20 tysięcy firm rocznie za 100 mln zł usiłuje sobie kupić prestiż na rynku
Nie można oszukać rynku" - przestrzegała Margaret Thatcher. Tysiące polskich przedsiębiorców ma inne zdanie: chcą omamić konsumentów, konkurentów i kontrahentów, czyli rynek, liczbą zdobytych nagród i tytułów. Co roku w Polsce odbywa się już ponad tysiąc konkursów, w których nagradzanych jest 20 tys. firm! Organizatorami są między innymi urzędy państwowe, organizacje branżowe, kluby biznesu i prywatne firmy. W większości konkursów, by zostać nagrodzonym, trzeba najpierw opłacić "wpisowe" lub "koszty organizacyjne". Zależnie od rangi imprezy opłaty te wynoszą od 1000 zł do 50 tys. zł. Co roku do kasy organizatorów tych przedsięwzięć wpływa około 100 mln zł. Mimo nikłego wzrostu gospodarczego liczba przyznawanych nagród co roku wzrasta. W Polsce nie brakuje bowiem przedsiębiorców uważających, że prestiż i pozycję na rynku można kupić, podobnie jak kontrakt na zamówienie publiczne.
Kabaret w Teatrze Wielkim
W Polsce potencjalny tzw. rynek nagród tworzy 200 tys. firm (z 3,5 mln zarejestrowanych) - do tylu mniej więcej docierają sprzedawcy trofeów. Średnio co dziesiąte przedsiębiorstwo decyduje się na zakup. I tak na przykład Bussines Centre Club przyznaje firmom, które zrzesza, złotą statuetkę Lidera Polskiego Biznesu. Nagroda jest teoretycznie bezpłatna. 1200 firm musi jednak płacić składkę w wysokości 10 tys. zł rocznie (można ją negocjować) na utrzymanie BCC. Spółka zbiera zatem z tych datków prawie 12 mln zł rocznie. Jeżeli laureat chce odebrać nagrodę w świetle jupiterów na uroczystej gali w Teatrze Wielkim w Warszawie, musi wpłacić dodatkowo 5,8 tys. zł. Jeśli pragnie zaoszczędzić, nagrodę dostarczy mu firma kurierska.
Za udział w walce o nagrodę Lider Rynku trzeba zapłacić od 5,5 tys. zł do 8,5 tys. zł. Konkurs od trzech lat organizuje rzeszowska firma, nomen omen, Interres International Fair. W 2000 r. przyznała ona 24 nagrody (w tym roku 43). IIF wprowadził na polski rynek nowy produkt - nagrodę Eurolider (otrzymało ją 26 firm). - Nie podajemy liczby biorących udział w konkursie - mówi Tadeusz Ziobro, prezes IIF.
Biały cukier krzepi
Udział w konkursie Przedsiębiorstwo Fair Play kosztuje od 3 tys. zł do 5,5 tys. zł. W 2002 r. o przyznanie tego tytułu rywalizowało 700 firm; tylko z wpisowego uzyskano 3 mln zł. Sto firm przystępuje co roku do konkursu organizowanego przez Krajową Izbę Gospodarczą (w sumie izba przeprowadza ich już sześć), pragnąc uzyskać Polską Nagrodę Jakości. Szanse na jej zdobycie mają przede wszystkim duże przedsiębiorstwa, z których można wydusić nawet 12 tys. zł wpisowego. Popyt na statuetki sprawił, że KIG przyznaje już 12 Regionalnych Nagród Jakości. Można się spodziewać, że już niedługo będą wręczane powiatowe, a później gminne nagrody jakości. Przynajmniej 2 tys. zł trzeba zapłacić za udział w konkursie Agro Polska (maksymalny koszt to kilkanaście tysięcy złotych). W 2002 r. nagrodzono między innymi cukier biały i mąkę pszenną tortową typ 450.
Najcięższe wyróżnienie
Rosnąca liczba nagród sprawiła, że przyznawanie laurów coraz bardziej przypomina u nas sprzedaż polis ubezpieczeniowych, a organizatorzy konkursów wcielają się w rolę akwizytorów. - Od kiedy zaczęliśmy się przebijać do wielkiego biznesu, co roku otrzymywaliśmy kilkadziesiąt propozycji nagrodzenia naszej firmy - wspomina Henryk Orfinger, współwłaściciel firmy Eris.
