15 GNIEWNYCH LUDZI |
---|
Czym jest Trybunał Konstytucyjny Trybunał Konstytucyjny jest samodzielnym organem konstytucyjnym państwa. Trybunał Konstytucyjny i Trybunał Stanu pozostają poza systemem sądów, tworząc drugi, odrębny segment władzy sądowniczej. Postulaty wprowadzenia sądownictwa konstytucyjnego pojawiły się w latach 1980-1981. Już w czasie stanu wojennego znowelizowano konstytucję, powołując Trybunał Stanu oraz Trybunał Konstytucyjny. Tylko niektóre orzeczenia TK były ostateczne, bo orzeczenia o niekonstytucyjności ustaw podlegały rozpatrzeniu przez Sejm, który mógł je odrzucić większością 2/3 głosów. Dopiero nowa konstytucja w 1997 r. zmieniła pozycję ustrojową TK. Trybunał składa się z 15 sędziów wybieranych przez Sejm na 9 lat. Kadencja liczona jest indywidualnie dla każdego sędziego, co pozwala uniknąć sytuacji, gdy jednocześnie powołuje się znaczną liczbę sędziów. Kandydatów na stanowisko sędziego może przedstawić grupa co najmniej 50 posłów lub Prezydium Sejmu. OD POCZĄTKU SWOJEJ DZIAŁALNOŚCI TK rozpatrzył: 489 spraw dotyczących stwierdzenia zgodności ustaw z konstytucją 405 skarg konstytucyjnych 183 sprawy dotyczące stwierdzenia zgodności podstawowych aktów normatywnych z ustawami i konstytucją 158 pytań prawnych 16 spraw wszczętych z inicjatywywłasnej TK 2 sprawy dotyczące stwierdzenia zgodności z konstytucją celówlub działalności partii politycznych Najgłośniejsze wyroki TK
Wkrótce Sejm wybierze aż sześciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Będzie to największa jednorazowa wymiana sędziów TK od 1997 r. Czeka nas również zmiana na stanowisku prezesa trybunału. Prezydent Lech Kaczyński musi dokonać wyboru nowego prezesa spośród dwóch zgłoszonych kandydatów. Pikanterii całej sprawie dodaje to, że jeden z nich to dawny senator PC, a drugi to były poseł SLD. Prezydent musi wybrać również nowego wiceprezesa TK. KANDYDACI NA PREZESA TK Jerzy Stępień (ur. 7 września 1946 r.) W 1969 r. ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Przez kilkanaście lat był sędzią, a potem radcą prawnym. Od 1989 r. do 1993 r. był senatorem RP (najpierw z ramienia OKP, a potem Porozumienia Centrum). Był współtwórcą reformy samorządu terytorialnego w latach 1989-1999. Od 1990 r. do 1993 r. pełnił funkcję generalnego komisarza wyborczego. W latach 1997-1999 był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jest autorem licznych publikacji z zakresu administracji publicznej, prawa wyborczego, prawa konstytucyjnego i historii najnowszej. W czerwcu 1999 r. został powołany przez Sejm RP w skład Trybunału Konstytucyjnego. Marek Mazurkiewicz (ur. 20 czerwca 1931 r.) W 1954 r. ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Wrocławskiego. W 1956 r. rozpoczął pracę naukową na tej uczelni. Jest profesorem nadzwyczajnym. Był m.in. członkiem Senatu i prorektorem Uniwersytetu Wrocławskiego. Równolegle pracował jako sędzia. Przez trzy kadencje od 1991 do 2001 r. był posłem (najpierw SdRP, a potem SLD). Jest autorem licznych publikacji z zakresu prawa finansowego i prawa ochrony środowiska. W listopadzie 2001 r. został wybrany przez Sejm RP na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Kto może zostać sędzią TK Kandydatem na sędziego TK może zostać osoba, która ma kwalifikacje wymagane do zajmowania stanowiska