Prawdziwi artyści przeciwpolityki potrafią za jednym zamachem osiągnąć nawet kilka przeciwcelów!
Jeśli polityka jest sztuką osiągania celów, to przeciwpolityka jest sztuką osiągania przeciwcelów - celów odwrotnych do zamierzonych. Przeciwpolitycy, celujący w uprawianiu przeciwpolityki - polityki zawsze niecelnej, a czasami najzupełniej przeciwskutecznej, nigdy nie dawali za wygraną, więc nie ma powodu, żeby teraz nagle dali. No i nie dają. A nie zapominajmy, że prawdziwi artyści przeciwpolityki potrafią za jednym zamachem osiągnąć nawet kilka przeciwcelów.
Ale nawet przeciętnie utalentowany przeciwpolityk zamierzający na przykład na stałe podnieść wpływy budżetu państwa, czyli je obniżyć, bez chwili namysłu, czyli bez pudła, przystępuje do zwiększania obciążeń podatkowych (winduje stawki podatkowe lub zamraża progi), albowiem nawet w elementarzu ekonomii stoi jak byk, że właśnie taka polityka przynosi skutek przeciwny do zamierzonego, czego dowodzą także nasze ostatnie doświadczenia - po podniesieniu w 2000 r. stawek akcyzy na wyroby spirytusowe wpływy do budżetu z tego tytułu spadły na pysk, a dla odmiany - po radykalnym obniżeniu w 2004 r. stawki podatku CIT wpływy budżetowe z tego tytułu wzrosły.
Z kolei pragnący wesprzeć, czyli pognębić drobnych polskich kupców, przeciwpolitycy z Ligi Polskich Rodzin, popierani przez antypolityków z Samoobrony oraz Prawa i Sprawiedliwości, bez chwili namysłu rzucili się zakazywać właścicielom hipermarketów pracy w niedziele, bo przecież już nawet każde polskie dziecko wie, że sieci hipermarketów stać na otwarcie również sieci hipermarkecików (do dziewięciu zatrudnionych) i zafundowanie w ten sposób małym sklepikom jeszcze ostrzejszej wojny konkurencyjnej niż do tej pory - nie tylko w niedziele i święta, ale dla równowagi także w dni powszednie. Ci sami silnie uzdolnieni przeciwpolitycy z LPR uparli się ułatwić, czyli utrudnić, życie nie tylko kupcom, ale także weterynarzom, kioskarzom, nauczycielom, elektrykom, hydraulikom, księgarzom i studentom, co - jak powszechnie wiadomo - najlepiej przeciwpolitykom wychodzi przez zakazywanie wszystkim uszczęśliwianym pracowania, a zatem również zarabiania, w niedziele. Natomiast artysta przeciwpolityki zasiadający w aż dwóch fotelach (wicepremiera i ministra edukacji), pragnąc za jednym zamachem podnieść poziom polskiej edukacji i odstręczyć młodych Polaków od porzucania ojczyzny Romana Dmowskiego, po prostu podarował matury tym, którzy ich nie zdali, czym być może bezpowrotnie obniżył poziom polskiej matury, a więc koniec końców najpewniej nie tylko nie odwiódł młodych Polaków od podejmowania pracy i studiów za granicą, ale wielu z nich wręcz popchnął do kończenia tam także szkoły średniej - w obawie przed stygmatem matury Giertycha, czyli polnisches Abitur.
A w przygotowaniu są już następne pomysły przeciwpolityków. Powstaje na przykład, jak zwykle za nasze pieniądze, centralny rejestr Polaków, który ma nam zagwarantować jeszcze więcej wolności, czyli jeszcze mniej wolności, i jeszcze więcej bezpieczeństwa, czyli jeszcze mniej bezpieczeństwa, niż mamy. Przed tymi, którzy będą mieli (albo sobie załatwią) dostęp do tego rejestru, nie będzie wielu tajemnic. Będą się mogli dowiedzieć wszystkiego o majątku, dochodach, chorobach, wyjazdach każdego z nas - wynika z artykułu "Widzą nas!". Jeśli więc prawdą jest, iż co piąty Europejczyk obawia się, że jest śledzony, to wkrótce może się okazać, że Polska jest jednym w opanowanej przez tę epidemię paranoi Europie krajem, w którym paranoicy są całkiem zdrowi (vide: "Epidemia paranoi").
