Allende importował socjalizm z Kuby, Pinochet skorzystał z wzorców amerykańskich
Za rządów Salvadora Allendego w Chile kilku wpływowych oficerów marynarki zwróciło się z prośbą o opracowanie projektu zmian gospodarczych do Roberto Kelly'ego, admirała w stanie spoczynku i przedsiębiorcy. Powiedzieli mu wprost: "Wyrzucić Allendego to żaden problem. Najważniejsze - jak przezwyciężyć kłopoty gospodarcze". Kelly zorganizował seminarium ekonomistów, którzy mieli dyskutować nad optymalnym rozwiązaniem - nie licząc się z realiami politycznymi. Wśród uczestników seminarium znalazł się dynamiczny Sergio de Castro, który w latach 50. z grupą innych doktorantów Uniwersytetu Katolickiego w Chile pobierał nauki na uniwersytecie w Chicago. Po powrocie kształcili studentów w duchu recept Adama Smitha, szkoły manchesterskiej i Miltona Friedmana - nikt nie pokieruje gospodarką lepiej niż nie skrępowany rynek.
Aby przyspieszyć prace zespołu, Kelly zaprosił w sierpniu 1972 r. dziesięciu ekonomistów do hotelu w nadmorskiej miejscowości Vińa del Mar i... po kilku dniach miał gotowy raport o tym, "co można by w Chile zrobić, gdyby stał się cud". Tak narodzili się Chicago Boys, jak nazwała grupę ekonomistów po 1973 r. chilijska prasa. "Krew setek, a nawet tysięcy rodaków znaczy wiele, ale nie znaczy prawie nic, jeśli można na wiele dziesiątków lat powstrzymać obłąkańczy socjalistyczny eksperyment i zapewnić ojczyźnie dobrobyt" - tłumaczył po latach Augusto Pinochet, pozostający pod wyraźnym wpływem Chicago Boys.
Zgubiło ich sekciarstwo
Dwaj najbardziej znani Chilijczycy XX wieku spotkali się pierwszy raz pewnego upalnego dnia 1947 r. Grupa chilijskich posłów i senatorów wybrała się do obozu dla internowanych członków Partii Komunistycznej, by się przekonać, w jakich warunkach przebywają zatrzymani. Komendant obozu wpadł w irytację, gdy się dowiedział o wizycie. Mimo niskiej szarży nie uległ nerwowym naciskom polityków i nie wpuścił ich. Delegacji ze stolicy przewodniczył socjalistyczny senator Salvador Allende Gossens. Komendantem był zaś kapitan Augusto Pinochet Ugarte.
24 lata później prezydent Allende zaproponował generałowi Pinochetowi objęcie funkcji szefa stołecznego okręgu wojskowego. "Jestem pewny Pinocheta i panuję nad siłami zbrojnymi" - zapewniał współpracowników. Przecenił swoje możliwości. 11 września 1973 r. Pinochet rozpoczął pucz. Jego oddziały zaatakowały pałac prezydencki. W otoczonym przez wojsko gmachu przyparty do muru Allende popełnił samobójstwo. "Teraz rządy obejmą zdrajcy, ale ich czas minie" - powiedział w ostatnim przemówieniu do narodu.
Allende został prezydentem na fali radykalnych nastrojów rozbudzonych przez lata rządów Eduardo Freia - lidera chadecji. Chrześcijańska demokracja była największą partią w Chile, jak na dzisiejsze standardy szalenie lewicową. W 1964 r. kandydujący na prezydenta Eduardo Frei uzyskał rekordowy w historii Chile wynik - 64 proc. głosów. Prezydent w Chile pełnił jednocześnie funkcję głowy państwa i szefa rządu. Frei po sześciu latach urzędowania nie mógł startować w kolejnych wyborach z powodu konstytucyjnego zakazu.
