Proponując odpłatność za studia na uczelniach państwowych, rząd naruszył ustawę zasadniczą Dzięki częstym roszadom personalnym i bezpośredniemu przekazowi telewizyjnemu miliony Polaków znają każdy szczegół obejmowania urzędu przez premiera i ministrów. Kamery pokazywały te sceny dziesiątki razy. Stosownie do wymogów art. 151 konstytucji RP prezydent wręcza akt powołania nominowanemu członkowi rządu, a ten powtarza słowa przysięgi: "Obejmując urząd prezesa Rady Ministrów (wiceprezesa czy ministra), uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom konstytucji i innym prawom Rzeczypospolitej, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie najwyższym nakazem". Nie tylko honor, ale i prawo nakazuje przestrzeganie owego przyrzeczenia. Za naruszenie ustawy zasadniczej premier i ministrowie ponoszą odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu, o czym precyzyjnie mówi art. 198.
Jeśli do tych informacji dodać jeszcze jedną, że konstytucja w art. 70 gwarantuje bezpłatne nauczanie w szkołach publicznych, to włos się jeży na głowie na myśl o przyjęciu przez Radę Ministrów "Strategii rozwoju edukacji na lata 2007-2013". Przewiduje ona bowiem wprowadzenie powszechnej odpłatności za studia wyższe, także na uczelniach państwowych. To zaś oznacza, że rząd zdecydował się na brutalne naruszenie ustawy zasadniczej. Taka historia nie powinna się zdarzyć nawet w zabitym deskami bantustanie, a co dopiero w europejskim państwie, zobowiązanym do przestrzegania demokratycznych standardów. Zdumiewające jest nie tylko antykonstytucyjne zachowanie naszego rządu. Jeszcze bardziej zaskakuje brak potępienia ze strony opinii publicznej. Gdyby w jakimkolwiek innym cywilizowanym państwie europejskim rząd podjął urzędowe działania sprzeczne z konstytucją, państwo to zatrzęsłoby się w posadach. Dymisja rządu byłaby tylko kwestią czasu, a winni skandalu ponieśliby odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. U nas nic takiego się nie dzieje. Nikt nawet nie próbuje wypominać rządowi zachowania równoznacznego z zamachem na konstytucję. Trudno się w tym nie dopatrzyć niedobrego sygnału świadczącego o ciągle jeszcze nieokrzepłych nawykach demokratycznych. Ale jak ma szanować konstytucję zwykły obywatel, skoro za nic ma ją rząd Rzeczypospolitej, zobowiązany do rygorystycznego jej przestrzegania? Wspomnienie tego incydentu długo jeszcze będzie szkodziło polskiej demokracji. Przyjętą za pięć dwunasta "Strategię rozwoju edukacji na lata 2007-2013" nowy rząd natychmiast wyrzuci do kosza i za parę miesięcy pies z kulawą nogą nie będzie o niej pamiętał. Za to sponiewieranie konstytucji będzie demoralizowało przez długie lata. Chyba że autorów tego skandalu spotka zasłużona kara. Ale na to, niestety, się nie zanosi.
Więcej możesz przeczytać w 33/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.