Nowy szef NATO będzie musiał zbudować most między Paryżem, Berlinem a Waszyngtonem
Kiedy stąpasz po jajach, nie podskakuj" - lubił powtarzać szkockie przysłowie odchodzący szef NATO. Lord George Robertson przestanie być sekretarzem generalnym Paktu Północnoatlantyckiego jeszcze przed Bożym Narodzeniem. O jego następcy jedna z holenderskich gazet napisała, że jest tak wytrawnym dyplomatą, iż "umie chodzić po wydmuszkach".
Jaap de Hoop Scheffer zajmie fotel szefa sojuszu w czasie, kiedy można mówić już nie tylko o chodzeniu po wydmuszkach, ale o stąpaniu po polu minowym. Największym problemem, z jakim będzie sobie musiał poradzić, są stosunki między Francją a USA. Głęboka rysa, powstała w związku z wojną w Iraku, przebiega zresztą przez całą Europę. Ocieplenie stosunków prezydenta Busha z kanclerzem Schröderem nie zwiastuje końca konfliktu. Tak naprawdę Scheffer będzie musiał zbudować most między Paryżem, Berlinem a Waszyngtonem.
Holenderska sztuka walki
Kristin Krohn Devold, minister obrony Norwegii, do niedawna faworytka wśród kandydatów na stanowisko sekretarza generalnego NATO, podobała się niemal wszystkim. Jako polityk i jako pierwsza - potencjalnie - kobieta na tym stanowisku. Według niektórych, spodobała się jednak za bardzo w Waszyngtonie. Liczyło się też to, że Norwegia nie jest członkiem UE, a większość europejskich sojuszników należy do wspólnoty. Błyskotliwy Portugalczyk António Vitorino, unijny komisarz zajmujący się sprawami wewnętrznymi, też odpadł - wydał się za bardzo "unijny", "zbyt intelektualny". Z kolei we włoskim ministrze obrony narodowej Antonio Martino widziano "człowieka Berlusconiego".
Ostatni zrezygnował popierany przez Francuzów kanadyjski minister finansów John Manley. Wtedy na placu boju pozostał Jaap de Hoop Scheffer. Kilka tygodni temu pojechał do USA na spotkanie z prezydentem Bushem. Holenderskie rządy od lat umieją zręcznie lawirować między zwaśnionymi partnerami z dwóch brzegów Atlantyku. W efekcie Scheffer będzie trzecim Holendrem przewodzącym pracom NATO.
Atlantycki Europejczyk
Scheffer pracował już w NATO jako dyplomata w latach 1978-1980. Nieliczni, którzy pozostali z tamtych czasów w biurach sojuszu, nie potrafią sobie przypomnieć niepozornego Holendra, którym dziś zachwycają się niemal wszyscy. "Mimo zdecydowanej przychylności dla Waszyngtonu de Hoop Scheffer nie jest postrzegany jako amerykański piesek" - podkreśla belgijska gazeta "Le Soir", zwykle ostro zwalczająca przyjaciół Waszyngtonu. Holender w przeciwieństwie do polityków z ośmiu krajów Europy - m.in. z Polski, Wielkiej Brytanii i Włoch - nie podpisał słynnego "listu ośmiu" z wyrazami poparcia dla Stanów Zjednoczonych w czasie irackiego kryzysu. "Salonowym pieskiem" nazwał Scheffera wcześniej jego rodak, były premier Holandii Wim Kok, ale potem przeprosił. Inny były premier Andreas van Agt nie przeprasza jednak, gdy mówi, że de Hoop Scheffer został szefem NATO, bo umiał być "bardzo lojalny wobec Jego Wysokości w Białym Domu".
Krytyczne uwagi nie padają jednak z ust żadnego polityka spoza Holandii. Wszyscy zgadzają się z amerykańskim ambasadorem przy NATO Nicholasem Burnsem, że Scheffer jest "idealną osobą, by kontynuować transformację NATO". To "atlantycki Europejczyk" - wtórują francuskie dzienniki "Le Monde" i "Liberation", używając sformułowania ukutego w Londynie. "Ma wspaniałe wyczucie różnych wrażliwości po obu stronach Atlantyku" - zachwyca się szef belgijskiej dyplomacji Louis Michel. Zdaniem Joschki Fischera, w czasach gdy współpraca między UE i NATO staje się coraz ściślejsza, Jaap de Hoop Scheffer, "przekonany Europejczyk i człowiek bardzo przywiązany do relacji transatlantyckich, ma szczególne kwalifikacje na stanowisko sekretarza generalnego sojuszu".