sędziego Sądu Najwyższego lub Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oznacza to - poza wymogiem ukończenia studiów prawniczych i odpowiedniej aplikacji - konieczność wykazania się co najmniej 10-letnim stażem pracy w zawodzie prawniczym. Z tego warunku są zwolnieni profesorowie i doktorzy habilitowani nauk prawnych. Niezawisłość sędziów Podstawową gwarancją niezawisłości jest zakaz wybierania sędziego na kolejną kadencję oraz zakaz usunięcia ze stanowiska w trakcie kadencji. Wybór prezesa i wiceprezesa TK Prezes i wiceprezes TK są mianowani przez prezydenta spośród dwóch kandydatów przedstawionych na każde z tych stanowisk przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału. Wygaśnięcie mandatu Wygaśnięcie mandatu sędziego może nastąpić jedynie wskutek:
TK działa przy al. Szucha 12a, w budynku z początku XX wieku. Początkowo było tam kasyno oficerskie Korpusu Kadetów im. Aleksandra Suworowa. Po II wojnie światowej znajdowała się w nim Centralna Biblioteka Wojskowa. Siedzibą Trybunału Konstytucyjnego jest od 1995 r. SĄD NAJWYŻSZY USA Podejmuje decyzje w tak kluczowych sprawach, jak legalizacja aborcji czy małżeństw homoseksualnych. W 2000 r. decyzja sądu rozstrzygnęła spory o wynik wyborów prezydenckich, uznając zwycięstwo George'a W. Busha. Sąd składa się z 9 sędziów wyznaczanych przez prezydenta. Potem ich kandydatury musi zatwierdzić Senat. Kadencja sędziego jest dożywotnia. Ten system ma zapewnić pełną niezawisłość sędziów i uwolnić ich od jakichkolwiek nacisków politycznych. Możliwość wyboru sędziów Sądu Najwyższego jest jednym z najważniejszych uprawnień prezydenta. Prezydenci zwykle wybierają kandydatów o podobnym do swojego światopoglądzie. Często prezydenci żałowali potem swoich nominacji, ale cofnąć ich nie mogli (na przykład nominowany przez Geralda Forda John Stevens dostał się do SN jako konserwatysta, a dziś jest jednym z największych liberałów w tym gremium). TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY RFN Na straży konstytucji Niemiec stoi Federalny Trybunał Konstytucyjny. Sędziowie są powoływani w połowie przez Bundestag i w połowie przez Bundesrat. Sędziów wybiera się na kadencje indywidualne. Procedura ich powoływania wymaga uzgodnień między najsilniejszymi frakcjami w parlamencie. Za sprawą takiego kompromisu unika się wyboru sędziów skrajnych poglądach. Ponadto w drodze politycznego zwyczaju przyjęło się, że po upływie kadencji sędziego wybranego na przykład z inicjatywy chadecji prawo wskazania kandydata na jego miejsce pozostaje nadal w gestii CDU/CSU. Kadencja sędziego trybunału wynosi 12 lat. Niedopuszczalny jest ponowny wybór tego samego sędziego. |
SKANER POLSKA
SKARB TAJNIAKÓW
Kiszczak przed komisję
Gen. Czesława Kiszczaka, byłego szefa MSW, chce przesłuchać komisja weryfikacyjna WSI w sprawie powojennych losów Funduszu Obrony Narodowej (środków gromadzonych przez władze II RP na dozbrojenie armii). Część FON zagrabiona po wojnie przez wywiad wojskowy PRL odnaleziono w sejfie w centrali WSI. Znalazła się w nim biżuteria, złoto i monety. Sprawę ujawnił "Wprost" ("Skarb tajniaków", nr 37). Przedstawiciele komisji weryfikacyjnej uważają, że Kiszczak powinien mieć wiedzę na temat złotego skarbu w sejfie WSI, ponieważ w drugiej połowie lat 40. - jako oficer wojskowych