Tymczasem w 1970 r. żaden z kandydatów nie zdobył ponad połowy głosów. Zgodnie z chilijską konstytucją, wyboru prezydenta dokonał więc Kongres. Mająca najwięcej posłów chadecja poparła Allendego, kandydata socjalistycznej koalicji Jedność Ludowa. Mimo zastrzeżeń pod adresem marksistów chadecy uznali, że od prawicy dzieli ich jeszcze więcej. Od tej chwili Chile nieuchronnie osuwało się w ramiona wojska.
Luis Corvalan, były sekretarz generalny chilijskiej Partii Komunistycznej, tak ocenił tamte wydarzenia w wydanej kilka tygodni temu książce: "Proponowaliśmy rewolucję demokratyczną, która potrzebuje większości narodu. I mieliśmy tę większość w zasięgu ręki w noc wyborczą, ale za mało się o nią potem staraliśmy (...). Przeszkodziło nam nasze sekciarstwo". Jedność Ludowa wolała spróbować socjalistycznego eksperymentu realizowanego przez radykalną mniejszość.
Lenin w Santiago
Od końca 1971 r. gospodarka rozregulowana nieoczekiwanymi podwyżkami płac, hiperinflacją, "cenami maksymalnymi" pilnowanymi przez "komitety ludowe" i samowolnymi wywłaszczeniami popadła w chaos. Kolejki i puste półki znaczyły postępy "pokojowej rewolucji socjalistycznej". Prezydent był naciskany przez niecierpliwych i dobrze uzbrojonych rewolucjonistów, którzy przejmowali kontrolę nad państwem. Chile pokryło się siecią rewolucyjnych brygad, stref wyzwolonych (na przykład Ho Chi Minh i Lenin w Santiago), kordonów robotniczych itp. Działacze bojowych ugrupowań lewicy cieszyli się z chaosu i otwarcie mówili, że kończy się czas "kiereńszczyzny" (Kiereński kierował demokratycznym rządem rosyjskim obalonym w 1917 r. przez bolszewików).
Duży wpływ na zaostrzenie sytuacji w Chile mieli także Kubańczycy. Eduardo Frei pisał w 1973 r. w liście do włoskiej chadecji: "Ambasada Kuby została przekształcona w faktyczne ministerstwo z większym personelem niż nasze MSZ. (...) Ludzie znani na tym kontynencie jako aktywiści guerilli znajdowali zatrudnienie w administracji publicznej, a wielu z nich poświęcało swój czas paramilitarnemu treningowi i zakładaniu szkół partyzanckich".
W 1973 r. porównywano Chile do gotującego się wulkanu. Gdy w sierpniu Sąd Najwyższy orzekł, że część ministrów łamie prawo, Kongres uznał rząd Allendego za "niekonstytucyjny". Największe znaczenie miała jednak dymisja głównodowodzącego chilijskiej armii generała Carlosa Pratsa, który był zwolennikiem Allendego. Odszedł zmęczony aktami wrogości ze strony wojskowych, ale też załamany rozwojem sytuacji w kraju. Nakłaniał prezydenta do ustąpienia, lecz usłyszał ciche: "Nigdy".
Generałowie kontra wewnętrzny nieprzyjaciel
Na swego następcę Prats wskazał Augusto Pinocheta. Dlaczego właśnie jego? Pinochet uchodził za człowieka skoncentrowanego na karierze wojskowej. Poza koszarami był nijaki, polityką się nie interesował. Od 1971 r. szefował garnizonowi w Santiago i był ciągle na oku. Prats go znał i polecił Allendemu. "Prześladuje mnie to wspomnienie" - wspominał na emigracji Prats.
