Rozmowy telefoniczne będą tanieć do czasu, aż będą darmowe
Czy można za 3 zł tygodniowo rozmawiać do woli przez komórkę z abonentami z 35 krajów Europy i USA? Tak, i to już teraz - od 18 września 2006 r. Taką ofertę wprowadził portal internetowy Onet.pl. Ale to dopiero początek prawdziwej rewolucji cenowej w telekomach. Jak się dowiedzieli dziennikarze "Wprost", w październiku firma Tlen.pl wprowadza usługę telefonii stacjonarnej bez abonamentu i z rozmowami lokalnymi o jedną czwartą tańszymi niż w Telekomunikacji Polskiej. Jeszcze w tym tygodniu do premiera Jarosława Kaczyńskiego wpłynie wniosek o zmianę rozporządzenia umożliwiającego blokowanie przyznawania pozwoleń na budowę nadajników czwartego operatora telefonii komórkowej P4 - ze względu na ich rzekomą szkodliwość dla środowiska. - Już za pół roku Polacy przekonają się, jak wyglądają korzyści z prawdziwej konkurencji w telekomunikacji - mówi "Wprost" Chris Bannister, prezes P4.
W grudniu 2006 r. właściciel Polsatu Zygmunt Solorz startuje z pierwszym w Polsce wirtualnym operatorem komórkowym pod nazwą Cyfrowy Polsat. A w pierwszej połowie 2007 r. Tele2 wprowadzi nie limitowane rozmowy z telefonu stacjonarnego za cenę mniejszą niż 100 zł! Kilkakrotny spadek cen rozmów telefonicznych to dopiero początek łamania monopolu TP oraz oligopolu trzech operatorów komórkowych: Ery, Plusa i Orange. - W następnej kolejności zrezygnujecie z telefonu stacjonarnego i będziecie korzystać tylko z komórki za niewielką jednorazową miesięczną opłatę, a za dziesięć lat rozmowy telefoniczne będą za darmo - mówi "Wprost" Niklas Zennstršm, twórca programu Skype, który pierwszy umożliwił darmowe rozmowy telefoniczne przez Internet.
Cenowa rewolucja
Na ponad 90-procentowych obniżkach rachunków telefonicznych zyskają niemal 2 mln Polaków pracujących w krajach Unii Europejskiej i USA oraz ich rodziny. 18 września 2006 r. największy polski portal internetowy Onet.pl startuje z usługą Onet Rebtel, która daje możliwość dzwonienia z telefonów komórkowych za granicę za zryczałtowaną opłatę 1 USD tygodniowo. Usługa powstała dzięki współpracy ze szwedzko-luksemburską firmą Rebtel. Polega ona na tym, że klient z Polski dzwoni na lokalny numer dostępowy Rebtela, a rozmowa jest następnie transmitowana za granicę za pośrednictwem Internetu (technologia Voice over Internet Protocol) i w Wielkiej Brytanii jest rejestrowana jako rozmowa lokalna. Oczywiście, trzeba zapłacić za rozmowę lokalną, ale opłatę można łatwo ominąć, ustalając numer dostępowy Rebtela jako swój ulubiony, z którym łączymy się za darmo (taką ofertę za kilkuzłotową opłatę miesięcznie mają wszyscy polscy operatorzy). Za minutę rozmowy z telefonu komórkowego z Irlandią operator sieci Era liczy sobie 2,28 zł, a z USA - 4,22 zł, co oznacza, że oszczędności w Rebtelu przekroczą 90 proc. - Rebtel to w pewnym uproszczeniu komórkowy Skype - mówi Łukasz Wejchert, prezes Onet.pl. Wszystko wskazuje na to, że odniesie podobny jak Skype sukces. Firma dopiero startuje, a już 22 czerwca 2006 r. wpływowy brytyjski dziennik "The Guardian" napisał, że dokonuje ona "rewolucji w telefonii".
