"Męczennik lekarzy" - polemika
Ksiądz Andrzej Luter przypuścił w minionym tygodniu na łamach "Rzeczpospolitej" ("Jak kardynałowie uśmiercają papieża", wydanie z 24 września 2003 r.) ostry atak na "Wprost" i na mnie osobiście. Wynika z niego tak naprawdę tylko jedno - że ksiądz dawno nie był w Rzymie i nie rozmawiał z nikim w Watykanie. Opinie o tym, dlaczego papież nie był leczony, które przytoczyliśmy w artykule "Męczennik lekarzy", są tam w środowiskach duchownych tak powszechne, że z pewnością dotarłyby i do niego. To nie "autorzy wiedzą, co słychać za Spiżową Bramą", to Wieczne Miasto aż huczy od plotek i pogłosek. My jednak nie pisaliśmy o plotkach i pogłoskach, choć karygodne byłoby ich przemilczanie. (Czy ten ptak gniazdo kala, co je kala, czy ten, co mówić o tym nie pozwala?) My przede wszystkim zacytowaliś-my najwyższej klasy autorytety medyczne.
Grzeszy ksiądz, posądzając o złe intencje cytowanych przez nas lekarzy. Proszę zapytać nawet świeżo upieczonego medyka, czy odbiegały one od prawdy. "Trudno wymagać od redaktora Pałasińskiego, by zrozumiał, czym jest świadectwo Jana Pawła II, jaki jest sens jego cierpienia" - pisze ksiądz Luter. Drogi księże, w tym właś-nie tkwi problem: Ojciec Święty wcale nie musi cierpieć! Zapewniają o tym lekarze: "Wystarczy, żeby był leczony" - mówią. "Jeśli nie będzie przyjmował lekarstwa, jego życie znacznie się skróci" - mówi prof. Gianni Pezzoli, a jego słowa potwierdzi każdy neurolog. Czy księdzu nie zależy na tym, by papież żył jak najdłużej i jak najdłużej pozostawał w dobrej formie psychofizycznej?
Grzeszy ksiądz, posądzając o złe intencje cytowanych przez nas lekarzy. Proszę zapytać nawet świeżo upieczonego medyka, czy odbiegały one od prawdy. "Trudno wymagać od redaktora Pałasińskiego, by zrozumiał, czym jest świadectwo Jana Pawła II, jaki jest sens jego cierpienia" - pisze ksiądz Luter. Drogi księże, w tym właś-nie tkwi problem: Ojciec Święty wcale nie musi cierpieć! Zapewniają o tym lekarze: "Wystarczy, żeby był leczony" - mówią. "Jeśli nie będzie przyjmował lekarstwa, jego życie znacznie się skróci" - mówi prof. Gianni Pezzoli, a jego słowa potwierdzi każdy neurolog. Czy księdzu nie zależy na tym, by papież żył jak najdłużej i jak najdłużej pozostawał w dobrej formie psychofizycznej?
DIAGNOZUJĄ JANA PAWŁA II Gianni Pezzoli dyrektor Ośrodka Choroby Parkinsona i Patologii Ruchu w Mediolanie Papież prawie na pewno nie jest leczony poprawnie, i to od dłuższego czasu. Na lotnisku w Bratysławie, kiedy musiał przerwać lekturę przemówienia, zapewne nie otrzymał leku. Następnego dnia był już raczej pod wpływem działania specyfiku o nazwie lewodopa, którego przyjmowanie jest wskazane ze względu na stan zdrowia Jana Pawła II. Mam nadzieję, że powody nieprzyjmowania przez papieża lekarstw są naprawdę ważne. Brak wspomnianej formy terapii sprawia jednak, że długość życia osoby cierpiącej na chorobę Parkinsona znacznie się skraca. Moim zdaniem, nie ma powodów medycznych uzasadniających w tym wypadku odstawienie lewodopy. Andrzej Friedman pracownik Akademii Medycznej w Warszawie, specjalista zajmujący się chorobą Parkinsona Ostatnio stan papieża wyraźnie się pogorszył, ponieważ lekarze prawdopodobnie zmniejszyli dawkę lewodopy lub całkowicie zaprzestali jej podawania. Ole Isacson Szpital Neurologiczny McLean w Bostonie Z chorobą Parkinsona można żyć nawet 35 lat, jednak w pewnym momencie życie chorego ulega swoistemu zamrożeniu. U Jana Pawła II ten moment jest bardzo bliski. Frantisek Cibulcik Ośrodek Leczenia Parkinsonizmu w Bratysławie Ruzinovie Papież może być w czwartym stadium choroby w pięciostopniowej skali Hoehn i Yahra, używanej od lat 60. do oceny zaawansowania choroby Parkinsona. Świadczą o tym znacznie ograniczone możliwości poruszania się Jana Pawła II i występujące na przemian stany dobrej i złej kondycji fizycznej. |
Więcej możesz przeczytać w 40/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.