służb specjalnych - był na placówce w Londynie i uczestniczył w operacji sprowadzenia FON do rządzonej przez komunistów Polski. Ponadto w latach 1972-1979 był szefem zarządu II Sztabu Generalnego WP. - Gen. Kiszczak otrzyma zaproszenie do stawienia się w celu udzielenia wyjaśnień w trybie wysłuchania - mówi Piotr Bączek, rzecznik wiceministra obrony Antoniego Macierewicza. Zdaniem Bączka, wśród kosztowności znalezionych w sejfie WSI przez komisję likwidacyjną oprócz pozostałości z zaginionej części FON znajdują się także precjoza pochodzące z afery "Żelazo". W połowie lat 80. aferę "Żelazo" badała specjalna komisja MSW; a Czesław Kiszczak był wtedy ministrem spraw wewnętrznych. Dlatego komisja weryfikacyjna WSI zamierza zapytać go również o okoliczności przejęcia części łupów z afery "Żelazo" przez wywiad wojskowy PRL. Jest już przesądzone, że sprawa sejfu WSI trafi do prokuratury wojskowej. W grę wchodzi podejrzenie kradzieży mienia państwowego znacznej wartości.
Skarbem, na który natknęła się komisja likwidacyjna WSI, zajmie się w tym tygodniu również sejmowa komisja ds. służb specjalnych. Jej szef Marek Biernacki (PO) specjalnie rozszerzył porządek obrad. - Jestem zbulwersowany odkryciem dokonanym przez likwidatorów WSI. Zdeponowanie w sejfie WSI skarbu, o którego istnieniu nic nie wiedziała komisja sprawująca z mocy prawa nadzór nad służbami specjalnymi, oznacza złamanie podstawowych reguł państwa demokratycznego - mówi "Wprost" Biernacki. Jego zdaniem, w sejfie WSI były środki finansowe pozostające poza wszelką kontrolą, a zatem służba ta miała możliwości prowadzenia nieudokumentowanych akcji. Według Biernackiego, w służbach specjalnych Polski po upadku komunizmu nie było dotychczas większej afery niż ta ze skarbem w sejfie WSI.
W wyjaśnieniu zagadki sejfu pomogłoby przesłuchanie byłych oficerów oddziału finansów zarządu II SG WP, a potem WSI - płk. Jerzego Sprawki i płk. Józefa Krześniaka. Według naszych ustaleń, obaj są obecnie cywilnymi pracownikami WSI.
Według informacji "Wprost" potwierdzonych w kilku źródłach, jeszcze w latach 1997-2001, gdy szefem WSI był gen Tadeusz Rusak, w sejfie WSI oprócz cennych precjozów i monet był również stos złotych sztab. Według Piotra Bączka, w sejfie znaleziono jedynie biżuterię i monety. O tym, na co wykorzystali złote sztaby następcy Rusaka, mogą świadczyć sugestie Jerzego Szmajdzińskiego, szefa MON za rządów SLD. - Różne przedmioty w zasobach służb specjalnych wykorzystuje się w bardzo trudnych, skomplikowanych operacjach - komentował publikację "Wprost" Jerzy Szmajdziński.
Grzegorz Indulski
Jarosław Jakimczyk
TELEWIZJA
Kuchenny show
Kuchnia.tv, kanał telewizyjny w całości poświęcony kulinariom, startuje 30 września na platformie Cyfra+. Wypełnią go programy brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie, australijskie, francuskie i polskie. Zobaczymy m.in. programy Marthy Stewart i Jamiego Olivera, największej brytyjskiej gwiazdy kulinarnej. Jego show przyciąga przed ekrany do 6 mln widzów. Oliver stał się już człowiekiem instytucją. Kiedy powiedział w swoim programie o fatalnej jakości posiłków serwowanych w szkolnych stołówkach, brytyjski rząd przyznał na poprawę tej sytuacji 280 mln funtów. Kucharz został potem wyróżniony tytułem Największa Inspiracja Polityczna 2005.
