Rosja szuka w piwie lekarstwa na wódkę
Wódka to nieodłączna część rosyjskiej tożsamości, jej błogosławieństwo i przekleństwo. Rosjanie twierdzą, że bez wódki nie byłoby sukcesów cara Piotra I, który żołnierzy wynagradzał ogromnymi racjami tego trunku. Wódka to jednak także powszechny alkoholizm, kryzys rodziny i powód przedwczesnych zgonów mężczyzn. Wódka to wreszcie przyczyna społecznej apatii, przekleństwa rosyjskiego narodu.
Cierpieć za Saakaszwilego
Zaczęło się od wina. Na półkach z alkoholem asortyment tego trunku zmniejszył się już kilka miesięcy temu - zniknęły najpopularniejsze wina: wytrawne Saperawi czy półsłodkie Kindzmarauli. Wszystkie gruzińskie i mołdawskie wina są w Rosji zakazane. Oficjalnie nie spełniały norm fitosanitarnych i główny lekarz Rosji Giennadij Oniszczenko zabronił ich importu. W rzeczywistości jednak chodzi o polityczne aspiracje Gruzji i Mołdawii, których przywódcy ogłosili, że chcą wstąpić do NATO i UE. W odpowiedzi Kreml wprowadził sankcje gospodarcze.
- Dlaczego mam cierpieć za to, co robi Saakaszwili? Przecież ja nie chcę wstąpić do NATO - pytał z ironią mój znajomy Siergiej, wielbiciel gruzińskiego wina. Rzeczywiście nie jest jasne, kto najbardziej stracił na zakazie. Eksportem win z Gruzji i Mołdawii zajmowali się rosyjscy biznesmeni. Stracili też konsumenci, tyle że w gruncie rzeczy jest to niewielka grupa - głównie inteligencja z dużych miast. Rosjanie wino piją rzadko. - Konsumentami gruzińskich win nikt się nie przejmuje, najwyżej będą pili francuskie - uważa politolog Aleksiej Makarkin z Centrum Politycznych Technologii.
Inaczej jest z wódką. Wszyscy w Rosji pamiętają bunty wódczane z przełomu lat 80. i 90. Były one skutkiem wprowadzenia przez Michaiła Gorbaczowa tzw. suchogo zakona. Władze chyba pierwszy raz w historii próbowały wtedy walczyć z rosyjskim alkoholizmem. Kreml wprowadził mnóstwo antyalkoholowych rozwiązań - od w pełni uzasadnionych, jak sprzedaż alkoholu osobom od 18 lat, do absurdalnych, jak niszczenie winorośli w Gruzji i na Ukrainie. Antyalkoholowa krucjata zakończyła się klęską. Po ograniczeniu produkcji wódki i wprowadzeniu jej reglamentacji w wielu miastach doszło do buntów. - Naród szturmował sklepy, byli ranni - wspomina pisarz Witalij Kriczewski. Rozkwitła produkcja samogonu. - Nagle wszyscy zaczęli pędzić bimber. Samogon na wsi ponownie stał się walutą, pewniejszą niż sowiecki rubel. Dlatego każdy nosił z sobą plastikowe butelki i słoiki pełne samogonu - dodaje Kriczewski.
W wyniku krucjaty Gorbaczowa spożycie alkoholu wzrosło, chociaż statystyki tego nie wykazywały. Rosjanie pili gorszy gatunkowo samogon. Wzrosła śmiertelność, której przyczyną były alkoholowe zatrucia. Te wydarzenia wpłynęły też na negatywną legendę Gorbaczowa w Rosji. Nie dość, że jak uważa się na wschodzie, "rozwalił" ZSRR, to jeszcze nie pozwalał pić wódki. - Na Zachodzie nikt nie zrozumiał skutków rewolucji wódczanej Gorbaczowa - twierdzi Kriczewskij. - Ale wyobraźmy sobie, że tak lubiany w Niemczech Gorbi zostaje kanclerzem i pierwsze, co robi, to zakazuje picia piwa.
