****
Jeśli dziesięć lat temu Oasis z Manchesteru smakował jak alpaga pita w parku przy muzyce Beatlesów z radia tranzystorowego, to Supergrass z Oxfordshire - by pozostać przy winnych porównaniach - miał, wraz z "I Should Coco", aromat chardonnay. Może nie tego z najwyższej półki, ale zawsze... Dziesięć lat później niewiele się zmieniło, przynajmniej w wypadku Oasis. Supergrass w swojej klasie awansował jednak kilka oczek wyżej i wydał album, którego naprawdę warto posłuchać. W pierwszym utworze, "Tales Of Endurance (Parts 4, 5 & 6)", Gaz Coombes śpiewa o komercyjnym samobójstwie - jakby wyprzedzając ataki, że "Road To Rouen" nie zawiera ani jednego utworu, który mógłby się stać singlowym przebojem. Tak jest w istocie, ale nagrana w stodole nieopodal Rouen we Francji płyta urzeka melancholijną aurą i ciekawymi aranżacjami, wzbogaconymi brzmieniem orkiestr dętych i smyczków, w których czasami jest coś ze swingowych orkiestr, a czasami coś ze Strawińskiego. Nie jest to radykalny zwrot na miarę Radiohead i "Kid A" - Supergrass nie ma tej odwagi i pozostaje w stylistycznej domenie Beatlesów, solowych nagrań Johna Lennona, zespołu Pink Floyd, ale i Verve. Ale też nie każdy jest tak zdeterminowany, by skakać do basenu, nie sprawdziwszy uprzednio, czy jest w nim woda.
Jerzy A. Rzewuski
Supergrass "Road To Rouen" (EMI)
Jeśli dziesięć lat temu Oasis z Manchesteru smakował jak alpaga pita w parku przy muzyce Beatlesów z radia tranzystorowego, to Supergrass z Oxfordshire - by pozostać przy winnych porównaniach - miał, wraz z "I Should Coco", aromat chardonnay. Może nie tego z najwyższej półki, ale zawsze... Dziesięć lat później niewiele się zmieniło, przynajmniej w wypadku Oasis. Supergrass w swojej klasie awansował jednak kilka oczek wyżej i wydał album, którego naprawdę warto posłuchać. W pierwszym utworze, "Tales Of Endurance (Parts 4, 5 & 6)", Gaz Coombes śpiewa o komercyjnym samobójstwie - jakby wyprzedzając ataki, że "Road To Rouen" nie zawiera ani jednego utworu, który mógłby się stać singlowym przebojem. Tak jest w istocie, ale nagrana w stodole nieopodal Rouen we Francji płyta urzeka melancholijną aurą i ciekawymi aranżacjami, wzbogaconymi brzmieniem orkiestr dętych i smyczków, w których czasami jest coś ze swingowych orkiestr, a czasami coś ze Strawińskiego. Nie jest to radykalny zwrot na miarę Radiohead i "Kid A" - Supergrass nie ma tej odwagi i pozostaje w stylistycznej domenie Beatlesów, solowych nagrań Johna Lennona, zespołu Pink Floyd, ale i Verve. Ale też nie każdy jest tak zdeterminowany, by skakać do basenu, nie sprawdziwszy uprzednio, czy jest w nim woda.
Jerzy A. Rzewuski
Supergrass "Road To Rouen" (EMI)
Więcej możesz przeczytać w 33/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.