Jak KGB manipulował światem
HIV wyprodukowały amerykańskie służby specjalne - w latach 80. przez media całego świata przetoczyła się fala spekulacji na ten temat. Wielokrotnie powtarzana informacja utrwaliła pogląd, że za pojawienie się dżumy XX wieku są odpowiedzialni Amerykanie. Wątpiących miały przekonać argumenty prof. Jacoba Segala z NRD, który dowodził, że wirus został wyhodowany w tajnym laboratorium w Fort Detrich w stanie Maryland.
Po latach okazało się, że rozpowszechnienie wiadomości o "produkcji" przez Amerykanów HIV było jednym z największych sukcesów radzieckich służb dezinformacyjnych, które umiejętnie zatruwały światowe media doniesieniami spreparowanymi przez Służbę A działającą w I Zarządzie Głównym KGB.
Pacyfiści na usługach KGB
Rzecznikiem radzieckich interesów był przez lata Hindus Romesh Chandra, od 1966 r. przewodniczący Światowej Rady Pokoju z siedzibą w Helsinkach. Konferencje i sympozja organizowane przez tę organizację uderzały w politykę Zachodu. Jej publikacje powstawały głównie na podstawie materiałów przygotowanych przez oficerów Służby A. Długo nie wiedziano, że tę działalność finansował KGB. Podobną rolę jak rada odgrywał ruch pacyfistyczny, który uaktywnił się w latach 80., gdy USA zaczęły rozmieszczać w Europie Zachodniej broń atomową średniego zasięgu. Wykorzystując wpływy w mediach i organizacjach pacyfistycznych, KGB "współorganizował" wiece w Europie Zachodniej.
By skutecznie przeprowadzać takie operacje, radzieckie służby potrzebowały rozbudowanej siatki agentów - dziennikarzy akredytowanych za granicą, licznego personelu dyplomatycznego i współpracujących z nimi obywateli obcych państw, zatrudnionych w redakcjach i agencjach informacyjnych na całym świecie. Ten typ agentury zwykło się określać mianem agentury wpływu. Jej zadaniem było urabianie opinii publicznej, polityków i różnych grup nacisku. Agentem wpływu mógł być na przykład polityk przyczyniający się do podejmowania decyzji korzystnych dla ZSRR.
Mistrzem takich działań agenturalnych był generał Iwan I. Agajanc, Ormianin, znany też jako Awałow. Zwrócił na siebie uwagę, publikując fałszywe wspomnienia generała Andrieja Własowa, który stworzył u boku Wehrmachtu antykomunistyczną Rosyjską Armię Wyzwoleńczą, oraz rzekome listy Józefa Stalina do Tity. W 1959 r. otrzymał zadanie rozbudowania stosunkowo niewielkiego Departamentu Dezinformacji w I Zarządzie Głównym KGB do samodzielnej jednostki operacyjnej - Służby A. W latach 80. przekształcono ją w samodzielny departament.
Antysemityzm na zamówienie
Jedną z najbardziej znanych akcji Agajanca było sprowokowanie antysemickich wystąpień w RFN pod koniec lat 50. Kremlowi zależało na skompromitowaniu zachodnich Niemiec, stających się coraz ważniejszą siłą w NATO i Europie. Sposób działania Agajanc wypróbował najpierw w Rosji. Grupa jego agentów zdewastowała żydowski cmentarz w obwodzie podmoskiewskim, a na murach wypisała antysemickie hasła. Okazało się, że tylko część Rosjan była oburzona incydentem, wielu identyfikowało się ze sprawcami tych czynów. Ośmieleni akcją KGB sami zaczęli się dopuszczać antysemickich wystąpień.
Zimą 1959 r. w kilkunastu miastach RFN "nieznani sprawcy" zniszczyli żydowskie cmentarze. Przez rok zanotowano ponad 800 aktów wandalizmu o podłożu antysemickim. Niewielka ich część była dziełem agentów KGB, sprawcami pozostałych byli miejscowi.
Prawdopodobnie w podobny sposób przeprowadzono akcję niszczenia pomników i cmentarzy sowieckich w Polsce w latach 1980 i 1981. Opisy tych wypadków były nagłaśniane w krajach bloku wschodniego, by zdyskredytować "Solidarność", pokazując ją jako ruch skrajny.
Czy Kiszczak poszedł na ustępstwa?
Kontrolę polityczną nad krajami satelickimi sprawowali sowieccy doradcy, działający w centralach służb specjalnych Europy Wschodniej. Poza umowami regulującymi zakres współpracy KGB ze służbami innych krajów istniała sieć więzów nieformalnych wykorzystywanych w celach służbowych. Bycie zaufaną osobą radzieckich specsłużb lub ich informatorem przez lata uważano za ważny element kariery politycznej komunistycznej elity. Wielu ludzi z tego środowiska zdobywało wykształcenie w radzieckich uczelniach. Z Krajem Rad łączyły ich związki formalne i nieformalne, często rodzinne.