Najpopularniejszy polski program kulinarny, "Kuchnia z Okrasą", oglądało w tym roku (od stycznia do sierpnia) 1,9 mln osób. - Programy kulinarne mają szansę pozyskania większej widowni, bo zmieniło się podejście Polaków do jedzenia. Coraz częściej jest ono tematem rozmów towarzyskich - tłumaczy Aleksandra Marciniak z Cyfry+. Na antenie Kuchni.tv ma się pojawić nowy program z prowadzącym, który dotychczas nie występował w mediach. Oprócz programów o gotowaniu telewizja będzie pokazywać filmy i seriale, w których przewijają się wątki kulinarne, na przykład "Smażone zielone pomidory". (AGN)
ZEGAREK
Kubica Chrono
Debiut Roberta Kubicy w wyścigach Formuły 1 zbiegł się z wypuszczeniem przez firmę Certina zegarka sygnowanego nazwiskiem Polaka. Przygotowano 720 sztuk DS Action Chrono Robert Kubica (silnik bolidu BMW-Sauber, którym jeździ Kubica, ma 720 koni mechanicznych). Czarna tarcza zegarka nawiązuje do tablic samochodów F1. Na deklu każdego egzemplarza, obok podpisu kierowcy i napisu "Official Robert Kubica Watch", znajduje się indywidualny numer. Zegarek z numerem "1" otrzymał oczywiście Robert Kubica. (PJ)
STANDARD ŻYCIA
MISS WORLD
Piękny patriotyzm
Aż trzy godziny spędzą w Muzeum Powstania Warszawskiego finalistki konkursu Miss World. - To pomysł Julii Morley [szefowej konkursu]. Pytała o muzeum już w styczniu, gdy zapadła decyzja, że Warszawa będzie organizować finał - mówi Tadeusz Deszkiewicz z biura promocji Warszawy. W rocznicę wybuchu II wojny światowej finalistki Miss World złożyły kwiaty przed Grobem Nieznanego Żołnierza, w Gdańsku spotkały się z Lechem Wałęsą, oddały hołd poległym stoczniowcom, były też na Wawelu. - Dla części finalistek, na przykład Jane Sousy Borges Oliveiry z Brazylii, przyjazd do Polski jest pierwszą wizytą zagraniczną w życiu. Korzystamy z tego i przy okazji przedstawiamy im lekcję polskiego patriotyzmu - tłumaczy Deszkiewicz. (WAK)
ZAMACH NA MILLERA
Czerwona rtęć
Czy prezydent Aleksander Kwaśniewski sugerował tajnym służbom, by kryły sprawców prowokacji wymierzonej w Aleksandra Gudzowatego? Jak napisaliśmy w ubiegłym tygodniu w tekście "Zamach na Millera", trzy lata temu w warszawskich kręgach biznesowo-politycznych pojawiła się plotka, jakoby Gudzowaty rozpowiadał, że nie może prowadzić interesów, bo nie opłaca się synowi ówczesnego premiera Leszka Millera. 17 czerwca 2003 r. Gudzowaty oficjalnie zawiadomił o prowokacji ówczesnego szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego. Jak ustalił "Wprost", badający sprawę ówczesny szef WSI Marek Dukaczewski latem 2003 r. spotkał się z Janem Bisztygą (byłym pracownikiem wywiadu i doradcą Millera, a obecnie pracownikiem Bartimpeksu) i przekazał mu informacje, że za ataki na Gudzowatego są odpowiedzialni byli i obecni oficerowie służb cywilnych i wojskowych. Mieli oni działać z finansowych pobudek. Dukaczewski przyznał w rozmowie z Bisztygą (w aktach sprawy znajduje się notatka Bisztygi z tego spotkania), że WSI zidentyfikowały grupę tych oficerów, ale prezydent Aleksander Kwaśniewski miał zabronić ujawniania komukolwiek tej sprawy.
