Niełatwo być kosmicznym odmieńcem. Sąsiedzi się ciebie boją, chuligani cię biją, a rząd chce izolować i poddać kwarantannie. Zbiorowym bohaterem jednego z lepszych seriali science fiction ostatnich lat jest cztery tysiące czterysta osób uprowadzanych systematycznie przez cały XX wiek przez obcych. Pewnego dnia wszyscy wracają - w jednej chwili i z wyczyszczoną pamięcią. Zagadkę kosmicznego zwrotu pocztowego próbuje rozwikłać duet żeńsko-męski w składzie Detektyw po Przejściach i Sceptyczna Pani Naukowiec, którzy odkrywają, że każdy z porwanych został przez obcych "ulepszony" i obdarowany inną superzdolnością (prekognicja, telekineza itp.). Tylko dlaczego?
To nie powtórka z "Archiwum X", raczej klimaty rodem ze Stephena Kinga. No i główna bohaterka, grana przez świetną australijską aktorkę Jacqueline McKenzie (Gabe z "Romper Stomper"), bije agentkę Scully na głowę. Przy prosiaczkowatej Gillian Anderson ostra McKenzie jest jak dobra musztarda przy mdłym keczupie.
"4400" zderzył się w amerykańskiej telewizji z mistrzowskim miniserialem Spielberga "Wybrańcy obcych", więc zrazu nie dawano mu szans na przetrwanie. Tymczasem powstaje już czwarty sezon. Nic dziwnego, bo to zgrabny melanż fantastyki i serialu obyczajowego. Bawi tylko narodowy egoizm twórców, według których obcy byli zainteresowani porywaniem głównie mieszkańców USA. Rewanż za Oscary dla "E.T."?
Piotr Gociek
"4400" (sezon 1), koncepcja serii: Scott Peters i René Echevarria, ITI Film Studio
Więcej możesz przeczytać w 38/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.