Niezła kopia muzyki z odległej przeszłości. Gdyby "The Weirdness" powstał w połowie lat 70., zapewne stałby się obowiązkowym słuchowiskiem dla pierwszego punkrockowego pokolenia, a dziś miałby status płyty klasycznej. Ale kalendarz jest nieubłagany - od czasu zejścia ze sceny tego słynącego z ekstremalnych ekscesów i straceńczego trybu życia amerykańskiego zespołu minęło ponad trzydzieści lat. To nie znaczy, że tego albumu nie można polubić. Dobiegający sześćdziesiątki Jim Osterberg, znany powszechnie jako Iggy Pop, oraz bracia Ron i Scott Ashetonowie odwalili kawał solidnej roboty. Świadczą o tym takie utwory jak "ATM" czy "The End of Christianity". Dla rockowych purystów obcym ciałem będą dwie piosenki odwołujące się do późniejszej, już solowej współpracy Iggy'ego z Davidem Bowie'em ("The Weirdness", "Passing Cloud"). Największym mankamentem płyty jest sam śpiew Iggy'ego, który chwilami zdaje się być tylko spłaszczonym i zmęczonym echem jego niegdysiejszego wrzasku.
The Stooges, "The Weirdness" Virgin/EMI
The Stooges, "The Weirdness" Virgin/EMI
Więcej możesz przeczytać w 11/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.