Alkohol i geopolityka
"W Niżnym Nowgorodzie nie można kupić wódki"- donoszą "Nowyje Izwiestia". Jeszcze kilka lat temu w taką informację nikt by nie uwierzył. Czego jak czego, ale wódki nie brakowało w Rosji od objęcia rządów przez Borysa Jelcyna. Właściciele sklepów zapewniają, że wódka jest, ale w magazynach; nie może być wystawiona, bo nie ma ważnej akcyzy. Kreml postanowił kolejny raz zapanować nad rosyjskim alkoholizmem. Od 1 lipca obowiązuje Jedyny Państwowy System Rejestracji Alkoholu. Każda butelka wódki wyprodukowana lub przywieziona do Rosji ma mieć swój numer. Na jego podstawie można stwierdzić, gdzie została wyprodukowana, dlaczego i jak znalazła się w danym miejscu. Celem stworzenia takiego systemu była walka z nielegalnym alkoholem, który w zgodnej opinii demografów i kremlowskich urzędników zabija Rosję.
W Rosji mieszkają cztery miliony alkoholików. Szacuje się, że w wyniku chorób wywołanych tym nałogiem umiera rocznie pół miliona Rosjan. Same zatrucia alkoholowe zabijają co roku 40 tys. osób. Wódka i samogon są bezpośrednią przyczyną śmierci 30 proc. rosyjskich mężczyzn. Alkoholizm powoduje zapaść demograficzną: do 2050 r. liczba obywateli Rosji może się zmniejszyć ze 145 mln do 100 mln. Taka sytuacja budzi grozę na Kremlu - jak zachować międzynarodową pozycję państwa przy stale malejącej liczbie ludności? Władimir Putin już rok temu zapowiedział wprowadzenie monopolu państwowego na produkcję wódki (na razie każdy gubernator może wydawać odpowiednie koncesje). Kreml przeforsował też ustawę, która zakazuje sprzedaży wódki w sklepach o powierzchni poniżej 50 m?. Te ograniczenia przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Władze Krasnodaru w południowej Rosji były zmuszone do wycofania ze sklepów płynu do mycia toalet. Był tani i mocniejszy niż wódka, dlatego masowo kupowany przez alkoholików.
W Ugliczu, około 280 km na północny wschód od Moskwy, znajduje się Muzeum Rosyjskiej Wódki. W cenie biletu można dostać dwie pięćdziesiątki, małosolnego ogórka i kromkę chleba. "Zwiedzanie jest przyjemnością" - przekonują pracownicy muzeum. Na pewno chętnych do odwiedzenia placówki jest wielu, bo ceny biletów nie są wysokie. Bywa i tak, że odwiedzający kupują kilka biletów tylko po to, by skorzystać z wódki i zakąski. Nikogo to nie dziwi. Społeczna akceptacja dla pijaństwa w Rosji jest wciąż duża. Może zaskakiwać nawet przybysza z Polski, gdzie przecież "za kołnierz się nie wylewa". W Rosji alkohol, zwłaszcza wódka, jest obowiązkowym elementem społecznych rytuałów. Pozostaje też najlepszą walutą, o czym wiedzą ci, którzy chcieli coś załatwić w moskiewskich urzędach. Bez wódki nie ma świętowania ani urodzin dziecka, ani Dnia Zwycięstwa. W Międzynarodowy Dzień Kobiet ulice Moskwy pełne są pijanych pań - bez względu na wiek i status społeczny.
Ratunek w chmielu?
Niektórzy uważają, że w walce z alkoholizmem pomoże moda na piwo, dostępne i dość tanie. W ostatnich pięciu latach jego spożycie wzrosło dwukrotnie, a wódki spadło. Piwo staje się coraz popularniejsze zwłaszcza w dużych miastach i wśród młodzieży. Modę promują zachodnie browary.Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że kłopoty z kupnem wódki to efekt wojny między lobby wódczanym a piwnym. - To raczej efekt naszego bałaganu - uważa Witalij Kriczewski. Niewątpliwie jednak taka wojna trwa. Lider nacjonalistów Władimir Żyrinowski, współproducent wódki Żyrinówka, twierdzi, że wielu urzędników Kremla jest przekupionych przez lobby piwne. Nie bez znaczenia jest także to, że prezydent Putin nie pije wódki i jest wielbicielem piwa.
Specjaliści nie są jednak zgodni, czy piwo jest lekarstwem na rosyjski alkoholizm. - W Moskwie zarejestrowano kilkanaście tysięcy młodocianych alkoholików, wszyscy uzależnili się od piwa - uważa Aleksander Morozow, ekspert grupy AA. Piwo jest jednak produkowane legalnie, nie powoduje śmiertelnych zatruć, a 30 proc. wypijanej przez Rosjan wódki pochodzi z nieznanego źródła. Udział nielegalnego alkoholu w rynku jeszcze się zwiększy po problemach z nową akcyzą. Tym razem nie doprowadzi to jednak do buntów. Rosyjskie społeczeństwo jest dziś apatyczne i szybko przystosowuje się do rzeczywistości narzucanej przez władze. A urządzeń do produkcji samogonu z lat 80. prawie nikt nie wyrzucił.
