. Nie tylko fizycznie. Podobno nawet wśród zroślaków zdarzało się, że jeden był abstynentem, a drugi birbantem, choć nie słyszałem na przykład, żeby jeden był człowiekiem żonatym, a drugi kawalerem. Powiem szczerze, jako młody chłopiec marzyłem o bracie bliźniaku, który - cudem odnaleziony - wkroczyłby pewnego dnia w moje życie. Dziś nie byłbym już taki pewny swej radości, zwłaszcza gdyby okazało się, że jest biedny i trzeba się z nim wszystkim podzielić. Ale gdyby się jednak taki znalazł... zawojowalibyśmy świat. Jeden by pracował, drugi by promował, jeden byłby jak zły policjant, drugi - jak ten dobry... Co jeden by zepsuł, drugi by naprawił. Żyć nie umierać! Pod warunkiem że nie przyszłoby nam żyć w Skarżysku.
Marcin Wolski
WYDARZENIE - FESTIWAL
Sanatorium pod Chopinem
Na Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach Zdroju bilety co roku rozchodzą się na pniu, a uzdrowisko ściąga najlepszych pianistów z całego świata. W malowniczym kurorcie odbywają się nie tylko koncerty, ale i kursy mistrzowskie dla młodych pianistów. W tym roku jedną z prowadzących będzie Katarzyna Popowa-Zydroń, autorka triumfu Rafała Blechacza. Wśród wykonawców ulubieniec publiczności ubiegłorocznego Konkursu Chopinowskiego Takashi Yamamoto, zaledwie piętnastoletnia Rachel Cheung Wai-Ching, mająca na swoim koncie zwycięstwo w konkursie im. Horowitza, i oczywiście Rafał Blechacz, który wystąpi w finale festiwalu. Impreza to nie tylko "dzienne" recitale, ale i wieczorne koncerty, które w tym roku prowadzi prof. Irena Poniatowska. Festiwal potrwa od 4 do 12 sierpnia. (MNad)
"WPROST" POLECA: LITERATURA POLSKA
Mikołaj Łoziński "Reisefieber", Znak
Trzydziestoletni pisarz podąża śladami swojej zmarłej matki, próbując odtworzyć ostatnie dni jej życia. Historia skomplikowanych rodzinnych relacji podana jednak w zaskakująco świeży sposób. Jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat.
Krzysztof Rutkowski "Zakochany Stendhal" Słowo/Obraz Terytoria
Stendhal przez lata twierdził, że pisze tylko dla siebie i że nie chce onanizować duszy czytelnika. Powieść Rutkowskiego to osobliwa kronika "obsesji pseudonimów", której uległ Stendhal. Naprawdę nazywał się Henri-Marie Beyle i miał aż 240 pseudonimów. Twierdził bowiem, że człowiek nie mieści się w swoim imieniu.
Wojciech Albiński "Antylopa szuka myśliwego", Twój Styl
Wojciech Albiński, z wykształcenia geodeta, prawie całe życie spędził w Afryce. Jego trzecia książka to przenikliwe minireportaże, które pokazują więcej niż tylko cukierkowe plenery Afryki. Pisarz w niepowtarzalny sposób przybliża odległą i wciąż niezrozumiałą kulturę afrykańską.
Arkadiusz Pacholski "Człowiek o stutwarzach", Rebis
Kolejna powieść opisująca rozczarowanie Polaków przemianami po 1989 r. Za banalnym stwierdzeniem kryją się jednak sensacyjny wątek, wyraziste postacie, celne obserwacje, sprawna narracja. Idealna książka na lato.
ALBUM
Felix, Shrek i Donald
Myślimy o filmie animowanym i przed oczami pojawiają nam się Myszka Miki i Kaczor Donald. Czyli ferajna Walta Disneya. Zwolennikom Orientu objawi się jeszcze wielkooka Czarodziejka z Księżyca, a fanom techniki i nowoczesnych baśni - Shrek. I na tym koniec. Dla ignorantów, których wiedza o kreskówkach ogranicza się do powyższych skojarzeń, został zrobiony album "Sztuka animacji". Po zaledwie kilku godzinach czytania i kilkunastu oglądania laik przeradza się w już-prawie-eksperta. Wie, że zaczęło się od ołówka i rysowania klatki po klatce, a teraz całą brudną robotę "odwala" komputer. Ale wie też, co działo się w międzyczasie. Czyli od kota Feliksa z lat 20. do Golluma z XXI-wiecznego "Władcy pierścieni". Nie zabrakło również sporej wzmianki o animacji radzieckiej, słowiańskiej i azjatyckiej. Czyli produkt z serii wszystko w jednym. Szybko, skutecznie i świetnie.