Portal Tlen.pl niebawem zaoferuje klientom możliwość korzystania z taniej telefonii internetowej. Także tym, którzy nie mają komputera albo nie lubią używać go do rozmów telefonicznych. Pomysł właścicieli Tlenofonu jest wzorowany na podobnej usłudze wprowadzonej w styczniu 2006 r. w USA przez firmę Vonage. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zdobyła ona ponad milion klientów. Za mniej więcej 100 zł będzie można kupić niewielkie pudełko, które podłączone do telefonu i Internetu umożliwi dzwonienie ze stacjonarnego telefonu po stawkach takich, jakie obecnie oferuje Tlenofon (9 gr za minutę w rozmowach lokalnych i międzymiastowych, 77 gr - w rozmowach na telefony komórkowe oraz darmowe rozmowy między użytkownikami Tlenofonu). Największa rewolucja polega jednak na tym, że taki telefon całkowicie zastępuje telefon stacjonarny, ponieważ ma własny numer, pod który będzie można dzwonić, a właściciel nie będzie musiał płacić 40-50 zł abonamentu miesięcznie. - Jedynym warunkiem będzie przeprowadzenie godziny rozmów telefonicznych miesięcznie, co oznacza wydatek 5,40 zł - mówi Jacek Świderski, współwłaściciel Tlenu.pl.
50 godzin za 120 złotych
Wielka obniżka cen na lokalne rozmowy między telefonami komórkowymi szykuje się pod koniec pierwszego kwartału 2007 r. Wtedy rozpoczęcie działalności zapowiada czwarty operator telefonii komórkowej - P4. - Na polskim rynku telefonii komórkowej nie było dotychczas prawdziwej konkurencji. Operatorzy podzielili rynek na trzy niemal równe części. Skoro dla każdego wystarczało klientów, nie było powodu, aby o nich agresywnie walczyć - mówi "Wprost" Chris Bannister, prezes P4. Nowy operator wchodzi na rynek w momencie, gdy ponad 90 proc. Polaków ma już swój telefon komórkowy, więc P4 będzie musiał zdobywać klientów, odbierając ich już istniejącym operatorom. Jak wskazuje Bannister, dziś w Polsce ceny rozmów prowadzonych przez telefony komórkowe są na przykład o 20 proc. wyższe, niż były w 1999 r. w Malezji, gdzie wówczas pracował. - A od tego czasu jeszcze tam spadły, ciągle jest więc miejsce na obniżki - dodaje Bannister. Dowiedzieliśmy się, że jedna z rozważanych przez P4 ofert to skopiowanie taryf obowiązujących w Szwecji, gdzie za równowartość około 120 zł klient dostaje pakiet 3 tys. minut (czyli 50 godzin). W praktyce oznacza to, że jest to jedyna opłata, jaką płacimy za rozmowy, i możemy zrezygnować z telefonu stacjonarnego.
Na obniżkę cen mogą liczyć także ci, którzy nie chcą się pozbywać telefonu stacjonarnego. W lipcu 2006 r. Urząd Komunikacji Elektronicznej wymusił na Telekomunikacji Polskiej 35-procentową obniżkę stawek w hurtowej sprzedaży abonamentu i za usługi świadczone innym operatorom stacjonarnym. Operatorzy mogą teraz przekazać te oszczędności klientom w postaci niższych cen. - Na razie planujemy wprowadzić abonament o 10-25 proc. tańszy niż w Telekomunikacji Polskiej i o mniej więcej 30 proc. tańsze rozmowy. Klient, który wybierze nas zamiast TP, zaoszczędzi przeciętnie 200 zł rocznie - mówi "Wprost" Piotr Nesterowicz, dyrektor generalny Tele2. Potem oszczędności będą jeszcze większe, bowiem już w pierwszym półroczu przyszłego roku Tele2 zamierza wprowadzić zryczałtowaną opłatę za rozmowy. - Za mniej niż 100 zł miesięcznie będzie można telefonować bez ograniczeń - zapewnia Nesterowicz.