Cierpieć za Saakaszwilego
Zaczęło się od wina. Na półkach z alkoholem asortyment tego trunku zmniejszył się już kilka miesięcy temu - zniknęły najpopularniejsze wina: wytrawne Saperawi czy półsłodkie Kindzmarauli. Wszystkie gruzińskie i mołdawskie wina są w Rosji zakazane. Oficjalnie nie spełniały norm fitosanitarnych i główny lekarz Rosji Giennadij Oniszczenko zabronił ich importu. W rzeczywistości jednak chodzi o polityczne aspiracje Gruzji i Mołdawii, których przywódcy ogłosili, że chcą wstąpić do NATO i UE. W odpowiedzi Kreml wprowadził sankcje gospodarcze.
- Dlaczego mam cierpieć za to, co robi Saakaszwili? Przecież ja nie chcę wstąpić do NATO - pytał z ironią mój znajomy Siergiej, wielbiciel gruzińskiego wina. Rzeczywiście nie jest jasne, kto najbardziej stracił na zakazie. Eksportem win z Gruzji i Mołdawii zajmowali się rosyjscy biznesmeni. Stracili też konsumenci, tyle że w gruncie rzeczy jest to niewielka grupa - głównie inteligencja z dużych miast. Rosjanie wino piją rzadko. - Konsumentami gruzińskich win nikt się nie przejmuje, najwyżej będą pili francuskie - uważa politolog Aleksiej Makarkin z Centrum Politycznych Technologii.
Inaczej jest z wódką. Wszyscy w Rosji pamiętają bunty wódczane z przełomu lat 80. i 90. Były one skutkiem wprowadzenia przez Michaiła Gorbaczowa tzw. suchogo zakona. Władze chyba pierwszy raz w historii próbowały wtedy walczyć z rosyjskim alkoholizmem. Kreml wprowadził mnóstwo antyalkoholowych rozwiązań - od w pełni uzasadnionych, jak sprzedaż alkoholu osobom od 18 lat, do absurdalnych, jak niszczenie winorośli w Gruzji i na Ukrainie. Antyalkoholowa krucjata zakończyła się klęską. Po ograniczeniu produkcji wódki i wprowadzeniu jej reglamentacji w wielu miastach doszło do buntów. - Naród szturmował sklepy, byli ranni - wspomina pisarz Witalij Kriczewski. Rozkwitła produkcja samogonu. - Nagle wszyscy zaczęli pędzić bimber. Samogon na wsi ponownie stał się walutą, pewniejszą niż sowiecki rubel. Dlatego każdy nosił z sobą plastikowe butelki i słoiki pełne samogonu - dodaje Kriczewski.
W wyniku krucjaty Gorbaczowa spożycie alkoholu wzrosło, chociaż statystyki tego nie wykazywały. Rosjanie pili gorszy gatunkowo samogon. Wzrosła śmiertelność, której przyczyną były alkoholowe zatrucia. Te wydarzenia wpłynęły też na negatywną legendę Gorbaczowa w Rosji. Nie dość, że jak uważa się na wschodzie, "rozwalił" ZSRR, to jeszcze nie pozwalał pić wódki. - Na Zachodzie nikt nie zrozumiał skutków rewolucji wódczanej Gorbaczowa - twierdzi Kriczewskij. - Ale wyobraźmy sobie, że tak lubiany w Niemczech Gorbi zostaje kanclerzem i pierwsze, co robi, to zakazuje picia piwa.
Alkohol i geopolityka
"W Niżnym Nowgorodzie nie można kupić wódki"- donoszą "Nowyje Izwiestia". Jeszcze kilka lat temu w taką informację nikt by nie uwierzył. Czego jak czego, ale wódki nie brakowało w Rosji od objęcia rządów przez Borysa Jelcyna. Właściciele sklepów zapewniają, że wódka jest, ale w magazynach; nie może być wystawiona, bo nie ma ważnej akcyzy. Kreml postanowił kolejny raz zapanować nad rosyjskim alkoholizmem. Od 1 lipca obowiązuje Jedyny Państwowy System Rejestracji Alkoholu. Każda butelka wódki wyprodukowana lub przywieziona do Rosji ma mieć swój numer. Na jego podstawie można stwierdzić, gdzie została wyprodukowana, dlaczego i jak znalazła się w danym miejscu. Celem stworzenia takiego systemu była walka z nielegalnym alkoholem, który w zgodnej opinii demografów i kremlowskich urzędników zabija Rosję.