"Przekażcie im, aby się modlili, żebym nie miał zawału serca. Wszystkie dowody w sprawie są bowiem profesjonalnie zabezpieczone" - poinformował Gudzowaty 10 lipca 2003 r. szefów tajnych służb (ABW - Andrzeja Barcikowskiego i AW - Zbigniewa Siemiątkowskiego) oraz szefa Kancelarii Prezydenta Marka Ungiera. Dał w ten sposób do zrozumienia, że ma mocne dowody wskazujące na sprawców prowokacji skierowanej przeciw niemu i jego spółce Bartimpex. Jak ustalił "Wprost", wiosną 2006 r. te dowody trafiły do Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga Północ.
Działania funkcjonariuszy UOP przeciw Gudzowatemu mają sięgać początku lat 90. 14 grudnia 1993 r. Bartimpex poinformował szefa UOP, gen. Gromosława Czempińskiego, o próbach niszczenia wizerunku firmy. Kontrwywiad UOP, kierowany przez płk. Konstantego Miodowicza (obecnie posła PO), sporządzał m.in. raporty wskazujące, że Bartimpex handluje radioaktywnymi pierwiastkami (miały one wskazywać na "czerwoną rtęć" - w rzeczywistości nie istniejącą). Badająca sprawę prokuratura, przesłuchując oficerów służb w sprawie działań przeciw Gudzowatemu, notorycznie nie wzywała jego adwokata, przez co większość przesłuchań musiała zostać powtórzona.
Jan Piński
SKANER ŚWIAT
ORIANA (1929-2006)
Michael A. Ledeen
Jeden z najwybitniejszych na świecie ekspertów w dziedzinie wywiadu, stosunków międzynarodowych i walki z terroryzmem
Wiedzieliśmy, że jest chora, ale w pewien sposób liczyliśmy na to, że chorobę pokona. Mieliśmy nadzieję, że mieszanka papierosów i jej własnej obfitej żółci pomoże jej pokonać "obcego" - tak samo jak pokonała Chomeiniego, Kissingera, Kadafiego i Carrillo. Oriana była jedną z tych wielkich osobowości, które przewyższały wszystkich dookoła. W jej świecie nie było szarości, wszystkie sprawy były zawsze jasno określone. To czyniło przyjaźń z nią wyzwaniem, ponieważ w jednej chwili miało się wrażenie, że jest się uwielbianym i podziwianym, aby potem poczuć się głupkiem. Ale ona ceniła przyjaźń i wczorajszy idiota nazajutrz znów był podziwiany. Po prostu trzeba było zaakceptować to, że tak się dzieje, a potem przechodzi. Zaszczytem było ją znać i być prowokowanym, pobudzanym, obejmowanym i obrażanym.
Była wyjątkową kobietą. Była również wyjątkową pisarką, jedną z największych w naszym pokoleniu. Jej tyrady przeciwko islamskiemu nazizmowi publikowano w 30 językach, sprzedano ponad 3 miliony jej książek. Jej wcześniejsze książki, zwłaszcza niesamowite wywiady, w których potrafiła prowokować ludzi możnych, znakomitych i złych do całkowitego odkrycia się, wciąż są lekturą obowiązkową. Po prostu nie można zrozumieć historii ostatnich trzydziestu lat bez jej wskazówek. Poznałem Orianę już doświadczoną ciężką walką z "obcym". Mimo to była pełną życia, kokieteryjną dziewczyną w aurze feromonów, ciągle uwielbiającą się otaczać mężczyznami, którzy doceniali jej niebywały urok. Wystarczy tylko spojrzeć na jej niektóre zdjęcia z młodości.