Pinochet nie był inicjatorem przeprowadzenia zamachu stanu. Pomysł puczu zrodził się w głowie dowódcy marynarki admirała José Toribia Merina. W niedzielę 9 września wysłał on do Pinocheta i generała Gustavo Leigha, szefa lotnictwa, kartkę: "Daję słowo honoru, że dniem D będzie 11 września, a godziną H 6.00 rano. (...) Pozdrawiam z nadzieją na zrozumienie". Obaj odpisali: "Confirmo" ("Potwierdzam"). Tego samego dnia Carlos Altamirano, sekretarz Partii Socjalistycznej, zapowiedział na półmilionowym wiecu: "Prawica może być złamana tylko przez niezwyciężoną potęgę ludu, poborowych, podoficerów oraz oficerów zjednoczonych z rządem". Zadeklarował też: "Chile przekształci się w nowy bohaterski Wietnam, jeśli reakcja spróbuje zapanować nad tym krajem".
Tak się nie stało. Wojsko uderzyło z taką furią, że przeciwnik został sparaliżowany. Once (co znaczy "jedenasty") to wojna, nie stan wyjątkowy. Generałowie zdefiniowali wroga jako uzbrojonego nieprzyjaciela zewnętrznego, sterowanego z Hawany. "Powinniśmy powiedzieć z całą szczerością: każdy, kto do nas strzela, zginie" - powiedział w telewizji gen. Leigh.
Chile generałów pozostało dyktaturą do końca, do 1990 r. Represje nigdy nie osiągnęły intensywności pierwszych miesięcy po once, ale jeszcze po amnestii w 1978 r. i złagodzeniu kursu dokonano w kolejnych dziesięciu latach stu tysięcy aresztowań i zatrzymań, a w zamieszkach ulicznych, starciach zbrojnych i operacjach przeciw zbrojnemu podziemiu życie straciło 400 osób.
Tak się gra!
Tymczasem zrealizowano eksperyment społeczny, którego radykalizm nie ustępował eksperymentowi socjalistycznemu. Ultraliberalne koncepcje gospodarcze zrodziły się... w koszarach marynarki. W kraju, który ciągnie się wąskim pasem wzdłuż wybrzeża o długości 2 tys. km, marynarka i piechota morska odgrywają wielką rolę. Tradycją chilijskiej marynarki był wysoki poziom edukacji. Kadetów uczono greki, łaciny i filozofii. Tu częściej trafiali synowie z zamożnych rodzin (ci biedniejsi, jak Pinochet, byli w piechocie).
Przełomem okazał się rok 1975. Wraz ze spadkiem cen miedzi, głównego towaru eksportowego Chile, inflacja wzrosła do 343 proc., a produkt narodowy brutto spadł o 12,5 proc. w porównaniu z 1974 r. "Wszystkie wskaźniki pulsują na czerwono" - alarmowali doradcy rządu. Roberto Kelly, szef Odeplanu (odpowiednika dawnego polskiego Centralnego Urzędu Planowania), zatrzymał Pinocheta, gdy generał spieszył się na koncert: "Musi mnie pan posłuchać, bo w przeciwnym razie pan, który jest wybawcą Chile, pozostanie w historii jako jego grabarz".
W kwietniu 1975 r. w Odeplanie zaprezentowano Pinochetowi projekt pogłębienia reform rynkowych. Przewodniczący junty go poparł. "Tak się gra!" - wykrzyknął, nawiązując do powiedzonka, którym wojskowi kwitowali dobry manewr podczas gier sztabowych. Sprywatyzowano banki, wprowadzono pełną wymienialność peso, otwarto granice dla obcego kapitału, zmniejszono cła. Państwo wycofywało się z gospodarki. Hasłami generałów stały się "konkurencja", "otwarta gospodarka" i... "wolność". Radykalni zwolennicy wolnego rynku dostali potężne wsparcie wojskowego, który od siedemnastego roku życia korzystał z bezpłatnej stołówki, deputatów mundurowych i przydziałów...
Chilijski cud gospodarczy załamał się podczas kryzysu światowego w 1982 r. Bankructwa, masowe bezrobocie (w szczytowym momencie 30 proc.), niewypłacalni dłużnicy... Wśród żądań ekonomicznych przewijał się postulat pozbawienia stanowisk rządowych liberalnej ekipy, czyli Chicago Boys. Krajem zaczęły wstrząsać demonstracje. Obudziły się związki zawodowe i polityczna opozycja.