W Rosji mieszkają cztery miliony alkoholików. Szacuje się, że w wyniku chorób wywołanych tym nałogiem umiera rocznie pół miliona Rosjan. Same zatrucia alkoholowe zabijają co roku 40 tys. osób. Wódka i samogon są bezpośrednią przyczyną śmierci 30 proc. rosyjskich mężczyzn. Alkoholizm powoduje zapaść demograficzną: do 2050 r. liczba obywateli Rosji może się zmniejszyć ze 145 mln do 100 mln. Taka sytuacja budzi grozę na Kremlu - jak zachować międzynarodową pozycję państwa przy stale malejącej liczbie ludności? Władimir Putin już rok temu zapowiedział wprowadzenie monopolu państwowego na produkcję wódki (na razie każdy gubernator może wydawać odpowiednie koncesje). Kreml przeforsował też ustawę, która zakazuje sprzedaży wódki w sklepach o powierzchni poniżej 50 m?. Te ograniczenia przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Władze Krasnodaru w południowej Rosji były zmuszone do wycofania ze sklepów płynu do mycia toalet. Był tani i mocniejszy niż wódka, dlatego masowo kupowany przez alkoholików.
W Ugliczu, około 280 km na północny wschód od Moskwy, znajduje się Muzeum Rosyjskiej Wódki. W cenie biletu można dostać dwie pięćdziesiątki, małosolnego ogórka i kromkę chleba. "Zwiedzanie jest przyjemnością" - przekonują pracownicy muzeum. Na pewno chętnych do odwiedzenia placówki jest wielu, bo ceny biletów nie są wysokie. Bywa i tak, że odwiedzający kupują kilka biletów tylko po to, by skorzystać z wódki i zakąski. Nikogo to nie dziwi. Społeczna akceptacja dla pijaństwa w Rosji jest wciąż duża. Może zaskakiwać nawet przybysza z Polski, gdzie przecież "za kołnierz się nie wylewa". W Rosji alkohol, zwłaszcza wódka, jest obowiązkowym elementem społecznych rytuałów. Pozostaje też najlepszą walutą, o czym wiedzą ci, którzy chcieli coś załatwić w moskiewskich urzędach. Bez wódki nie ma świętowania ani urodzin dziecka, ani Dnia Zwycięstwa. W Międzynarodowy Dzień Kobiet ulice Moskwy pełne są pijanych pań - bez względu na wiek i status społeczny.
Ratunek w chmielu?
Niektórzy uważają, że w walce z alkoholizmem pomoże moda na piwo, dostępne i dość tanie. W ostatnich pięciu latach jego spożycie wzrosło dwukrotnie, a wódki spadło. Piwo staje się coraz popularniejsze zwłaszcza w dużych miastach i wśród młodzieży. Modę promują zachodnie browary.Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że kłopoty z kupnem wódki to efekt wojny między lobby wódczanym a piwnym. - To raczej efekt naszego bałaganu - uważa Witalij Kriczewski. Niewątpliwie jednak taka wojna trwa. Lider nacjonalistów Władimir Żyrinowski, współproducent wódki Żyrinówka, twierdzi, że wielu urzędników Kremla jest przekupionych przez lobby piwne. Nie bez znaczenia jest także to, że prezydent Putin nie pije wódki i jest wielbicielem piwa.
Specjaliści nie są jednak zgodni, czy piwo jest lekarstwem na rosyjski alkoholizm. - W Moskwie zarejestrowano kilkanaście tysięcy młodocianych alkoholików, wszyscy uzależnili się od piwa - uważa Aleksander Morozow, ekspert grupy AA. Piwo jest jednak produkowane legalnie, nie powoduje śmiertelnych zatruć, a 30 proc. wypijanej przez Rosjan wódki pochodzi z nieznanego źródła. Udział nielegalnego alkoholu w rynku jeszcze się zwiększy po problemach z nową akcyzą. Tym razem nie doprowadzi to jednak do buntów. Rosyjskie społeczeństwo jest dziś apatyczne i szybko przystosowuje się do rzeczywistości narzucanej przez władze. A urządzeń do produkcji samogonu z lat 80. prawie nikt nie wyrzucił.
Więcej możesz przeczytać w 31/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.