Tabletki przeczyszczające kasę szpitali wyprodukuje niedługo SLD
Grupa polityków SLD oraz związani z nią menedżerowie spółek z udziałem skarbu państwa budują narodowy koncern farmaceutyczny. Holding ma wchłonąć trzy państwowe Polfy - Pabianice, Tarchomin i Warszawę. Bój o posady w zarządzie i radzie nadzorczej nowej spółki rozstrzygnie się w przeddzień jej prywatyzacji, która ma nastąpić jeszcze przed wyborami w 2005 r. Jeśli rząd Millera przegra wybory, lewicowe lobby i tak będzie miało udział w rynku leków. Strategiczne przyczółki zostały już opanowane przez krewnych polityków, menedżerów sponsorujących SLD oraz osoby znane z najgłośniejszych afer i inwestycji, na których traciło państwo. Pomysł budowy koncernu, który ma być wprowadzony na giełdę, wylansował były minister skarbu Wiesław Kaczmarek. O wejście do holdingu zabiegają również Ciech Polfa i warszawski Cefarm. Prezesom Cefarmu i Ciechu SA (właściciela spółki Ciech Polfa) doradza Aleksander Nauman, który musiał odejść z rządu, a potem Narodowego Funduszu Zdrowia za złamanie ustawy antykorupcyjnej.
Najaktywniej za dopuszczeniem swej firmy do udziału w koncernie lobbuje prezes Ciechu Ludwik Klinkosz, który jako szef Chemii Polskiej zablokował skarbowi państwa w czasach AWS możliwość odzyskania kontroli nad majątkiem (0,5 mld zł) wytransferowanym w 1996 r. do tzw. trójkąta gwarancyjnego przez Jacka Buchacza, ówczes-nego ministra współpracy gospodarczej z zagranicą. Klinkoszowi stara się dotrzymać kroku prezes Cefarmu Marek Zarakowski, który sponsoruje "Trybunę" i związaną z SLD Agencję Reklamowo-Wydawniczą Pol-Press. Ciechem Polfą kieruje Marcin Dobrzański, syn Stanisława Dobrzańskiego, prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych i byłego ministra obrony, który wprawdzie jest politykiem PSL, ale w interesach współpracuje z SLD. Zastępcą Dobrzańskiego juniora został były prezes TDA TFI Piotr Majchrzak, który do ubiegłego roku zarządzał pieniędzmi PZU Życie powierzonymi mu przez Grzegorza Wieczerzaka, aresztowanego i sądzonego obecnie za wielomilionowe malwersacje. Losami majątku przedsiębiorstw farmaceutycznych zainteresowali się również Krzysztof Janik, minister spraw wewnętrznych i administracji, skarbnik SLD Edward Kuczera i Jarosław Mątkiewicz, syn Zdzisława Mątkiewicza, byłego prezesa Ciechu i PZU.
Polityczny holding farmaceutyczny
Branża farmaceutyczna należy do najbardziej dochodowych - w latach 90. jej rozwój można było porównać jedynie z rozwojem przemysłu informatycznego. Nie zaszkodził jej nawet kryzys w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw, które są największym odbiorcą polskich farmaceutyków. Rynek leków w Polsce szacuje się na 10 mld zł rocznie. Jest on jednak w znacznym stopniu uzależniony od administracji rządowej, która ustala listy lekarstw refundowanych, ceny usług medycznych oraz wysokość marż na obrót medykamentami. Refundacje, czyli dopłaty z budżetu, utrzymują z kolei wysoki popyt na leki. Dlatego politycy uznali rynek leków za naturalną strefę wpływów. Nowy koncern farmaceutyczny dzięki politycznym i personalnym powiązaniom zyskałby ogromny wpływ nie tylko na politykę lekową szpitali, ale i na listę leków refundowanych. Tym bardziej że główny inspektor farmaceutyczny Dorota Duliban jest bliską znajomą Mariusza Łapińskiego, popierającego pomysły Aleksandra Naumana. Kiedy były minister zarządzał Centralnym Szpitalem Klinicznym AM przy ulicy Banacha w Warszawie, Duliban kierowała tam apteką.