W Kwaterze Głównej NATO urzędnicy mówią, że szefa NATO można ocenić dopiero po zakończeniu kadencji. Niemiec Manfred Wörner miał kiepską reputację, gdy wprowadzał się do niepozornej siedziby NATO w Brukseli, ale opuszczał ją w aurze sukcesu. Belg Willy Claes, z którym wiązano wielkie nadzieje, podał się do dymisji w atmosferze korupcyjnego skandalu. Wycofał się z polityki i można go teraz spotkać w nocnych klubach na wybrzeżu, grywającego jazzowe standardy.
Jaap de Hoop Scheffer zajmie fotel szefa sojuszu w czasie, kiedy można mówić już nie tylko o chodzeniu po wydmuszkach, ale o stąpaniu po polu minowym. Największym problemem, z jakim będzie sobie musiał poradzić, są stosunki między Francją a USA. Głęboka rysa, powstała w związku z wojną w Iraku, przebiega zresztą przez całą Europę. Ocieplenie stosunków prezydenta Busha z kanclerzem Schröderem nie zwiastuje końca konfliktu. Tak naprawdę Scheffer będzie musiał zbudować most między Paryżem, Berlinem a Waszyngtonem.
Holenderska sztuka walki
Kristin Krohn Devold, minister obrony Norwegii, do niedawna faworytka wśród kandydatów na stanowisko sekretarza generalnego NATO, podobała się niemal wszystkim. Jako polityk i jako pierwsza - potencjalnie - kobieta na tym stanowisku. Według niektórych, spodobała się jednak za bardzo w Waszyngtonie. Liczyło się też to, że Norwegia nie jest członkiem UE, a większość europejskich sojuszników należy do wspólnoty. Błyskotliwy Portugalczyk António Vitorino, unijny komisarz zajmujący się sprawami wewnętrznymi, też odpadł - wydał się za bardzo "unijny", "zbyt intelektualny". Z kolei we włoskim ministrze obrony narodowej Antonio Martino widziano "człowieka Berlusconiego".
Ostatni zrezygnował popierany przez Francuzów kanadyjski minister finansów John Manley. Wtedy na placu boju pozostał Jaap de Hoop Scheffer. Kilka tygodni temu pojechał do USA na spotkanie z prezydentem Bushem. Holenderskie rządy od lat umieją zręcznie lawirować między zwaśnionymi partnerami z dwóch brzegów Atlantyku. W efekcie Scheffer będzie trzecim Holendrem przewodzącym pracom NATO.
Atlantycki Europejczyk
Scheffer pracował już w NATO jako dyplomata w latach 1978-1980. Nieliczni, którzy pozostali z tamtych czasów w biurach sojuszu, nie potrafią sobie przypomnieć niepozornego Holendra, którym dziś zachwycają się niemal wszyscy. "Mimo zdecydowanej przychylności dla Waszyngtonu de Hoop Scheffer nie jest postrzegany jako amerykański piesek" - podkreśla belgijska gazeta "Le Soir", zwykle ostro zwalczająca przyjaciół Waszyngtonu. Holender w przeciwieństwie do polityków z ośmiu krajów Europy - m.in. z Polski, Wielkiej Brytanii i Włoch - nie podpisał słynnego "listu ośmiu" z wyrazami poparcia dla Stanów Zjednoczonych w czasie irackiego kryzysu. "Salonowym pieskiem" nazwał Scheffera wcześniej jego rodak, były premier Holandii Wim Kok, ale potem przeprosił. Inny były premier Andreas van Agt nie przeprasza jednak, gdy mówi, że de Hoop Scheffer został szefem NATO, bo umiał być "bardzo lojalny wobec Jego Wysokości w Białym Domu".
