Ponad tysiąc parków rozrywki na całym świecie odwiedza w tym roku ponad 600 milionów osób
Tylko mi za szybko nie splajtujcie" - pogroził Robert Ehl, burmistrz położonej nieopodal Kolonii miejscowości Br?hl, szefom bajkowego parku rozrywki Phantasialand podczas otwarcia parku 30 kwietnia 1967 r. Na szczęście już pierwszego dnia park cieszył się takim zainteresowaniem, że jego twórcy marionetkarz Richard Schmidt i Gottlieb Löffelhardt musieli pomóc pracownikom nie nadążającym z obsługą gości. Dziś Phantasialand należy do największych i najbardziej popularnych parków rozrywki w Europie - co roku odwiedzają go dwa miliony osób.
Przestroga burmistrza Ehla nie do końca była żartem, bo parki rozrywki to interes ryzykowny, w którym marka nie zastąpi dobrych pomysłów i solidnego biznesplanu. Spektakularnym tego przykładem był przez długi czas deficytowy Disneyland Resort Paris - uruchomiony w 1992 r. pod Paryżem, zwany Eurodisneylandem. Diabelskie młyny, roller coastery i miasteczka wzorowane na Dzikim Zachodzie wracają jednak do łask. Na świecie działa dziś prawie półtora tysiąca najróżniejszych parków rozrywki. Europejskie i amerykańskie (jest ich ponad 900) w ubiegłym roku zanotowały łącznie około 16 mld euro obrotów, odwiedziło je 500 mln gości. Polska mogłaby być w tej dziedzinie potęgą na Starym Kontynencie, ale tylko wówczas, gdyby wszystkie zapowiadane u nas tego rodzaju inwestycje zostały zrealizowane. Tymczasem nie powstała właściwie żadna.
Szybciej, wyżej, straszniej
Według raportu PricewaterhouseCoopers "Globalne perspektywy branży rozrywki i mediów", liczba odwiedzających parki rozrywki w najbliższych latach będzie rosnąć, zwiększą się też ich wydatki, a szacowane obecnie na 23 mld USD przychody branży do 2010 r. mają wzrosnąć do 27,6 mld USD. To wynik gospodarczej hossy trwającej od kilku lat w krajach rozwiniętych i rozwijających się, których obywatele, dysponując większymi dochodami, coraz więcej pieniędzy przeznaczają na rozrywkę. W 2005 r. dziesięć największych parków rozrywki w Europie odwiedziło około 50 mln osób.
Parki rozrywki osiągające 10-procentową rentowność to już prężne przedsiębiorstwa, co jest godne podkreślenia, bo ten biznes jest narażony na wahania koniunktury, a zarazem wymaga wielkich nakładów. W niemieckim Phantasialand rozbudowa trwa nieprzerwanie od chwili powstania: wznoszone są nowe karuzele, tematyczne scenerie, na przykład imitujące stary Berlin, miasteczka z Dzikiego Zachodu czy China Town. W tym roku zostanie przeprowadzona największa inwestycja w historii parku: budowa części "Głęboko w Afryce" pochłonie 22 mln euro (połowa tej sumy to koszt wybudowania kolejki górskiej Black Mamba). - Nowa era nastała wraz z powstaniem Eurodisneylandu, który zmusił konkurentów do unowocześniania oferty. Po krótkim zastoju w tym roku należy się spodziewać rekordowych inwestycji - mówi Björn Baumann, szef poświęconego parkom rozrywki portalu Freizeitpark-welt.de.
Ma być szybciej, wyżej i straszniej. Mniej więcej 10 mln euro wyłożył niedawno Thorpe Park w podlondyńskim Surrey na rozpędzającą się w 2,3 s do 130 km/h kolejkę górką nowej generacji - Launched Coaster Stealth. Niemiecki Holiday Park w Kaiserwetter wydał 2 mln euro na karuzelę łańcuchową Lighthouse Tower (kręci się na wysokości 80 m). Europa Park w Rust koło Freiburga, największy park rozrywki w Niemczech, odwiedzany przez 4 mln turystów rocznie, ma dziś w ofercie sto atrakcji, m.in. roller coaster Silver Star - najwyższą (73 m) i najszybszą (130 km/h) kolejkę górską w kraju, lot balonem oraz wyspę piratów.