Projekt utworzenia państwowego koncernu farmaceutycznego powstał w kręgach opozycyjnego wówczas SLD jeszcze za rządów Jerzego Buzka. Po wygranych wyborach Wiesław Kaczmarek, już jako minister skarbu, zapowiedział odejście od dzikiej i chaotycznej - jak mówił - prywatyzacji swych poprzedników na rzecz uporządkowanej koncepcji budowy silnych konglomeratów firm państwowych. Według Kaczmarka, tylko takie organizmy gospodarcze będą w stanie konkurować na europejskich rynkach po wejściu Polski do UE. Faktycznie chodzi o zbudowanie własnego zaplecza gospodarczego SLD. O tym, jak państwotwórczo Kaczmarek pojmuje gospodarkę, można się było przekonać, gdy szefem PSE mianował wspomnianego już Stanisława Dobrzańskiego: "Staszek miał ochotę sprawdzić się w gospodarce, więc dałem mu taką szansę".
Niedawno projekt budowy holdingu lekowego zyskał nowego patrona - wiceministra skarbu Józefa Woźniakowskiego, który w resorcie odpowiada za farmację. Łodzianin Woźniakowski, cieszący się zaufaniem Leszka Millera, uważany jest w rządzie za osobę, która koordynuje interesy ludzi z otoczenia premiera. Woźniakowski znalazł wspólny język z prezesem Ciechu Ludwikiem Klinkoszem, który kieruje Radą Biznesu Stowarzyszenia Ordynacka, skupiającego dawnych aktywistów studenckich. To on forsuje wniesienie do tworzonego holdingu swej spółki zależnej Ciech Polfa. Jej główny kapitał to budynek w centrum Warszawy i znak towarowy Polfa wyceniany na kilkadziesiąt milionów złotych. Klinkosz chce za to - jak twierdzi - 5 proc. akcji koncernu.Wcześniej trzy państwowe Polfy miałyby wnieść do kartelu swój majątek wart około miliarda złotych. O jego wartości decydują prawa do produkcji znanych leków (m.in. relanium, piramidonu i kilku antybiotyków) i atrakcyjne nieruchomości w różnych częściach kraju. Prezes Ciechu już porozumiał się z szefem warszawskiego Cefarmu Markiem Zarakowskim, który również chce, by kierowana przez niego firma uczestniczyła w konsolidacji. Warszawski Cefarm posiada zezwolenie na import leków i - podobnie jak Pol-fy - grunty o znacznej wartości. Pomysł Zarakowskiego popiera senator SLD Maria Szyszkowska, która spotkała się nawet z pracownikami spółki. Problemem Zarakowskiego jest to, że jego koncepcji nie popiera doradca prywatyzacyjny obecnego ministra skarbu Piotra Czyżewskiego. - Gdyby doszło do połączenia Polf z Ciechem i Cefarmem, powstałoby coś na kształt perpetuum mobile - mówi były szef Cefarmu Andrzej Radzio. Jest pewne, że Ministerstwo Zdrowia włączy na listę leków refundowanych produkty trzech państwowych Polf, a tym samym zapewni tym firmom rynek zbytu. Nikt nie będzie raczej protestował, bo budżet zmniejszy w ten sposób wydatki na refundację leków - Polfy produkują bowiem tanie leki odtwórcze. Z kolei Cefarm importowałby głównie leki refundowane, które byłyby sprzedawane w ramach holdingu.
