Europa gada, a Ameryka płaci
George Schultz, minister skarbu USA, wezwał 25 marca 1973 r. swych kolegów z Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji, by w bibliotece Białego Domu oznajmić im, że przestanie obowiązywać system walutowy oparty na stałym kursie dolara wobec złota, od 30 lat rządzący światowymi finansami. Partnerom USA pozostał nieskomplikowany wybór: kupić albo kupić. Decyzję o odstąpieniu od zasady pokrycia zielonych banknotów w złocie Waszyngton podjął bowiem, nie pytając nikogo o zdanie. Nazwanie zaproszonych "wielką piątką" pozwoliło im łatwiej przełknąć tę gorzką pigułkę. Tak powstał "dyrektoriat świata", który w końcu powiększył się do ośmiu państw (siedem największych potęg przemysłowych plus Rosja).
To były błogosławione czasy dla wolnego świata w ogóle, a dla Europy Zachodniej w szczególności, zmącone jedynie groźbą sowieckiej ekspansji. Europa złożyła sprawę swej obrony na ręce Amerykanów, a sama oddała się powiększaniu dobrobytu państw opiekuńczych. Upadek ZSRR podwyższył rangę Ameryki z super-do hipermocarstwa i skomplikował dotychczasowy prosty, jasny świat. Interesy i ambicje geopolityczne państw europejskich zaczęły się bardzo różnić. Wielka Brytania jest przekonana, że pozycję światową gwarantuje jej utrzymanie jak najsilniejszych więzów z USA. Francja, która przez zimną wojnę przejechała wagonem pierwszej klasy, choć miała bilet drugiej, uwierzyła, że zachowa rangę mocarstwa, stając na czele mocarstwowej Europy, konkurującej z USA. Niemcy - "gigant gospodarczy i karzeł polityczny" - przypomniały sobie, że są wielkim narodem, który może się podjąć misji dla świata. Dopiero jednak przy okazji kryzysu irackiego i antyamerykańskiego paroksyzmu we Francji i w Niemczech sprzeczności te stały się jasne dla opinii publicznej.
Na niedawnym szczycie w Evian Ameryka bez ostentacji pokazała, że Europa nawet w sprawach, w których uważa się za mistrza wszechwag (pomoc krajom biednym, likwidacja głodu, walka z AIDS), jest tylko pretendentem do tytułu w wadze piórkowej. Bush przyjechał do Evian z obietnicą przyznania 15 mld USD na walkę z AIDS w Afryce. Europejczycy nie mieli nikogo, kto mógłby podać sumę, jaką na ten cel przeznaczą, a Francja, związana europejskim paktem stabilności, nie była w stanie zaofiarować więcej niż 150 mln euro rocznie. Paryż zorganizuje za to w lipcu światowy szczyt poświęcony problemowi AIDS. Jak powiedział przedstawiciel stowarzyszenia gejów, "każdy widzi, że Europa gada, a Ameryka płaci."
Więcej możesz przeczytać w 24/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.