Rozrywkowe zyski
Korzystając z dobrej koniunktury, właściciele parków rozrywki starają się odrobić straty z minionych lat. Słynny duński Legoland w Billund zbudowany z 50 mln klocków po przejęciu w 2005 r. przez brytyjską grupę Merlin Entertainments, potentata w branży rozrywkowej, notuje najwyższe zyski w historii. W ubiegłym roku zysk netto parku wyniósł 30 mln USD, podczas gdy poprzedni rok zakończył się ze startą 78 mln USD. Także dla niemieckiego Europa Park ubiegły rok był najlepszym w historii firmy: zysk był czterokrotnie wyższy niż w 2003 r.
Poprawia się też kondycja finansowa Eurodisneylandu - co roku bawi tam ponad 12 mln gości. Tuż po jego uruchomieniu w 1992 r. okazało się, że frekwencja jest dużo niższa od zakładanej. W dodatku obiekt stał się celem ataków obrońców francuskiej kultury (przeciwstawiano mu "patriotyczny" Park Asteriksa pod Paryżem), a straty rosły w błyskawicznym tempie. Szefowie zarządzającej nim spółki Euro Disney SCA zapewne pluli sobie w brodę, bo pierwotnie rozważano zbudowanie parku m.in. w okolicach bardziej przyjaznego hiszpańskiego Alicante. Sytuację poprawiły dopiero kolejne inwestycje, niezbędne, lecz wcześniej zaniedbane: Eurodisneyland zyskał własną stację kolejową łączącą go z siecią szybkich kolei TGV i Eurostar, połączenia autobusowe z podparyskimi lotniskami Orly i de Gaulle'a, a w obrębie kompleksu powstały hotele. Disneyland Resort Paris wciąż jest zadłużony na 2 mld USD, ale zarabia coraz więcej.
Zachęceni wzrostem rynku inwestorzy nie tylko modernizują istniejące, ale otwierają też nowe parki. W 2005 r. Walt Disney otworzył park rozrywki w Hongkongu, inwestując 3,8 mld USD. Przychody Hong Kong Disneyland, który w pierwszym roku działalności ma przyciągnąć 5,6 mln gości, w ciągu 40 lat mają osiągnąć 19 mld USD.
Duńska firma BAM i władze Amsterdamu przeznaczą 26 mln USD na budowę parku Willy'ego Wonki, wzorowanego na magicznym świecie opisanym w książce Roalda Dahla i przeniesionym na duży ekran w filmie "Charlie i fabryka czekolady". Główna część wyposażonego m.in. w szklaną windę i fontannę z czekolady parku będzie się znajdowała pod ziemią. Na Węgrzech w miejscowości Bezenye, w pobliżu granic z Austrią i Słowacją, ma powstać Las Vegas Europy, czyli park rozrywki, m.in. z miasteczkiem kasyn. Inwestor, austriacka spółka Lukale Investment & Development, szacuje, że wyposażony w kopie symboli europejskich państw (placu św. Marka, wieży Eiffla) park będzie odwiedzało rocznie 8 mln osób. Warta około 400 mln euro inwestycja ma zapewnić pracę sześciu tysiącom Węgrów.
Polskie ściernisko
W Polsce od kilku lat mówi się o planach budowy największego parku rozrywki w Europie Środkowej. Nie chodzi tu tylko o najgłośniejsze plany Michaela Jacksona (chciał budować rozrywkowy kompleks na warszawskim Bemowie) czy tureckiego biznesmena Vahapa Toya (roił o wielkim parku rozrywki i lotnisku pod Białą Podlaską). Niemiecka firma Megaparks miała zainwestować 200 mln USD w budowę gigantycznego parku rozrywki w Zielonej Górze, zaś amerykański reżyser George Lucas chciał ponoć budować w Kostrzynie wielkie centrum hotelowo-rozrywkowe.