Kaczmarek kontra Szarawarski
Ambicje prezesów aspirujących do uczestnictwa w koncernie budzą też wątpliwości niektórych przedstawicieli rządu. Niedawno Ministerstwo Skarbu przedstawiło posłom dwa różne stanowiska w tej sprawie. W dokumencie, który komisji skarbu rekomendował wiceminister Andrzej Szarawarski (rywal Kaczmarka od czasu, gdy ten oskarżył go o korupcjogenne zachowania przy prywatyzacji Polskich Hut Stali), o włączeniu Ciechu Polfa do koncernu mówi się jedynie jako o jednej z możliwości. Z kolei w projekcie przedstawionym komisji gospodarki przez wiceministra Woźniakowskiego jest to jedyne rekomendowane rozwiązanie. - Projekt Woźniakowskiego nie był podpisany, na co nikt nie zwrócił uwagi, podpis widniał tylko pod listem przewodnim - mówi Piotr Majchrzak. Zamieszanie powiększa zmieniające się nazewnictwo: najpierw kartel miał się nazywać Polski Koncern Farmaceutyczny, teraz ma być to Farmacja Polska.
Szefowie Ciechu i Cefarmu poszukują awaryjnego rozwiązania na wypadek, gdyby nie udało się włączyć ich firm do koncernu. Prezes Klinkosz oświadczył, że Ciech Polfa może zostać wystawiony na sprzedaż. W gorszej sytuacji jest Cefarm, który ma "trupa w szafie" w postaci spółki Medycyna i Farmacja, prowadzącej apteki. Założył ją poprzedni szef Cefarmu Andrzej Radzio. Chociaż obecnie Cefarm ma 88 proc. udziałów w Medycynie i Farmacji, nie ma nad nią kontroli, co w praktyce oznacza wyeliminowanie z rynku detalicznego. W umowie spółki Medycyna i Farmacja zapisano bowiem, że uchwały walnego zgromadzenia muszą być podejmowane jednomyślnie i w obecności wszystkich wspólników. Obecny prezes Cefarmu Marek Zarakowski toczy ze swoim poprzednikiem (dziś szefem Medycyny i Farmacji) wojnę sądową. W dwóch procesach pozwany jest Cefarm, w trzecim jego spółka-córka. Stawką są odszkodowania w wysokości kilku milionów złotych. Dopóki konflikty nie zostaną zakończone, Cefarm nie ma co marzyć o wejściu do koncernu.
O tym, jak serio traktuje ten problem SLD, świadczy propozycja "pokojowego oddania władzy", którą latem 2001 r. złożył ówczesnemu prezesowi Cefarmu Andrzejowi Radziowi skarbnik SLD Edward Kuczera. - Nie znam w ogóle nazwiska tego pana - zapewnił nas Kuczera. Podobną ofertę miał złożyć Radziowi także przed wyborami obecny szef MSWiA Krzysztof Janik - Było to podczas jednego z bankietów. Janik wspominał coś o przetargu na nieruchomości Cefarmu i chciał, żeby go ktoś poznał z prezesem tej firmy - relacjonuje nasz informator. - Minister nie przypomina sobie takiego zdarzenia - twierdzi jego rzecznik Alicja Hytrek. Andrzej Radzio pytany o kontakty z liderami SLD odmówił komentarza.
Kłopotliwa Medycyna i Farmacja
Andrzejowi Radziowi, prezesowi Medycyny i Farmacji, na pewien czas udało się zahamować proces budowy holdingu farmaceutycznego. Jednak warszawskie grunty spółki Cefarm-Nieruchomości, idealne jako zabezpieczenie kredytów dla koncernu, trafiły okrężną drogą w ręce przedsiębiorcy bliskiego lewicy. Kupiła je poprzez agencję Merkury spółka Ancona należąca do Jarosława Mątkiewicza, syna byłego prezesa Ciechu i PZU. Było to 20 lipca 2001 r., gdy Cefarmem kierował jeszcze Andrzej Radzio. Merkury odkupił od niego spółkę Cefarm-Nieruchomości za 27,4 mln zł i jeszcze tego samego dnia sprzedał jej działki Anconie za 35,2 mln zł. Jarosław Mątkiewicz nie chciał zdradzić, dlaczego nie kupił gruntów bezpośrednio i taniej od Cefarmu. - Działamy na rynku jako powiernik inwestorów, najczęściej z branży handlowej, którzy nie życzą sobie ujawniania ich tożsamości - stwierdził tajemniczo.