Krytyczne uwagi nie padają jednak z ust żadnego polityka spoza Holandii. Wszyscy zgadzają się z amerykańskim ambasadorem przy NATO Nicholasem Burnsem, że Scheffer jest "idealną osobą, by kontynuować transformację NATO". To "atlantycki Europejczyk" - wtórują francuskie dzienniki "Le Monde" i "Liberation", używając sformułowania ukutego w Londynie. "Ma wspaniałe wyczucie różnych wrażliwości po obu stronach Atlantyku" - zachwyca się szef belgijskiej dyplomacji Louis Michel. Zdaniem Joschki Fischera, w czasach gdy współpraca między UE i NATO staje się coraz ściślejsza, Jaap de Hoop Scheffer, "przekonany Europejczyk i człowiek bardzo przywiązany do relacji transatlantyckich, ma szczególne kwalifikacje na stanowisko sekretarza generalnego sojuszu".
W Kwaterze Głównej NATO urzędnicy mówią, że szefa NATO można ocenić dopiero po zakończeniu kadencji. Niemiec Manfred Wörner miał kiepską reputację, gdy wprowadzał się do niepozornej siedziby NATO w Brukseli, ale opuszczał ją w aurze sukcesu. Belg Willy Claes, z którym wiązano wielkie nadzieje, podał się do dymisji w atmosferze korupcyjnego skandalu. Wycofał się z polityki i można go teraz spotkać w nocnych klubach na wybrzeżu, grywającego jazzowe standardy.
Przywódcy paktu 1952-1957 - Hastings Ismay (Wielka Brytania) - doradca wojskowy Winstona Churchilla, szef brytyjskiego sztabu podczas II wojny światowej 1957-1961 - Paul-Henri Spaak (Belgia) - premier w latach 1938-1939 i 1947-1949, jeden ze współtwórców NATO i EWG 1961-1964 - Dirk Stikker (Holandia) - w latach 50. minister spraw zagranicznych 1964-1971 - Manlio Brosio (Włochy) - wicepremier oraz minister obrony w latach 40. 1971-1984 - Joseph Luns (Holandia) - jako minister spraw zagranicznych sygnował przystąpienie Holandii do EWG 1984-1988 - Peter Carrington (Wielka Brytania) - minister spraw zagranicznych, ustąpił po kryzysie falklandzkim w 1982 r. 1988-1994 - Manfred Wörner (Niemcy) - w latach 80. minister obrony 1994-1995 - Willy Claes (Belgia) - na przełomie lat 80. i 90. wicepremier oraz minister spraw zagranicznych 1995-1999 - Javier Solana (Hiszpania)- w latach 90. minister spraw zagranicznych 1999-2003 - George Robertson (Wielka Brytania) - w latach 1997-1999 minister obrony Źródło: NATO |
Jaap de Hoop Scheffer: "Wróg nie jest już tradycyjnym wrogiem. Wróg to teraz międzynarodowy terroryzm, to brak stabilności, to brak bezpieczeństwa. I to są powody obecności NATO w Afganistanie. To dlatego NATO pomaga polskiej dywizji w Iraku" W wywiadzie dla BBC "Europejska polityka zagraniczna dystansująca się od Stanów Zjednoczonych byłaby niezgodna z interesami Unii Europejskiej" Dla holenderskiego dziennika "NRC Handelsblad" |
Jaap de Hoop Scheffer urodził się w Amsterdamie w 1948 r. Odbył dwuletnią służbę wojskową w holenderskich siłach lotniczych, potem zatrudnił się jako asystent prasowy w MSZ. Pracował m.in. jako dyplomata w Ghanie, przez dwa lata zajmował się w NATO planowaniem obronnym, był prywatnym sekretarzem czterech szefów holenderskiej dyplomacji i rzecznikiem holenderskiej chadecji ds. międzynarodowych. W kontaktach z mediami wypada blado, co było jedną z głównych przyczyn odsunięcia go od przywództwa w partii chadeckiej w 2001 r. Jaap de Hoop Scheffer w obu rządach Balkenendego był ministrem spraw zagranicznych. Zna biegle angielski, mówi świetnie po francusku i niemiecku. Lubi angielską literaturę i francuskie filmy. Jego żona uczy francuskiego, a on w wolnych chwilach grywa w tenisa. |
Więcej możesz przeczytać w 40/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.