Pinochet wszystko przetrzymał. Zasadnicze ramy modelu gospodarczego pozostały nie zmienione, a od 1984 r. koniunktura zaczęła się poprawiać. Pinochet ustąpił w 1990 r. po przegranym plebiscycie. Demokratyczne Chile kontynuuje jednak kurs gospodarczy rozpoczęty przez wojskowych.
Aby przyspieszyć prace zespołu, Kelly zaprosił w sierpniu 1972 r. dziesięciu ekonomistów do hotelu w nadmorskiej miejscowości Vińa del Mar i... po kilku dniach miał gotowy raport o tym, "co można by w Chile zrobić, gdyby stał się cud". Tak narodzili się Chicago Boys, jak nazwała grupę ekonomistów po 1973 r. chilijska prasa. "Krew setek, a nawet tysięcy rodaków znaczy wiele, ale nie znaczy prawie nic, jeśli można na wiele dziesiątków lat powstrzymać obłąkańczy socjalistyczny eksperyment i zapewnić ojczyźnie dobrobyt" - tłumaczył po latach Augusto Pinochet, pozostający pod wyraźnym wpływem Chicago Boys.
Zgubiło ich sekciarstwo
Dwaj najbardziej znani Chilijczycy XX wieku spotkali się pierwszy raz pewnego upalnego dnia 1947 r. Grupa chilijskich posłów i senatorów wybrała się do obozu dla internowanych członków Partii Komunistycznej, by się przekonać, w jakich warunkach przebywają zatrzymani. Komendant obozu wpadł w irytację, gdy się dowiedział o wizycie. Mimo niskiej szarży nie uległ nerwowym naciskom polityków i nie wpuścił ich. Delegacji ze stolicy przewodniczył socjalistyczny senator Salvador Allende Gossens. Komendantem był zaś kapitan Augusto Pinochet Ugarte.
24 lata później prezydent Allende zaproponował generałowi Pinochetowi objęcie funkcji szefa stołecznego okręgu wojskowego. "Jestem pewny Pinocheta i panuję nad siłami zbrojnymi" - zapewniał współpracowników. Przecenił swoje możliwości. 11 września 1973 r. Pinochet rozpoczął pucz. Jego oddziały zaatakowały pałac prezydencki. W otoczonym przez wojsko gmachu przyparty do muru Allende popełnił samobójstwo. "Teraz rządy obejmą zdrajcy, ale ich czas minie" - powiedział w ostatnim przemówieniu do narodu.
Allende został prezydentem na fali radykalnych nastrojów rozbudzonych przez lata rządów Eduardo Freia - lidera chadecji. Chrześcijańska demokracja była największą partią w Chile, jak na dzisiejsze standardy szalenie lewicową. W 1964 r. kandydujący na prezydenta Eduardo Frei uzyskał rekordowy w historii Chile wynik - 64 proc. głosów. Prezydent w Chile pełnił jednocześnie funkcję głowy państwa i szefa rządu. Frei po sześciu latach urzędowania nie mógł startować w kolejnych wyborach z powodu konstytucyjnego zakazu.
Tymczasem w 1970 r. żaden z kandydatów nie zdobył ponad połowy głosów. Zgodnie z chilijską konstytucją, wyboru prezydenta dokonał więc Kongres. Mająca najwięcej posłów chadecja poparła Allendego, kandydata socjalistycznej koalicji Jedność Ludowa. Mimo zastrzeżeń pod adresem marksistów chadecy uznali, że od prawicy dzieli ich jeszcze więcej. Od tej chwili Chile nieuchronnie osuwało się w ramiona wojska.