Konkurencja na całe zło
Rewolucja w telekomach nie obejdzie się bez walki z tymi, którzy obecnie zarabiają najwięcej. Czym grozi konkurowanie z Telekomunikacją Polską, przekonał się Jacek Świderski, prezes i współwłaściciel portalu Tlen.pl. Jako jeden z pierwszych zaczął on w 2004 r. oferować tanią telefonię internetową po nazwą Tlenofon, konkurencyjną dla telefonów stacjonarnych TP. - TP niemal natychmiast zaczęła wymuszać na nas horrendalne opłaty. Na przykład w 2004 r. żądali od nas 2 tys. zł za każdy megabit zamówionego łącza, podczas gdy dla zagranicznych portali ta stawka wynosiła 500 zł, a dziś wynosi 40 zł - mówi Świderski. Kiedy Tlen wykupił dostęp do sieci za pośrednictwem zagranicznego operatora, TP odcięła od strony internetowej Tlen.pl 1,3 mln internautów, którzy łączą się z siecią za pośrednictwem Neostrady (wcześniej zastrzegła w regulaminie, że nie gwarantuje dostępu do wszystkich portali). Te działania zostały udowodnione dopiero w maju 2006 r., kiedy Tlen uzyskał nakaz prokuratorski i biegły sądowy bez zapowiedzi wraz z komornikiem weszli do siedziby TP i zabezpieczyli komputery wraz z dowodami na celowe blokowanie ruchu do wielu polskich stron internetowych. W dodatku Telekomunikacja Polska postanowiła zwiększyć swoje szanse na wygraną w postępowaniu prowadzonym przez URTiP (dziś UKE), wszczętym w tej sprawie w 2006 r. Jolanta Steppa, zastępca dyrektora Departamentu Rynku Komunikacyjnego, która w imieniu UKE prowadziła sprawę przeciwko TP, w trakcie postępowania nagle stała się pełnomocnikiem TP, reprezentującym jej interesy w kontaktach z UKE.
Komórkowy Polkomtel (operator sieci Plus) także długo zwlekał z podpisaniem umowy na korzystanie z ich sieci przez P4. Choć umowa została parafowana w marcu 2006 r., to przez trzy miesiące nie mogło dojść do jej podpisania, a przedstawiciele Polkomtela twierdzili, że opóźnienie wynika z wątpliwości, jakie mają władze jednego z udziałowców firmy, koncernu Vodafone. Umowę podpisano dopiero po złożeniu przez P4 skargi na Polkomtela do UKE.
Gwarantowany sukces
Kolejną szansę na obniżkę cen stworzą wirtualni operatorzy komórkowi, czyli firmy, które kupują hurtowo czas rozmów od Ery, Plusa czy Orange, a następnie sprzedają go swoim klientom pod własną marką z niższą marżą. W UKE jest zarejestrowanych prawie 120 takich operatorów, ale żaden nie rozpoczął działalności. W Wielkiej Brytanii wirtualni operatorzy doprowadzili do spadku cen o połowę. W Finlandii wirtualny Tele Finland pobiera tylko 32 gr za minutę rozmowy. Problem w Polsce polega na tym, że ani prawo, ani regulator na razie nie zmusza sieci komórkowych do hurtowej sprzedaży minut, a ich operatorzy nie widzą powodu, by dzielić się z kimś zyskami.
W lipcu 2006 r. Tele2 poskarżyło się na Erę do UKE. Gdy przedstawiciele Tele2 zgłosili się do Ery z wnioskiem o hurtową sprzedaż minut, by ich firma mogła zostać wirtualnym operatorem, zarząd Ery odpowiedział, że Tele2 może co najwyżej zostać ich kolejnym dystrybutorem. - Docierają do nas informacje, jakoby operatorzy komórkowi blokowali umowy z wirtualnymi operatorami komórkowymi lub opóźniali ich podpisywanie, a stawki, które proponują, są zbyt wysokie. Decyzja urzędu w sporze Ery z Tele2 otworzy drogę innym operatorom wirtualnym, a wtedy ceny za połączenia zaczną spadać - mówi "Wprost" Anna Streżyńska, prezes UKE.