Rząd liczy na to, że kapitał potrzebny na kosztowne badania nad lekami innowacyjnymi, ich produkcję i wprowadzenie na rynek uda się znaleźć na giełdzie. Jeśli ten plan się nie powiedzie, menedżerom koncernu i ich politycznym mocodawcom pozostaną na otarcie łez nieruchomości, na których sprzedaży można również zarobić. Firma Jarosława Mątkiewicza będzie musiała jedynie znaleźć inwestora, który odkupi od niej działki po zakładach farmaceutycznych.
Najaktywniej za dopuszczeniem swej firmy do udziału w koncernie lobbuje prezes Ciechu Ludwik Klinkosz, który jako szef Chemii Polskiej zablokował skarbowi państwa w czasach AWS możliwość odzyskania kontroli nad majątkiem (0,5 mld zł) wytransferowanym w 1996 r. do tzw. trójkąta gwarancyjnego przez Jacka Buchacza, ówczes-nego ministra współpracy gospodarczej z zagranicą. Klinkoszowi stara się dotrzymać kroku prezes Cefarmu Marek Zarakowski, który sponsoruje "Trybunę" i związaną z SLD Agencję Reklamowo-Wydawniczą Pol-Press. Ciechem Polfą kieruje Marcin Dobrzański, syn Stanisława Dobrzańskiego, prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych i byłego ministra obrony, który wprawdzie jest politykiem PSL, ale w interesach współpracuje z SLD. Zastępcą Dobrzańskiego juniora został były prezes TDA TFI Piotr Majchrzak, który do ubiegłego roku zarządzał pieniędzmi PZU Życie powierzonymi mu przez Grzegorza Wieczerzaka, aresztowanego i sądzonego obecnie za wielomilionowe malwersacje. Losami majątku przedsiębiorstw farmaceutycznych zainteresowali się również Krzysztof Janik, minister spraw wewnętrznych i administracji, skarbnik SLD Edward Kuczera i Jarosław Mątkiewicz, syn Zdzisława Mątkiewicza, byłego prezesa Ciechu i PZU.
Polityczny holding farmaceutyczny
Branża farmaceutyczna należy do najbardziej dochodowych - w latach 90. jej rozwój można było porównać jedynie z rozwojem przemysłu informatycznego. Nie zaszkodził jej nawet kryzys w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw, które są największym odbiorcą polskich farmaceutyków. Rynek leków w Polsce szacuje się na 10 mld zł rocznie. Jest on jednak w znacznym stopniu uzależniony od administracji rządowej, która ustala listy lekarstw refundowanych, ceny usług medycznych oraz wysokość marż na obrót medykamentami. Refundacje, czyli dopłaty z budżetu, utrzymują z kolei wysoki popyt na leki. Dlatego politycy uznali rynek leków za naturalną strefę wpływów. Nowy koncern farmaceutyczny dzięki politycznym i personalnym powiązaniom zyskałby ogromny wpływ nie tylko na politykę lekową szpitali, ale i na listę leków refundowanych. Tym bardziej że główny inspektor farmaceutyczny Dorota Duliban jest bliską znajomą Mariusza Łapińskiego, popierającego pomysły Aleksandra Naumana. Kiedy były minister zarządzał Centralnym Szpitalem Klinicznym AM przy ulicy Banacha w Warszawie, Duliban kierowała tam apteką.
Projekt utworzenia państwowego koncernu farmaceutycznego powstał w kręgach opozycyjnego wówczas SLD jeszcze za rządów Jerzego Buzka. Po wygranych wyborach Wiesław Kaczmarek, już jako minister skarbu, zapowiedział odejście od dzikiej i chaotycznej - jak mówił - prywatyzacji swych poprzedników na rzecz uporządkowanej koncepcji budowy silnych konglomeratów firm państwowych. Według Kaczmarka, tylko takie organizmy gospodarcze będą w stanie konkurować na europejskich rynkach po wejściu Polski do UE. Faktycznie chodzi o zbudowanie własnego zaplecza gospodarczego SLD. O tym, jak państwotwórczo Kaczmarek pojmuje gospodarkę, można się było przekonać, gdy szefem PSE mianował wspomnianego już Stanisława Dobrzańskiego: "Staszek miał ochotę sprawdzić się w gospodarce, więc dałem mu taką szansę".