Luis Corvalan, były sekretarz generalny chilijskiej Partii Komunistycznej, tak ocenił tamte wydarzenia w wydanej kilka tygodni temu książce: "Proponowaliśmy rewolucję demokratyczną, która potrzebuje większości narodu. I mieliśmy tę większość w zasięgu ręki w noc wyborczą, ale za mało się o nią potem staraliśmy (...). Przeszkodziło nam nasze sekciarstwo". Jedność Ludowa wolała spróbować socjalistycznego eksperymentu realizowanego przez radykalną mniejszość.
Lenin w Santiago
Od końca 1971 r. gospodarka rozregulowana nieoczekiwanymi podwyżkami płac, hiperinflacją, "cenami maksymalnymi" pilnowanymi przez "komitety ludowe" i samowolnymi wywłaszczeniami popadła w chaos. Kolejki i puste półki znaczyły postępy "pokojowej rewolucji socjalistycznej". Prezydent był naciskany przez niecierpliwych i dobrze uzbrojonych rewolucjonistów, którzy przejmowali kontrolę nad państwem. Chile pokryło się siecią rewolucyjnych brygad, stref wyzwolonych (na przykład Ho Chi Minh i Lenin w Santiago), kordonów robotniczych itp. Działacze bojowych ugrupowań lewicy cieszyli się z chaosu i otwarcie mówili, że kończy się czas "kiereńszczyzny" (Kiereński kierował demokratycznym rządem rosyjskim obalonym w 1917 r. przez bolszewików).
Duży wpływ na zaostrzenie sytuacji w Chile mieli także Kubańczycy. Eduardo Frei pisał w 1973 r. w liście do włoskiej chadecji: "Ambasada Kuby została przekształcona w faktyczne ministerstwo z większym personelem niż nasze MSZ. (...) Ludzie znani na tym kontynencie jako aktywiści guerilli znajdowali zatrudnienie w administracji publicznej, a wielu z nich poświęcało swój czas paramilitarnemu treningowi i zakładaniu szkół partyzanckich".
W 1973 r. porównywano Chile do gotującego się wulkanu. Gdy w sierpniu Sąd Najwyższy orzekł, że część ministrów łamie prawo, Kongres uznał rząd Allendego za "niekonstytucyjny". Największe znaczenie miała jednak dymisja głównodowodzącego chilijskiej armii generała Carlosa Pratsa, który był zwolennikiem Allendego. Odszedł zmęczony aktami wrogości ze strony wojskowych, ale też załamany rozwojem sytuacji w kraju. Nakłaniał prezydenta do ustąpienia, lecz usłyszał ciche: "Nigdy".
Generałowie kontra wewnętrzny nieprzyjaciel
Na swego następcę Prats wskazał Augusto Pinocheta. Dlaczego właśnie jego? Pinochet uchodził za człowieka skoncentrowanego na karierze wojskowej. Poza koszarami był nijaki, polityką się nie interesował. Od 1971 r. szefował garnizonowi w Santiago i był ciągle na oku. Prats go znał i polecił Allendemu. "Prześladuje mnie to wspomnienie" - wspominał na emigracji Prats.
Pinochet nie był inicjatorem przeprowadzenia zamachu stanu. Pomysł puczu zrodził się w głowie dowódcy marynarki admirała José Toribia Merina. W niedzielę 9 września wysłał on do Pinocheta i generała Gustavo Leigha, szefa lotnictwa, kartkę: "Daję słowo honoru, że dniem D będzie 11 września, a godziną H 6.00 rano. (...) Pozdrawiam z nadzieją na zrozumienie". Obaj odpisali: "Confirmo" ("Potwierdzam"). Tego samego dnia Carlos Altamirano, sekretarz Partii Socjalistycznej, zapowiedział na półmilionowym wiecu: "Prawica może być złamana tylko przez niezwyciężoną potęgę ludu, poborowych, podoficerów oraz oficerów zjednoczonych z rządem". Zadeklarował też: "Chile przekształci się w nowy bohaterski Wietnam, jeśli reakcja spróbuje zapanować nad tym krajem".