Z monopolami telekomunikacyjnymi da się wygrać. Przechytrzyć "komórkowców" udało się na przykład właścicielowi Polsatu Zygmuntowi Solorzowi. Aby założyć wirtualnego operatora, przejął on spółkę Elektrim, która jest właścicielem połowy udziałów w Erze, a następnie niejako "sam z sobą" podpisał umowę i pod koniec tego roku planuje wystartować z wirtualnym operatorem komórkowym pod nazwą Cyfrowy Polsat.
Liberalizację rynku blokują nie tylko operatorzy broniący swoich zysków, ale też biurokratyczne procedury. P4 w pierwszym etapie budowania sieci musi uruchomić 3 tys. nadajników w dziewięciu największych polskich miastach, tymczasem do tej pory postawiła ich tylko 71 (zgodnie z warunkami koncesji do 2008 r. sieć P4 musi zasięgiem pokrywać teren, na którym mieszka co najmniej połowa Polaków). Wszystko dlatego że na pozwolenie na wybudowanie nadajnika czeka się u nas około sześciu miesięcy, podczas gdy w krajach takich jak Dania czy Austria trwa to nie więcej niż 21-30 dni. Po interwencji prezes Streżyńskiej do końca września do premiera Jarosława Kaczyńskiego wpłynie wniosek o zmianę procedur w tej sprawie, co będzie skutkować skróceniem czasu wydawania pozwoleń. Dzięki takim działaniom mamy szansę na jedne z najniższych na świecie cen rozmów telefonicznych.
Fot: M. Stelmach
W grudniu 2006 r. właściciel Polsatu Zygmunt Solorz startuje z pierwszym w Polsce wirtualnym operatorem komórkowym pod nazwą Cyfrowy Polsat. A w pierwszej połowie 2007 r. Tele2 wprowadzi nie limitowane rozmowy z telefonu stacjonarnego za cenę mniejszą niż 100 zł! Kilkakrotny spadek cen rozmów telefonicznych to dopiero początek łamania monopolu TP oraz oligopolu trzech operatorów komórkowych: Ery, Plusa i Orange. - W następnej kolejności zrezygnujecie z telefonu stacjonarnego i będziecie korzystać tylko z komórki za niewielką jednorazową miesięczną opłatę, a za dziesięć lat rozmowy telefoniczne będą za darmo - mówi "Wprost" Niklas Zennstršm, twórca programu Skype, który pierwszy umożliwił darmowe rozmowy telefoniczne przez Internet.
Cenowa rewolucja
Na ponad 90-procentowych obniżkach rachunków telefonicznych zyskają niemal 2 mln Polaków pracujących w krajach Unii Europejskiej i USA oraz ich rodziny. 18 września 2006 r. największy polski portal internetowy Onet.pl startuje z usługą Onet Rebtel, która daje możliwość dzwonienia z telefonów komórkowych za granicę za zryczałtowaną opłatę 1 USD tygodniowo. Usługa powstała dzięki współpracy ze szwedzko-luksemburską firmą Rebtel. Polega ona na tym, że klient z Polski dzwoni na lokalny numer dostępowy Rebtela, a rozmowa jest następnie transmitowana za granicę za pośrednictwem Internetu (technologia Voice over Internet Protocol) i w Wielkiej Brytanii jest rejestrowana jako rozmowa lokalna. Oczywiście, trzeba zapłacić za rozmowę lokalną, ale opłatę można łatwo ominąć, ustalając numer dostępowy Rebtela jako swój ulubiony, z którym łączymy się za darmo (taką ofertę za kilkuzłotową opłatę miesięcznie mają wszyscy polscy operatorzy). Za minutę rozmowy z telefonu komórkowego z Irlandią operator sieci Era liczy sobie 2,28 zł, a z USA - 4,22 zł, co oznacza, że oszczędności w Rebtelu przekroczą 90 proc. - Rebtel to w pewnym uproszczeniu komórkowy Skype - mówi Łukasz Wejchert, prezes Onet.pl. Wszystko wskazuje na to, że odniesie podobny jak Skype sukces. Firma dopiero startuje, a już 22 czerwca 2006 r. wpływowy brytyjski dziennik "The Guardian" napisał, że dokonuje ona "rewolucji w telefonii".