Była z krwi i kości bojownikiem o wolność, co wynikało z dumy i godności ludzi jej pokroju. Miała dziadka anarchistę, ojca antyfaszystę (skazanego kiedyś na karę śmierci) i matkę ostrą jak brzytwa. Jako nastolatka Oriana brała udział w tajnych misjach antyfaszystowskiego ruchu oporu w Toskanii. Nie mam wątpliwości, że całe swoje dorosłe życie spędziła, pełniąc służbę, która miała udowodnić, że jest godna swojego nazwiska. Była jedną z wielkich nonkonformistek, zwalczała tyranię wszędzie tam, gdzie ją dostrzegała, i zawsze przeciwstawiała się złu (zwłaszcza w rękach hipokrytów) wszędzie tam, gdzie czuła jego gnijący odór. Odznaczała ją rzadka mieszanka zadziwiającego kobiecego wyczucia tonu i obiektywizmu, co kazało jej dostrzegać pozytywne cechy nawet w najgorszych ludziach, na przykład zauważyć swoistą elegancję i polot u ajatollaha Chomeiniego.
Ci, którzy znają Włochy, dostrzegą w Orianie kwintesencję Toskanii przebijającąz jej tekstów: twardych, intelektualnie brutalnych, dyskwalifikujących każdego, kto nie spełniał niewiarygodnie wysokich standardów. Toskańczycy byli najgorszymi faszystami i najgorszymi komunistami - bezkompromisowymi, okrutnymi i dogmatycznymi. Na nasze szczęście celem Oriany była pogoń za prawdą bez względu na polityczne i społeczne konsekwencje. Kiedyś uważana za hołdującą modnej lewicy, potem upajała się ostracyzmem, na który skazali ją wcześniejsi wielbiciele. Znacznie głębiej analizowała słowa swoich krytyków niż wielbicieli, ponieważ zawsze chciała zmiażdżyć krytykę. Kiedyś spędziłem z nią pół dnia w jej domu na Manhattanie, odpowiadając na wymierzone w nią ataki we włoskiej i francuskiej prasie. Kiedy skończyliśmy, uśmiechnęła się z zadowoleniem i pobiegła do kuchni, aby przygotować obiad. Bo była piekielnie dobrą kucharką, zadowoloną, gdy znalazła kogoś, kto dzielił z nią tę pasję.
Kładła olbrzymi nacisk na doskonałość we wszystkim, co robiła, nie dopuszczała myśli, że mogłaby być przeciętna, rutynowa i pozbawiona wyjątkowości. Wielu ludzi było zaskoczonych tym, że mieszkała jak odludek w Nowym Jorku zamiast we Florencji, ale Ameryka była wielką częścią jej duszy. Jako prawdziwa bojowniczka o wolność musiała kochać Amerykę i kochała ją, nienawidząc jednocześnie, gdy nie potrafiła spełnić jej wysokich wymagań. Musiała tu żyć, tak samo jak musiała umrzeć we Florencji, gdzie spocznie na cmentarzu ewangelickim u boku swych rodziców.
Nie powinniśmy się spieszyć z grzebaniem Oriany. Wciąż jest z nami: wystarczy spojrzeć na dzisiejsze wiadomości, pełne groteskowych zniekształceń wypowiedzi Benedykta XVI. To efekt tego, co Orianę irytowało najbardziej: politycznie poprawnego strachu przed urażeniem muzułmanów, nawet tych, którzy żądają naszej śmierci. Oriana i Benedykt XVI wyraźnie zgadzali się z sobą jako naprawdę dziwny duet - ona ateistka (choć paradoksalnie nazywająca się "chrześcijańską ateistką") i on teolog. Ale dlaczego nie? W końcu była jedyną ateistką, która broniła Bożego Narodzenia przed spustoszeniami ze strony amerykańskich sekularystów.