Najgłośniejszą inwestycją w Polsce był Park Fantasia w gminie Przybiernów niedaleko Szczecina. Spółka Park Fantasia SA miała wybudować jeden z największych w Europie parków rozrywki obejmujący pięć parków tematycznych: "Fantasię", "Dziki Zachód", "20 Tysięcy Mil Podmorskiej Żeglugi", "Karaiby" i "Dżunglę". Pierwszy etap budowy miał być zakończony w czerwcu 2005 r., potem termin przesunięto na 2006 r. Zabrakło jednak pieniędzy: na placu budowy nic się dziś nie dzieje, a inwestor zniknął. Także duńska firma Tivoli, właściciel m.in. Parku Tivoli w Kopenhadze, planowała wejście na polski rynek, ale nie znalazła poważnych partnerów. - Polska jest dla nas bardzo atrakcyjna. To teren dziewiczy, jeśli chodzi o parki rozrywki, a konkurencja w zakresie rozrywki niemal nie istnieje - twierdzi Ellen Dahl z firmy Tivoli. Zgadzają się z nią władze Wrocławia, które postanowiły zagospodarować tę niszę.
Pracownicy wrocławskiego ratusza obserwowali centra rozrywki na Zachodzie i orzekli, że to dochodowy biznes, pod warunkiem że co dwa-trzy lata wprowadza się nowe atrakcje. - Nasz Europa Park jest nie tylko największym lokalnym pracodawcą, ale także magnesem dla turystów - potwierdza Ulrich Gebhardt, redaktor naczelny niemieckiego informatora o rynku parków rozrywki "Freizeitpark-Tester Team eV". - Dzięki parkowi rozrywki, którego wstępny koszt szacujemy na 110 mln zł, przyciągniemy do Wrocławia dodatkowo pół miliona turystów - ocenia rzecznik prezydenta miasta Marcin Garcarz. Na razie Polakom pozostaje wyprawa za granicę w poszukiwaniu uciech oferowanych przez rodzinne parki albo rozrywka w postaci snucia planów, kto i kiedy wybuduje je u nas.
Przestroga burmistrza Ehla nie do końca była żartem, bo parki rozrywki to interes ryzykowny, w którym marka nie zastąpi dobrych pomysłów i solidnego biznesplanu. Spektakularnym tego przykładem był przez długi czas deficytowy Disneyland Resort Paris - uruchomiony w 1992 r. pod Paryżem, zwany Eurodisneylandem. Diabelskie młyny, roller coastery i miasteczka wzorowane na Dzikim Zachodzie wracają jednak do łask. Na świecie działa dziś prawie półtora tysiąca najróżniejszych parków rozrywki. Europejskie i amerykańskie (jest ich ponad 900) w ubiegłym roku zanotowały łącznie około 16 mld euro obrotów, odwiedziło je 500 mln gości. Polska mogłaby być w tej dziedzinie potęgą na Starym Kontynencie, ale tylko wówczas, gdyby wszystkie zapowiadane u nas tego rodzaju inwestycje zostały zrealizowane. Tymczasem nie powstała właściwie żadna.
Szybciej, wyżej, straszniej
Według raportu PricewaterhouseCoopers "Globalne perspektywy branży rozrywki i mediów", liczba odwiedzających parki rozrywki w najbliższych latach będzie rosnąć, zwiększą się też ich wydatki, a szacowane obecnie na 23 mld USD przychody branży do 2010 r. mają wzrosnąć do 27,6 mld USD. To wynik gospodarczej hossy trwającej od kilku lat w krajach rozwiniętych i rozwijających się, których obywatele, dysponując większymi dochodami, coraz więcej pieniędzy przeznaczają na rozrywkę. W 2005 r. dziesięć największych parków rozrywki w Europie odwiedziło około 50 mln osób.