Portal Tlen.pl niebawem zaoferuje klientom możliwość korzystania z taniej telefonii internetowej. Także tym, którzy nie mają komputera albo nie lubią używać go do rozmów telefonicznych. Pomysł właścicieli Tlenofonu jest wzorowany na podobnej usłudze wprowadzonej w styczniu 2006 r. w USA przez firmę Vonage. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zdobyła ona ponad milion klientów. Za mniej więcej 100 zł będzie można kupić niewielkie pudełko, które podłączone do telefonu i Internetu umożliwi dzwonienie ze stacjonarnego telefonu po stawkach takich, jakie obecnie oferuje Tlenofon (9 gr za minutę w rozmowach lokalnych i międzymiastowych, 77 gr - w rozmowach na telefony komórkowe oraz darmowe rozmowy między użytkownikami Tlenofonu). Największa rewolucja polega jednak na tym, że taki telefon całkowicie zastępuje telefon stacjonarny, ponieważ ma własny numer, pod który będzie można dzwonić, a właściciel nie będzie musiał płacić 40-50 zł abonamentu miesięcznie. - Jedynym warunkiem będzie przeprowadzenie godziny rozmów telefonicznych miesięcznie, co oznacza wydatek 5,40 zł - mówi Jacek Świderski, współwłaściciel Tlenu.pl.
50 godzin za 120 złotych
Wielka obniżka cen na lokalne rozmowy między telefonami komórkowymi szykuje się pod koniec pierwszego kwartału 2007 r. Wtedy rozpoczęcie działalności zapowiada czwarty operator telefonii komórkowej - P4. - Na polskim rynku telefonii komórkowej nie było dotychczas prawdziwej konkurencji. Operatorzy podzielili rynek na trzy niemal równe części. Skoro dla każdego wystarczało klientów, nie było powodu, aby o nich agresywnie walczyć - mówi "Wprost" Chris Bannister, prezes P4. Nowy operator wchodzi na rynek w momencie, gdy ponad 90 proc. Polaków ma już swój telefon komórkowy, więc P4 będzie musiał zdobywać klientów, odbierając ich już istniejącym operatorom. Jak wskazuje Bannister, dziś w Polsce ceny rozmów prowadzonych przez telefony komórkowe są na przykład o 20 proc. wyższe, niż były w 1999 r. w Malezji, gdzie wówczas pracował. - A od tego czasu jeszcze tam spadły, ciągle jest więc miejsce na obniżki - dodaje Bannister. Dowiedzieliśmy się, że jedna z rozważanych przez P4 ofert to skopiowanie taryf obowiązujących w Szwecji, gdzie za równowartość około 120 zł klient dostaje pakiet 3 tys. minut (czyli 50 godzin). W praktyce oznacza to, że jest to jedyna opłata, jaką płacimy za rozmowy, i możemy zrezygnować z telefonu stacjonarnego.