W ten sposób wszystkich nas - jednego po drugim-- dotyka przeciwpolityka. A wątpliwość, czy przeciwpolityka to uboczny skutek nieumiejętnie prowadzonej polityki, czy też działalność najzupełniej celowa, pozostaje na razie nie rozstrzygnięta.
Ale nawet przeciętnie utalentowany przeciwpolityk zamierzający na przykład na stałe podnieść wpływy budżetu państwa, czyli je obniżyć, bez chwili namysłu, czyli bez pudła, przystępuje do zwiększania obciążeń podatkowych (winduje stawki podatkowe lub zamraża progi), albowiem nawet w elementarzu ekonomii stoi jak byk, że właśnie taka polityka przynosi skutek przeciwny do zamierzonego, czego dowodzą także nasze ostatnie doświadczenia - po podniesieniu w 2000 r. stawek akcyzy na wyroby spirytusowe wpływy do budżetu z tego tytułu spadły na pysk, a dla odmiany - po radykalnym obniżeniu w 2004 r. stawki podatku CIT wpływy budżetowe z tego tytułu wzrosły.
Z kolei pragnący wesprzeć, czyli pognębić drobnych polskich kupców, przeciwpolitycy z Ligi Polskich Rodzin, popierani przez antypolityków z Samoobrony oraz Prawa i Sprawiedliwości, bez chwili namysłu rzucili się zakazywać właścicielom hipermarketów pracy w niedziele, bo przecież już nawet każde polskie dziecko wie, że sieci hipermarketów stać na otwarcie również sieci hipermarkecików (do dziewięciu zatrudnionych) i zafundowanie w ten sposób małym sklepikom jeszcze ostrzejszej wojny konkurencyjnej niż do tej pory - nie tylko w niedziele i święta, ale dla równowagi także w dni powszednie. Ci sami silnie uzdolnieni przeciwpolitycy z LPR uparli się ułatwić, czyli utrudnić, życie nie tylko kupcom, ale także weterynarzom, kioskarzom, nauczycielom, elektrykom, hydraulikom, księgarzom i studentom, co - jak powszechnie wiadomo - najlepiej przeciwpolitykom wychodzi przez zakazywanie wszystkim uszczęśliwianym pracowania, a zatem również zarabiania, w niedziele. Natomiast artysta przeciwpolityki zasiadający w aż dwóch fotelach (wicepremiera i ministra edukacji), pragnąc za jednym zamachem podnieść poziom polskiej edukacji i odstręczyć młodych Polaków od porzucania ojczyzny Romana Dmowskiego, po prostu podarował matury tym, którzy ich nie zdali, czym być może bezpowrotnie obniżył poziom polskiej matury, a więc koniec końców najpewniej nie tylko nie odwiódł młodych Polaków od podejmowania pracy i studiów za granicą, ale wielu z nich wręcz popchnął do kończenia tam także szkoły średniej - w obawie przed stygmatem matury Giertycha, czyli polnisches Abitur.
A w przygotowaniu są już następne pomysły przeciwpolityków. Powstaje na przykład, jak zwykle za nasze pieniądze, centralny rejestr Polaków, który ma nam zagwarantować jeszcze więcej wolności, czyli jeszcze mniej wolności, i jeszcze więcej bezpieczeństwa, czyli jeszcze mniej bezpieczeństwa, niż mamy. Przed tymi, którzy będą mieli (albo sobie załatwią) dostęp do tego rejestru, nie będzie wielu tajemnic. Będą się mogli dowiedzieć wszystkiego o majątku, dochodach, chorobach, wyjazdach każdego z nas - wynika z artykułu "Widzą nas!". Jeśli więc prawdą jest, iż co piąty Europejczyk obawia się, że jest śledzony, to wkrótce może się okazać, że Polska jest jednym w opanowanej przez tę epidemię paranoi Europie krajem, w którym paranoicy są całkiem zdrowi (vide: "Epidemia paranoi").
W ten sposób wszystkich nas - jednego po drugim-- dotyka przeciwpolityka. A wątpliwość, czy przeciwpolityka to uboczny skutek nieumiejętnie prowadzonej polityki, czy też działalność najzupełniej celowa, pozostaje na razie nie rozstrzygnięta.
Więcej możesz przeczytać w 31/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.