Oriana Fallaci
Świadek XX wieku
prof. Bronisław Geremek, były minister spraw zagranicznych, eurodeputowany
Oriana Fallaci była jedną z najwybitniejszych przedstawicielek dziennikarskiej profesji, zarówno jako reporterka, korespondentka wojenna, autorka wywiadów, komentatorka, publicystka, jak i pisarka. Jak nikt inny potrafiła opisywać współczesny świat. W ten sposób stała się świadkiem epoki. Świadkiem bardzo szczególnym, bo emocjonalnie zaangażowanym we wszystko, co relacjonowała. Z taką samą pasją pisała o sytuacji na Bliskim Wschodzie, jak i w Polsce, gdy zainteresowała się "Solidarnością". Była w tym prawdziwa do bólu. Pamiętam, jak rozmawiałem z nią przed jej wywiadem z Lechem Wałęsą: była pełna podziwu i szacunku dla polskiej opozycji i samego Wałęsy. Mimo to rozmowa z nim przebiegała w zupełnie innym tonie - Fallaci nie przyklękła przed Wałęsą, ale wręcz go zaatakowała. Miała zwyczaj spychać rozmówców w kąt. Prowokacja i konfrontacja były jej metodą na dotarcie do tego, co w dziennikarstwie najważniejsze - do prawdy.
Podziwiałem jej stosunek do choroby i do życia - pełen autentycznej odwagi. Nie miałem wątpliwości, kiedy przyłączałem się do apelu broniącego Fallaci przed sądem. O wolność wypowiadania sądów i ekspresję poglądów trzeba walczyć. Ostatnie lata życia dziennikarki - a szczególnie pięć ostatnich - pokazały światu jej nowe oblicze. Jej poglądy, zwłaszcza te dotyczące islamu jako religii i systemu oraz muzułmanów, były - moim zdaniem - zaprzeczeniem tego, co przez całe życie głosiła, czyli szacunku dla człowieka. Pogarda wobec innych, strach przed innością, a przede wszystkim ogromna nienawiść nie pasowały do jej osobowości. Głos Oriany Fallaci na przełomie wieków był głosem pełnym nienawiści i bezsilności. A nienawiść nigdy nie jest sposobem na rozumienie i zmienianie świata. Tymczasem u Fallaci ładunek wściekłości i nienawiści był wręcz odpychający. Z takim samym zapałem, z jakim przez większość życia angażowała się w - upraszczając - lewicową wizję świata, w końcówce życia kierowała się w stronę fundamentalizmu. Atakowała nie tylko świat islamu, ale też Europę: za słabość, oportunizm, zbytnie przystosowywanie się do innych. Proponowała wykluczenie, czyli zaprzeczenie otwartości, która charakteryzowała europejskiego ducha. Była wściekła, że Europy nie stać na to, by na nienawiść odpowiedzieć nienawiścią.
Orianie Fallaci udała się rzadka sztuka - wywarła namacalny wpływ na debatę o cywilizacji. Nie jestem jednak pewien, czy był to wpływ pozytywny. W ostatnich latach Fallaci chciała pchnąć świat, zwłaszcza Europę na nowe tory, bardziej fundamentalistyczne, z agresywną zadziornością postanowiła stanąć w obronie tradycyjnych wartości. Wybrała do tego złe metody, bo nienawiść i pogarda na pewno nie są w stanie zmienić świata na lepsze. Zmienił się także stosunek Fallaci do religii - odkryła w chrześcijaństwie nie tylko spoiwo cywilizacji Zachodu, ale też i wartości, których nie ma nigdzie indziej. Jej rozmowa z papieżem Benedyktem XVI nie była spotkaniem dwojga ludzi polityki, bo ani papież, ani ona nie mają takich ambicji i intencji, lecz bardzo osobistym zetknięciem z Kościołem. To, co było najbardziej wartościowe w Fallaci, to pasja, odwaga i niezłomność, z jaką broniła swoich poglądów.