Na obniżkę cen mogą liczyć także ci, którzy nie chcą się pozbywać telefonu stacjonarnego. W lipcu 2006 r. Urząd Komunikacji Elektronicznej wymusił na Telekomunikacji Polskiej 35-procentową obniżkę stawek w hurtowej sprzedaży abonamentu i za usługi świadczone innym operatorom stacjonarnym. Operatorzy mogą teraz przekazać te oszczędności klientom w postaci niższych cen. - Na razie planujemy wprowadzić abonament o 10-25 proc. tańszy niż w Telekomunikacji Polskiej i o mniej więcej 30 proc. tańsze rozmowy. Klient, który wybierze nas zamiast TP, zaoszczędzi przeciętnie 200 zł rocznie - mówi "Wprost" Piotr Nesterowicz, dyrektor generalny Tele2. Potem oszczędności będą jeszcze większe, bowiem już w pierwszym półroczu przyszłego roku Tele2 zamierza wprowadzić zryczałtowaną opłatę za rozmowy. - Za mniej niż 100 zł miesięcznie będzie można telefonować bez ograniczeń - zapewnia Nesterowicz.
Konkurencja na całe zło
Rewolucja w telekomach nie obejdzie się bez walki z tymi, którzy obecnie zarabiają najwięcej. Czym grozi konkurowanie z Telekomunikacją Polską, przekonał się Jacek Świderski, prezes i współwłaściciel portalu Tlen.pl. Jako jeden z pierwszych zaczął on w 2004 r. oferować tanią telefonię internetową po nazwą Tlenofon, konkurencyjną dla telefonów stacjonarnych TP. - TP niemal natychmiast zaczęła wymuszać na nas horrendalne opłaty. Na przykład w 2004 r. żądali od nas 2 tys. zł za każdy megabit zamówionego łącza, podczas gdy dla zagranicznych portali ta stawka wynosiła 500 zł, a dziś wynosi 40 zł - mówi Świderski. Kiedy Tlen wykupił dostęp do sieci za pośrednictwem zagranicznego operatora, TP odcięła od strony internetowej Tlen.pl 1,3 mln internautów, którzy łączą się z siecią za pośrednictwem Neostrady (wcześniej zastrzegła w regulaminie, że nie gwarantuje dostępu do wszystkich portali). Te działania zostały udowodnione dopiero w maju 2006 r., kiedy Tlen uzyskał nakaz prokuratorski i biegły sądowy bez zapowiedzi wraz z komornikiem weszli do siedziby TP i zabezpieczyli komputery wraz z dowodami na celowe blokowanie ruchu do wielu polskich stron internetowych. W dodatku Telekomunikacja Polska postanowiła zwiększyć swoje szanse na wygraną w postępowaniu prowadzonym przez URTiP (dziś UKE), wszczętym w tej sprawie w 2006 r. Jolanta Steppa, zastępca dyrektora Departamentu Rynku Komunikacyjnego, która w imieniu UKE prowadziła sprawę przeciwko TP, w trakcie postępowania nagle stała się pełnomocnikiem TP, reprezentującym jej interesy w kontaktach z UKE.
Komórkowy Polkomtel (operator sieci Plus) także długo zwlekał z podpisaniem umowy na korzystanie z ich sieci przez P4. Choć umowa została parafowana w marcu 2006 r., to przez trzy miesiące nie mogło dojść do jej podpisania, a przedstawiciele Polkomtela twierdzili, że opóźnienie wynika z wątpliwości, jakie mają władze jednego z udziałowców firmy, koncernu Vodafone. Umowę podpisano dopiero po złożeniu przez P4 skargi na Polkomtela do UKE.
Gwarantowany sukces
Kolejną szansę na obniżkę cen stworzą wirtualni operatorzy komórkowi, czyli firmy, które kupują hurtowo czas rozmów od Ery, Plusa czy Orange, a następnie sprzedają go swoim klientom pod własną marką z niższą marżą. W UKE jest zarejestrowanych prawie 120 takich operatorów, ale żaden nie rozpoczął działalności. W Wielkiej Brytanii wirtualni operatorzy doprowadzili do spadku cen o połowę. W Finlandii wirtualny Tele Finland pobiera tylko 32 gr za minutę rozmowy. Problem w Polsce polega na tym, że ani prawo, ani regulator na razie nie zmusza sieci komórkowych do hurtowej sprzedaży minut, a ich operatorzy nie widzą powodu, by dzielić się z kimś zyskami.
