Jacek Saryusz-Wolski - Negocjator układu stowarzyszeniowego Polski z Unią Europejską, były sekretarz Komitetu Integracji Europejskiej, ekspert Platformy Obywatelskiej
Sprzeciw wobec zmian traktatu nicejskiego, które przewiduje projekt traktatu konstytucyjnego, nie został podyktowany jakimś szczególnie egoistycznym interesem naszego kraju. Polska ma prawo bronić uzgodnionego wcześniej miejsca w gronie znaczących państw Europy. W systemie zaproponowanym przez Konwent Europejski będzie jeden bardzo duży kraj - Niemcy, trzy duże kraje - Francja, Wielka Brytania i Włochy, oraz reszta - państwa średnie i małe. Polska traci na znaczeniu. Wzrosłaby ranga krajów dużych i bogatych, a zmalała państw średnich, małych i biednych. Z nowych propozycji wyłania się obraz unii mniej spójnej, mniej respektującej głosy krajów nowo przystępujących. Istnieje dodatkowy argument w tej sprawie: UE jest legitymizowana przez równość jej obywateli i równość państw członkowskich. Kryterium demograficzne, czyli uzależnienie liczby głosów kraju od liczby mieszkańców, stosowane jest w parlamencie, i nie ma powodu, by miało obowiązywać również w radzie, gdzie zasiadają przedstawiciele państw będących stronami traktatu konstytucyjnego.
Polska z determinacją dąży do wprowadzenia zmian w projekcie traktatu konstytucyjnego: umieszczenia odniesień do chrześcijaństwa w preambule, zachowania nicejskiego systemu ważenia głosów i zasady "jeden kraj - jeden komisarz" w Komisji Europejskiej oraz ograniczenia możliwości zawierania zamkniętych i ekskluzywnych sojuszy obronnych między członkami unii. Nasz główny sojusznik w sprawie Nicei to Hiszpania. Madryt jest gotów wetować projekt traktatu w części dotyczącej głosów ważonych i zamierza zorganizować referendum. Poprzeć mogą nas też kraje, które wspierały polskie postulaty w finale prac konwentu. Trudno jednak przewidzieć, jak będzie ewoluowało ich stanowisko. Nawet jeśli będziemy osamotnieni w sprzeciwie, to niewykluczone, że będziemy mogli efektywnie wpłynąć na decyzje konferencji międzyrządowej. Byłoby jednak lepiej, aby powstała możliwie duża wspierająca nas koalicja. Polska na mocy obowiązującego traktatu z Nicei i opartego na nim traktatu akcesyjnego podpisanego przez wszystkie obecne i przyszłe kraje członkowskie, ratyfikowanego na mocy polskiego referendum, ma pozycję państwa dużego. Ranga ta nie była nam podarowana, lecz została wywalczona przez rząd Jerzego Buzka na szczycie nicejskim. Nie ma powodu, by z tego rezygnować.
Polska z determinacją dąży do wprowadzenia zmian w projekcie traktatu konstytucyjnego: umieszczenia odniesień do chrześcijaństwa w preambule, zachowania nicejskiego systemu ważenia głosów i zasady "jeden kraj - jeden komisarz" w Komisji Europejskiej oraz ograniczenia możliwości zawierania zamkniętych i ekskluzywnych sojuszy obronnych między członkami unii. Nasz główny sojusznik w sprawie Nicei to Hiszpania. Madryt jest gotów wetować projekt traktatu w części dotyczącej głosów ważonych i zamierza zorganizować referendum. Poprzeć mogą nas też kraje, które wspierały polskie postulaty w finale prac konwentu. Trudno jednak przewidzieć, jak będzie ewoluowało ich stanowisko. Nawet jeśli będziemy osamotnieni w sprzeciwie, to niewykluczone, że będziemy mogli efektywnie wpłynąć na decyzje konferencji międzyrządowej. Byłoby jednak lepiej, aby powstała możliwie duża wspierająca nas koalicja. Polska na mocy obowiązującego traktatu z Nicei i opartego na nim traktatu akcesyjnego podpisanego przez wszystkie obecne i przyszłe kraje członkowskie, ratyfikowanego na mocy polskiego referendum, ma pozycję państwa dużego. Ranga ta nie była nam podarowana, lecz została wywalczona przez rząd Jerzego Buzka na szczycie nicejskim. Nie ma powodu, by z tego rezygnować.
Więcej możesz przeczytać w 40/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.