Czechow w wersji skróconej i wydłużonej zarazem. Skróconej, bo trochę dialogów wycięto, a wydłużonej, bo dołożono pomysł Pera Olova Enquista na lifting mistrza. Miał to być dalszy ciąg "Trzech sióstr", ale reżyser Piotr Cieślak zaserwował widzom tylko niepotrzebną wariację na temat klasyki. Nowości tu jak na lekarstwo. Jedynym dodatkiem do oryginału szwedzkiej wersji rosyjskiego dramatu jest przenikanie się planów czasowych. Mamy zarówno młode bohaterki z wersji Czechowa, jak i te same bohaterki po latach i przejściach. W ten sposób trzy siostry gra sześć aktorek. Ale co z tego, skoro młode słowo w słowo cytują Czechowa, a starsze wzorcowo go naśladują, zapatrzone w wyimaginowaną, złudną przyszłość. Tak jak w oryginale żyją nadzieją, że "gdzieś" i "kiedyś" będzie lepiej, a prawdziwe życie przecieka im niepostrzeżenie przez palce. Nie mówią jednak nic, czego by sam Czechow sto lat temu nie powiedział. Nawet tak doskonałe aktorki, jak Joanna Szczepkowska, Katarzyna Figura i Jadwiga Jankowska-Cieślak, nie są w stanie obronić swoich bohaterek. Całą inscenizację ratuje tylko scenografia: pomysłowa, ascetyczna i plastyczna. Odciąga na chwilę uwagę od nudnawego spektaklu i zgubnych skutków poprawiania tego, co było dobre.
Iga Nyc
"Siostry", reż. Piotr Cieślak, Teatr Dramatyczny w Warszawie
Więcej możesz przeczytać w 38/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.