Iga Nyc
FILM
Kocury w kaczej zupie
Dwa lata temu ekranizacja gazetowego komiksu "Garfield" Jima Davisa wzbudziła jednomyślną niechęć krytyków i wartą 200 mln dolarów ciekawość fanów tytułowego kota egoisty. O ile wtedy racja była raczej po stronie recenzentów, o tyle "Garfield 2" z pewnością pogodzi i jednych, i drugich. Bo i rodowód nowej przygody otłuszczonego pomarańczowego futrzaka jest szlachetny ("Książę i żebrak" Marka Twaina), i komputerowa animacja Garfielda występującego w podwójnej roli - siebie i brytyjskiego kociego arystokraty Prince'a, dziedzica fortuny brytyjskiego rodu Carlyle - jest bez zarzutu. Garfield, jak zawsze dbający o swoją wygodę, usiłuje pokrzyżować małżeńskie plany swojego pana, co każe mu porzucić miękką kanapę i pilota do telewizora w domu na amerykańskim przedmieściu i ruszyć za nim i jego ukochaną do Anglii. Tam przypadkiem dochodzi do zamiany ról między nim a jego książęcym sobowtórem, na którego życie dybie siostrzeniec zmarłej Lady Carlyle - indywiduum w typie Johna Cleese'a z "Hotelu Zacisze". Zabawa jest przednia, tak dla dzieci, jak i dorosłych, którzy rozpoznają tu aluzje do komediowej klasyki, w tym - w znakomitej scenie z "lustrem" - do "Kaczej zupy" z braćmi Marx.
Jerzy A. Rzewuski
Dwa lata jak dla brata
W mało eksponowanym dotychczas przez historię Skarżysku-Kamiennej sensacja - pewien bliźniak zgłosił się za brata do aresztu. I ma z tego powodu kłopoty. Nie rozumiem małoduszności tamtejszych władz. Miłość braterska, której tyle pięknych dowodów dała nam najnowsza historia, winna być godna szacunku. Gdybym był adwokatem aresztowanego, postarałbym się dowieść, że bliźniaki są jednojajowe, ergo cały czas jeden jest równocześnie drugim i na odwrót, a jeszcze lepiej, że syjamskie, tyle że niechcący rozdzielone.
Oczywiście należałoby działać wyjątkowo rozważnie, bo sąd po wysłuchaniu opinii, że bliźniacy to w zasadzie jedna osoba, może dokonać salomonowego werdyktu i posadzić obu. Ale wtedy należy czym prędzej znaleźć argumenty, że bliźniacy są to jednak ludzie różni. Nie tylko fizycznie. Podobno nawet wśród zroślaków zdarzało się, że jeden był abstynentem, a drugi birbantem, choć nie słyszałem na przykład, żeby jeden był człowiekiem żonatym, a drugi kawalerem. Powiem szczerze, jako młody chłopiec marzyłem o bracie bliźniaku, który - cudem odnaleziony - wkroczyłby pewnego dnia w moje życie. Dziś nie byłbym już taki pewny swej radości, zwłaszcza gdyby okazało się, że jest biedny i trzeba się z nim wszystkim podzielić. Ale gdyby się jednak taki znalazł... zawojowalibyśmy świat. Jeden by pracował, drugi by promował, jeden byłby jak zły policjant, drugi - jak ten dobry... Co jeden by zepsuł, drugi by naprawił. Żyć nie umierać! Pod warunkiem że nie przyszłoby nam żyć w Skarżysku.
Marcin Wolski
WYDARZENIE - FESTIWAL
Sanatorium pod Chopinem
Na Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach Zdroju bilety co roku rozchodzą się na pniu, a uzdrowisko ściąga najlepszych pianistów z całego świata. W malowniczym kurorcie odbywają się nie tylko koncerty, ale i kursy mistrzowskie dla młodych pianistów. W tym roku jedną z prowadzących będzie Katarzyna Popowa-Zydroń, autorka triumfu Rafała Blechacza. Wśród wykonawców ulubieniec publiczności ubiegłorocznego Konkursu Chopinowskiego Takashi Yamamoto, zaledwie piętnastoletnia Rachel Cheung Wai-Ching, mająca na swoim koncie zwycięstwo w konkursie im. Horowitza, i oczywiście Rafał Blechacz, który wystąpi w finale festiwalu. Impreza to nie tylko "dzienne" recitale, ale i wieczorne koncerty, które w tym roku prowadzi prof. Irena Poniatowska. Festiwal potrwa od 4 do 12 sierpnia. (MNad)
"WPROST" POLECA: LITERATURA POLSKA
Mikołaj Łoziński "Reisefieber", Znak
Trzydziestoletni pisarz podąża śladami swojej zmarłej matki, próbując odtworzyć ostatnie dni jej życia. Historia skomplikowanych rodzinnych relacji podana jednak w zaskakująco świeży sposób. Jeden z najlepszych debiutów ostatnich lat.