Parki rozrywki osiągające 10-procentową rentowność to już prężne przedsiębiorstwa, co jest godne podkreślenia, bo ten biznes jest narażony na wahania koniunktury, a zarazem wymaga wielkich nakładów. W niemieckim Phantasialand rozbudowa trwa nieprzerwanie od chwili powstania: wznoszone są nowe karuzele, tematyczne scenerie, na przykład imitujące stary Berlin, miasteczka z Dzikiego Zachodu czy China Town. W tym roku zostanie przeprowadzona największa inwestycja w historii parku: budowa części "Głęboko w Afryce" pochłonie 22 mln euro (połowa tej sumy to koszt wybudowania kolejki górskiej Black Mamba). - Nowa era nastała wraz z powstaniem Eurodisneylandu, który zmusił konkurentów do unowocześniania oferty. Po krótkim zastoju w tym roku należy się spodziewać rekordowych inwestycji - mówi Björn Baumann, szef poświęconego parkom rozrywki portalu Freizeitpark-welt.de.
Ma być szybciej, wyżej i straszniej. Mniej więcej 10 mln euro wyłożył niedawno Thorpe Park w podlondyńskim Surrey na rozpędzającą się w 2,3 s do 130 km/h kolejkę górką nowej generacji - Launched Coaster Stealth. Niemiecki Holiday Park w Kaiserwetter wydał 2 mln euro na karuzelę łańcuchową Lighthouse Tower (kręci się na wysokości 80 m). Europa Park w Rust koło Freiburga, największy park rozrywki w Niemczech, odwiedzany przez 4 mln turystów rocznie, ma dziś w ofercie sto atrakcji, m.in. roller coaster Silver Star - najwyższą (73 m) i najszybszą (130 km/h) kolejkę górską w kraju, lot balonem oraz wyspę piratów.
Rozrywkowe zyski
Korzystając z dobrej koniunktury, właściciele parków rozrywki starają się odrobić straty z minionych lat. Słynny duński Legoland w Billund zbudowany z 50 mln klocków po przejęciu w 2005 r. przez brytyjską grupę Merlin Entertainments, potentata w branży rozrywkowej, notuje najwyższe zyski w historii. W ubiegłym roku zysk netto parku wyniósł 30 mln USD, podczas gdy poprzedni rok zakończył się ze startą 78 mln USD. Także dla niemieckiego Europa Park ubiegły rok był najlepszym w historii firmy: zysk był czterokrotnie wyższy niż w 2003 r.
Poprawia się też kondycja finansowa Eurodisneylandu - co roku bawi tam ponad 12 mln gości. Tuż po jego uruchomieniu w 1992 r. okazało się, że frekwencja jest dużo niższa od zakładanej. W dodatku obiekt stał się celem ataków obrońców francuskiej kultury (przeciwstawiano mu "patriotyczny" Park Asteriksa pod Paryżem), a straty rosły w błyskawicznym tempie. Szefowie zarządzającej nim spółki Euro Disney SCA zapewne pluli sobie w brodę, bo pierwotnie rozważano zbudowanie parku m.in. w okolicach bardziej przyjaznego hiszpańskiego Alicante. Sytuację poprawiły dopiero kolejne inwestycje, niezbędne, lecz wcześniej zaniedbane: Eurodisneyland zyskał własną stację kolejową łączącą go z siecią szybkich kolei TGV i Eurostar, połączenia autobusowe z podparyskimi lotniskami Orly i de Gaulle'a, a w obrębie kompleksu powstały hotele. Disneyland Resort Paris wciąż jest zadłużony na 2 mld USD, ale zarabia coraz więcej.
Zachęceni wzrostem rynku inwestorzy nie tylko modernizują istniejące, ale otwierają też nowe parki. W 2005 r. Walt Disney otworzył park rozrywki w Hongkongu, inwestując 3,8 mld USD. Przychody Hong Kong Disneyland, który w pierwszym roku działalności ma przyciągnąć 5,6 mln gości, w ciągu 40 lat mają osiągnąć 19 mld USD.