Niedawno projekt budowy holdingu lekowego zyskał nowego patrona - wiceministra skarbu Józefa Woźniakowskiego, który w resorcie odpowiada za farmację. Łodzianin Woźniakowski, cieszący się zaufaniem Leszka Millera, uważany jest w rządzie za osobę, która koordynuje interesy ludzi z otoczenia premiera. Woźniakowski znalazł wspólny język z prezesem Ciechu Ludwikiem Klinkoszem, który kieruje Radą Biznesu Stowarzyszenia Ordynacka, skupiającego dawnych aktywistów studenckich. To on forsuje wniesienie do tworzonego holdingu swej spółki zależnej Ciech Polfa. Jej główny kapitał to budynek w centrum Warszawy i znak towarowy Polfa wyceniany na kilkadziesiąt milionów złotych. Klinkosz chce za to - jak twierdzi - 5 proc. akcji koncernu.Wcześniej trzy państwowe Polfy miałyby wnieść do kartelu swój majątek wart około miliarda złotych. O jego wartości decydują prawa do produkcji znanych leków (m.in. relanium, piramidonu i kilku antybiotyków) i atrakcyjne nieruchomości w różnych częściach kraju. Prezes Ciechu już porozumiał się z szefem warszawskiego Cefarmu Markiem Zarakowskim, który również chce, by kierowana przez niego firma uczestniczyła w konsolidacji. Warszawski Cefarm posiada zezwolenie na import leków i - podobnie jak Pol-fy - grunty o znacznej wartości. Pomysł Zarakowskiego popiera senator SLD Maria Szyszkowska, która spotkała się nawet z pracownikami spółki. Problemem Zarakowskiego jest to, że jego koncepcji nie popiera doradca prywatyzacyjny obecnego ministra skarbu Piotra Czyżewskiego. - Gdyby doszło do połączenia Polf z Ciechem i Cefarmem, powstałoby coś na kształt perpetuum mobile - mówi były szef Cefarmu Andrzej Radzio. Jest pewne, że Ministerstwo Zdrowia włączy na listę leków refundowanych produkty trzech państwowych Polf, a tym samym zapewni tym firmom rynek zbytu. Nikt nie będzie raczej protestował, bo budżet zmniejszy w ten sposób wydatki na refundację leków - Polfy produkują bowiem tanie leki odtwórcze. Z kolei Cefarm importowałby głównie leki refundowane, które byłyby sprzedawane w ramach holdingu.
Kaczmarek kontra Szarawarski
Ambicje prezesów aspirujących do uczestnictwa w koncernie budzą też wątpliwości niektórych przedstawicieli rządu. Niedawno Ministerstwo Skarbu przedstawiło posłom dwa różne stanowiska w tej sprawie. W dokumencie, który komisji skarbu rekomendował wiceminister Andrzej Szarawarski (rywal Kaczmarka od czasu, gdy ten oskarżył go o korupcjogenne zachowania przy prywatyzacji Polskich Hut Stali), o włączeniu Ciechu Polfa do koncernu mówi się jedynie jako o jednej z możliwości. Z kolei w projekcie przedstawionym komisji gospodarki przez wiceministra Woźniakowskiego jest to jedyne rekomendowane rozwiązanie. - Projekt Woźniakowskiego nie był podpisany, na co nikt nie zwrócił uwagi, podpis widniał tylko pod listem przewodnim - mówi Piotr Majchrzak. Zamieszanie powiększa zmieniające się nazewnictwo: najpierw kartel miał się nazywać Polski Koncern Farmaceutyczny, teraz ma być to Farmacja Polska.