Krzysztof Rutkowski "Zakochany Stendhal" Słowo/Obraz Terytoria
Stendhal przez lata twierdził, że pisze tylko dla siebie i że nie chce onanizować duszy czytelnika. Powieść Rutkowskiego to osobliwa kronika "obsesji pseudonimów", której uległ Stendhal. Naprawdę nazywał się Henri-Marie Beyle i miał aż 240 pseudonimów. Twierdził bowiem, że człowiek nie mieści się w swoim imieniu.
Wojciech Albiński "Antylopa szuka myśliwego", Twój Styl
Wojciech Albiński, z wykształcenia geodeta, prawie całe życie spędził w Afryce. Jego trzecia książka to przenikliwe minireportaże, które pokazują więcej niż tylko cukierkowe plenery Afryki. Pisarz w niepowtarzalny sposób przybliża odległą i wciąż niezrozumiałą kulturę afrykańską.
Arkadiusz Pacholski "Człowiek o stutwarzach", Rebis
Kolejna powieść opisująca rozczarowanie Polaków przemianami po 1989 r. Za banalnym stwierdzeniem kryją się jednak sensacyjny wątek, wyraziste postacie, celne obserwacje, sprawna narracja. Idealna książka na lato.
ALBUM
Felix, Shrek i Donald
Myślimy o filmie animowanym i przed oczami pojawiają nam się Myszka Miki i Kaczor Donald. Czyli ferajna Walta Disneya. Zwolennikom Orientu objawi się jeszcze wielkooka Czarodziejka z Księżyca, a fanom techniki i nowoczesnych baśni - Shrek. I na tym koniec. Dla ignorantów, których wiedza o kreskówkach ogranicza się do powyższych skojarzeń, został zrobiony album "Sztuka animacji". Po zaledwie kilku godzinach czytania i kilkunastu oglądania laik przeradza się w już-prawie-eksperta. Wie, że zaczęło się od ołówka i rysowania klatki po klatce, a teraz całą brudną robotę "odwala" komputer. Ale wie też, co działo się w międzyczasie. Czyli od kota Feliksa z lat 20. do Golluma z XXI-wiecznego "Władcy pierścieni". Nie zabrakło również sporej wzmianki o animacji radzieckiej, słowiańskiej i azjatyckiej. Czyli produkt z serii wszystko w jednym. Szybko, skutecznie i świetnie.
Iga Nyc
FILM
Kocury w kaczej zupie
Dwa lata temu ekranizacja gazetowego komiksu "Garfield" Jima Davisa wzbudziła jednomyślną niechęć krytyków i wartą 200 mln dolarów ciekawość fanów tytułowego kota egoisty. O ile wtedy racja była raczej po stronie recenzentów, o tyle "Garfield 2" z pewnością pogodzi i jednych, i drugich. Bo i rodowód nowej przygody otłuszczonego pomarańczowego futrzaka jest szlachetny ("Książę i żebrak" Marka Twaina), i komputerowa animacja Garfielda występującego w podwójnej roli - siebie i brytyjskiego kociego arystokraty Prince'a, dziedzica fortuny brytyjskiego rodu Carlyle - jest bez zarzutu. Garfield, jak zawsze dbający o swoją wygodę, usiłuje pokrzyżować małżeńskie plany swojego pana, co każe mu porzucić miękką kanapę i pilota do telewizora w domu na amerykańskim przedmieściu i ruszyć za nim i jego ukochaną do Anglii. Tam przypadkiem dochodzi do zamiany ról między nim a jego książęcym sobowtórem, na którego życie dybie siostrzeniec zmarłej Lady Carlyle - indywiduum w typie Johna Cleese'a z "Hotelu Zacisze". Zabawa jest przednia, tak dla dzieci, jak i dorosłych, którzy rozpoznają tu aluzje do komediowej klasyki, w tym - w znakomitej scenie z "lustrem" - do "Kaczej zupy" z braćmi Marx.
Jerzy A. Rzewuski
Więcej możesz przeczytać w 31/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.