Czesław Kiszczak wspominał, jak przystępując do rozmów z opozycją w sierpniu 1988 r., usłyszał od generała Wasilija Gałkina kierującego rezydenturą KGB w Warszawie, że poszedł na zbyt duże ustępstwa wobec "Solidarności". Na poparcie tego zarzutu Gałkin cytował fragmenty przemówienia Kiszczaka. Znało je tylko kilka osób z kierownictwa MSW, bo w ostatniej chwili treść wystąpienia zmieniono. Gałkin dostał jego pierwotną wersję od swego informatora z otoczenia Kiszczaka.
Dostęp do najważniejszych materiałów operacyjnych zagranicznych służb ułatwiał sowieckim oficerom typowanie osób do współpracy. Wprawdzie KGB obowiązywał zakaz werbowania agentury w Europie Wschodniej, ale w praktyce nigdy go nie przestrzegano. W 1968 r., gdy znaczna część funkcjonariuszy czechosłowackich organów bezpieczeństwa (StB) okazała się nielojalna wobec Moskwy, uznano, że najlepszym zabezpieczeniem radzieckich interesów będzie znalezienie własnych źródeł informacyjnych i rozbudowa agentury kontrolującej ośrodki władzy, media, centrale związkowe, organy bezpieczeństwa i partie.
Jak hokeiści obalili Dubčeka
Agentura wpływu KGB uaktywniała się zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, kiedy dominacja Moskwy była zagrożona, na przykład podczas powstania w Budapeszcie w 1956 r. Stworzono wówczas tzw. rewolucyjny rząd robotniczo-chłopski w Szolnoku, który wezwał oddziały radzieckie do interwencji na Węgrzech (miał on być alternatywą dla rządu Imre Nagya, który ogłosił wystąpienie kraju z Układu Warszawskiego). Operację nadzorował Jurij Andropow, ówczesny ambasador ZSRR w Budapeszcie. Agentem prowadzącym informatorów z otoczenia Jánosa Kádára był Władimir Kriuczkow, sekretarz ambasady ZSRR. W przyszłości obaj radzieccy "dyplomaci" zostali szefami KGB.
Jedną z bardziej znanych prowokacji radzieckiego wywiadu były tzw. wydarzenia hokejowe w marcu 1969 r. w Czechosłowacji. Kiedy tłumy demonstrowały radość po zwycięstwie czechosłowackich hokeistów nad zespołem ZSRR w mistrzostwach świata w Wiedniu, Josef Groesser, agent KGB, a zarazem czeski minister spraw wewnętrznych, zorganizował prowokację przed biurem Aerofłotu w Pradze. Doszło do zamieszek. Wydarzenia te stały się pretekstem do odsunięcia od władzy Alexandra Dubceka, I sekretarza KPCz.
Partyzanci, praska wiosna i panslawizm
Nie znamy dokładnie kulis kampanii antysemickiej z 1968 r., najbardziej haniebnego epizodu w historii PRL. Nawet bezpardonowa walka o władzę w PZPR nie usprawiedliwiała agresji, z jaką prowadzono tę akcję. Szkodziła ona i Gomułce, i interesom państwa polskiego. Bez wątpienia odpowiedzialne za antysemickie ekscesy środowisko tzw. partyzantów (zwłaszcza jego lider Mieczysław Moczar) miało świetne kontakty z radziecką ambasadą i własne kanały komunikacji z Kremlem. Wydaje się niemożliwe, by tego rodzaju operację przeprowadzono bez przyzwolenia Moskwy.
Mechanizm akcji z 1968 r. przypomina działania Agajanca w RFN. Jak na komendę grono usłużnych dziennikarzy zaczęło zalewać media antysemickimi bzdurami. Potem wystarczyło dać wolną rękę "dołom", które z własnej inicjatywy walczyły z "syjonistami". Kombatanci tamtego boju do dziś uczestniczą w życiu publicznym. Nie można wykluczyć, że jednym z celów kampanii, szeroko relacjonowanej przez europejskie media, było odwrócenie uwagi od Czechosłowacji, gdzie postępowała erozja realnego socjalizmu.