Przyznawanie nagród stało się dla niektórych sposobem na życie. Karierę w nagrodowym biznesie robi Tadeusz Ziobro, przedsiębiorca z Rzeszowa. Rozdziela on nagrody już w dwóch konkursach - jako prezes Agro Polska i jako prezes Interres International Fair. Ta druga firma w 2000 r. przyznała najcięższą w Polsce tzw. Nagrodę Gospodarczą - 40-kilogramowy Złoty Medal Interres. Z przyznawania nagród - zdaniem naszych informatorów - czerpie pewne dochody także Ryszard Konwerski, założyciel Polskiego Klubu Biznesu. Rocznie klub nadaje pięć tytułów Biznesmen Roku, siedem tytułów Firma Roku, wyróżnienie za Produkt Roku, za Debiut Roku i dwie nagrody specjalne. Według Konwerskiego, jedyną opłatą, jaką ponoszą nagrodzeni, jest składka w wysokości 2 tys. zł, które muszą wpłacić członkowie klubu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dodatkowe koszty wynoszą około 50 tys. zł. - opłaca się np. konferencję prasową, uroczystą galę (zwykle na Zamku Królewskim), przyjazd honorowych gości oraz bal.
Orły, sokoły, bażanty
Popyt na nagrody sprawił, że twórcy kolejnych konkursów muszą się wykazywać coraz większą inwencją, by nie powtarzać nazw. Do pierwszej kategorii, tak zwanej odzwierzęcej, należą choćby Orły Przedsiębiorczości, Tygrysy Biznesu, Lew wśród Pracodawców. Do drugiej kategorii nazewnictwa - o dość ogólnikowej, uniwersalnej naturze - między innymi Nagrody dla Najlepszych Firm w Polsce (przyznawane w Rzeszowie i w Radomiu) bądź Medale Europejskie, które ostatnio wręcza (gratis) BCC. Jak zapewniał szef klubu Marek Goliszewski, "przydałoby się, by każda firma miała Medal Europejski". Oznacza to dużo pracy, bo w ciągu dwóch lat nagrodzono już tysiąc przedsiębiorstw. Do trzeciej - w której szuka się godnych zaufania skojarzeń - kategorii nazewnictwa zaliczyć można m.in. konkursy Troskliwy Pracodawca, Dobra Firma czy Czysta Firma.
Godło z nawozem
Śmieszności nie unikają nawet nagrody cieszące się pewnym prestiżem, jak godło Teraz Polska. Aż trzy czwarte Polaków wie, że to konkurs, w którym brana jest pod uwagę jakość produktów. Dotychczas odbyło się 13 edycji Teraz Polska, w których wzięło udział 4 tys. firm; 200 z nich otrzymało nagrody. Kapituła co roku ma do dyspozycji 3 mln zł. Na budżet składają się zarówno opłaty rejestracyjne od starających się o uzyskanie godła (około 6 tys. zł od przedsiębiorstwa), jak i wpływy z przedłużania licencji na używanie logo konkursu nagrodzonym z lat ubiegłych. Liczba laureatów nagrody, uznawanej za najbardziej prestiżową w Polsce, stale rośnie. W pierwszej edycji konkursu startowało około tysiąca firm; nagrodzono 13 (udział był wtedy bezpłatny). Do tegorocznej zgłosiły się 184 przedsiębiorstwa; laury zdobyło 25 z nich. Największe rozbawienie publiczności uczestniczącej w ostatniej gali w warszawskiej Sali Kongresowej wywołała plansza zapowiadająca produkt jednego z laureatów: "(xxx) - nawozy z godłem".
Nagrody od konsumentów
"Macie szczęście, że nie chce mi się do was jechać, powiedziałbym wam, gdzie możecie sobie wsadzić tę nagrodę" - stwierdził Nick Cave, australijski bard, na wieść o tym, że otrzymał nagrodę MTV. W Polsce niewielu przedsiębiorców zdaje sobie sprawę, że są nagrody, których lepiej nie mieć - uważa Wojciech Morawski, wiceprezes Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Nagrody są potrzebne, ale w Polsce mamy do czynienia z inflacją wyróżnień. Tymczasem w USA wyżej od nagród w konkursach stawia się ocenę konsumentów. Krytyk "restauracyjny" gardzi hamburgerami, zaś ekspert od motoryzacji przedkłada sedan BMW nad furgonetkę ford 350. Co z tego, skoro innego zdania są konsumenci.
W Polsce z uroczystości nagradzania firm robi się imprezy rangi państwowej. - Przerost formy nad treścią to główna cecha większości polskich konkursów dla firm - mówi Wojciech Morawski. Jak tak dalej pójdzie, znakiem jakości trzeba będzie nagradzać... konkursy. Wtedy może właściciele firm się zorientują, w których warto uczestniczyć, a w których nie.
Więcej możesz przeczytać w 24/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.