Duńska firma BAM i władze Amsterdamu przeznaczą 26 mln USD na budowę parku Willy'ego Wonki, wzorowanego na magicznym świecie opisanym w książce Roalda Dahla i przeniesionym na duży ekran w filmie "Charlie i fabryka czekolady". Główna część wyposażonego m.in. w szklaną windę i fontannę z czekolady parku będzie się znajdowała pod ziemią. Na Węgrzech w miejscowości Bezenye, w pobliżu granic z Austrią i Słowacją, ma powstać Las Vegas Europy, czyli park rozrywki, m.in. z miasteczkiem kasyn. Inwestor, austriacka spółka Lukale Investment & Development, szacuje, że wyposażony w kopie symboli europejskich państw (placu św. Marka, wieży Eiffla) park będzie odwiedzało rocznie 8 mln osób. Warta około 400 mln euro inwestycja ma zapewnić pracę sześciu tysiącom Węgrów.
Polskie ściernisko
W Polsce od kilku lat mówi się o planach budowy największego parku rozrywki w Europie Środkowej. Nie chodzi tu tylko o najgłośniejsze plany Michaela Jacksona (chciał budować rozrywkowy kompleks na warszawskim Bemowie) czy tureckiego biznesmena Vahapa Toya (roił o wielkim parku rozrywki i lotnisku pod Białą Podlaską). Niemiecka firma Megaparks miała zainwestować 200 mln USD w budowę gigantycznego parku rozrywki w Zielonej Górze, zaś amerykański reżyser George Lucas chciał ponoć budować w Kostrzynie wielkie centrum hotelowo-rozrywkowe.
Najgłośniejszą inwestycją w Polsce był Park Fantasia w gminie Przybiernów niedaleko Szczecina. Spółka Park Fantasia SA miała wybudować jeden z największych w Europie parków rozrywki obejmujący pięć parków tematycznych: "Fantasię", "Dziki Zachód", "20 Tysięcy Mil Podmorskiej Żeglugi", "Karaiby" i "Dżunglę". Pierwszy etap budowy miał być zakończony w czerwcu 2005 r., potem termin przesunięto na 2006 r. Zabrakło jednak pieniędzy: na placu budowy nic się dziś nie dzieje, a inwestor zniknął. Także duńska firma Tivoli, właściciel m.in. Parku Tivoli w Kopenhadze, planowała wejście na polski rynek, ale nie znalazła poważnych partnerów. - Polska jest dla nas bardzo atrakcyjna. To teren dziewiczy, jeśli chodzi o parki rozrywki, a konkurencja w zakresie rozrywki niemal nie istnieje - twierdzi Ellen Dahl z firmy Tivoli. Zgadzają się z nią władze Wrocławia, które postanowiły zagospodarować tę niszę.
Pracownicy wrocławskiego ratusza obserwowali centra rozrywki na Zachodzie i orzekli, że to dochodowy biznes, pod warunkiem że co dwa-trzy lata wprowadza się nowe atrakcje. - Nasz Europa Park jest nie tylko największym lokalnym pracodawcą, ale także magnesem dla turystów - potwierdza Ulrich Gebhardt, redaktor naczelny niemieckiego informatora o rynku parków rozrywki "Freizeitpark-Tester Team eV". - Dzięki parkowi rozrywki, którego wstępny koszt szacujemy na 110 mln zł, przyciągniemy do Wrocławia dodatkowo pół miliona turystów - ocenia rzecznik prezydenta miasta Marcin Garcarz. Na razie Polakom pozostaje wyprawa za granicę w poszukiwaniu uciech oferowanych przez rodzinne parki albo rozrywka w postaci snucia planów, kto i kiedy wybuduje je u nas.
Więcej możesz przeczytać w 31/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.