Notowała: Dominika Ćosić (Bruksela)
Tako rzecze Fallaci
"Nie ma u nas miejsca dla muezinów, minaretów, fałszywych abstynentów, dla ich pieprzonego średniowiecza, dla ich pieprzonego czarczafu" ("Wściekłość i duma", 2001)
"Przepraszam, wybacz i spierdalaj"(odpowiedź na słowa Adela Smitha, przywódcy włoskich muzułmanów, który zarzucił jej obrazę uczuć religijnych)
"Słabość Zachodu ma źródło w tak zwanym obiektywizmie. Obiektywizm nie istnieje. Świat jest hipokryzją podtrzymywaną przez kłamstwo, że prawda leży pośrodku. Czasami prawda jest tylko po jednej stronie" ("Wściekłość Oriany Fallaci", "New York Observer" z 27 stycznia 2003)
"Europa coraz bardziej staje się kolonią islamu, a Włochy są jej twierdzą. W każdym z naszych miast jest drugie miasto - miasto muzułmanów rządzone przez Koran" ("Siła rozumu", 2004)
"Czy nie zdajecie sobie sprawy, że ludzie tacy jak Osama bin Laden czują się uprawnieni do tego, żeby zabijać was i wasze dzieci tylko dlatego, że pieprzycie się, kiedy macie ochotę, gdzie macie ochotę i z kim macie ochotę? Nawet to was nie obchodzi, idioci? Dzięki Bogu jestem ateistką" ("Wściekłość i duma", 2001)
RELIGIA
Furia świata islamu
Gordon Thomas dla "Wprost"
Tej niedzieli, gdy bawarski barokowy zegar wybił 5.30 w apartamentach papieskich, 79-letni Benedykt XVI zbudził się z przeświadczeniem, że do Watykanu znów dotrą doniesienia ze świata, które towarzyszą mu od dnia, gdy w Niemczech zacytował zapomniany średniowieczny tekst. Wkład Mahometa do religii nazwano w nim "nieludzkim i złym".
Krytycy papieża w Watykanie twierdzą, że jego słowa nie padły przypadkowo, że odnosząc się krytycznie do islamu, chciałby zmienić politykę Kurii Rzymskiej. Wspominają też, że papież wcześniej przygotował się na konfrontację z islamem, na co nie poważył się żaden z jego poprzedników w naszych czasach. Podczas gdy Watykan próbuje uspokoić furię świata islamu, Benedykt nadal odmawia pełnych przeprosin. Wątpliwe, czy konsultował swoje wystąpienie z którymś z kardynałów. Passus o Mahomecie został napisany odręcznie, drobnym pismem, które mogliby odszyfrować tylko osobisty sekretarz papieża ks. Georg Gaenswein i siostry zakonne, asystentki Ingrid Stampa i Brigit Wansing.
Dla 2 663 urzędników Kurii Rzymskiej, przez których Benedykt XVI rządzi Kościołem na całym globie, najważniejszy będzie trwały wpływ słów papieża na stosunki Watykanu ze światem muzułmańskim. Starannie dobrane wytłumaczenie słów Benedykta, przedstawione ostatnio przez Watykan, nie uspokoiło muzułmanów. Pułkownik Elmer Marer, watykański szef bezpieczeństwa, otrzymał ostrzeżenia od CIA i MI6, że życie papieża może być zagrożone.
Marer omawiał już z Benedyktem XVI konieczność założenia kamizelki kuloodpornej, jeśli papież zdecyduje się pojechać w listopadzie do Turcji. Złowrogo powraca fakt, iż właśnie Turek Mehmet Ali Agca próbował przed laty zabić Jana Pawła II na placu św. Piotra. Właśnie w Turcji ukazała się też książka "Kto zabije Benedykta XVI?", a jeden z ostatnich bestsellerów w tym kraju to "Mein Kampf" Adolfa Hitlera.
Tłumaczył David Dastych
O wizycie Benedykta XVI w Niemczech piszemy też w artykule "Papież w kraju pogan", str. 104
Fot: J. Marczewski, K. Mikuła
Więcej możesz przeczytać w 38/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.