Rozmowa ze Stipe Mesiciem, prezydentem Republiki Chorwacji
Jacek Pałasiński: Czy Jan Paweł II może wpłynąć na losy współczesnej Chorwacji?
Stipe Mesić: Dla nas jest bardzo ważne, że papieżem jest Słowianin. Tym bardziej że to największy moralny autorytet współczesnego świata. Jego przekaz jest szczególnie istotny dla nas, Chorwatów, gdyż przeżyliśmy brutalną wojnę, której skutki nadal odczuwamy. Tymczasem on wzywa do miłości, do wzajemnej tolerancji, a to słowa - zwłaszcza tolerancja - niemal zapomniane w byłej Jugosławii. Jego misja pomaga odnaleźć pokój między ludźmi i spokój w ich sercach.
- W Osijeku papież nawoływał do dialogu ekumenicznego, spotkał się z klerem prawosławnym z pobliskiej Serbii... Czy może się to przyczynić do pogodzenia Chorwatów z Serbami?
- Chorwacja jest krajem katolickim, ale mamy również prawosławną mniejszość, głównie Serbów. W czasie wojny, którą narzucił nam Milosević, część Serbów uwierzyła w hasła stworzenia Wielkiej Serbii kosztem terytorium Chorwacji oraz Bośni i Hercegowiny. Ta część prawosławnych Serbów była oszukana i oni też są ofiarami wojny, jak Chorwaci. Chcemy, żeby wszyscy uchodźcy wrócili do swoich domów. To będzie dowodem dojrzałości naszej demokracji. W Osijeku i całej Sławonii jest dużo więcej prawosławnych niż w pozostałej części Chorwacji. Jest dla nas bardzo ważne, aby również i oni zaczęli myśleć o przyszłości, żeby zrozumieli, że tylko wspólnie możemy budować nowoczesne państwo.
- Czy Chorwacja, zgodnie z naukami papieża, pojedna się z Serbią, skoro przed Trybunałem Haskim domaga się określenia jej mianem państwa agresora i zbrodniarza wojennego?
- Doznaliśmy ogromnych zniszczeń w infrastrukturze i przemyśle. Zrównano z ziemią wiele wsi, miast. Każdego dnia ponosimy ogromne koszty rekonstrukcji. Byliśmy ofiarami agresji i uważamy, że agresor ma obowiązek wypłacić odszkodowanie.
- HDZ, partia byłego nacjonalistycznego prezydenta Franjo Tudjmana, znów jest pierwsza w sondażach, podczas gdy m.in. pańska HNS traci popularność. Czy demokratyczne rządy w Chorwacji potrwają tylko cztery lata?
- W czasie wojny zaciągaliśmy pożyczki i prawie wszystkie pieniądze przeznaczono na konsumpcję. Większość funduszy z prywatyzacji również została przejedzona. Teraz nadeszła chwila prawdy, nie ukrywam - pełna bólu. Trzeba zwracać pożyczki, sprywatyzowane firmy nie przynoszą dochodów, a wielu ludzi zostało bez pracy, gdyż w zarządach zasiadały osoby niekompetentne. Musimy podejmować decyzje dotyczące przyszłości Chorwacji, stymulować produkcję, eksport, a takie decyzje są trudne i niepopularne. Do 2010 r. trzeba zakończyć budowę 450 km autostrad. Nic dziwnego, że obywatele Chorwacji są niezadowoleni, gdy płacą więcej za benzynę, rejestrację pojazdów itp. Za rządów HDZ ceny zmieniały się jednak w ciągu dnia, inflacja była wprost koszmarna. Mam nadzieję, że ludzie przypomną sobie to wszystko i nie będą chcieli powrotu tamtych czasów, nie opowiedzą się za izolacją Chorwacji. Przyzwyczaili się do prawa równego dla wszystkich, do wolności obywatelskich, do swobody prasy.
- Jakie kroki zamierza podjąć Chorwacja, by przystąpić do NATO i UE?
- Chorwacja powinna do 2006 r. zreorganizować swój system prawny i pozamykać wszystkie otwarte rozdziały w negocjacjach z unią. A przede wszystkim doprowadzić do końca współpracę z trybunałem w Hadze, sfinalizować powrót uchodźców i oddać właścicielom ich majątki. Liczymy, że uda nam się zostać pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej już w 2007 r. Jeszcze wcześniej mamy szanse na przystąpienie do NATO, nasze siły zbrojne powinny być do tego gotowe w ciągu roku.
- Chorwacja odmówiła podpisania porozumienia o tzw. nieekstradycji obywateli USA do haskiego Trybunału ds. Zbrodni Wojennych w Byłej Jugosławii. Dlaczego?
- Uważaliśmy, że nie możemy się zgodzić na istnienie podwójnego prawa. Zbrodnia jest zbrodnią bez względu na narodowość sprawcy.
Więcej możesz przeczytać w 24/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.