Tak się nie stało. Wojsko uderzyło z taką furią, że przeciwnik został sparaliżowany. Once (co znaczy "jedenasty") to wojna, nie stan wyjątkowy. Generałowie zdefiniowali wroga jako uzbrojonego nieprzyjaciela zewnętrznego, sterowanego z Hawany. "Powinniśmy powiedzieć z całą szczerością: każdy, kto do nas strzela, zginie" - powiedział w telewizji gen. Leigh.
Chile generałów pozostało dyktaturą do końca, do 1990 r. Represje nigdy nie osiągnęły intensywności pierwszych miesięcy po once, ale jeszcze po amnestii w 1978 r. i złagodzeniu kursu dokonano w kolejnych dziesięciu latach stu tysięcy aresztowań i zatrzymań, a w zamieszkach ulicznych, starciach zbrojnych i operacjach przeciw zbrojnemu podziemiu życie straciło 400 osób.
Tak się gra!
Tymczasem zrealizowano eksperyment społeczny, którego radykalizm nie ustępował eksperymentowi socjalistycznemu. Ultraliberalne koncepcje gospodarcze zrodziły się... w koszarach marynarki. W kraju, który ciągnie się wąskim pasem wzdłuż wybrzeża o długości 2 tys. km, marynarka i piechota morska odgrywają wielką rolę. Tradycją chilijskiej marynarki był wysoki poziom edukacji. Kadetów uczono greki, łaciny i filozofii. Tu częściej trafiali synowie z zamożnych rodzin (ci biedniejsi, jak Pinochet, byli w piechocie).
Przełomem okazał się rok 1975. Wraz ze spadkiem cen miedzi, głównego towaru eksportowego Chile, inflacja wzrosła do 343 proc., a produkt narodowy brutto spadł o 12,5 proc. w porównaniu z 1974 r. "Wszystkie wskaźniki pulsują na czerwono" - alarmowali doradcy rządu. Roberto Kelly, szef Odeplanu (odpowiednika dawnego polskiego Centralnego Urzędu Planowania), zatrzymał Pinocheta, gdy generał spieszył się na koncert: "Musi mnie pan posłuchać, bo w przeciwnym razie pan, który jest wybawcą Chile, pozostanie w historii jako jego grabarz".
W kwietniu 1975 r. w Odeplanie zaprezentowano Pinochetowi projekt pogłębienia reform rynkowych. Przewodniczący junty go poparł. "Tak się gra!" - wykrzyknął, nawiązując do powiedzonka, którym wojskowi kwitowali dobry manewr podczas gier sztabowych. Sprywatyzowano banki, wprowadzono pełną wymienialność peso, otwarto granice dla obcego kapitału, zmniejszono cła. Państwo wycofywało się z gospodarki. Hasłami generałów stały się "konkurencja", "otwarta gospodarka" i... "wolność". Radykalni zwolennicy wolnego rynku dostali potężne wsparcie wojskowego, który od siedemnastego roku życia korzystał z bezpłatnej stołówki, deputatów mundurowych i przydziałów...
Chilijski cud gospodarczy załamał się podczas kryzysu światowego w 1982 r. Bankructwa, masowe bezrobocie (w szczytowym momencie 30 proc.), niewypłacalni dłużnicy... Wśród żądań ekonomicznych przewijał się postulat pozbawienia stanowisk rządowych liberalnej ekipy, czyli Chicago Boys. Krajem zaczęły wstrząsać demonstracje. Obudziły się związki zawodowe i polityczna opozycja.
Pinochet wszystko przetrzymał. Zasadnicze ramy modelu gospodarczego pozostały nie zmienione, a od 1984 r. koniunktura zaczęła się poprawiać. Pinochet ustąpił w 1990 r. po przegranym plebiscycie. Demokratyczne Chile kontynuuje jednak kurs gospodarczy rozpoczęty przez wojskowych.
Więcej możesz przeczytać w 40/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.