KGB budował agenturę wpływu nie tylko w środowiskach lewicy. Dość przypomnieć rolę, jaką w uwolnieniu z aresztu NKWD Bolesława Piaseckiego, twórcy i prezesa Stowarzyszenia Pax, odegrał generał Iwan Sierow, późniejszy szef KGB. Sowieccy analitycy żywo interesowali się polską prawicą, manifestującą przywiązanie do panslawistycznych mitów i pomstującą na zachodnią dekadencję. Jesienią 1956 r. Piasecki występował przeciw działaniom mającym powiększyć zakres polskiej niezależności od Moskwy, a w 1968 r. uczestniczył w kampanii przeciwko "syjonistom". Można się zastanawiać, w jakiej mierze jego zachowanie było związane z sygnałami docierającymi z ambasady radzieckiej, a na ile wynikało z błędnych kalkulacji środowiska Paksu.
Agenci w Pałacu Prymasowskim
Niewiele wiemy na temat aktywności radzieckiej agentury wpływu po powstaniu "Solidarności". Bez wątpienia KGB i GRU (wywiad wojskowy) systematycznie rozbudowywały w Polsce siatkę informatorów, w latach 80. uaktywniły się także enerdowskie służby specjalne, o czym świadczą raporty dostępne dziś w Urzędzie Gaucka. Generał Witalij Pawłow, szef rezydentury KGB w Polsce, dysponował raportami SB o sytuacji w kraju, ale miał także informacje z własnych źródeł. 4 grudnia 1981 r. odbyło się długo oczekiwane spotkanie Wojciecha Jaruzelskiego z Lechem Wałęsą i prymasem Józefem Glempem. "Jeszcze tego samego dnia - pisze Pawłow - otrzymałem szczegółowe informacje o przebiegu spotkania ze źródeł zbliżonych do Jaruzelskiego. Nazajutrz zaczęły napływać informacje z otoczenia Glempa oraz z 'Solidarności', gdzie MSW miało wiarygodnych informatorów".
O aktywności radzieckiej agentury w "Solidarności" wspominają też Czesław Kiszczak i Borys Jelcyn. Prezydent Rosji tak opisał przekazanie materiałów z sowieckich archiwów Lechowi Wałęsie: "Polscy i radzieccy czekiści rozłożyli na czynniki pierwsze życie przywódców tego ruchu robotniczego. Czytanie dokumentów wywoływało wręcz przerażenie - do tego stopnia bezlitosny był rentgen KGB. Położyłem rękę na teczce i powiedziałem: 'Proszę, tutaj jest wszystko. Wałęsa zbladł'".
Co pamięta Józef Oleksy?
Budowie politycznego zaplecza radzieckiego wywiadu miało też służyć udzielenie tzw. moskiewskiej pożyczki, czyli przekazanie działaczom PZPR pieniędzy KPZR kanałami operacyjnymi KGB. Chodziło o finansowe wsparcie zjazdu rozwiązującego partię, a także tworzącego się nowego ugrupowania. Pieniądze przekazano 2 listopada 1990 r. w mieszkaniu Władimira Ałganowa. Pożyczka została szybko zwrócona, co świadczy, że w kierownictwie PZPR znaleźli się ludzie rozumiejący, jaką cenę musieliby zapłacić, gdyby nie oddali pieniędzy.
Interesujące byłoby wyjaśnienie, kto wpadł na pomysł przeprowadzenia podobnej operacji. Być może światło na wiele wydarzeń rzucą wspomnienia Józefa Oleksego, złożone do druku w jednym ze znanych wydawnictw. Do ich publikacji nie doszło, ze stratą dla czytelników, jak twierdzą osoby, którym dane było się zapoznać z pamiętnikami byłego premiera.
Polscy biznesmeni i majątek KPZR
Związki niektórych informatorów KGB z rosyjskimi specsłużbami przetrwały rok 1989 - wspólnotę ideologiczną zastąpił wspólny interes. Wywiad KGB na przełomie roku 1990 i 1991 wyprowadził z ZSRR majątek KPZR. Jego legalizację na Zachodzie umożliwili polscy biznesmeni. Z tych pieniędzy nadal finansuje się przedsięwzięcia gospodarcze i medialne w Europie Środkowej i Wschodniej. W styczniu 1995 r. generał Konstanty Malejczyk, szef Wojskowych Służb Informacyjnych, w raporcie o metodach działania rosyjskiego wywiadu napisał: "Najważniejsi są tzw. agenci wpływu - wywiad rosyjski stara się ich ulokować na najwyższych szczeblach władzy politycznej i ekonomicznej w szpiegowanym kraju. Zadaniem agentów wpływu jest zakulisowe inspirowanie posunięć politycznych i gospodarczych zgodnie z poleceniami rosyjskich mocodawców".
Nie znamy kulis najskuteczniejszych operacji sowieckich agentów wpływu, nie brakuje jednak dowodów, że po rozpadzie ZSRR nie przestali oni działać.
Więcej możesz przeczytać w 24/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.