Szefowie Ciechu i Cefarmu poszukują awaryjnego rozwiązania na wypadek, gdyby nie udało się włączyć ich firm do koncernu. Prezes Klinkosz oświadczył, że Ciech Polfa może zostać wystawiony na sprzedaż. W gorszej sytuacji jest Cefarm, który ma "trupa w szafie" w postaci spółki Medycyna i Farmacja, prowadzącej apteki. Założył ją poprzedni szef Cefarmu Andrzej Radzio. Chociaż obecnie Cefarm ma 88 proc. udziałów w Medycynie i Farmacji, nie ma nad nią kontroli, co w praktyce oznacza wyeliminowanie z rynku detalicznego. W umowie spółki Medycyna i Farmacja zapisano bowiem, że uchwały walnego zgromadzenia muszą być podejmowane jednomyślnie i w obecności wszystkich wspólników. Obecny prezes Cefarmu Marek Zarakowski toczy ze swoim poprzednikiem (dziś szefem Medycyny i Farmacji) wojnę sądową. W dwóch procesach pozwany jest Cefarm, w trzecim jego spółka-córka. Stawką są odszkodowania w wysokości kilku milionów złotych. Dopóki konflikty nie zostaną zakończone, Cefarm nie ma co marzyć o wejściu do koncernu.
O tym, jak serio traktuje ten problem SLD, świadczy propozycja "pokojowego oddania władzy", którą latem 2001 r. złożył ówczesnemu prezesowi Cefarmu Andrzejowi Radziowi skarbnik SLD Edward Kuczera. - Nie znam w ogóle nazwiska tego pana - zapewnił nas Kuczera. Podobną ofertę miał złożyć Radziowi także przed wyborami obecny szef MSWiA Krzysztof Janik - Było to podczas jednego z bankietów. Janik wspominał coś o przetargu na nieruchomości Cefarmu i chciał, żeby go ktoś poznał z prezesem tej firmy - relacjonuje nasz informator. - Minister nie przypomina sobie takiego zdarzenia - twierdzi jego rzecznik Alicja Hytrek. Andrzej Radzio pytany o kontakty z liderami SLD odmówił komentarza.
Kłopotliwa Medycyna i Farmacja
Andrzejowi Radziowi, prezesowi Medycyny i Farmacji, na pewien czas udało się zahamować proces budowy holdingu farmaceutycznego. Jednak warszawskie grunty spółki Cefarm-Nieruchomości, idealne jako zabezpieczenie kredytów dla koncernu, trafiły okrężną drogą w ręce przedsiębiorcy bliskiego lewicy. Kupiła je poprzez agencję Merkury spółka Ancona należąca do Jarosława Mątkiewicza, syna byłego prezesa Ciechu i PZU. Było to 20 lipca 2001 r., gdy Cefarmem kierował jeszcze Andrzej Radzio. Merkury odkupił od niego spółkę Cefarm-Nieruchomości za 27,4 mln zł i jeszcze tego samego dnia sprzedał jej działki Anconie za 35,2 mln zł. Jarosław Mątkiewicz nie chciał zdradzić, dlaczego nie kupił gruntów bezpośrednio i taniej od Cefarmu. - Działamy na rynku jako powiernik inwestorów, najczęściej z branży handlowej, którzy nie życzą sobie ujawniania ich tożsamości - stwierdził tajemniczo.
Rząd liczy na to, że kapitał potrzebny na kosztowne badania nad lekami innowacyjnymi, ich produkcję i wprowadzenie na rynek uda się znaleźć na giełdzie. Jeśli ten plan się nie powiedzie, menedżerom koncernu i ich politycznym mocodawcom pozostaną na otarcie łez nieruchomości, na których sprzedaży można również zarobić. Firma Jarosława Mątkiewicza będzie musiała jedynie znaleźć inwestora, który odkupi od niej działki po zakładach farmaceutycznych.
Więcej możesz przeczytać w 40/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.