W lipcu 2006 r. Tele2 poskarżyło się na Erę do UKE. Gdy przedstawiciele Tele2 zgłosili się do Ery z wnioskiem o hurtową sprzedaż minut, by ich firma mogła zostać wirtualnym operatorem, zarząd Ery odpowiedział, że Tele2 może co najwyżej zostać ich kolejnym dystrybutorem. - Docierają do nas informacje, jakoby operatorzy komórkowi blokowali umowy z wirtualnymi operatorami komórkowymi lub opóźniali ich podpisywanie, a stawki, które proponują, są zbyt wysokie. Decyzja urzędu w sporze Ery z Tele2 otworzy drogę innym operatorom wirtualnym, a wtedy ceny za połączenia zaczną spadać - mówi "Wprost" Anna Streżyńska, prezes UKE.
Z monopolami telekomunikacyjnymi da się wygrać. Przechytrzyć "komórkowców" udało się na przykład właścicielowi Polsatu Zygmuntowi Solorzowi. Aby założyć wirtualnego operatora, przejął on spółkę Elektrim, która jest właścicielem połowy udziałów w Erze, a następnie niejako "sam z sobą" podpisał umowę i pod koniec tego roku planuje wystartować z wirtualnym operatorem komórkowym pod nazwą Cyfrowy Polsat.
Liberalizację rynku blokują nie tylko operatorzy broniący swoich zysków, ale też biurokratyczne procedury. P4 w pierwszym etapie budowania sieci musi uruchomić 3 tys. nadajników w dziewięciu największych polskich miastach, tymczasem do tej pory postawiła ich tylko 71 (zgodnie z warunkami koncesji do 2008 r. sieć P4 musi zasięgiem pokrywać teren, na którym mieszka co najmniej połowa Polaków). Wszystko dlatego że na pozwolenie na wybudowanie nadajnika czeka się u nas około sześciu miesięcy, podczas gdy w krajach takich jak Dania czy Austria trwa to nie więcej niż 21-30 dni. Po interwencji prezes Streżyńskiej do końca września do premiera Jarosława Kaczyńskiego wpłynie wniosek o zmianę procedur w tej sprawie, co będzie skutkować skróceniem czasu wydawania pozwoleń. Dzięki takim działaniom mamy szansę na jedne z najniższych na świecie cen rozmów telefonicznych.
WŁASNYM SUMPTEM |
---|
Dwaj poznańscy przedsiębiorcy w reakcji na wysokie ceny połączeń Telekomunikacji Polskiej stworzyli dla siebie i mieszkańców swojego osiedla własną sieć. W jej ramach mieszkańcy osiedla komunikują się z sobą za darmo. Połączenie lokalne kosztuje 12 gr., a międzymiastowe - 20 gr. Czas rozmów naliczany jest sekundowo. Abonament płacą tylko użytkownicy Internetu - 25 zł brutto miesięcznie. - W marcu zainwestowaliśmy 30 tys. zł i założyliśmy okablowanie, centralę telefoniczną i cyfrową radiolinię, którą połączyliśmy się z węzłem międzyoperatorskim, czyli punktem styku sieci telekomunikacyjnych, dziś obsługujemy 10 tys. połączeń miesięcznie. Na razie naszymi klientami są tylko mieszkańcy naszego osiedla, ale planujemy założenie sieci także na innych osiedlach. Obecnie prowadzimy rozmowy z administracją powstających osiedli - mówi "Wprost" Tomasz Markowski, współwłaściciel osiedlowej sieci telefonicznej Telo. |
Fot: M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 38/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.